Ride-hailing, ridesharing i ekonomia współdzielenia
Wraz z intensywnym rozwojem technologicznym i pojawieniem się szybko rozwijających się platform handlowych coraz wyraźniej obserwuje się ich znaczący wpływ na zmiany kształtu sektora usług. Przekształcenia rynku i przyzwyczajeń konsumenckich – dość naturalnie – dokonują się o wiele szybciej niż o wiele mniej elastycznych regulacji prawnych, które najczęściej nie nadążają za nowo implementowanymi modelami biznesowymi.
Przykład wspomnianych działań stanowią platformy handlowe, które już zdążyły odmienić tradycyjne sektory gospodarki, takie jak hotelarstwo (Airbnb), handel (Allegro) czy przewóz osób (Uber, Bolt). Wykorzystując dostępne innowacje technologiczne (m.in. mobilny internet, upowszechnienie nawigacji GPS czy system płatności elektronicznych) udało im się na stałe zadomowić w krajobrazie rynku usług, zdobywając sympatię i zaufanie wielu użytkowników – w szczególności młodych, z dużych miast. Niejednokrotnie stanowią one (bądź stanowiły na początku) wygodniejszą i tańszą alternatywę wobec tradycyjnych modeli krótkoterminowego wynajmowania mieszkań czy transportu.
Wspomniane platformy handlowe wpisują się również w nurt ekonomii współdzielenia. W jej głównych założeniach jest łączenie osób za pomocą platform internetowych, dzięki czemu mogą one świadczyć konkretne usługi, wspólnie korzystać z aktywów, zasobów, czasu lub kapitału, bez przekazywania praw własności. Do istoty zjawiska należy możliwość wykorzystania przez osoby prywatne posiadanych zasobów w celu konkurowania z tradycyjnymi przedsiębiorcami. Według badań Unii Europejskiej, podanych w raporcie Instytutu Jagiellońskiego „Ride-hailing: pośrednictwo w przewozach osobowych – polska reforma”,
89 procent osób korzystających z najmów krótkoterminowych poprzez platformy opisuje to jako pozytywne doświadczenie, które poleciłoby innym, a 63 procent uznaje, że uzyskało dzięki nim lepsze ceny. Platformy handlowe zwiększyły popyt na niektóre usługi i przyczyniły się do rozwoju gospodarczego, umożliwiając komercjalizację i wykorzystanie dotychczas niewykorzystanych zasobów, kreując również nowe miejsca pracy.
W przypadku przewozów osobowych, platformy handlowe zrewolucjonizowały rynek. Poprzez wykorzystanie technologii GPS i nawigację map mobilnych możliwe stało się ustalenie najbardziej optymalnej trasy przewozu, a cena za usługę stała się znana z góry. Wykorzystanie aplikacji mobilnych ułatwiło i przyspieszyło proces zamawiania, a opcje ustalenia lokalizacji kierowcy wskazują, jak długo należy czekać na przyjazd pojazdu. Z perspektywy kierowcy ma on pewność zapłaty za usługę (rozliczanie następuje za pomocą środków bezgotówkowych, a ustalona ilość środków jest zabezpieczona na karcie klienta).
Należy w tym miejscu wyraźnie rozróżnić pojęcie ride-hailingu i ridesharingu. Obydwa modele biznesowe realizują idee ekonomii współdzielenia. Pierwszy z nich dotyczy sytuacji, w której mamy do czynienia z usługą przewozu, w której pasażer jest transportowany w określone miejsce przez kierowcę, który przyjął zlecenie (najczęściej poprzez aplikację mobilną). W drugiej sytuacji pasażer oraz kierowca dzielą pojazd, podróżując we wspólnym kierunku (przykład platformy BlaBlaCar).
Ride-hailing na fali wzrostowej, z korzyścią dla gospodarki
Jak zaznacza raport, w 2023 roku globalne przychody sektora ride-hailingu szacowane są na ok. 330 mld dolarów. Przewiduje się, że w ciągu kolejnych 4 lat zwiększą się one do 379 mld dolarów przy 1,5 mld użytkowników. W Europie wartość rynku współdzielonych pojazdów szacowana jest na 70 mld euro, lecz do 2030 roku ma ona wzrosnąć do 150-200 mld euro (zakłada się przy tym upowszechnienie współdzielonych środków komunikacji). Pokazuje to wyraźną tendencję wzrostową sektora, który nie traci na popularności – szczególnie wśród użytkowników znajdujących się w ośrodkach miejskich.
Zysk platform ride-hailingowych generowany jest poprzez model prowizyjny, z udziału pobieranego od cen, jakie użytkownicy płacą kierowcom za zrealizowane przejazdy. Jak zaznacza raport, wynosi one zwykle 20-25 procent i może być uzupełniany dodatkowymi możliwościami rozliczeń, np. wykupieniem subskrypcji na przejazdy. Coraz większą popularnością cieszy się również generowanie części zysku platform poprzez udostępnianie przestrzeni reklamowej w ramach aplikacji mobilnej, w samych autach lub na nich.
Jak wynika z raportu Instytutu Jagiellońskiego, platformy przewozowe zyskały na popularności z trzech głównych powodów. Dzięki efektowi skali znacznie obniżyły koszty usług przewozu, dzięki czemu miały do nich dostęp osoby, które wcześniej nie mogły sobie pozwolić na korzystanie z nich ze względu na barierę finansową. Zwiększyły również zasięg przewozu, powstając przede wszystkim w miejscach, gdzie do tej pory korzystanie z tradycyjnych usług taksówkarskich było niemożliwe. Zwiększyły również zaufanie społeczne do usług transportowych i ich popularność poprzez możliwość obliczenia ceny przewozu i trasy z góry. Dodatkowymi korzyściami dla kierowcy jest rozliczanie bezgotówkowe, pewność zapłaty oraz dynamiczne dostosowywanie ceny do poziomu popytu w danym regionie i czasie (automatyczne zwiększanie cennika w okresie np. sylwestra czy weekendów).
Niemniej jednak korzyści związane z platformami ride-hailingowymi nie ograniczają się do samych użytkowników. Z perspektywy ustawodawcy coraz większe znaczenie ma liczba miejsc pracy generowana przez sektor. Nie wszyscy z nich zatrudnieni są w formie umowy o pracę, wielu z nich jest samozatrudnionych lub współpracują z platformą jako podwykonawcy czy zleceniobiorcy pośrednika leasingującego flotę samochodów. Taka forma zatrudnienia jest szczególnie ważnym i korzystnym źródłem dochodu dla mniej wykwalifikowanych osób z dużych aglomeracji miejskich, którym w innym wypadku trudniej byłoby znaleźć pracę. Szacuje się, że na poziomie Unii Europejskiej platformy współpracują z blisko 28 mln osób, a liczba ta ma wzrosnąć do 43 mln w ciągu zaledwie 2 lat (większość z nich pozostaje samozatrudniona).
Nowy rodzaj taksówek
Począwszy od 2009 roku, platformy ride-hailingowe zyskiwały na znaczeniu i popularności. Pionierem była założona przez Garreta Campa w Stanach Zjednoczonych firma Uber, która następnie (po stworzeniu aplikacji mobilnej) rozszerzyła swoją działalność na rynki zagraniczne, stając się największą i najbardziej rozpoznawalną taką platformą na świecie. W jej ślady poszły kolejne platformy, takie jak Ola (2010 rok, założona w Indiach), Didi Chuxing (2012 rok, Chiny), Grab (2012 rok, Singapur, główna platforma ride-hailingowa na terenie Azji Południowo-Wschodniej), Bolt (2013 rok, Estonia, obecnie oferuje swoje usługi w 45 krajach, również w Afryce i Azji). W Polsce oprócz wspomnianego już Ubera i Bolta dostępne są również platformy FreeNow, iTaxi oraz Lyft. W 2022 roku nad Wisłą zrealizowano ok. 112 mln przejazdów za pomocą platform ride-hailingowych, a liczba aktywnych użytkowników aplikacji wyniosła 18,6 mln, z wartością rynku osiągającą niemal 2,5 mld złotych.
Przewozy ride-hailingowe skupiają się przede wszystkim na obszarach miejskich, gdzie trasy są krótsze niż w przypadku ridesharingu (a tym samym droższe w przeliczeniu na 1 km). Niemniej jednak nadal pozostają tańsze i konkurencyjne wobec tradycyjnych przewozów taksówkarskich, gdzie cena jest wyższa m.in. ze względu na efekt skali pośrednika i wyższy koszt działalności (najczęściej bardziej rygorystyczne wymogi regulacyjne, zwiększające wydatki właściciela floty samochodowej). W związku z tym bardziej zyskały na popularności, wypychając momentami tradycyjnych przewoźników z sektora usług przewozowych.
Wiązało się to z protestami ze strony branży taksówkarskiej, które mogliśmy obserwować również w Polsce, m.in. w 2019 roku w Warszawie. Taksówkarze protestowali wówczas przeciwko rządowemu projektowi nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, argumentując, że zamiast wyeliminować – ich zdaniem – nieuczciwą konkurencję z rynku, rząd zamierza ją legalizować, regulując jej działalność. Podobne protesty branży odbywały się również w pozostałych częściach Europy – w 2022 roku odbył się „Brussels World Strike”, demonstracja europejskiego sektora taksówkowego, podczas której domagano się wyjaśnień w sprawie tzw. UberFiles, ujawniających nielegalne praktyki platformy. Z dokumentów przekazanych przez byłego głównego lobbystę firmy wynikało, że Uber „łamał prawo, oszukiwał policję i organy regulacyjne, wykorzystywał kierowców i potajemnie lobbował rządy na całym świecie” – podało Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ).
Z informacji w raporcie Instytutu Jagiellońskiego wynika, że do tej pory w wielu państwach na świecie działalność platform raid-halingowych nie została objęta odpowiednimi regulacjami prawnymi. W wielu krajach ich działalność jest całkowicie zakazana (Bułgaria) lub objęta bardzo restrykcyjnymi regulacjami, co spowodowało wycofanie się platform z danego rynku (przykład Danii, która wymogła korzystanie z taksometrów). Problemem pozostaje również istniejąca nierówność obowiązków prawnych obejmujących platformy oraz tradycyjny sektor przewozów osobowych. W przypadku Polski oba rodzaje podmiotów zostały zrównane prawnie i obowiązują ich te same zasady funkcjonowania.
Bezpieczeństwo pasażerów?
Kolejną kwestią poruszaną w ramach dyskusji dotyczącej platform raid-hailingowych pozostaje bezpieczeństwo pasażerów, w szczególności kobiet. Jak podawała Rzeczpospolita w lipcu 2022 roku, rosła liczba przypadków młodych kobiet zgwałconych lub napastowanych seksualnie przez obcojęzycznych kierowców firm raid-hailingowych (w ok. połowie przypadków pracujących dla Ubera bądź Bolta), a warszawskie prokuratury prowadziły wówczas 28 śledztw związanych z takimi przestępstwami. Według danych udostępnianych przez platformy, zgłoszenia dotyczące tak drastycznych zdarzeń stanowią ułamek promila wszystkich przejazdów, niemniej jednak trudno oszacować, ile incydentów i napaści nie jest w ogóle zgłaszana bądź nie prowadzi do wszczęcia formalnego postępowania.
W odpowiedzi na obawy klientów i zarzuty, firmy zdecydowały się wprowadzić narzędzia, mające na celu poprawę bezpieczeństwa przewozów. Bolt wymaga oznakowania aut (weryfikacja przez obowiązek dostarczenia zdjęcia) oraz sprawdza posiadanie identyfikatora kierowcy taxi, ważnych badań medycznych oraz psychologicznych. Firma podjęła również decyzję o uruchomieniu 28 Punktów Obsługi Kierowców, w których pracownicy będą mogli przedstawić wymagane dokumenty do weryfikacji przez zespół Bolt. Według danych platformy, przeprowadzane szkolenia i praktyki pomogły zredukować liczbę zgłoszeń od pasażerów o 70 procent. Właściciele platform deklarują także chęć współpracy z organami ścigania, czego wynikiem było m.in. spotkanie organizowane przez Biuro Prewencji Komendy Głównej Policji z udziałem przedstawicieli Avalon Cars, FreeNow, Ubera oraz partnera firmy Bolt. Warto podkreślić dość wysoki stopień samoregulacji, jaki nakładają na siebie platformy w celu utrzymania dobrej opinii i zaufania klientów.
Wady i zalety regulacji
Komisja Europejska opracowała zalecenia dotyczące regulacji sektora przewozów na poziomie unijnym. Do najważniejszych należało uproszczenie wymogów uzyskania statusu kierowcy w przewozach, określenie prostych wymogów dla platform raid-hailingowych oraz nacisk na aspekty środowiskowe (platformy mają być uzupełnieniem, nie substytutem transportu publicznego). Tym niemniej konkretne działania regulacyjne pozostają w gestii państw członkowskich. Wiele z nich wymaga uzyskania specjalnych pozwoleń i licencji przez kierowców (Portugalia, Francja, Irlandia), większość zakłada również weryfikację pod kątem kryminalnej przeszłości, obowiązkowych badań medycznych czy szczególnego oznakowania pojazdu.
W przypadku Polski wymogi uzyskania licencji na przewozy taksówką są bardziej rygorystyczne i poza wymogami dla aut osobowych, obejmują również kierowców lub przedsiębiorców (jeżeli realizują przejazdy osobiście). Jak zaznacza raport Instytutu Jagiellońskiego, większy rygor wymogów formalnych w przypadku taksówkarzy może być powodowany tym, aby taksówki stały się w świadomości publicznej godne zaufania, oferując usługę wyspecjalizowaną, przeznaczoną dla przewozów firmowych i biznesowych, konkurując tym samym z ride-hailingiem. Warto jednak zauważyć, że m.in. w wyniku nowelizacji Lex Uber, wymagania stawiane taksówkarzom również ulegały stopniowemu zmniejszaniu.
Obecnie przedmiot prac legislacyjnych stanowi rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw, w tym ustawy o transporcie drogowym (UTD). Zmiany dotyczą głównie bezpieczeństwa pasażerów i są wynikiem wspomnianych już doniesień medialnych związanych z napaściami na tle seksualnym podczas przejazdów. Zakładają m.in. zaostrzenie wymogów uzyskania licencji właścicieli flot, nałożenie obowiązku wymiany przez kierowcę zagranicznego prawa jazdy na polskie przed rozpoczęciem pracy jako kierowca, zaświadczenia o niekaralności z kraju pochodzenia (z obu wymogów mieliby zostać zwolnieni obywatele Ukrainy), zobowiązanie pośrednika do weryfikacji wypisu z licencji, oznaczeń pojazdu, którym będą dokonywane przewozy czy wymiany informacji o kierowcach pomiędzy firmami.
Jak zaznacza raport Instytutu Jagiellońskiego, zaletami projektu (który czeka jeszcze na ponowne zatwierdzenie przez sejm oraz podpis prezydenta) jest nałożenie na platformy obowiązku weryfikacji kierowców przed rozpoczęciem współpracy podczas osobistego stawiennictwa, a także katalogowania danych i wymiany z innymi platformami, co ma zwiększyć liczbę dokonywanych kontroli i uszczelnić system. Podobnie w przypadku wymogu stosowania tzw. selfie check, mającego wyeliminować użyczanie konta w aplikacji osobom trzecim.
Niemniej jednak do wad związanych z przedstawioną ustawą należy brak systemowej reformy obiegu danych dotyczących przewozów, która mogłaby polegać na stworzeniu centralnej bazy gromadzącej informacje na temat licencji, wypisów z licencji, identyfikatorów taxi czy raportów weryfikacji kierowców. Dodatkowo, wymóg posiadania przez kierowców prawa jazdy wydanego w Polsce znacząco ogranicza możliwość zatrudnienia migrantów, którzy w niedawnym czasie przybyli do Polski – wliczając uchodźców z Ukrainy, którzy bardzo często decydują się na podjęcie pracy w branży przewozu osób. Warto również zaznaczyć, że sektor transportowy w Polsce doświadcza braku pracowników, a wprowadzone ograniczenia mogą przynieść niekorzystne skutki dla rynku, prowadząc do pozbawienia pracy zagranicznych kierowców o trudnej sytuacji życiowej, a tym samym do spadku dostępności przewozów i zwiększenia ich kosztów.