USA pilnuje limitu cenowego
Amerykańska administracja przypomina zachodnim domom handlowym, ubezpieczycielom i właścicielom tankowców o przestrzeganiu limitu cenowego na rosyjską ropę, ustalonego przez grupę G7 w grudniu ubiegłego roku. Limit, wynoszący 60 dolarów za baryłkę, został nałożony na eksport rosyjskiej ropy droga morską przez G7, Unię Europejską i Australię, w konsekwencji rozpoczęcia przez Moskwę wojny na Ukrainie. Celem limitu jest zmniejszenie przychodów Moskwy z eksportu ropy naftowej oraz zapewnienie dalszego przepływu surowca na globalne rynki.
Jak informuje Reuters, oczekuje się, że USA zdecyduje się na stosowanie bardziej “miękkich” zachęt (w postaci listów, telefonów) zamiast bezpośrednich gróźb surowego egzekwowania prawa, bowiem ostrzejsza reakcja mogłaby zakłócić rynki energii. Amerykańscy urzędnicy najpewniej zintensyfikują komunikację z firmami handlowymi , właścicielami tankowców, ubezpieczycielami i pozostałymi podmiotami, przypominając im, że w przypadku korzystania z zachodnich usług morskich należy przechowywać zaświadczenia potwierdzające, że rosyjska ropa została zakupiona poniżej 60 dolarów.
Wprowadzony limit cenowy zakazuje zachodnim firmom świadczenia usług – takich jak transport, ubezpieczenie i finansowanie – dla ropy sprzedawanej powyżej 60 dolarów za baryłkę. Według danych podanych przez agencję Reuters, cena rosyjskiej ropy Urals od dwóch tygodni jest notowana na poziomie lub powyżej ustalonego przez G7 limitu. Niemniej jednak może minąć trochę czasu, zanim cena surowca zostanie uznana za przekraczającą limit, ponieważ amerykański Departament Skarbu wykorzystuje miesięczną średnią cen do obliczenia wartości ropy Ural.
Według komunikatu amerykańskiego Biura Kontroli Aktywów Zagranicznych Skarbu Państwa (OFAC), osoby lub przedsiębiorstwa unikające lub naruszające limit mogą stanąć w obliczu cywilnych lub karnych działań egzekucyjnych, w tym grzywien. Urząd USA zapowiedział współpracę z pozostałymi krajami w celu wymiany informacji na ten temat.
Obawy o zakłócenie rynku
Pomimo zdeterminowania amerykańskiej administracji, decyduje się ona na dość “łagodne” działania w tej kwestii, w obawie przed wywołaniem niepokoju na rynku, a w konsekwencji – doprowadzeniem do wzrostu światowych cen ropy. Jak zaznacza informator Reutersa, USA zdecydowanie nie chce przestraszyć dostawców usług ułatwiających eksport surowca. Dodatkowym czynnikiem pozostają zbliżające się wybory w Stanach Zjednoczonych, gdzie wzrost cen energii stanowiłby ryzyko polityczne dla ubiegającego się o reelekcję prezydenta Joe Biden’a.
Jak podał informator Reutersa z amerykańskiej administracji, zastępca sekretarza skarbu, Wally Adeyemo, rozmawiał ostatnio z państwami, które są właścicielami dużych flot żeglugowych i zajmują się handlem morskim. Z kolei asystentka sekretarzu skarbu ds. finansowania terroryzmu i przestępstw finansowych, Elizabeth Rosenberg, zadzwoniła do dostawców ubezpieczeń ochronnych i odszkodowawczych, znanych jako kluby P&I, aby przypomnieć o wymaganiach związanych z zakupami rosyjskiej ropy.
Rosyjskie koszty
Reuters podkreśla, że wysoka cena ropy Ural może być spowodowana kosztownymi transakcjami z krajami spoza limitu ustanowionego przez G7, przykładowo Indii i Chin. Duże odległości zwiększają wydatki związane z przesyłem surowca, który musi być transportowany tankowcami, a nie – tak jak do Europy – rurociągami.
Rzecznik Departamentu Stanu zapewnił, że urząd ściśle monitoruje wszystkie statki zaangażowane w załadunek ropy naftowej i produktów ropopochodnych z Rosji. Jeżeli ceny ropy Ural nadal będą rosnąć powyżej limitu, Waszyngton może wezwać pozostałe kraje grupy G7 i UE do podniesienia jego wysokości. Niemniej jednak byłoby to przedsięwzięcie polityczne i dyplomatyczne, które najpewniej napotkałoby opór ze strony krajów Europy Wschodniej i amerykańskich prawodawców.
Źródło: reuters.com