Sikorski przestrzega USA
Sikorski odpowiedział na pytanie prowadzącego o słowa Donalda Trumpa, który wskazał, że nie zgodziłby się aby USA broniły państw, które nie wydają 2 procent PKB na obronność, zgodnie z polityką NATO.
– Mam nadzieje, że to tylko specyficzny styl prezydenta Trumpa, a w rzeczywistości chce abyśmy wydawali 2 procent na obronność jako sojusz. Polska wydaje 2 procent od 15 lat, teraz mamy 3 procent PKB wydatków na obronność co jest zapisane w polskich przepisach, a niebawem będzie to 4 procent PKB. I powiem więcej – jeżeli Putin rzeczywiście nam zagrozi, możemy podwoić nasze wydatki na zbrojenia. -powiedział Sikorski.
Szef polskiego MSZ wskazał również, że Sojusz nie jest organizacją ochroniarską. Dał za przykład zaangażowanie Polski, na pomoc Ameryce w jej walce z terroryzmem w Afganistanie – Wysłaliśmy do trudnej prowincji w Afganistanie nasza brygadę na prośbę USA – powiedział szef dyplomacji Polski.
Sikorski zwrócił uwagę, że sam sojusz jest korzystny dla USA z perspektywy ekonomicznej – W ostatnich latach Europa wydała 90 mld dolarów na zakupy zbrojeniowe w USA, w tym 50 mld dolarów przypadło na Polskę. Kupujemy amerykańskie uzbrojenie nie tylko dlatego, że jest dobre ale też aby „przyciągnąć” do nas Amerykanów. Jeżeli zmieni się podejście amerykanów w kwestii swoich zobowiązań, ta motywacja do zakupów zniknie – ostrzegł SIkorski.
Sojusznicy NATO zobowiązali się do wydawania minimum 2 procent PKB na obronność. Zgodnie ze słowami szefa NATO Jesna Stoltenberga ze stycznia 2024 roku, 18 państw NATO wydaje na obronę więcej niż 2 procent PKB co jest rekordem w historii sojuszu. „Łączne wydatki na obronę europejskich członków sojuszu w 2024 przekroczą kwotę 380 mld dolarów” – powiedział Stoltenberg.
To odpowiedź na słowa Donalda Trumpa, który podczas jednego z wieców wyborczych opowiedział historię rozmowy z niewymienionym z nazwy przywódca europejskiego państwa, które na obronność wydaje mniej niż, że w razie ataku Rosji USA nie obroniła by tego kraju „a wręcz zachęcałby do tego aby to zrobiła” co spotkało się z falą krytyki zarówno w USA jak i poza Stanami Zjednoczonymi.
Źródło: CNN/Voice of America