Trasa dłuższa o 3 tygodnie
Jak podaje portal, przeprowadzenie trasy wokół Przylądka Dobrej Nadziei może wydłużyć rejsy tankowców do Europy nawet o trzy tygodnie, co z kolei podwyższy koszty frachtu i zwiększy ryzyko zakłóceń w dostawach. Pomimo problemów związanych z atakami jemeńskiego ugrupowania Huti, nie wszystkie firmy zdecydowały się zrezygnować z oryginalnej, krótszej trasy, biegnącej przez Morze Czerwone i Kanał Sueski. Przedsiębiorstwa takie jak Maersk czy CMA CGM zdecydowały się na powrót po ogłoszeniu przez USA utworzenia grupy zadaniowej “Strażnik Dobrobytu”, mającej chronić szlaki handlowe w regionie.
Według Euractiv pozostałe przedsiębiorstwa, takie jak Hapag Lloyd uznały, że ryzyko ataków pozostaje zbyt duże i należy zmienić trasę jednostek. Zdaniem cytowanej przez portal firmy analitycznej Kpler, przekierowane statki ładowały swoje ładunki z Bahrajnu, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej i Indii. Jednostki były czarterowane przez Sinopec, Kuwait Petroleum Corporation (KPC), Aramco i Reliance Industries Limited.
Portal podkreśla, że porównując ilość załadowanych towarów, większość handlu nadal odbywa się przez Morze Czerwone. Zgodnie z danymi Kpler, ilość baryłek produktów ropopochodnych przewożona starą trasą wynosi 4,5 mln, podczas gdy wokół Przylądka Dobrej Nadziei ma przepłynąć ok. 2,4 mln baryłek. Jak zaznacza Reuters polecenie przekierowania tankowca może pochodzić od armatora, czarterującego statek lub kupującego ładunek.
Jak podaje Euractiv, dotychczasowe zakłócenia na Morzu Czerwonym nie wpłynęły znacząco na europejskie ceny paliw i marże rafineryjne, choć europejskie rynki średnich destylatów mogą być wrażliwe na zakłócenia ze względu na sezonowo niskie poziomy zapasów oleju napędowego i paliwa lotniczego.
Źródło: euractiv.com, reuters.com