Niemcy chcą przekonać Rosniefti
Według informacji Handelsblatt w ostatnich tygodniach doszło do potajemnego spotkania delegacji ministerstwa finansów Niemiec i Urzędu Kanclerskiego z prezesem rosyjskiego koncernu naftowego Rosniefti Igorem Sieczinem. Tematem spotkania miało być znalezienie rozwiązania sprawy wyjścia rosyjskiego koncernu z akcjonariatu rafinerii Schwedt, położonej przy granicy z Polską. Rosniefti posiada 54 procent udziałów w rafinerii, które obecnie znajdują się w zarządzie powierniczym niemieckiej federalnej agencji ds. sieci (BNetzA).
Z informacji niemieckiej gazety pochodzących z kręgów rządowych wynika, że wywłaszczenie rosyjskiej spółki, o które zabiega niemieckie ministerstwo gospodarki z Robertem Habeckiem na czele, spotyka się z oporem w urzędzie kanclerskim i ministerstwie finansów.
Urzędnicy tych instytucji obawiają się, że znacjonalizowanie udziałów Rosniefti doprowadzi do podobnych działań państwa rosyjskiego wobec niemieckich aktywów pozostawionych w Rosji. Niektórzy niemieccy politycy, również w koalicji rządzącej, wierzą, że po zakończeniu wojny możliwy stanie się powrót do biznesowych relacji z Rosją.
Rozmowy rosyjsko-niemieckie na temat aktywów Rosniefti należy rozpatrywać m.in. w kontekście decyzji Sądu Arbitrażowego w Petersburgu, który 23 lutego zgodził się na przejęcie aktywów niemieckiej spółki Linde, której działalność w Rosji została wstrzymana po rozpoczęciu inwazji w 2022 roku. Linde jest jednym z największym producentów gazów technicznych i urządzeń do ich produkcji. Niemiecka firma była głównym wykonawcą projektu bałtyckiego zakładu przetwórstwa gazu ziemnego, którego kompleks miał powstać w Ust-Łudzę. Kontrakt podpisany pomiędzy Linde, tureckim Renaissance Heavy Industries i RusChimAllians w 2021 roku opiewa na kwotę 6 mld euro.
Rosjanie żądają od niemieckiego wykonawcy dokończenia inwestycji oraz wypłaty odszkodowania, które szacują na „kilkaset milionów euro”. Sąd orzekł, że udziały Linde w 11 spółkach zarejestrowanych i działających w Rosji zostaną sprzedane w celu spłaty zadłużenia niemieckiej spółki wobec gazowej spółki joint venture RusChimAllians. Rosjanie twierdzą, że zapłacili w ramach zaliczek niemieckiej spółce ponad miliard euro. Sąd Arbitrażowy w lutowym wyroku nakazał Linde zapłacić 692 miliony euro i około 44,4 miliarda rubli, co daje łącznie około 1,25 miliarda dolarów odszkodowania na rzecz RusChimAllians. Spółka rosyjska wyceniła niemieckie aktywa pozostawione w Rosji na 390 mln euro, podczas gdy Niemcy twierdzą, że są warte ponad miliard euro.
W grudniu 2022 roku ten sam sąd w Petersburgu na wniosek nakazał zamrożenie udziałów Linde w 11 spółkach oraz zakazał sprzedaży majątku i wyposażenia spółek zależnych w Rosji. RusChimAllians jest spółką joint venture kontrolowanego przez państwo giganta gazowego Gazprom i prywatnego operatora gazowego RusGazDobycza.
Niemccy urzędnicy szukają rozwiązania, aby przykład Linde nie był powtarzany wobec innych niemieckich aktywów w Rosji oraz aby po ewentualnej normalizacji kontaktów Rosniefti nie wychodził z roszczeniami za „bezzasadne wywłaszczenie”. Niemiecki urząd kanclerski wraz z ministerstwem finansów zwrócili się do Rosniefti z prośbą o znalezienia sposobu polubownego uregulowania wyjścia Rosjan z niemieckich aktywów. Poza rafinerią Schwedt Rosniefti ma udziały w dwóch innych niemieckich rafineriach.
Według informatorów, póki co wstrzymany ma być proces nacjonalizacji rosyjskich aktywów w Niemczech. W zamian za to Rosniefti ma odstąpić od zaskarżania decyzji o nałożeniu zarządu powierniczego na swoje aktywa, i znaleźć odpowiedniego kupca na nie.
Wśród potencjalnych kupców rafinerii w Schwedt wymienia się kazachski KazMunyaGaz oraz polski Orlen. Nie wiadomo póki co, czy w forsowanym planie przez kanclerza i ministerstwo finansów kupcy mieliby negocjować z Rosnieftią czy z zarządem powierniczym w postaci BNetzA.
Rosniefti to największy w Rosji koncern energetyczny zajmujący się głównie branżą związaną z ropą naftową. Spółka posiada największe rezerwy ropy naftowej w Rosji, oraz największą liczbę rafinerii. Firma powstała na zgliszczach znacjonalizowanego na początku lat 2000 koncernu Jukos należącego do Michaiła Chodorkowskiego. Koncern jest kontrolowany przez skarb państwa Rosji.
Nie dla Taurusów
Tymczasem w ostatnich tygodniach ponownie pojawił się temat dostawy niemieckich rakiet manewrujących Taurus, które są bronią skrzydlatą podobną do brytyjskich Storm Shadow.. Ostatecznie dyskusję tę przeciął sam kanclerz Olaf Scholz, który poinformował, że dostawa Taurusów „mogłaby być uznana za wciągniecie w Niemiec jako aktywnej strony konfliktu”. Scholz wspomniał, że razem z dostawami rakiet na Ukrainę musieliby być skierowani żołnierze niemieccy, co nie może mieć miejsca.
Ukraińcy apelują o dostawy rakiet Taurus, które mają większy zasięg niż Storm Shadow/SCALP (500 km w porównaniu do 300 km w przypadku Storm Shadow/Scalp) iraz większą głowicę – 480 kg zamiast 450 kg. Niemcy pozostają jednak nieugięci.
Źródło: Handelsblatt/DPA/Upstreamnews
Scheise
Jak świat świat światem , bandyta bandyty nigdy nie pokrzywdzi.
To było do przewidzenia. Niemiaszki za dużo lodów tam kręcą. Jak fukali i torpedowali na sankcje zachodu. Gdyby nie w miarę przyzwoitą solidarność Unii , to było by jeszcze gorzej. A dlaczego sfinansowali Stroma przez Bałtyk. Aby się uniezależnić od kplegów i tylko z Moskwą lody kręcić. Coraz więcej głosów ,że gospodarka im siada. Nie dziwota jak gaz i ropę mieli za pół darmo. A teraz ZONG. Ile firm straciło na tym biznesie i co zacisnęły pasa i dalej do przodu. Ponoć niemiaszki Duńczyków ( Maersk) buntują aby kontenery szły do Hamburga ,a nie do Gdańska. Ale prędzej czy później to się zemści.
I jeszcze Orlen w te dile wciągną. Nie z tym rządem w Polsce. Niech ruskie i niemiaszki trzymają się z daleka od Orlenu. Juz wiadomo dlaczego Kazachstan i Orlen w ruskich i niemieckich planach. Mieliby cały Bałtyk pod sobą.