Amunicja artyleryjska z Korei
Koreańczycy od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie zdecydowali się na wysyłkę żadnego sprzętu wojskowego na rzecz Ukrainy. Tłumaczyli to swoją postawa neutralności. Seul obawiał się, że zaangażowanie militarne po stronie Kijowa spowoduję, że Rosja zacznie wspierać wojskowo i technologicznie Koreańczyków z Północy półwyspu.
Dodatkowo Korea ma bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące eksportu uzbrojenia w obszary, gdzie toczą się działania zbrojne. Koreańskie wsparcie jednak okazało się konieczne. Według Washington Post, amerykańska administracja traktowała kwestię głodu pocisków jako kluczowe wyzwanie w ramach przygotowań do letniej kontrofensywy ukraińskiej.
Jak obliczyli analitycy Pentagonu, Ukraińcy mieli miesięczni potrzebować 90 tys. sztuk amunicji w celu zmiękczania rosyjskich pozycji. USA były w stanie pokryć jedynie 10 procent tego zapotrzebowania. Pomysłodawcą zwrócenia się o pomoc do Seulu był Jack Sulivan, według niego przy rozplanowaniu odpowiedniej logistyki powietrzno-morskiej na Ukrainę, poprzez sojusznicze państwa, w ciągu 41 dni mogłoby trafić 330 tys. pocisków 155 mm.
Amerykanie rozpoczęli rozmowy z Koreańczykami, którzy mieli być otwarci na dostarczenie amunicji, pod warunkiem, że nie trafi ona na Ukrainę bezpośrednio. Pierwsze dostawy koreańskich pocisków miały się rozpocząć już styczniu 2023 roku. Według źródeł gazety, od tego czasu Korea stała się drugim pod względem wielkości, zaraz po USA, dostawcą amunicji artyleryjskiej 155 mm na Ukrainę. Koreańczycy mają jej pośrednio dostarczać Ukrainie więcej niż wszystkie kraje europejskie. Gazeta jednak nie podaje konkretnych wartości i liczb.
Źródło: Washington Post