Centrum traci na poparciu
W wywiadzie udzielonym dla podcastu „Generation Do It Yourself” prezydent Francji Emmanuel Macron zaznaczył, że w kwestii bezpieczeństwa skrajna prawica „redukuje ludzi do ich religii lub pochodzenia”, a tym samym „popycha ich do wojny domowej”. Z kolei skrajna lewica “również [promuje] wojnę domową, ponieważ redukuje ludzi do ich grupy religijnej lub etnicznej”, dodał Macron.
Jak podaje Politico, ostatnie sondaże wskazują, że skrajnie prawicowa partia Marine Le Pen Zjednoczenie Narodowe zdobędzie 35 procent głosów w pierwszej turze wyborów, która odbędzie się już w tą niedzielę. Z kolei sojusz lewicy ma otrzymać ok. 27 procent, a centryści Macrona ok. 19 procent głosów.
Na początku czerwca przewodniczący konserwatywnej Partii Republikańskiej Eric Ciotti wezwał do ogólnokrajowego sojuszu między kandydatami własnej partii oraz skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym. Zdaniem Ciottiego ma to zapewnić Republikanom wystarczającą ilość mandatów, aby utworzyć grupę parlamentarną.
Jak zaznaczała Amanda Dziubińska z PISM w rozmowie z Polon.pl, przy tak przyspieszonej kampanii wyborczej u dynamicznych działaniach, mówienie o składzie przyszłego Zgromadzenia Narodowego przypomina “political fiction”.
“Sondaże pozwalają oszacować, że Zjednoczenie Narodowe mogłoby liczyć na 235-265 mandatów, co nadal nie jest większością bezwzględną. Przy takim założeniu partia Marine Le Pen musiałaby wejść w koalicję, na przykład z inną skrajnie prawicową partią Rekonkwista Érica Zemmoura, albo z częścią deputowanych republikańskich, z którymi są w stałym kontakcie” – mówiła ekspertka.
Dziubińska podkreśliła, że obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest tzw. zawieszony parlament: “Żadna partia polityczna nie zdobędzie większości wymaganej do samodzielnego rządzenia, przez co będzie musiała starać się o formowanie koalicji z innymi ugrupowaniami bądź pojedynczymi deputowanymi”.
Źródło: politico.eu