Dezinformacja Rosji
Dziennikarze w trakcie swojego śledztwa dotyczącego rosyjskich narzędzi wpływu na opinie publiczną natrafili na prężnie działającą grupę „Mirotworec”, która działa pod kuratelą rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR). Dziennikarze zidentyfikowali kierowników projektu, którzy są oficerami zarówno SWR jak i Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Organizacja zatrudnia ponad 40 osób, którzy obmyślają i realizują projekty z zakresu wojny informacyjnej i działań hybrydowych.
Jednym z dokumentów, które udało się pozyskać w trakcie dziennikarskiego śledztwa jest raport przygotowany przez grupę Mirotworec w maju 2022 roku. W pierwszej części raportu autorzy zwracają uwagę i krytykują dotychczasowe narzędzia wykorzystywane w prowadzeniu wojny informacyjnej. Chodzi m.in. o państwowe media głównego nurtu Sputnik czy Russian Today (RT), które mają być przestarzałą i nieskuteczną formą realizacji polityki zagranicznej Rosji. Dotychczasowe działania prowadzone w sieci poprzez m.in. kanały Telegramowe również okazują się nieskuteczne
„Nawet stosunkowo „świeży” trend w kierunku wspierania lojalnych kanałów Telegramu – to wszystko indywidualnie i zbiorowo nie odpowiada oczekiwaniom stawianym wykonawcom i demiurgom. Brak kreatywności, hipokryzja i moralizowanie pogarszają obecną sytuację.” – piszą autorzy.
Dalej w raporcie proponuje się nowe, bardziej agresywne i kreatywne podejście do prowadzenia działań informacyjnych w zachodniej infosferze, której głównym zadaniem ma być dezintegracja społeczeństw, podziały, polaryzacje polityczną. Działania te mają być według autorów realizowane w konspiracji, bez widocznego związku z rządem Federacji Rosyjskiej, ważną rolę mają tu odgrywać organizacje pozarządowe wspierane finansowo i organizacyjne przez rosyjski wywiad.
„Organizowanie pracy w celu pogłębienia wewnętrznych sprzeczności pomiędzy elitami rządzącymi, eskalacji protestów antyrządowych i „zakłócenia” amorficznej części elektoratu” – piszą „Mirotworcy”.
W działaniach tych mają być stosowane niestandardowe działania i tu autorzy podają przykład takowych działań na przykładzie wykorzystania „Specjalnej Operacji Wojskowej”. Proponuje się tworzenie kont i ośrodków wpływu w krajach wspierających Ukrainę, które mają imitować wsparcie Ukrainy jednak robić to mają w agresywny i roszczeniowy sposób aby zrazić dane społeczeństwo do rzeczywistego wsparcia.
„Ze względu na częstotliwość, natrętność, agresywną formę i niewłaściwą prezentację należy spodziewać się negatywnej reakcji ze strony docelowej publiczności” – czytamy.
Autorzy proponują również kierunkowe prowadzenie działań informacyjnych, dostosowane do konkretnych grup społecznych, które dzielą na „merytorycznych” i „emocjonalnych”. Według autorów raportu „Merytoryczna” część stanowi 30 procent społeczeństwa. Cechuje się ona wyższym poziomem elokwencji i zrozumienia zachodzących działań. Dla tej grupy społecznej informacje powinny być merytoryczne i odnoszące się do rzeczywistych zdarzeń. Ma to na celu wywołanie reakcje związanej z krytycznym myśleniem.
Druga grupa, „emocjonalna”, która ma stanowić 70 procent społeczeństwa cechuje się kierowaniem emocjami, nie stosująca krytycznego myślenia w życiu codziennym. W jej przypadku działania mają mieć charakter psychologiczno-emocjonalne, które w rezultacie mają doprowadzić podmiot do „granicy szaleństwa” ze względy na szybko i gwałtownie zmieniający się świat do którego jest przyzwyczajony. Tutaj przygotowane materiały nie musza być udokumentowane, nie musza być prawdziwe – wystarczy odpowiednia częstotliwość publikacji oraz jej natężenie emocjonalne. Ważne jest przenoszenie akcentów prowadzonych kampanii – dotykanie maksymalnie wielu obszarów życia – od gospodarczego, kulturalnego, religijnego czy wojskowego.
„Odwoływanie się nie do rozumu, ale do emocji, a mianowicie do irracjonalnego składnika percepcji zmysłowo-psychologicznej człowieka, przyczynia się do szybkiego i niezawodnego osiągnięcia celów postawionych machinie propagandowej. Mając na uwadze powyższe, celowe wydaje się rozważenie kwestii przeniesienia wektora głównych wysiłków w pracy informacyjno-propagandowej przeciwko państwom wrogim na transmisję tzw. program negatywnego” – piszą autorzy raportu.
Autorzy wskazują, że dla skutecznej kampanii potrzeba dwóch historii w tygodniu, przygotowanej dla każdej grupy osobno.
Prowadzenie wojen sieciowych w cyberprzestrzeni UE w oparciu o rosnące żądania ukraińskich migrantów i wywołane tym nowe fale irytacji lokalnej ludności, według wstępnych szacunków, będzie miało bardzo wysoką skuteczność zarówno obecnie, jak i w dającej się przewidzieć przyszłości.
czytamy w raporcie
Istotne ma być oparcie kampanii na strachu przed eskalacją wojny, wojną atomową czy pogorszeniem się ogólnie pojętej jakości życia w wyniku stosowania sankcji i restrykcji gospodarczych.
Rosyjski wywiad uważa, że sposób prowadzenia takiej wojny jest wyjątkowo prosty z perspektywy nowoczesnych rozwiązań technologicznych i szerokiemu dostępu społeczeństw zachodnich do informacji za sprawą m.in. urządzeń mobilnych – czego nie było jeszcze 30 lat temu. Takie działanie nie daje odpowiedniej możliwości weryfikacji źródeł informacji i idealnie wpływa na większą część społeczeństwa, które nie trudzi się weryfikacją informacji.
W ramach działań mają być również tworzone radykalne treści, które trafiać mają „do zwykłych ludzi”. Treści te mają być kontrowersyjne zarówno o charakterze prawicowym jak i lewicowym. Mają również mieć często pochodzenie „proukraińskie”. Z drugiej strony tworzone mają być źródła „racjonalnie prorosyjskie” czyli i takie, które odnoszą się do pozytywnych cech rosyjskiej kultury, historii czy tożsamości. Źródła racjonalne podkreślać mają korzyści z pokojowego współistnienia i współpracy.
Pierwsze efekty operacji miałyby być widoczne po około 5 tygodniach aktywnych działań. Kolejnym elementem destabilizacji mają być akcje protestacyjne na terenie państw UE. Przygotowanie takich protestów ma zająć do 4 tygodni. Według analiz odpowiednią liczbą protestujących to 100 osób. Większa ilość niesie za sobą ryzyko polityczne i dekonspiracji, mniejsza uważana jest za pomijalną w odbiorze medialnym i społecznym. Koszt jednego uczestnika ma wynosić 100 euro za jedna godzinę „aktywnych” działań. Wszystko ma być filmowane i później „viralowane” w sieci.
Dziennikarze Insidera zwracją uwagę, że raport pochodzi z połowy 2022 roku, a wiele jego pomysłów to realizacja dobrze znanych wzorów sowieckich w prowadzeniu wojny informacyjnej. Autorzy wskazują, że w ostatnich 2 latach dostrzec można było w Europie część wymienionych „pomysłów” w praktyce m.in. tworzenie deepfakeów wypowiedzi znanych osobistości m.in. aktorów czy piosenkarek, podawanie się za różne narodowości w tworzeniu fałszywego przekazu medialnego np. Łotyszy wzywających do rosyjskiej interwencji. Kolejnym elementem jest budowanie wielozasięgowych kont na Twitterze, YouTube, czy TikToku, które wzajemnie się uzupełniają i przekazują swoje treści, które zazwyczaj mają charakter skrajny, kontrowersyjny a niekiedy dezinformacyjny i fałszywy.
Źródło: The Insider