Więcej ataków dronów poza Kijowem
Według obliczeń Kowalenki, w lipcu Ukrainę zaatakowało łącznie 246 dronów typu Szahed-131/136 z czego ukraińskiej obronie przeciwlotniczej miało udać się zestrzelić 205 aparatów. W czerwcu Rosjanie przeprowadzili ataki z wykorzystaniem 197 dronów z czego zestrzelić udało się 166. Była to liczba znacznie niższa niż w maju., kiedy do ataków Rosja miała użyć aż 413 latających bomb irańskiej produkcji. Wtedy zestrzelić udało się 377 dronów. Zauważalny jest zwiększony odsetek dronów, które nie zostały zestrzelone. Według Kowalenki przyczyna jest prosta.
Do maja większość ataków dronów skupiała się na stolicy – Kijowie. Kijów jest najlepiej chronionym ośrodkiem miejskim na Ukrainie, dzięki obecności wielu systemów przeciwlotniczych zachodniej produkcji. Dodatkowo trasa podejść dronów do Kijowa wymaga przeleceniem nad częścią terytorium Ukrainy, gdzie działają mobilne gruby przeciwlotnicze, które są w stanie zlikwidować część celów, zanim te dolecą do stolicy. W przypadku ataków w czerwcu i lipcu, tu celem stawały się słabiej chronione obiekty np. na południu Ukrainy. Dla przykładu, duża część środków bojowych skierowanych do ataku na Odesse nadlatuje znad Morza, gdzie Ukraińcy nie mogą niszczyć nadlatującego zagrożenia.
To co zauważa Kowalenko, to fakt, że Rosja nie była w stanie powtórzyć częstotliwości ataków z maja, co wskazuję, że baza produkcyjna dronów irańskiej produkcji nadal nie jest rozwinięta tak jak chcieliby Rosjanie.
Masowe użycie stosunkowo prostych i tanich, acz bardzo precyzyjnych i niebezpiecznych latających bomb wymusza na Ukrainie wykorzystania dużego potencjału środków przeciwlotniczych, których po 500 dniach wojny brakuje – zwłaszcza do systemów sowieckiej produkcji. Rosjanie cały czas pracują nad przyśpieszeniem produkcji zarówno dronów irańskiej proweniencji, jak i innych systemów precyzyjnego rażenia jak np. rakiety manewrujące CH-101 czy Kalibr.
Źródło: Aleksandr Kowalenko/Twitter