Szymon Wieczorek: Od stycznia przyszłego roku BRICS zostanie rozszerzony o kolejne kraje. Do grupy dołączą: Arabia Saudyjska, Argentyna, Iran, Egipt, Etiopię i ZEA. Czy dzięki przyłączeniu się do formatu jego nowi członkowie będą mogli łatwiej pozyskiwać kapitał?
Patryk Szczotka: Na początek przyjrzyjmy się temu, jak to wyglądało do tej pory. Format BRICS działa już od kilku lat. Na bazie tego, co obserwowaliśmy do tej pory i bieżących obserwacji sytuacja wskazuje na to, że kapitał nadal obraca się przede wszystkim w krajach szeroko rozumianego Zachodu.
Moim zdaniem wynika to przede wszystkim z cech krajów zachodnich. Mam na myśli zarówno stabilność prawodawstwa, jak i samych rynków finansowych, a także jasność i efektywność działających w tych krajach regulacji. Dominacja zachodnich rynków finansowych w zakresie przyciągania kapitału w najbliższym czasie się najprawdopodobniej nie zmieni. Warto zwrócić uwagę na to, że firmy i bogate osobistości z Chin lokują swoje oszczędności chociażby w Stanach Zjednoczonych, Singapurze i Japonii.
Oczywiste jest, że nowi członkowie po dołączeniu do BRICS będą liczyć na transfery kapitału. Podejrzewam, że w ramach formatu ten proces będzie się odbywał. Podobnie dzieje się przy projekcie Nowego Jedwabnego Szlaku, który ostatnimi czasy ograniczył skalę inwestycji i transferów kapitałowych. Dołączenie do formatu może być bodźcem do tego, żeby pieniądze popłynęły właśnie do nowych członków. Będzie to zapewne w formie udziałów i przejęć firm, ale również może to mieć formę inwestycji infrastrukturalnych.
Jeżeli jednak popatrzymy bardziej globalnie i długofalowo, to stabilność makroekonomiczna i legislacyjna państw Zachodu będzie jednak przeważać na ich korzyść. Będzie ona również przemawiać na korzyść krajów pozostających w dobrych stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Unii Europejskiej. Jest to ważne zagadnienie w kontekście podziału międzynarodowego na blok państw zachodnich i państwa ciążące ku Rosji i Chinom. Jest to temat poruszany również w kontekście rywalizacji geopolitycznej.
Państwa zachodnie mają o wiele większą siłę przyciągania. Widać to po wielu inicjatywach. Przykładem może być unijny program Global Gateway, o którym się co prawda dużo nie mówi, ale jest realizowany. Plan ma na celu mobilizację krajów zachodnich do inwestowania w regionach świata o dużym potencjale rozwoju, chociażby w Afryce. Zakładam, że w najbliższej przyszłości to się nie zmieni i Zachód będzie zwiększał skalę swojego zainteresowania w tych regionach świata.
Szymon Wieczorek: Kraje BRICS kontrolują znaczący udział światowych rezerw różnych surowców strategicznych, do których można zaliczyć m.in.: ropę naftową, metale ziem rzadkich, miedź oraz mangan. Na jak dużą zmianę zasad funkcjonowania światowej gospodarki pozwala ta sytuacja?
Patryk Szczotka: Warto zwrócić uwagę na to, jak funkcjonuje format BRICS. Co do zasady to nie jest organizacja o sformalizowanej strukturze. Nie są to państwa połączone sojuszami gospodarczymi czy wspólnotą legislacyjną, jak np. Unia Europejska. Nie są to również kraje połączone sojuszami militarnymi. Chiny i Indie są krajami od czasu do czasu ścierającymi się zbrojnie.
Biorąc to pod uwagę, BRICS jest formatem państw połączonych „z rozsądku” w luźną konfederację. W takiej formie jest bardzo trudno używać swoich rezerw surowców strategicznych jako politycznego lewara w stosunku do bloku państw zachodnich. Te kraje musiałyby to robić razem, w sposób skoordynowany w tym samym czasie. Nie zrobią tego, ponieważ interesy członków BRICS są w wielu aspektach dość rozbieżne.
Indie, które są gigantycznym graczem i kupują od Rosjan dużo surowców, nie są do końca przekonane do sprzymierzenia się z nimi. Historia konfliktów zbrojnych Indii z Chinami oraz blokowanie chińskich aplikacji w Indiach również grają na niekorzyść współpracy indyjsko-chińskiej. Wydaje się, że ciężko będzie z takim zestawem rozbieżności stworzyć ujednoliconą kontrę do państw zachodu.
Nie da się jednak odmówić potencjału surowcowego wspomnianych krajów. Ten potencjał będzie tylko rósł, przede wszystkim dzięki dalszemu rozwojowi nowoczesnych gałęzi przemysłu. Tyczy się to nie tylko półprzewodników, ale i całej elektroniki. Będzie to wyzwanie dla Europy i Stanów Zjednoczonych, które już zostało podjęte. W UE i na poziomie federalnym w USA pojawiają się ustawy, które mają przywrócić część łańcuchów dostaw z powrotem do nich i do tego przemodelowania już dochodzi.
Z tego również między innymi wynika zainteresowanie kontynentem afrykańskim. Do tej pory pozostawał on w cieniu Europy i Azji, ale rozgrywki surowcowe czynią go bardzo istotnym polem rywalizacji o dostęp do zasobów. Tę konkurencję i jej postęp będziemy obserwować. Państwom grupy BRICS będzie bardzo trudno wypracować wspólne rozwiązania. Najlepszym przykładem może być tutaj propozycja wspólnej waluty formatu. Słyszymy o tym od dobrych paru lat, ale kraje grupy nie podjęły wymiernych działań w tym kierunku.
Ciężko jest mi więc zatem wyobrazić sobie taką współpracę w kwestiach surowcowych tych krajów, która by zadziałała.
Patryk Szczotka: Jak najbardziej. Kolejnym dowodem statystycznym na to jest chociażby fakt, jak wyglądają teraz rozliczenia międzynarodowe. Obecnie około 3 procent światowych rozliczeń odbywa się w chińskim juanie. Inne waluty grupy BRICS stanowią jeszcze mniejsze udziały. Ciężko mi sobie w tym momencie wyobrazić, żeby nawet po potencjalnym rozszerzeniu tego bloku udział walut członków formatu wartość tych transakcji znacząco wzrosła.
Historycznie wymiana globalnej waluty rezerwowej odbywała się bardzo powoli. Mieliśmy dominację funta brytyjskiego, który przez co najmniej kilkadziesiąt lat był walutą dominującą, zanim dokonało się przejście do dolara amerykańskiego. W tym momencie nic nie wskazuje na to, żeby dolar miał szybko utracić swój status. To na nim ciążą obecne gwarancje stabilnego globalnego systemu ekonomicznego, stosunkowo dobrze zarządzanego i trwałego. To się w najbliższym czasie nie zmieni.
Największym rynkiem kapitałowym na świecie są ciągle Stany Zjednoczone. Kraje BRICS cechują się dużymi restrykcjami rynków kapitałowych, a także restrykcyjnym prawodawstwem, które nierzadko jest wykorzystywane do opresji własnych obywateli. Widzimy to w Chinach czy w Rosji po rozpoczęciu wojny. To nie jest sytuacja, która zachęca inwestorów do lokowania tam pieniędzy – tak instytucjonalnych, jak i indywidualnych.
W dyskusji o BRICS zdecydowanie się przecenia udział globalnej populacji, PKB czy rezerw surowców w światowej gospodarce. Nie sposób jednak uciec od rzeczy koncepcyjnych i filozoficznych: jak podchodzi się do zagadnienia własności, do poszanowania prawa, jak powinno funkcjonować społeczeństwo, jak reformować systemy własne. Nie sądzę, żeby to się w najbliższym czasie zmieniło.
Szymon Wieczorek: Bazując na tym co obserwujemy do tej pory, czy BRICS ma być grupą względnie równorzędnych państw, czy raczej Chiny chcą sobie zrobić blok krajów „sprzymierzonych”?
Patryk Szczotka: Działania BRICS będą na pewno szeroko prezentowane jako inicjatywa państw równych sobie, co chociażby wynika z retoryki stosowanej przez państwa formatu. BRICS ma być wyzwaniem dla hegemonii Stanów Zjednoczonych i świata Zachodu. W tej retoryce nie ma miejsce na namaszczenie oficjalnego lidera grupy, który będzie przewodził formatowi albo przynajmniej będzie „pierwszym wśród równych”. Kłóciłoby się to bowiem z podstawowymi założeniami formatu.
Patrząc jednak na wielkości gospodarek członków formatu, co jest kluczowym elementem retoryki, to jednak Chiny mają największą siłę gospodarczą i polityczną. W związku z tym to właśnie to państwo będzie kreować wiele z posunięć BRICS na swoich warunkach. Gdy prześledzimy chińską retorykę w kwestii polityki zagranicznej, chociażby związaną z programem Nowego Jedwabnego Szlaku, to widać silny nacisk na prezentowanie stosunki innych krajów z ChRL jako oparte na równości, obopólności i wzajemnych korzyściach.
Nie zawsze jednak tak było, co widać również obecnie. Chińczycy udzielając finansowania krajom globalnego Południa robią to często na bardzo nietransparentnych warunkach. Te państwa i organizacje zadłużają się na kolosalne sumy. Nie jestem do końca przekonany do tego, że jest to współpraca na równych zasadach i na kanwie obopólnych korzyści. To siłą rzeczy będzie wynikać z pozycji chińskiej w BRICS.
Przed wybuchem wojny Rosja była krajem, który mógł dać Chinom odpór. Teraz Rosja stała się pariasem na arenie międzynarodowej. Indie mogą w formacie dużo namieszać. Jednak tutaj wracamy do kwestii konfliktów indyjsko-chińskich, które jeżeli przeleją się sytuacji na samej granicy na dalszy rozjazd stosunków politycznych gospodarczych, to mogą bardzo szybko doprowadzić do erozji formatu. Interesy członków grupy BRICS są w wielu aspektach rozbieżne. Brak wspólnoty interesów gospodarczych i bezpieczeństwa będzie istotnie ograniczać spójność formatu.
Indie i Chiny będą prawdopodobnie chciały uzyskać prymat w grupie BRICS.
Szymon Wieczorek: Nowy Bank Rozwoju (NDB), bank inwestycyjny BRICS, ma inwestować w inicjatywy rozwojowe członków formatu. Czy Chiny i Indie będą próbowały wykorzystywać ów bank do forsowania własnych interesów? Czy działalność NDB może hamować działalność innej chińskiej instytucji – Azjatyckiego Banku Inwestycji i Rozwoju (AIIB)?
Patryk Szczotka: Na NDB należy przede wszystkim patrzeć jako narzędzie polityczno-gospodarcze grupy BRICS. Rzeczywiście, w sposób naturalny istnieje rodzaj pokrywania się misji z AIIB, natomiast tutaj z pewnością NDB będzie bardziej skoncentrowanym na byciu policy bank. Postulaty związane z międzynarodowym porządkiem gospodarczym wybrzmiewają dość mocno i to będzie odzwierciedlone w polityce NDB.
Zobaczymy, jak będzie wyglądać jego struktura po ekspansji formatu. Ekspansja może zmienić strukturę akcjonariatu i rozkład inwestycji, które będą się pojawiać. To będzie test dla formatu BRICS.
Jak popatrzymy sobie również na wielkość tych instytucji i chińskie działania, to NDB i AIIB się nie muszą wykluczać. Chińczycy nie będą mieli raczej z tym problemu. To również pokazuje jak działa chińskie państwo. Bank, który został powołany przez BRICS może być wykorzystywany do realizacji interesów chińskich, co może być również wzmacniane przez działania członków grupy.
Nie mamy zbyt wielu informacji na temat działań podejmowanych przez NDB mimo tego, że bank ten istnieje już od kilku lat. Przyjęcie nowych krajów do BRICS może być impulsem do rozwoju i nowego otwarcia. Bezsprzecznie jest to krok w kierunku stworzenia sfery gospodarczej innej od tego, co proponuje Zachód, MFW, Bank Światowy. Podobne nowe instytucje, działające jako fundusze inwestycyjne czy alternatywnych systemów rozliczeń, będą się pojawiać i rozszerzać swój dotychczasowy zasięg. Do tej pory nie widzimy, żeby atrakcyjność propozycji BRICS była wysoka. Potencjalna zmiana jest raczej kwestią kilkudziesięciu lat i nie powinniśmy oczekiwać szybkiego i radykalnego skoku.