W chwili obecnej trwa kilka intensywnych debat punlicznych w Stanach Zjednoczonych. Oprócz sporów politycznych dotyczących amerykańskiego budżetu i sporu o charakter obserwowanej obecnie inflacji w globalnej gospodarce jest jeszcze jeden, równie istotny. Dotyczy on perspektyw rozwoju gospodarczego w najbliżsych latach. O tym, czy postulowany scenariusz „miękkiego lądowania” może się udać, porozmawialiśmy z Kamilem Pastorem, ekonomistą PKO Banku Polskiego. Rozmowę prowadzi Szymon Wieczorek, redaktor portalu polon.pl.
Szymon Wieczorek: Jak do tej pory amerykańska gospodarka zaskakiwała raczej pozytywnie swoimi danymi i radziła sobie lepiej, niż to zakładali jej obserwatorzy. Czy ta sytuacja może się dość szybko zmienić?
Kamil Pastor: Prawdą jest, że amerykańska gospodarka bardzo pozytywnie zaskakiwała. Widać to na przykładzie ankiety Survey of Professional Forecasters dotyczącej prognoz gospodarczych, która jest przeprowadzana wśród ekonomistów. W jej wynikach jasno widać, że od około 5-6 kwartałów ekonomiści oczekiwali, że już za kwartał lub dwa amerykańska gospodarka wejdzie w stan recesji.
Ale tak się nie stało, wręcz przeciwnie – gospodarka amerykańska rośnie w tempie 2 procent rocznie. To bardzo dobry wynik, szczególnie biorąc pod uwagę to, co się działo w ostatnich kwartałach i latach. Mam tu na myśli bardzo agresywny cykl podwyżek stóp procentowych oraz kwestie związane z pandemią.
Czy może się to utrzymać? Jest celem Systemu Rezerwy Federalnej (Fed), żeby ten stan się utrzymał, czyli żeby amerykańska gospodarka w dalszym ciągu rosła, a przynajmniej nie doświadczyła recesji. Biorąc pod uwagę obecnie napływające dane – bardzo mocny rynek pracy, brak wzrostu bezrobocia i brak oczekiwań jego istotnego wzrostu – wiele wskazuje na to, że istnieje szansa kontynuacji dość dobrego okresu pod względem rozwoju w Stanach Zjednoczonych.
Byłoby to ciekawe z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze, w przeszłości bywało tak, że opanowanie okresu bardzo wysokiej inflacji dokonywało się przez podwyżki stóp procentowych Fed. One skutkowały recesją w gospodarce, a to z kolei skutkowało ograniczeniem inflacji. Obecnie są dość duże nadzieje i szanse, że uda się wyjść z epizodu inflacyjnego bez recesji. Byłoby to bardzo dużym sukcesem.
Drugą ciekawą obserwacją jest kwestia związana z Inflation Reduction Act. Jest to program wdrożony przez administrację prezydenta Joe Bidena. Wbrew nazwie ma on niewiele wspólnego z redukowaniem inflacji, za to wiele z inwestowaniem w strategiczne obszary gospodarki. Czyli między innymi nadganianiem lat opóźnień związanych chociażby z produkcją mikroczipów, czy z rozwojem różnego rodzaju infrastruktury, w której Ameryka jest nieco zapóźniona. Są to obszary krytyczne dla nowoczesnej gospodarki. Odbywa się to w kontekście rywalizacji geopolitycznej z Chinami, wydaje się więc, że kolejne kwartały i lata dla amerykańskiej gospodarki będą raczej pozytywne.
Szymon Wieczorek: Kontynuując wątek rynku pracy i jego siły – widać to również w danych o nastrojach konsumenckich. Jednak od października mają zostać wznowione spłaty kredytów studenckich. Czy ta zmiana może zaszkodzić obserwowanej dynamice konsumpcji?
Kamil Pastor: Dane wskazują, że nieco ponad 40 mln Amerykanów ma długi studenckie o wartości ok. 1,75 bln dolarów. Oczywiście, to będzie miało pewien negatywny wpływ, ale nie będzie on raczej aż tak istotny by przeważyć nad wzajemną relacją między dynamiką inflacji i płac. Ekonomiści Moody’s Analytics szacują negatywny wpływ wznowienia spłaty kredytów studenckich na PKB na ok. 0,2 punktu procentowego właśnie przez kanał zmniejszonej konsumpcji. Biorąc pod uwagę częściowo wdrożone nadpłaty i umorzenia kredytów hipotecznych od strony rządu federalnego, to ta zmiana raczej nie będzie miała krytycznego wpływu na kondycję ogółu konsumentów.
Szymon Wieczorek: Obecnie związki zawodowe branży motoryzacyjnej wystąpiły ze strajkiem, reprezentując około 150 tysięcy pracowników. Biorąc pod uwagę, że dobrą kondycję amerykańskiego rynku pracy i dość szybkie starzenie się amerykańskiego społeczeństwa, czy będziemy obserwować wzrost regulacji amerykańskiego rynku pracy?
Kamil Pastor: Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Na przestrzeni ostatnich danych widzimy, że w Stanach odbywa się proces silniejszego wzrostu płac w usługach pracochłonnych. Ten segment rynku był przez lata tym, w którym pensje były najniższe i były podnoszone tylko ze względu na wzrost płacy minimalnej.
Okres postpandemiczny był momentem szybkiego wzrostu wynagrodzeń w tym sektorze, ze wszystkimi pozytywnymi i negatywnymi tego konsekwencjami. To może być moment rozruchowy dla pracowników tych branż, który mógłby skłonić ich do większego organizowania się i posiadania większego wpływu w negocjacjach płacowych z pracodawcami.
Ale chyba nie zanosi się na powrót do poziomów uzwiązkowienia z lat 60. i 70. poprzedniego stulecia.
Szymon Wieczorek: Kontynuując kwestię stóp procentowych – chodzą pogłoski, że szykuje się jeszcze jedna podwyżka stóp procentowych w tym roku, o 25 punktów bazowych, na najbliższym posiedzeniu w listopadzie. Czy Fed planuje realizować scenariusz wzrostu stóp po to, aby móc je potem szybciej obniżać w przyszłym roku?
Kamil Pastor: Na poprzednim wrześniowym posiedzeniu Fed utrzymał stopy procentowe na poziomie 5,25-5,50 procent. Rzeczywiście, prognozy w wykresach kropkowych członków FOMC wskazują, że większość preferowałaby podwyżkę jeszcze w tym roku o 25 punktów bazowych[1] (pb). W praktyce wydaje się, że cykl podwyżek został już zakończony. Sama mowa o tych 25 pb jest częścią komunikowania się z rynkiem.
Warto pamiętać, że tych prognoz nie należy traktować jako plan działania dla Fed, ale jako ocenę przyszłej sytuacji w momencie bieżącym. Prezes Fed Jay Powell wskazuje, że właśnie w taki sposób rozumieć te prognozy. Z drugiej strony, ten sam prezes mówi, że stopy pozostaną wyżej na dłużej. To znaczy, że raczej nie ma co się spodziewać szybkich stóp procentowych.
Nawet jeśli te obniżki będą miały miejsce, a najprawdopodobniej stanie się to już w przyszłym roku, to powrotu do poziomów sprzed pandemii raczej nie będzie. Wiele wskazuje na to, że najbliższe dziesięć lat będzie prawdopodobnie dekadą wyższych stóp procentowych i wyższej inflacji niż poprzednia.
Szymon Wieczorek: Jak na sytuację gospodarczą USA wpływa bieżąca sytuacja w Chinach? Gospodarka chińska odczuwa istotne problemy – widać chociażby, że Chińczycy, nie chcą dzielić się danymi o ich gospodarce.
Kamil Pastor: Pomimo decouplingu, który w dużej mierze ma miejsce i planowane jest jego kontynuowanie, to bieżące procesy czy wymiana handlowa żywo narasta. Niekoniecznie między samymi Chinami i USA, ale analizując pośrednie przepływy handlowe z Chin do Meksyku i dalej z Meksyku do USA, to po ich uwzględnieniu wymiana handlowa chińsko-amerykańska nie zmniejsza się w sposób istotny.
Warto podkreślić, że gospodarka amerykańska jest w dużej mierze samowystarczalna. To znaczy, że wpływ importu czy eksportu towarów nie jest tak istotny dla Stanów Zjednoczonych jak dla innych gospodarek, takich jak np. chińskiej. Tutaj zdecydowanie istotniejsze od zwykłego spowolnienia są kwestie związane ze zmianami strategicznymi, czyli próbą tworzenia drugiego bloku geopolitycznego, alternatywnego dla głównego z USA na czele. Drugiego bloku, który obejmuje nie tylko kwestie gospodarcze, ale nawet istotniejszych niż gospodarka sfer politycznych.
Szymon Wieczorek: Główny indeks giełdowy USA, S&P500, według uśrednionych wyników badań Reutersa ma w tym roku wzrosnąć o 17 procent względem początku roku, z czego około 13 procent wzrostu zrealizowało się do tej pory1. W poprzednim roku zaobserwowaliśmy spadek o 19 procent. Czy na tej podstawie możemy wnioskować o tym, jak rynki finansowe widzą perspektywę rozwoju sytuacji w gospodarce USA?
Kamil Pastor: Obecnie wydaje się, że kwestie związane z indeksem S&P500 w dużej mierze zależą od perspektywy stóp procentowych i prawdopodobieństwa wystąpienia recesji w USA. To są dwa główne czynniki czysto makroekonomiczne, nie tylko związane z sytuacją finansową poszczególnych spółek i branż. Trzecim czynnikiem, na którym rynki finansowe zwracają obecnie uwagę, jest sytuacja fiskalna USA, która w ostatnich latach znacząco się pogorszyła i perspektywy również uległy pogorszeniu. Nie jest to jednak czynnik tak ważny, jak poprzednie dwa.
Osobiście nie wyciągałbym ze zmian indeksów giełdowych wniosków o perspektywach samej gospodarki.
[1] 1 punkt bazowy = 0,01 procenta
- Według stanu z 27 września. ↩︎