Gdy 24 lutego 2022 prezydent Federacji Rosyjskiej zdecydował się zaatakować Ukrainę na całej długości granicy i zagrozić jej stolicy – Kijowowi – rynki finansowe zdecydowały się na częściowy odwrót kapitału z naszego regionu. W tym czasie główny indeks polskiej giełdy WIG20 spadł z okolic 2200 na początku lutego do 1800-1900 punktów po rozpoczęciu inwazji, zaś kurs walutowy EUR/PLN wzrósł z 4,5-4,6 zł za jedno euro w okolice 5 zł w marcu. W tej sytuacji wyraźnie wzrosło zainteresowanie perspektywą przyjęcia wspólnej waluty europejskiej – euro. Co z tego zainteresowania zostało dzisiaj i czy ma ono taki sam charakter co rok temu?
Wykres 1. W najbardziej newralgicznym dla Ukrainy momencie inwazji rosyjskiej indeks polskiej giełdy WIG20 spadł o kilkanaście procent, a na parze walutowej z euro testowano poziom 5 zł za jedno euro.
Dane pochodzą ze strony stooq.pl i dotyczą cen zamknięcia.
Wykres 2. W ciągu ostatnich 5 lat, szczyt zainteresowania tematem przyjęcia przez Polskę waluty euro przypada na tydzień 6-12 marca 2022 r.
Dane pochodzą ze strony trends.google.com.
Powyższy wykres zainteresowania zagadnieniem „euro w Polsce” mierzone za pomocą intensywności wyszukiwani przez Google pokazuje, że w istocie najgorszy moment ubiegłego roku dla polskiej giełdy i złotego zetknął się w czasie ze zwiększonym zainteresowaniem integracją walutową z większością krajów Wspólnoty. To właśnie w tygodniu 6-12 marca 2022 roku, krótko po rozpoczęciu wojny i w czasie rosyjskiej próby zdobycia Kijowa, indeks przyjmuje wartość 100, oznaczającą maksimum wyszukiwań. W istocie, po miesiącu, gdy Rosja wycofała swoje wojska z północnych obwodów Ukrainy, zainteresowanie europejską walutą istotnie spadło.
Gdzie jesteśmy teraz w kwestii euro?
Nie był to jednak spadek do poziomów obserwowanych w latach 2018-2020. Pomimo poprawiającej się sytuacji ukraińskich wojsk i pogarszania się sytuacji Rosji w obecnej wojnie, zainteresowanie euro w 2022 roku nadal pozostawało wysokie. Tym razem, najprawdopodobniej ciekawość w tym zakresie wynikała z przeprowadzonej przez NBP fali podwyżek stóp procentowych, która w efekcie istotnie ograniczyła akcję kredytową i zwiększyła raty płacone przez obecnych kredytobiorców. W 2022 roku część polskiej sceny politycznej ogłaszała zainteresowanie przyjęciem przez Polskę waluty euro, najprawdopodobniej w celu powiększenia swojego elektoratu o kredytobiorców, przede wszystkim hipotecznych.
Od decyzji o chęci przyjęcia wspólnej waluty do jej rzeczywistego przyjęcia dzieli jednak długa droga. Istnieje szereg kryteriów, po wypełnieniu których dane państwo członkowskie Unii Europejskiej może przyjąć walutę euro. Po pierwsze, 12-miesięczna średnia z miesięcznych odczytów inflacji według metodologii unijnej nie może być większa niż w trzech krajach strefy euro plus 1,5 punktu procentowego. Po drugie, deficyt budżetowy według metodyki UE nie może przekraczać 3 procent PKB. Po trzecie, dług publiczny danego kraju nie może przekraczać 60 procent jego PKB. Po czwarte, kraj powinien posiadać stabilny kurs wymiany swojej waluty do euro i uczestniczyć w mechanizmie ERMII przez co najmniej dwa lata z rzędu. Po piąte, średnia rentowność 10-letnich obligacji skarbowych w roku ubiegłym nie może być większa niż ta sama średnia dla trzech krajów z najniższą inflacją plus 2 punkty procentowe. Co roku Europejski Bank Centralny publikuje sprawozdanie, w którym oceniana jest gotowość poszczególnych krajów do przyszłego uczestnictwa w strefie euro.
Jak na tym tle wypada Polska? Ostatni raport konwergencji pochodzi z lipca 2022 r., ale na bazie obecnych danych spróbujemy go zaktualizować. Według danych z marca br. 12-miesięczna średnia inflacja dla Polski wynosi 15 procent i na chwilę obecną kryterium to jest przekroczone o ok. 6,5 procent. Z deficytem budżetowym na poziomie 3,4 procent PKB oraz długiem publicznym na poziomie 49,1 procent PKB, Polska nie spełnia kryterium deficytowego, spełniając jednocześnie kryterium zadłużeniowe. W kwestii wahań kursu walutowego, kurs EUR/PLN był stabilny w ostatnich latach, jednak ze względu na brak uczestnictwa Polski w mechanizmie ERMII nie jest ono spełnione. Z kolei polskie obligacje 10-letnie w marcu miały rentowność na poziomie 6,14 procent, kryterium to jest zatem przekroczone o ok. 1 punkt procentowy. W obecnej sytuacji, wejście Polski do strefy euro wymagałoby wielu dostosowań, a także spójnej polityki nakierowanej na wypełnienie wymienionych akapit wyżej kryteriów.
Czy powinniśmy myśleć o przyjęciu euro jak najszybciej?
W kontekście potencjalnego wejścia do strefy euro przez Polskę, eksperci wskazują na istotne kwestie wymagające zaadresowania. „Na chwilę obecną wchodzenie do strefy euro prawdopodobnie nie byłoby najlepszym pomysłem. Własna waluta pełni rolę amortyzatora szoków, dostosowując ceny dóbr, usług i koszty pracy do bieżących warunków gospodarczych. W przypadku braku własnej waluty proces ten jest o wiele trudniejszy – w czasie kryzysu zadłużenia z 2010 roku kraje takie jak Irlandia i Grecja musiały zdecydować się na bolesne cięcia płac i wydatków publicznych celem odzyskania konkurencyjności. W tej sytuacji należałoby w pierwszej kolejności skupić się na stabilizacji sfery nominalnej i głębszej integracji polskiej gospodarki z krajami tzw. Starej Unii, a dopiero potem myśleć o wprowadzeniu wspólnej waluty. Dopiero wtedy będziemy w stanie w pełni skorzystać z dobrodziejstw strefy euro.” – mówi Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBank, autor bloga insiderfx.pl.
Podobne zdanie wyraża dr Przemysław Biskup z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. „W Polsce widoczny jest od dłuższego czasu trend, że większość obywateli nie chce przyjęcia euro. Większość polskich wyborców postrzega wspólną walutę jako czynnik, który podwyższyłby koszty życia. Poza tym, z polskiego punktu widzenia istotną wadą systemu waluty europejskiej jest wielość i zróżnicowanie gospodarek i budżetów państw członkowskich przy jednym centrum decyzyjnym w sprawach polityki monetarnej. Siła rzeczy jednolita polityka monetarna odzwierciedla raczej interesy i strukturę gospodarek centralnych dla systemu kosztem niedopasowani do potrzeb gospodarek mniejszych. Polacy są pragmatyczni i rozumieją, że najpierw trzeba podnieść stopień konwergencji gospodarczej Polski wobec takich państw jak Niemcy aby dopiero na tej bazie myśleć o przystąpieniu do strefy euro jako relatywnie bogaty kraj”.
„Wiele krajów – Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia – przystąpiło do strefy euro nie tylko z uwagi na swoje interesy gospodarcze, ale także ze względów bezpieczeństwa geopolitycznego. Podobne obawy mogły towarzyszyć Polakom rok temu. Teraz jednak, kiedy wojna na Ukrainie przebiega bardziej korzystnie z perspektywy Ukrainy, mieszkańcy naszego kraju czują się bardziej spokojnie. W tym samym kontekście, skokowy wzrost wydatków w polskim budżecie na zbrojenia również nie jest czynnikiem sprzyjającym w kontekście szybkiego wejścia do strefy euro.” – kontynuuje dr Biskup.
mam pytanie do piszacego co to znaczy? : „Teraz jednak, gdy wjsowa na Ukrainie jest dużo bardzie korzystna z punktu widzenia Polski a dostawy uzbrojenia i innej pomocy do Ukrainy trwają”, Polska jezyka trudna jezyka? czytac zanim sie klepnie enter, panie redachtór.