Słoneczna przyszłość energetyki
Sektor energii słonecznej systematycznie zyskuje na popularności i znaczeniu na globalnym rynku energii. Zgodnie z danymi raportu BP „Statistical Review of World Energy 2022” w roku 2021 zużycie energii odnawialnej na całym świecie odnotowało roczną stopę wzrostu na poziomie 15 procent, z czego produkcja energii ze źródeł bazujących na energii słonecznej wyniosła 22,3 procent.
Według szacunków Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) w ciągu ostatniej dekady energia słoneczna stanowiła 60 procent wszystkich zsumowanych, globalnych mocy odnawialnych. Do 2027 roku moc zainstalowana elektrowni fotowoltaicznych najpewniej przewyższy moc elektrowni węglowych i stanie się największa na świecie. W 2022 roku produkcja energii fotowoltaicznej wzrosła o rekordowe 26 procent, co stanowiło największy bezwzględny wzrost generacji energii spośród wszystkich technologii odnawialnych.
Również w ramach Unii Europejskiej od lat obserwuje się systematyczny wzrost znaczenia energii słonecznej – obecnie jest ona najszybciej rosnącym źródłem energii w ramach Wspólnoty. W 2021 roku unijny rynek fotowoltaiki wzrósł o 25,7 GW, przy łącznej mocy zainstalowanej wynoszącej 162 GW, a 5,7 procent całkowitej produkcji energii elektrycznej w UE pochodziło z energii słonecznej. Zgodnie z danymi raportu SolarPower Europe w 2022 roku w UE zainstalowano 41,4 GW energii słonecznej, co stanowiło wzrost o 47 procent w porównaniu rok do roku.
Unijne strategie energetyczne wyznaczone na kolejne lata również jasno wskazują na dalsze wspieranie elektrowni fotowoltaicznych. W ramach planu REPowerEU, w maju 2022 roku Komisja Europejska (KE) planuje wdrożenie ponad 320 GW nowych instalacji fotowoltaicznych do 2025 roku i 600 GW do 2030 roku. Oznacza to, że energia słoneczna stanie się największym źródłem energii w UE, a w ciągu najbliższych siedmiu lat zdolności wytwarzania energii tego pochodzenia zwiększą się blisko siedmiokrotnie.
Zamierzenia UE w zakresie energii odnawialnej, w tym słonecznej, zdecydowanie można określić jako ambitne. Plan REPowerEU został przedstawiony jako sposób na „zakończenie zależności UE od paliw kopalnych”, a środki w nim przewidziane miałyby zapewnić również dywersyfikację dostaw energii. Niemniej jednak w tym miejscu warto zastanowić się, czy biorąc pod uwagę strukturę własnościową największych na świecie firm produkujących panele fotowoltaiczne (PV) oraz ich import do UE, ta ścieżka doprowadzi Unię do energetycznej niezależności, bazującej na odnawialnych źródłach energii.
96 procent importu z Chin
Zgodnie z danymi Eurostatu, Unia Europejska importuje znacznie więcej produktów związanych z odnawialnymi źródłami energii, niż eksportuje – szczególnie, jeśli chodzi o panele fotowoltaiczne. W 2022 roku UE zaimportowała PV o wartości 22,6 mld euro, biopaliwa ciekłe o wartości 5,1 mld euro i turbiny wiatrowe w wysokości 0,8 mld euro. W porównaniu z eksportem, który wynosił 1,3 mld euro dla turbin wiatrowych i 0,8 mld euro dla PV, różnica jest ogromna.
Począwszy od 2017 roku można również zaobserwować stabilny wzrost importu paneli fotowoltaicznych do UE, który znacząco zwiększył się między 2020 a 2022 rokiem – o blisko 145 procent. W tym samym okresie eksport PV przez UE wzrósł o 44 procent, jednak w latach 2021-2022 widać bardzo wyraźny spadek, a poziom eksportu PV znajduje się obecnie na najniższej pozycji od 2012 roku.
Dane Eurostatu pokazują, jak ogromna część wykorzystywanych przez Unię paneli fotowoltaicznych musi być importowana spoza Wspólnoty i jak w gruncie rzeczy niewielki jest jej rodzimy sektor wytwórczy. Niemniej jednak tym, co może powodować jeszcze większy niepokój, jest struktura importowa pod względem krajów, z których UE sprowadza PV – będące jednym z głównych elementów zielonej transformacji i uniezależniania się od rosyjskich surowców.
W 2022 roku 96 procent paneli fotowoltaicznych importowanych przez państwa członkowskie pochodziło z Chin. Na kolejnych miejscach, z wynikiem oscylującym wokół 1 procenta, znalazły się takie państwa jak: Malezja, Wietnam, Singapur czy Tajwan. W 2020 roku UE importowała moduły PV o wartości 8 mld euro, co stanowiło wynik o 250 procent wyższy niż wolumen paneli fotowoltaicznych zakupionych przez państwa członkowskie w 2015 roku. Jeszcze w 2020 roku Chiny odpowiadały za 75 procent rynku paneli PV sprowadzanych do UE, a 6 procent pochodziło z Malezji.
Warto zaznaczyć, że zgodnie z informacjami udostępnionymi przez amerykański Departament Energii, obecnie szacowana żywotność jednego modułu fotowoltaicznego wynosi ok. 30-35 lat, co oznacza konieczność ich sukcesywnej wymiany.
Wielkie plany, niewielkie możliwości
Jak podkreśliła w marcu Kadri Simson, komisarz ds. Energetyki UE: „Przejście z paliw kopalnych na odnawialne źródła energii nie powinno oznaczać zastąpienia jednej zależności inną”. Akcentując, że blisko trzy czwarte PV wykorzystywanych w UE pochodzi z jednego kraju, jednocześnie zwróciła uwagę, że Europa musi wdrożyć działania zapewniające „dywersyfikację dostaw i zwiększenie zdolności produkcyjnych w zakresie energii słonecznej w UE”. Problem naświetlony został również przez zawiązany w grudniu 2022 roku Europejski Sojusz Przemysłu Fotowoltaicznego. Jak zaznaczono w przemówieniu: „Stoimy [jako UE] przed poważnym ryzykiem: zastąpienia jednej zależności – od rosyjskich paliw kopalnych – inną, polegającą na chińskich fotowoltaikach”.
Jedną z odpowiedzi Unii na problem przeniesienia większości produkcji poza jej granice ma być wprowadzony Net Zero Industry Act, mający na celu pobudzenie wytwarzania strategicznych technologii związanych z transformacją energetyczną – w tym infrastruktury słonecznej. Zgodnie z ustawą UE powinna być w stanie pokryć przynajmniej 40 procent swojego zapotrzebowania na energię z tzw. zielonych źródeł, wytworzonej przy użyciu własnych zdolności produkcyjnych.
Niemniej jednak, jak zaznaczał cytowany przez Financial Times Steven Xuereb, dyrektor firmy PI Photovoltaik-Institut Berlin, oczekiwania tak szybkiego wzrostu mogą okazać się nierealne, a europejskie firmy fotowoltaiczne nie są w stanie wystarczająco szybko skalować swojej działalności i sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu Wspólnoty. W porównaniu z wielkością chińskich projektów inwestycyjnych, europejski przemysł rzeczywiście jest mały – nowa fabryka PV Enel na Sycylii ma produkować 3 GW energii, natomiast w Państwie Środka ogłaszane są plany powstania fabryk do 20 GW.
Chińscy giganci PV
Jednak fakt, że UE importuje panele fotowoltaiczne niemal w całości z Chin nie wynika jedynie z obecnego braku możliwości produkcyjnych Europy. W ciągu ostatnich lat Pekin stał się globalnym liderem w przemyśle paneli fotowoltaicznych, a chińskie firmy są światowymi gigantami tego sektora. Większość z obecnych chińskich liderów została założona około 2000 roku, na początku fali komercjalizacji paneli PV. Według Solar Edition, w 2019 roku wśród 10 największych producentów fotowoltaiki aż 8 pochodziło z Chin, z wyjątkiem Canadian Solar oraz koreańskiego Hanwha Q Cells. Jednakże również w przypadku tych przedsiębiorstw ich produkcja jest silnie skoncentrowana w regionie Azji i Pacyfiku.
Do największych światowych przedsiębiorstw paneli fotowoltaicznych należą m.in. Jinko Solar, JA Solar, Trina Solar, Longi Solar, Canadian Solar, Hanwha Q Cells, Risen Energy, Suntech, Astronergy i Talesun. Jak zaznacza MAE, obecnie udział Pekinu we wszystkich kluczowych etapach produkcji PV przekracza 80 procent, a moce produkcyjne związane z sektorem przeniosły się w znacznej mierze z Europy, Japonii i USA do Państwa Środka.
Przykładowo, Longi oferuje usługi związane z projektowaniem, instalacją czy finansowaniem rozwiązań z zakresu energetyki słonecznej. Część z działalności chińskich przedsiębiorstw jest skupiona przede wszystkim na rodzimym rynku (wyżej wspomniane Longi), również w kwestii badań i rozwoju, jednak pozostałe operują szeroko na rynkach globalnych. W 2020 roku Trina Solar stała się trzecim co do wielkości dostawcą paneli PV na świecie, z rocznym wzrostem na poziomie 26 procent. Warto zaznaczyć, że szczególnie chińskie przedsiębiorstwa nie wykazują swoich przychodów w przejrzysty sposób i ich wyniki nie są publicznie dostępne.
Pekin przejmuje rynek PV
Na ironię zakrawa fakt, że Europa należała niegdyś do największych producentów energii słonecznej na świecie, a w 2007 roku odpowiadała za globalną produkcję ok. 30 procent PV. Jednak w latach 90. XX wieku Niemcy zapewniły Chinom technologię, kapitał oraz know-how, ponieważ liczyły na to, że Państwo Środka zapewni tańszą produkcję PV na intensywnie rozwijający się rynek niemieckiej fotowoltaiki.
Dzięki temu ruchowi Pekin uzyskał dostęp do wielu niezbędnych technologii, które kolejno zaczął samodzielnie rozwijać i skalować poprzez duże, pół-automatyczne fabryki, które były wspierane państwowo przez pożyczki i zachęty podatkowe. Dodatkowo, jak wskazuje Scientific American, Chiny przejęły firmy produkujące panele słoneczne i zaprosiły je do przeniesienia swojej produkcji do ChRL, oferując im tanią i wykwalifikowaną siłę roboczą oraz ulgi podatkowe. W wyniku tych działań, w latach 2008-2013 chiński przemysł PV był w stanie obniżyć światowe ceny aż o 80 procent po zaledwie 20 latach od rozpoczęcia pierwszego programu PV. Dodatkową korzyścią była z pewnością wysokość nakładów finansowych przeznaczana na sektor energii słonecznej – zgodnie z danymi MAE, od 2011 roku Pekin zainwestował ponad 50 mld dolarów w nowe moce produkcyjne PV, dziesięciokrotnie więcej niż Europa.
W kwietniu 2009 roku Parlament Europejski i Rada stworzyły „Pakiet klimatyczno-energetyczny 2020”, który miał na celu walkę ze zmianami klimatu m.in. poprzez redukcję emisji gazów cieplarnianych i doprowadzenie do uzyskiwania przez Unię 20 procent energii jedynie poprzez OZE. W wyniku projektu Europa stała się największym rynkiem zbytu dla PV, a chińskie firmy – będące liderami produkcji – w naturalny sposób zaczęły postrzegać ją jako miejsce zbytu wszystkich swoich najtańszych produktów.
Doprowadziło to do oskarżeń dotyczących stosowania przez ChRL praktyk dumpingowych oraz wszczęcia dochodzenia w tej sprawie przez UE. W jego wyniku i w celu ograniczenia ilości chińskich PV na europejskim rynku, od sierpnia 2013 roku cła na chińskie panele fotowoltaiczne wzrosły o 35,8 procent. W odpowiedzi Pekin zagroził nałożeniem ceł odwetowych na wino i europejskie luksusowe samochody. Ostatecznie wojna handlowa między UE a Chinami zakończyła się porozumieniem, w którym obie strony uzgodniły minimalną cenę za wat mocy szczytowej w przypadku importu paneli słonecznych do UE, a także ograniczenie wielkości eksportu do 7 GW rocznie dla chińskich producentów bez ponoszenia dodatkowych opłat.
Obecnie historia może się powtórzyć. Jak donosił w październiku Reuters, Bruksela i niektóre europejskie rządy (w tym Niemcy) rozważają ponowne nałożenie ceł importowych na chińskie produkty związane z zieloną transformacją. Co prawda wspominano przede wszystkim o pojazdach elektrycznych, jednak Berlin analizuje również możliwości ochrony rodzimych producentów energii słonecznej, którzy są zalewani chińskimi, znacznie tańszymi, odpowiednikami.
Co interesujące, odpowiedzią sektora (w tym SolarPower Europe, głównego lobby branży energetyki słonecznej w Brukseli) było ostrzeżenie unijnych decydentów przed ponownym podejmowaniem decyzji o zwiększeniu ceł. Zdaniem ekspertów działanie to opóźniłoby transformację, szkodząc możliwościom szybkiego instalowania czystej energii.
Poważne problemy europejskiego przemysłu
Nawet jeśli weźmie się pod uwagę ograniczenie dostaw z Chin, europejska samowystarczalność w zakresie produkcji PV stoi pod znakiem zapytania. Według SolarPower Europe, UE powinna podjąć aktywne działania wspierające europejski przemysł i wydać 100 mln euro na panele fotowoltaiczne rodzimej produkcji, wspierając lokalnych producentów. Miałoby to uchronić przedsiębiorstwa przed przewidywaną falą bankructw, nasilającą się w wyniku chińskiej konkurencji.
Jak zaznaczała w rozmowie z Politico Walburga Hemetsberger, dyrektor generalna grupy branżowej, cena modułów słonecznych spadła w 2023 roku o jedną czwartą. Oznacza to, że koszt produkcji w UE jest blisko dwukrotnie wyższy niż światowa cena, wynosząca ok. 15 centów za wat. Uniemożliwia to unijnym producentom sprzedanie swoich zapasów, dlatego też SolarPower Europe apeluje o ich „awaryjne przejęcie” za pośrednictwem niedawno ogłoszonego funduszu na rzecz odbudowy Ukrainy, bądź utworzonej przez Brukselę spółki przejęć specjalnego przeznaczenia.
Jednym z głównych wąskich gardeł europejskiego przemysłu energii słonecznej jest produkcja wlewków i płytek krzemowych, wykorzystywanych do produkcji ogniw słonecznych. Do tej pory w Europie zajmowały się tym przede wszystkim dwie norweskie firmy, Norsun i Crystal, jednak w sierpniu bieżącego roku Crystal złożył wniosek o upadłość, podając, że brakuje mu środków finansowych na realizację planów ekspansji.
Dopóki poziom produkcji nie przekroczy 1 GW rocznie, istnieje bardzo niewielka zachęta dla dostawców polikrzemu, aby zwiększyć własną produkcję. Obecnie ChRL jest liderem zarówno w wytwarzaniu niezbędnego polikrzemu, jak i technologii przekształcającej surowiec we wlewki i płytki.
Nie bez znaczenia pozostają również koszty samej energii elektrycznej, ponieważ produkcja polikrzemu oraz wytwarzanie wlewek jest procesem energochłonnym. Jak zaznacza Financial Times, ceny energii elektrycznej dla przemysłu w Chinach mieszczą się w zakresie 60-80 dolarów za MWh bez dotacji, podczas gdy jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej wojny na Ukrainie ceny prądu w Europie wynosiły średnio 130 dolarów za MWh.
Problemem pozostaje również to, że nawet gdyby europejskie firmy chciały stać się większym czy nawet dominującym graczem w branży fotowoltaicznej, musiałyby polegać na pewnego rodzaju współpracy z liderami produkcji na rynku. Obecnie większość firm z UE produkuje jedynie niektóre elementy łańcucha wartości, takie jak falowniki czy wafle, podczas gdy firmy chińskie skupiają się na pokryciu całego łańcucha produkcji. W ciągu ostatnich 20 lat europejscy producenci sprzętu wycofali się z rynku energii słonecznej, ponieważ ich chińscy konkurenci byli bardziej opłacalni.
W celu osiągnięcia celu 40 procent rodzimej produkcji sprzętu i infrastruktury związanej z energią słoneczną, KE zaproponowała wdrożenie środków zachęcających do inwestowania w zakłady przemysłowe, wykorzystujące czyste technologie. Umożliwiła również państwom członkowskim lekceważenie części aspektów ochrony środowiska przy wydawaniu zezwoleń na niektóre obiekty. Niemniej jednak, jak zaznacza cytowany przez Financial Times Steven Xuereb, biorąc pod uwagę wyznaczone ramy czasowe i wyzwania dotyczące budowy infrastruktury, planowane dodatkowe moce zainstalowane w UE do 2030 roku będą pochodzić głównie z Chin.
Komentarzy 1