Gujana – kraj ropą płynący
W 2015 roku konsorcjum pod przewodnictwem amerykańskiej spółki paliwowej ExxonMobil (w skład którego wchodziła również firma Hess i chiński koncern paliwowy CNOOC) odkryło jedno z największych na świecie złóż ropy naftowej w bloku wydobywczym Stabroek u wybrzeża Gujany, przynależnego do regionu Esequibo. Jego wielkość szacuje się na 11 mld baryłek ropy, co zdaniem wielu może w przyszłości plasować Gujanę wśród światowych liderów produkcji tego surowca w przeliczeniu na jednego mieszkańca.
Jak podaje Financial Times, blok Stabroek produkuje wysokiej jakości lekką, słodką ropę, która charakteryzuje się o 30 procent niższą intensywnością emisji gazów cieplarnianych w porównaniu ze średnią wartością w portfolio ExxonMobil. Od 2015 roku konsorcjum dokonało jeszcze 30 znaczących odkryć, jednak w porównaniu do światowych gigantów wydobycia takich jak Wenezuela (ok. 300 mld baryłek ropy) czy Arabia Saudyjska (ok. 260 mld baryłek), wielkość ta pozostaje niewielka.
Niemniej jednak odkrycia dokonane przez ExxonMobil plasują Georgetown w globalnej pierwszej dwudziestce państw z największymi potwierdzonymi rezerwami surowca, a planowane przez rząd Gujany inwestycje i przeprowadzane oceny obszarów licencyjnych potwierdzają, że to niewielkie południowoamerykańskie państwo może awansować do pierwszej dziesiątki wydobywców ropy na świecie. Według ExxonMobil w 2023 roku dzięki rozpoczęciu produkcji w Payara, trzecim morskim złożu naftowym w Gujanie, zwiększono łączną zdolność produkcyjną do ok. 620 tys. baryłek dziennie, a do 2027 roku wielkość ta może wynieść nawet 1,2 mln baryłek dziennie.
Od czasu odkrycia złóż Gujana zanotowała intensywny wzrost gospodarczy. Dzięki petrodolarom rząd tego blisko 800 tys. kraju uruchomił wiele projektów infrastrukturalnych, w tym szpitali, hoteli, szkół czy autostrad. Jeszcze w grudniu 2019 roku ponad 40 procent ludności kraju żyło za mniej niż 5,5 dolara dziennie, a 55 procent populacji mieszkało za granicą. Obecnie, jak podaje Bank Światowy, gospodarka Gujany jest jedną z najszybciej rozwijających się na świecie, a wzrost gospodarczy od 2020 roku wynosił średnio 42,3 procent.
Dotychczasowe dochody z ropy naftowej wynoszą 1,6 mld dolarów. Jak podaje ExxonMobil, w 2022 roku firma oraz jej podwykonawcy wydali ponad 400 mln dolarów na współpracę z lokalnymi, gujańskimi firmami, zatrudniając ponad 5 tys. pracowników z kraju. Stanowi to ponad 65 procent ogółu siły roboczej w lokalnym przemyśle naftowo-gazowym. Analitycy Rystad Energy szacują, że dochody rządowe z krajowego wydobycia osiągną poziom 4,2 mld dolarów rocznie do 2025 roku i wzrosną do 7,5 mld dolarów rocznie w 2030 roku. Biorąc pod uwagę niedawną falę odkryć kolejnych złóż zakłada się, że do 2040 roku przemysł naftowy będzie generował dla rządu Gujany 157 mld dolarów rocznie.
Paradoks zasobów
Niemniej jednak gospodarcza przyszłość Gujany nie musi być wcale tak optymistyczna, jak zakładają pierwotne szacunki. Odkrycie znaczących zasobów złóż surowcowych niejednokrotnie, w ostatecznym rozrachunku, skutkuje zastojem gospodarczym oraz destabilizacją ekonomiczną kraju. Przykładem może być chociażby sąsiadująca Wenezuela. Pomimo posiadania największych zasobów ropy na świecie, Caracas od kilku lat walczy z hiperinflacją, rosnącym zadłużeniem oraz spadającą produkcją.
Jest to efekt występowania tzw. choroby holenderskiej czy też klątwy surowcowej. O ile nierzadko uważa się, że pojęć tych można używać zamiennie, nie dotyczą one tożsamych procesów. Mianem choroby holenderskiej nazwano negatywny wpływ odkrycia złóż gazu ziemnego na gospodarkę Holandii w latach 70. XX wieku, mając na względzie zjawiska makroekonomiczne. Jak zaznaczają A. Cappelen i T. Eika, w takim wypadku odkrycie pokaźnych zasobów złóż surowca naturalnego (np. ropy) prowadzi do jego intensywnego eksportu oraz zwiększenia produkcji w sektorze surowcowym, co z kolei skutkuje wzrostem popytu na krajową walutę oraz jej umocnieniem (aprecjacją).
W wyniku tego opłacalność eksportu dóbr z sektora przemysłowego oraz sprzedaż produktów niehandlowych zaczyna spadać, a producenci spoza sektora surowcowego ograniczają swoją produkcję. W skrajnych przypadkach może to doprowadzić do dezindustrializacji państwa oraz drenowania pozostałych gałęzi gospodarki z zasobów pracy i kapitału.
Z kolei klątwa surowcowa wykracza poza stricte ekonomiczne czynniki i odnosi się także do instytucji politycznych oraz zjawisk społecznych. Jak zaznacza Marek Garbicz w książce „Problemy rozwoju i zacofania ekonomicznego. Dlaczego jedne kraje są biedne, podczas gdy inne są bogate?” zwraca się tutaj przede wszystkim uwagę na problem konfliktów, dotyczących dystrybucji wypracowanych zysków oraz kondycję instytucji politycznych i publicznych w państwie (poziom korupcji, jakość biurokracji oraz demokracji, transparentność działań politycznych).
W momencie uzyskania dostępu do pokaźnych zasobów surowców naturalnych (i braku szerokiej reprezentacji społecznej wśród elit), wszelkie uzyskiwane renty oraz zyski będą w znacznej części trafiały do prywatnych kieszeni wybranych obywateli, przedsiębiorców oraz osób u władzy. Zwiększy to poziom korupcji, a dodatkowo będzie umacniać pozycję elit rządzących. W pierwszej fazie boomu surowcowego gwałtowny wzrost zysków jest najczęściej na tyle mocno odczuwalny, że rząd jest w stanie pokryć nie tylko „własne” potrzeby: zaspokaja również apetyt grup interesu (dzięki którym poszerza swoje strefy wpływów) jak również obywateli, oferując szeroką gamę programów socjalnych.
Dzięki temu obywatele są kuszeni wizją „świetlanej przyszłości”, a jednocześnie skorumpowany aparat biurokratyczny „wysysa” wypracowane zyski. Prędzej czy później następuje załamanie, wywołane przykładowo zmianą cen na rynku naftowym. Rząd nie jest w stanie utrzymywać kosztownych programów opiekuńczych, pojawiają się długi, a pozostałe sektory gospodarki nie mogą wypracować tak pokaźnych zysków jak sektor surowcowy.
Stąpanie po kruchym lodzie
Wydaje się, że świadomość czyhających na Gujanę niebezpieczeństw związanych z chorobą holenderską i klątwą surowcową pozostaje oczywista nie tylko dla zewnętrznych, międzynarodowych komentatorów, lecz również dla władz rezydujących w Georgetown. W 2022 roku Financial Times donosił, że celem prezydenta Irfaana Aliego jest zamienienie Gujany w regionalne centrum usług w zakresie zdrowia, edukacji i transportu. Miałoby się to dokonać właśnie przy pomocy ogromnych zysków z wydobywanej ropy naftowej.
Prezydent Ali deklarował chęć wydawania nowo zdobytego bogactwa na kształtowanie zrównoważonej gospodarki w dłuższej perspektywie, a jednym z pierwszych kroków ma być zaproszenie zagranicznych inwestorów i budowa infrastruktury transportowej, takiej jak autostrady i mosty łączące Gujanę z sąsiadującą Gujaną Francuską, Surinamem czy Brazylią. W 2022 roku starszy minister finansów Gujany dr Ashni Singh zapewnił, że rząd planuje wykorzystać zyski z ropy do rozwoju rolnictwa, infrastruktury energetycznej, budowy szkół, szpitali, a także rozwoju ekoturystyki (Gujana posiada las deszczowy o powierzchni 18,5 mln hektarów).
Dodatkowym działaniem chroniącym przed wpadnięciem w pułapkę surowcową jest utworzenie w 2021 roku przez Gujanę państwowego funduszu majątkowego (ang. Guyana’s Sovereign Wealth Fund), którego zadaniem jest nadzorowanie nadzwyczajnych zysków pochodzących z rozwijającego się przemysłu naftowego. Jak donosił Reuters, uchwalona przez parlament ustawa wymaga, aby projekty energetyczne wykorzystywały lokalne firmy do wykonywania określonych zadań, w tym badań środowiskowych i produkcji komponentów metalowych.
Dodatkowo, Fundusz Zasobów Naturalnych powierzył nadzór nad dochodami z ropy naftowej parlamentowi, a nie ministrowi finansów. Jak wynika z projektu, dochody można wykorzystać na rozwój oraz „niezbędne projekty bezpośrednio związane z łagodzeniem skutków poważnej klęski żywiołowej”. Takie rozwiązanie, zastosowane już w Norwegii w postaci Norweskiego Państwowego Funduszu Majątkowego, pozwala ograniczyć negatywne skutki odkrycia zasobów naturalnych i zapewnić nad nimi szerszą, państwową kontrolę.
Porównując deklaracje i działania podejmowane przez Georgetown z radami ekspertów można odnieść wrażenie, że Gujana jest świadoma również niebezpieczeństw, wynikających z posiadania 11 mld baryłek ropy. Wśród rad wymienionych w Financial Times przez prof. Nicka Butlera, założyciela Kings Policy Institute w Kings College London, wymieniono m.in. rozwój infrastruktury, nieuleganie natychmiastowym żądaniom zwiększenia wydatków socjalnych czy utworzenie wspomnianego państwowego funduszu majątkowego.
Niemniej jednak potencjalne problemy natury politycznej pozostają znakiem ostrzegawczym. Dotyczą one napięć na tle etnicznym między większością Afro-Gujańczyków i mniejszością Indo-Gujańczyków czy dyskryminacji rdzennej ludności. Skomplikowane i nierównomiernie egzekwowane przepisy, utrudniają prowadzenie działalności gospodarczej – podobnie jak korupcja, osłabione sądy, przestępczość zorganizowana i przemoc policji. Z drugiej strony, jak wskazuje analiza Freedom House, w Gujanie obecna jest wolność akademicka, wolność słowa oraz niezależne media, swobodnie działają NGO’sy, a społeczeństwo obywatelskie zyskuje na sile. Daje to nadzieję na rozsądne zarządzanie niespodziewanym bogactwem, jakie osiem lat temu odkryto w Gujanie.