Magdalena Melke: Z jakimi głównymi problemami wdrażania ESG borykają się polscy przedsiębiorcy? Mam tutaj na myśli również kwestię różnicy w podejściu do ESG w małych i dużych firmach.
Mateusz Brandt, prezes Krajowego Instytutu Doradztwa Energetycznego: Wprowadzanie ESG jest w dużej mierze związane z mentalnością prowadzenia biznesu. Podstawową działalnością firmy jest zarabianie pieniędzy. W związku z tym, im mniejsze inwestycje zostaną poczynione, tym lepiej dla [zysku – przyp. red.] przedsiębiorstwa.
Firmy zagraniczne nierzadko są zmuszane przez centralę do wprowadzenia zmian, z kolei rodzinne polskie firmy nie posiadają (a przynajmniej do tej pory nie posiadały) zewnętrznego przymusu do wprowadzania rozwiązań ESG, wobec czego są ustosunkowane do nich dość niechętnie i sceptycznie. Moim zdaniem wynika to również częściowo z doświadczeń wyniesionych z PRL-u.
Problem polega na tym, że kiedy policzymy pewne rzeczy w firmie, wprowadzanie rozwiązań ESG wydaje się dla przedsiębiorcy nieopłacalne. Zmiany najczęściej wymagają inwestycji w wysokości ponad 50 mln złotych. Takie działanie zwraca się najczęściej po ok. 15-20 latach, a w przypadku krachu gospodarczego lub zmian politycznych, długoterminowo ta inwestycja pozostaje niepewna. Przedsiębiorcy czują się zmuszeni do czegoś, co jest ich zdaniem nieefektywne. Dlatego też oczekują państwowych bądź unijnych dotacji i programów, bądź też adekwatnego zwolnienia z podatków.
Jakie sektory napotkają najwięcej wyzwań w kontekście wprowadzania ESG w Polsce?
Jako UE musimy dojść do Net Zero. Oczywiście, że nie wszystkie sektory są emisyjne w takim samym stopniu, co pokazują choćby nakłady PKB. Wypełnianie celów bezemisyjności stanie się szczególnym problemem dla rolników – przykładowo, hodowla bydła jest bezsprzecznie związana z produkcją CO2 i nie można jej całkowicie wyeliminować.
Kolejnym sektorem pozostaje górnictwo, hutnictwo, cementownie i wszelkie przemysły energochłonne i przemysł ciężki. Przede wszystkim spotkają się one również z dużą konkurencją z Chin oraz wyzwaniami dotyczącymi przechodzenia na wytwarzanie stali z elektrolizy, która jest bardzo kosztowna.
Powstaje pytanie, na ile CBAM [unijna inicjatywa dotycząca mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 – przyp. red] powstrzyma zagraniczną konkurencję. Moim zdaniem stanie się to w niewielkim stopniu, ponieważ Pekin postawi na dumpingowe ceny, aby w jak największym stopniu zaszkodzić przemysłowi europejskiemu.
W jaki sposób ESG wpłynie na otoczenie inwestycyjne w Polsce?
Jest to indywidualny problem firm oraz jednocześnie problem państwa. Z perspektywy państwa istnieją dwie ścieżki: albo rząd centralny będzie chciał brać całość inwestycji miksu energetycznego na siebie, albo będziemy chcieli przerzucić część kosztów na odbiorców w postaci zachęt lub kar. W Polsce częściej mamy do czynienia z karami, co prawda zachęty również się pojawiają – niestety, oferowane programy są zbyt małe, trwają zbyt krótko, posiadają niewielkie środki i są niewystarczająco rozpropagowane.
W Polsce najczęściej wychodzi się z założenia, że firmy dostaną pewnego rodzaju zwrot z inwestycji np. z paneli fotowoltaicznych.
Kolokwialnie rzecz ujmując, przypomina to trochę leczenie dżumy cholerą. Bardzo silne lobby OZE przekonuje, że odnawialne źródła bez problemu pokryją niemal całość zapotrzebowania energetycznego, jednak nie jest to prawdą. W ciągu roku mamy 8,76 tys. godzin roboczych, a instalacja fotowoltaiczna produkuje w Polsce 1-1,1 tys. godzin energii, wiatraki 3-4 tys. godzin – co z resztą? Czym uzupełnimy wspomniane braki?
OZE powinno być uzupełnieniem elektrowni konwencjonalnych, a obecnie celem jest to, aby elektrownie systemowe – np. atomowe – były uzupełnieniem energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł energii, co moim zdaniem jest działaniem bezsensownym w kontekście stabilności dostaw i rosnącej wielkości zapotrzebowania na energię.
Dlatego też odnawialne źródła energii niejednokrotnie sprzeciwiają się energetyce jądrowej, ponieważ posiada ona capacity factor na bardzo wysokim poziomie, przez co produkuje energię w trybie ciągłym. Tym samym energia pochodząca z niestabilnego OZE, mówiąc kolokwialnie, nie będzie się miała gdzie podziać, ponieważ każda sieć posiada pewien stopień nasycenia, do którego może przyjąć określoną ilość energii odnawialnej. Pamiętajmy, że sieć nie jest magazynem energii i nie może służyć jako taki.
Połączenie atomu i OZE ma dużo sensu, jeżeli odnawialne źródła energii zasilają pracę elektrolizerów, które wyprodukują np. wodór.
Czy uważa Pan, że polscy przedsiębiorcy są gotowi na zmiany nadchodzące wraz z wdrażaniem ESG?
Moim zdaniem polscy przedsiębiorcy są wysoce nieświadomi nadchodzących zmian. Oprócz problemów dotyczących wdrażania ESG, o których mówiłem wcześniej, problemem jest również zwykły ludzki błąd poznawczy, przez który mamy tendencję do robienia rzeczy w ostatniej chwili.
Przedsiębiorcy dostają obecnie komunikat, że mają ok. 25 lat na pełne wdrożenie koniecznych zmian. Podczas konferencji powtarzam, jak niezbędne jest stworzenie – już teraz – strategii, realizowanej w kolejnych latach budżetowych, ponieważ zmiany i tak nadejdą, tylko o wiele później i w bardziej bolesnej formie.
Wyborem jest inwestycja trzy razy większej kwoty od tej, która musi być zainwestowana na obecnym etapie, albo zamknięcie działalności, ponieważ nikt nie będzie chciał współpracować z niedostosowanymi do wymogów ESG firmami. Niestety, obecnie takie podejście przejawia odsetek polskich przedsiębiorców. Moim zdaniem niezbędne będzie w tym aspekcie również wsparcie ze strony państwa, przede wszystkim ze względu na wysokie koszty zachodzących zmian, jednak jednocześnie spowoduje to wzrost kosztów dla konsumentów i wzrost cen produktów.
Dziękuję za wywiad.
Dziękuję.