Mariusz Marszałkowski: Pani Minister, pozwolę sobie zacząć rozmowę od najbardziej aktualnych tematów: czy znajdujemy się już po kryzysie energetycznym czy w jego trakcie?
Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej: Powiedziałabym, że znajdujemy się w samym środku wojny energetycznej. Mówi się o tym od jakiegoś czasu coraz wyraźniej, natomiast nieustannie jest to wojna, której teatr rozgrywa się w Polsce, w Europie i na świecie. Nie pamięta się o tym, że skutki wojny były widoczne również w Azji Południowo-Wschodniej, która mierzyła się z redukowaniem dostaw energii dla obywateli, dlatego, że gaz został przekierowany ze względu na wyższą cenę do Europy. W wyniku tego biedniejsze kraje regionu również mierzyły się z kryzysem. Wojna trwa i powinniśmy reagować adekwatnie do tej sytuacji, chroniąc Polskę i nasze dostawy.
Wspomniała Pani o bezpieczeństwie infrastruktury krytycznej, które jest szalenie istotne choćby ze względu na pojawiające się informacje o tym, że pozostaje ona obiektem ataku – cybernetycznego, fizycznego. Jak jesteśmy przygotowani do obrony tej infrastruktury?
Po pierwsze, do dostarczenia do Polski zdywersyfikowanych dostaw gazu, ropy naftowej czy węgla wykorzystywany jest dziś Bałtyk – ta dywersyfikacja źródeł jest ważna, dlatego tym bardziej musimy je chronić. Nie zapominajmy również o interkonektorach. W przypadku gazu posiadamy połączenia z Czechami, Litwą, czy Słowacją, co zapewnia bezpieczeństwo zarówno nam jak i krajom, które nie mogą korzystać z bezpośredniego połączenia z Bałtykiem.
Z drugiej strony musimy chronić infrastrukturę, co nie jest łatwe. Infrastruktura liniowa jest problematyczna w ochronie. Współpracujemy w tym zakresie z WOT-em, formacją, która jest blisko określonej okolicy i dzięki temu może wspierać działania zapobiegawcze czy monitorujące. Podczas tegorocznego lata niepokoiły mnie informacje związane z dostępem do terminala LNG i plaży, ponieważ wskazywało to na to, że społeczeństwo nadal nie posiada dostatecznej świadomości tego, jak istotne znaczenie dla ich własnego bezpieczeństwa ma infrastruktura. Od początku ostatniego weekendu obserwowaliśmy gwałtowny spadek ciśnienia w gazociągu podmorskim łączącym Estonię i Finlandię, czego konsekwencją było zaprzestanie tłoczenia surowca tym rurociągiem. Dostawy gazu do Finlandii przejmą terminale LNG. Na ten moment nie wiemy, co się stało, ale dane wskazują na rozszczelnienie. Może to być – choć nie musi – element wojny energetycznej, widzieliśmy co zdarzyło się z Nord Stream i jaki wpływ miało jego nagłe odłączenie na gospodarki poszczególnych państw.
Podsumowując, chronimy i nie tracimy czujności. Jeżeli zaobserwujemy coś dziwnego, nie wahajmy się o tym powiedzieć. Infrastruktura krytyczna jest systemem nerwowym naszej gospodarki i gwarantem bezpieczeństwa.
Polska aktywnie uczestniczyła w pomocy Ukrainie w czasie największego kryzysu, kiedy następowały wyjątkowo intensywne ataki rakietowe na system energetyczny między październikiem a grudniem zeszłego roku. Chciałbym spytać o szerszą współpracę. Jak ocenia Pani współpracę energetyczną Polski i Ukrainy?
Im relacje polsko-ukraińskie są lepsze, a nasze partnerstwo bardziej strategiczne, tym system pozostaje stabilniejszy. I mówię tutaj nie tylko o partnerstwie z samą Ukrainą, lecz również z Czechami, Mołdawią, Rumunią, Słowacją, Węgrami. Nie możemy zapominać, że cała Europa jest połączona energetycznie – dlatego wpływamy na siebie nawet w tak krańcowych miejscach, jak Ukraina i Hiszpania. Ponieważ każde z tych państw znajduje się na krańcu systemu, zaburzenia w systemie ukraińskich będą interferować na ostatnią w tym systemie Hiszpanię. Dlatego współpraca elektroenergetyczna pomiędzy nami musi być bardzo, bardzo bliska.
Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że jest to ogromny potencjał wymiany gospodarczej, choćby w kontekście odbudowy Ukrainy po wojnie co, mam nadzieję, zdarzy się jak najszybciej. Choć jednocześnie muszę przyznać, że powinniśmy planować to przezornie i strategicznie, ponieważ rynek podzespołów, surowców i komponentów jest ograniczony, a my inwestycje w Polsce zaplanowaliśmy z ogromnym rozmachem, ponieważ nie mieliśmy wyjścia. Dlatego też należy rozsądnie planować ten proces.
Posiadamy już, bardzo ważną, umowę na projektowanie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w Choczewie. W PPEJ założono 6-9 GW mocy. W Choczewie przewiduje się 3,7 GW produkcji energii elektrycznej – co z kolejnymi wielkościami? Osobiście mam wrażenie, że druga lokalizacja elektrowni w jakiś sposób nam ucieka.
Mam poczucie, że gdy informujemy o kolejnym osiągniętym etapie lub sukcesie, natychmiast powstaje pytanie „czemu jeszcze nie”. Tymczasem nie jest prawdą, że coś nam ucieka. Przestrzegam przed biegiem do tego, aby jak najszybciej osiągać kolejne kamienie milowe. Docieramy do nich zgodnie z założonym harmonogramem i konsekwentnie je realizujemy.
Przestrzegam też przed takim podejściem, ponieważ megaprojekty powinny być planowane bardzo rozsądnie i w taki sposób, aby główna funkcja celu – dostarczenie Polakom odpowiedniej ilości stabilnej energii w akceptowalnej cenie – została osiągnięta. Uczmy się na błędach innych. Procesy inwestycyjne w Finlandii wskazały, że zbytni pośpiech może wiele kosztować, a największy koszt to koszt niewyprodukowanej energii. W związku z tym proszę być spokojnym, druga lokalizacja jest analizowana bardzo głęboko pod każdym względem: geologicznym, ekonomicznym, łańcucha dostaw, logistyki. Gdy tylko projekt będzie na tyle dojrzały, aby z całą odpowiedzialnością go przyjąć i ogłosić, to to się zdarzy. Nie ma tutaj opóźnień.
W Programie Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) zapisano konkretne daty, w których otworzą się kolejne bloki jądrowe. Czy to oznacza, że Program będzie aktualizowany zgodnie z nowym harmonogramem?
PPEJ będzie aktualizowany, jednak nie poprzez zmianę harmonogramu, a poprzez dostosowanie do zmiennych okoliczności jakimi są nowe technologie jak SMR-y. Harmonogramy, które posiadamy są napięte, mimo to ich realizacja odbywa się zgodnie z wyznaczonymi kamieniami milowymi. Osobiście nie widzę w najbliższym czasie ryzyka niedotrzymania przyjętych harmonogramów. Co więcej, wiele z tych elementów udaje nam się osiągnąć przed terminem.
Obecnie trwa dyskusja o dostępności do paliw na stacjach. Czy paliw nie ma, z czego wynika obecny problem na stacjach?
Paliwa są i będą. W trakcie ostatniego weekendu stale tłumaczyłam, że bazy PERN pracują normalnie, znajduje się w nich odpowiedni zasób paliwa, nikomu nie jest ono reglamentowane, jest wydawane na bieżąco. Przykładowo, pojawiały się informacje o tym, że Emilianów „stoi”, co jest całkowitą nieprawdą.
Każda sztucznie wywoływana panika – jak chociażby pojawiające się doniesienia o braku paliwa czy papieru, korespondujące z rosyjską dezinformacją – stwarzają problemy logistyczne od dowozu paliwa cysternami po transport cukru do sklepu. Jeżeli pojawia się gwałtowne załamanie wynikające ze zwiększenia popytu, siłą rzeczy łańcuchy logistyczne są nadwyrężone.
Osobiście bardzo proszę o spokój – paliwo jest i będzie. Co więcej, na horyzoncie nie widać – przy założeniu, że konflikt na Bliskim Wschodzie nie ulegnie gwałtownej eskalacji – ryzyka gwałtownej zmiany ceny.
Pojawiają się głosy i zdjęcia cystern wojskowych, rozwożących paliwo po stacjach benzynowych. Na jakiej podstawie i na jaki wniosek paliwo jest rozwożone z wykorzystaniem wojska?
Jest to wsparcie logistyki, o której mówiłam przed chwilą. Każdy rynek da się załamać, logistykę również. Obserwowane cysterny stanowią wsparcie logistyki dostaw, natomiast nie są to dostawy ani z rezerw wojskowych, ani z rezerw strategicznych, tylko normalne, komercyjne wsparcie systemu bezpieczeństwa.
Przestrzegam również przed przechowywaniem paliw – nie tylko dlatego, że są to paliwa innej mieszanki niż zimowa, ale proszę zwrócić uwagę na ekonomię. Istnieją domy, w których nadal dojadane są covidowe zapasy makaronu i wszelkich innych dóbr. Nie dajmy się zwariować, patrzmy na rynek, wyciągajmy wnioski. Przypominam, że na rynku są stacje paliw wielu operatorów i nie jest tak, aby ktokolwiek manipulował cenami.
Wojsko dowozi paliwo na zasadzie prośby ze strony Orlenu czy też ministerstwa?
Proszę pytać o nią Orlen, ponieważ ja szczegółów nie znam, to są uzgodnienia umowne.
Natomiast chciałam powiedzieć jedną rzecz i chcę, aby to wybrzmiało: to nie są zapasy strategiczne i nie są to zapasy wojskowe. To komercyjne paliwo, którego właścicielem jest Orlen. Logistyka jest obecnie nadwyrężona ze względu na podsycane szaleństwo zakupowe. Paliw nie brakuje.
Dziękuję za wywiad.
Dziękuję.
Komentarzy 1