Materiał powstał przy współpracy POLON.pl i podcastu Podróż bez Paszportu.
Mateusz Grzeszczuk, Podróż bez Paszportu: Dzisiaj rozmawiamy o Turcji z dr Karoliną Wandą Olszowską z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Badań nad Turcją. Będziemy rozmawiać o obecności Turcji w Afryce. W jaki sposób Ankara patrzy na kontynent afrykański, czy jest to ważne miejsce dla Turcji w geopolitycznej układance? Globalne mocarstwa chcą być obecne w Afryce, a przynajmniej według Erdogana Turcja do tych mocarstw się zalicza.
Dr Karolina Wanda Olszowska, Instytut Badań nad Turcją, Uniwersytet Jagielloński: Turcja bardziej chce być mocarstwem niż nim jest. Zdecydowanie ma takie ambicje, co widać zresztą na wielu polach i to mimo problemów gospodarczych. Ankara jest zainteresowana Afryką już od początku rządów Partii Sprawiedliwości Rozwoju, czyli od początku lat 2000.
Afryka pozostaje obszarem, który Turcja postrzega jako swoja strefę wpływów. Oczywiście rozszerzoną, bo nie mówimy jedynie o części, która była związana z Imperium Osmańskim, tylko o całym kontynencie. Ankara wykorzystuje częściowo bliskość religijną i kulturową – z dużymi zastrzeżeniami i uproszczeniami – i pokazuje, że docenia rolę państw afrykańskich. Jest to część dobrze sprzedającej się tureckiej narracji, mówiącej o tym, że Ankara uważa, że ważne decyzje w ważnych gremiach międzynarodowych nie mogą być podejmowane bez głosu krajów afrykańskich, ponieważ stanowią one dużą siłę na arenie międzynarodowej.
Turcja wchodziła do Afryki z pomocą humanitarną i rozwojową w postaci soft power. Stosuje pomoc tam, gdzie jest ona potrzebna, a następnie przechodzi do zawierania kontraktów infrastrukturalnych, obecności wojskowej. Świetnie to widać na przykładzie Somalii czy Libii.
Turcja rozpoczynała swoją działalność od pomocy humanitarnej, zyskiwała dobry obraz wśród społeczeństwa. Kolejno zawierała kontrakty na budowę szpitali, lotnisk, szkół czy hoteli, otwierała swoje ambasady i konsulaty (obecnie jest ich ponad 40), a samoloty Turkish Airlines zaczęły latać do wielu państw kontynentu. Mówi się nawet, że cała Afryka lata przez Stambuł, traktując go jako port przesiadkowy. Dzięki temu połączyła afrykańskie państwa ze światem zewnętrznym, w części przypadków zarządza wybudowanymi lotniskami.
Obecność Turcji jest coraz większa, a rząd w Ankarze wspierał rodzime firmy we wchodzeniu na rynki afrykańskie i rozbudowywaniu tam infrastruktury. W niektórych krajach Turcja zaczęła szkolić żołnierzy, a tureccy dowódcy uczyli się języków poszczególnych krajów afrykańskich, aby pokazać, że nie ignorują tożsamości narodowej tych obszarów. Dzięki temu pozytywniej się ich postrzega jako szkoleniowców.
Doprowadziło to do rozwoju kontaktów wojskowych, do wymiany ze studentami afrykańskimi. Ankara zaczęła otwierać swoje bazy wojskowe w wielu krajach, sprzedaje do nich drony oraz sprzęt wojskowy, bez tzw. dodatkowych obostrzeń – nie pyta, w jaki sposób zostanie ona użyta. Zobaczymy, jak będzie postępować teraz, gdy po zniesieniu kanadyjskiego embarga na dostawy broni i podsystemów w dronach do Turcji Kanada zastrzegła, że Ankara ma informować, komu sprzedaje sprzęt, szczególnie spoza państw NATO. Zastanawiam się, na ile Turcja będzie informować, komu je sprzedaje – będzie to trudne zadanie ze względu na niejawność kontraktów.
Dzisiejsze bazy tureckie w Afryce to…?
Somalia, Libia. Głównie Somalia, gdzie znajduje się duża baza wojskowa, wybudowana na kanwie pomocy humanitarnej podczas suszy, gdy Turcja jako pierwsza przyszła z pomocą i w odpowiedzi na to zaczęła szkolić swoich żołnierzy i otworzyła bazę. W Libii pojawiły się pogłoski, że Turcja będzie mogła wykorzystywać port do celów wojskowych na 100-letnią dzierżawę, jednak plotki do tej pory się nie potwierdziły.
To właśnie w Mogadiszu i Trypolisie turecka obecność wojskowa jest największa. W pozostałych krajach jest to głównie obecność Tureckich wojsk szkoleniowych czy tych, które pomagają, jednak nie posiadają stałych baz.
Przejdźmy do wspomnianej Somalii. Jaką umowę ostatnio podpisały oba kraje?
To umowa, która zakłada, że przez kolejną dekadę Turcja będzie ochraniać wody terytorialne Somalii i pobierać 30 procent z tego, co uda się zarobić na poszukiwaniach morskich i wydobyciach. Przy okazji Ankara będzie rozbudowywać i szkolić somalijską flotę wojenną, sprzedając przy tym własne produkty wojskowe.
Od wielu lat kojarzymy turecki przemysł zbrojny przede wszystkim z Bayraktarów. Ankara zaś cały czas informuje o tym, że wśród pozostałych inwestycji znajdują się także okręty, w znacznej części budowane w krajowych stoczniach. W zeszłym roku doszła do nas informacja o lekkim desantowcu czy okrętach z pionowymi wyrzutniami rakiet, które też są produkowane w Turcji.
Ankara na pewno będzie ochraniać wody terytorialne Somalii i uzyskiwać z tego powodu duże korzyści ekonomiczne, ponieważ są one określane jako tereny, z których (mówiąc kolokwialnie) jest co wydobywać. Jednak też będzie inwestować w to, aby szkolić na własnym sprzęcie somalijską flotę morską.
Somalia posiada wrogów wewnętrznych, Turcja będzie potrzebna.
Turcja będzie potrzebna. Mam wrażenie, że Ankara ma za zadanie odstraszać sąsiadów Somalii. Nie jest tak, że Turcja ma złe relacje z Etiopią, która za korzyści ekonomiczne poparła uznanie Somalilandu. Turcja sprzedała Addis Abebie drony i posiada z nią dobre relacje, głównie ekonomiczne, ale również zbrojeniowe. Nie wydaje się, aby była to kwestia tego, że Ankara mogłaby szykować się na jakieś zwarcie z którymiś sąsiadami, bo nie zależy jej na tym i się jej to nie opłaca.
Turcja jednak nadal nie jest graczem formatu Francji czy Chin – wielokrotnie w mediach pojawia się informacja, że Ankary nie stać na to, aby wchodzić do państw afrykańskich w podobny sposób co Pekin. Turcja jest jednak postrzegana jako siła wojskowa i militarna, dlatego kontakty z nią polegają na zapewnieniu odstraszania i pokazywaniu, że mamy za sobą Ankarę, która w razie czego będzie bronić naszej niezależności.
Tym bardziej, że nie mówimy tylko o kwestii Etiopii, ale również o zagrożeniu wód terytorialnych przez piratów i nielegalne połowy.
Całe nagranie mogą państwo odsłuchać pod poniższym linkiem:
Opracowała: Magdalena Melke
Autor: Mateusz Grzeszczuk