Trump: nie będziecie płacić, nie będziemy was bronić
10 lutego, podczas wiecu wyborczego w Karolinie Południowej, Donald Trump zrelacjonował rozmowę z jednym z polityków państw NATO, nie wymieniając go jednak z nazwiska. „Jeden z prezydentów dużego kraju zapytał mnie: no cóż, proszę pana, jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będzie pan nas chronił? Odpowiedziałem: Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musicie zapłacić” – powiedział Trump.
Biały Dom określił wypowiedzi Trumpa jako „przerażające i niezrównoważone”. “Zachęcanie do inwazji morderczych reżimów na naszych najbliższych sojuszników jest przerażające i bezsensowne (…) To zagraża bezpieczeństwu narodowemu Ameryki, globalnej stabilności i naszej gospodarce krajowej” – zaznaczył rzecznik Białego Domu, Andrew Bates.
Nie jest to jednak pierwszy komentarz Trumpa dotyczący wydatków, szczególnie „niewystarczających wydatków”, jakie część krajów europejskich przeznacza na obronność. Już w 2016 roku, w trakcie trwania swojej kampanii wyborczej, Trump zapowiedział przegląd wkładów finansowych członków NATO – Estonii, Łotwy i Litwy, zanim podejmie działania zgodnie z art. 5., za co został silnie skrytykowany przez republikanów, demokratów i europejskich przywódców. Podczas prezydentury złagodził jednak ton, mówiąc, że USA staną w obronie sojuszników z NATO.
W 2018 roku przed szczytem Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli, Donald Trump zaznaczał: „Stany Zjednoczone wydają na NATO znacznie więcej niż jakikolwiek inny kraj. To niesprawiedliwe i nie do przyjęcia (…) Niemcy wnoszą 1 procent, USA 4 procent, a NATO przynosi Europie znacznie więcej korzyści niż USA”.
Zgodnie z docelowym poziomem wydatków ustalonym w 2014 roku w ramach Sojuszu, 31 państw członkowskich NATO powinno wydawać co najmniej 2 procent PKB swojego kraju na obronność. Kwestia ta od dawna jest źródłem napięć między państwami europejskimi a USA, ponieważ większość z nich nie osiąga tego celu – a to amerykańskie siły zbrojne stanowią rdzeń potęgi militarnej organizacji. W 2017 roku USA wydały ok. 685,9 mld dolarów na obronność, a łączny udział USA w wydatkach obronnych Sojuszu wynosił ok. 71 procent.
Według Politico w 2018 roku sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zadeklarował, że spodziewa się, że osiem krajów członkowskich osiągnie wyznaczony próg 2 procent PKB. W 2014 roku wymaganie to było spełnione jedynie przez trzy państwa członkowskie. Obecnie, według szacunków NATO, począwszy od lipca 2023 roku, 11 państw członkowskich osiągnęło cel 2 procent. Były to: Polska, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Stany Zjednoczone, Grecja, Rumunia, Węgry, Wielka Brytania. Niemcy, obecnie przeznaczające 1,57 procent PKB, zobowiązały się do osiągnięcia wymaganego pułapu w 2024 roku.
Nieznaczne reakcje republikanów
Niektórzy republikanie silnie skrytykowali wypowiedź byłego prezydenta. Jak zaznacza Reuters, Chris Christie, były republikański kandydat na prezydenta stwierdził, że „właśnie dlatego [Trump] nie nadaje się na prezydenta Stanów Zjednoczonych”. W podobnym tonie wypowiedziała się jedyna obecna republikańska kontrkandydatka Trumpa w wyścigu o fotel prezydencki, Nikki Haley: „Ostatnią rzeczą, jaką kiedykolwiek chcielibyśmy zrobić, to stanąć po stronie Rosji”.
Z kolei republikański senator Lindsey Graham, bliski sojusznik Trumpa, powiedział agencji Reuters, że nie zgadza się „ze sposobem, w jaki on (Trump) to powiedział”, dodając, że „Rosja nie najechała nikogo, kiedy był prezydentem, i jeśli ponownie zostanie prezydentem, nie zrobi tego”. Jednak po stronie konserwatywnej nie pojawiła się fala negatywnych komentarzy związanych z wypowiedzią byłego prezydenta.
„Prozaicznie można byłoby powiedzieć, że republikanie kontynuują strategię wyćwiczoną podczas pierwszej kadencji Trumpa, tzn. nie komentują wypowiedzi, które byłyby kontrowersyjne dla społeczeństwa” – komentuje Rafał Michalski, publicysta. „W kręgach republikańskich wypowiedź Donalda Trumpa została skomentowana albo przez jego medialnych zwolenników, albo przez osoby, które od wielu lat są wobec niego krytyczne – jak chociażby Mitt Romney. Pozostali republikanie milczą”.
Jak zaznacza publicysta, wśród republikańskich wyborców nastroje antyukraińskie nie należą do mniejszości: „Według ostatnich, dość dokładnych badań, ponad 40 procent z nich jest przeciwnych dalszej pomocy Ukrainie, a w regionach bardziej konserwatywnych (np. Karolinie Południowej) odsetek ten sięga nawet 65 procent”.
Michalski wskazuje również na wzrost nastrojów izolacjonistycznych po stronie republikanów, szczególnie wśród młodych polityków. Wskazuje jednocześnie, że nie jest to znacząca zmiana: „Amerykański konserwatyzm od zawsze był częściowo izolacjonistyczny w swoim duchu. Nie zapominajmy również, że przez ostatnie 40 lat mieliśmy do czynienia z nadreprezentacją internacjonalistycznej postawy wśród partii republikańskiej, w postaci Reagana, Busha czy McCaina. Dlatego też nie powinno nas dziwić ponowne uwidocznienie się nurtu odwrotnego”.
Zdaniem Michalskiego, prowokacyjna wypowiedź Trumpa również nie odbije się echem wśród bardziej umiarkowanych wyborców: „Sondaże wskazują, że najważniejszymi tematami są dla nich gospodarka, ekonomia oraz migracja i bezpieczeństwo granicy. Polityka zagraniczna znajduje się na czwartym miejscu. Nawet jeśli Amerykanie nie oceniają pozytywnie wypowiedzi Trumpa, to dla umiarkowanych wyborców nie będzie to najważniejszy aspekt jego kampanii. Od wielu lat w USA nie było polityka, który wygrałby wyścig o fotel prezydencki tematyką polityki zagranicznej”.
NATO skupione na Chinach?
Jak informowało The Hill, w grudniu 2023 roku Kongres USA zatwierdził ustawę, uniemożliwiającą jakiemukolwiek prezydentowi Stanów Zjednoczonych jednostronne wypowiedzenie członkostwa USA w NATO. Jak podkreśla Michalski, projekt został złożony wspólnie przez republikanina Marco Rubio oraz demokratę Tima Kaine’a, a uczestnictwo Stanów Zjednoczonych w Sojuszu Północnoatlantyckim nie jest elementem partyjnego sporu.
Zdaniem Michalskiego, większość starszych polityków w obu izbach jest chętna do współpracy i utrzymania obecności w Europie, jednak coraz wyraźniej zarysowują się różnice pokoleniowe: „Młodzi politycy – chociażby należący do Freedom Caucus [najbardziej konserwatywny i prawicowy klub kongresowy, składający się z republikańskich członków Izby Reprezentantów – przyp. red.] – o wiele bardziej skłaniają się ku polityce izolacjonizmu. Nawet w przypadku Chin pojawiają się głosy, że należy się nimi zająć jedynie, gdy zaatakują Tajwan”.
„Donald Trump faktycznie podnosi kwestię płacenia przez państwa członkowskie 2 procent PKB, ale dzieje się to już od 2015 roku. Jednak w swoim obecnym programie wyborczym Trump mówi więcej. Wymienia po pierwsze, konieczność zrestrukturyzowania armii – Europa powinna wynagrodzić USA wysłane aktywa na Ukrainę (nie sprecyzowano w jaki sposób); po drugie, podkreśla, że interesem USA jest stabilność i pokój w Europie Wschodniej (ponownie nie określono w jaki sposób miałoby to zostać osiągnięte); po trzecie, mówi o konieczności ponownego przemyślenia misji oraz celi NATO” – zaznacza Michalski.
Zdaniem Jamesa Jaya Carafano, wiceprezydenta Fundacji Heritage w Waszyngtonie, jednego z czołowych ekspertów polityki bezpieczeństwa narodowego w USA, Stany Zjednoczone powinny zachęcać członków NATO do budowania własnych sił konwencjonalnych i baz przemysłu obronnego. Sojusz powinien skupić się na budowaniu „szeregu regionalnych planów obronnych”.
„NATO musi posiadać odpowiedni potencjał i możliwości, aby chronić nasze interesy we wspólnocie atlantyckiej. Silniejsze NATO i mniej zależna od USA Ukraina pozwolą Stanom Zjednoczonym skierować swoją uwagę – a także większą część swoich sił konwencjonalnych – na to, co powinno być ich najwyższym priorytetem: odstraszanie Chin w regionie Indo-Pacyfiku” – zaznacza Carafano. „Bezpieczna społeczność atlantycka jest kluczowym elementem sprostania wyzwaniu Chin (…) Silne NATO może służyć jako bastion przeciw tym wpływom. Ponadto silne NATO musi zmniejszyć zależność od strategicznych łańcuchów dostaw zdominowanych przez Chiny i nalegać, aby członkowie chronili infrastrukturę krytyczną przed złośliwymi operacjami wywierania wpływu przez Chiny i działaniami destrukcyjnymi”.
Wypowiedzi Carafano wskazywałyby na częściową zmianę optyki NATO, jaką mogłaby planować administracja Trumpa – z położeniem większego ciężaru na kraje europejskie, jeśli chodzi o odstraszanie Rosji i wojnę na Ukrainie. Fundacja Heritage działa od 1973 roku i jest największym konserwatywnym think-tankiem w USA. Pomimo początkowego sprzeciwu wobec kandydatury Trumpa, obecnie w instytucji pracuje wielu doradców politycznych byłego prezydenta.
„Z tego powodu część republikanów zdecydowała się skomentować słowa Trumpa. Wychowani w latach 80. dostrzegają istotność roli NATO w ostatnim czasie, wagę wiarygodności organizacji. Obecna wypowiedź Trumpa od poprzednich różni się tym, że wcześniej nigdy nie podważył art. 5. w sposób prowokacyjny. Dla części republikanów jest to przekroczenie czerwonej linii, ponieważ wiedzą oni, jak działa globalna informacja i w jaki sposób zostanie to odebrane w Europie” – podkreśla Michalski.