Magdalena Melke: Łotewska europosłanka Tatjana Ždanoka miała przez lata pracować jako agentka rosyjskich tajnych służb, Bułgar Tihomir Iwanow Iwanczow został oskarżony o przynależność do rosyjskiej siatki szpiegowskiej w Wielkiej Brytanii, poseł AfD Petr Bystron miał być finansowany przez ukraińskiego oligarchę, wspierającego Kreml.
Jaka jest skala infiltracji europejskich polityków przez rosyjskie służby? Jaka jest różnica między jej intensywnością przed 2022 rokiem i po?
Dr Filip Bryjka, analityk w programie bezpieczeństwo międzynarodowe w PISM: Precyzyjne określenie skali infiltracji jest niemożliwe. Liczba zidentyfikowanych i upublicznionych w ostatnim czasie spraw wskazuje, że intensywność działań rosyjskiego wywiadu w ostatnich latach znacznie wzrosła.
Jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku blisko 600 rosyjskich dyplomatów zostało wydalonych w państw UE w odpowiedzi na różnorodne ofensywne działania ze strony Moskwy. W dużym stopniu utrudniło to Kremlowi prowadzenie operacji wywiadowczych na terenie Europy – większość z dyplomatów została zidentyfikowana jako oficerzy rosyjskich służb specjalnych.
Jedną z tradycji działania rosyjskiego wywiadu jest funkcjonowanie tzw. wywiadu nielegalnego. Mówimy tutaj o osobach głęboko zakonspirowanych, które przez wiele lat mogą pozostawać w stanie uśpienia i działać pod zmienioną tożsamością. Przykładowo, są to obywatele Rosji, rezydujący w innych krajach. Nie zapominajmy, że wojna w Ukrainie jest jednocześnie wojną hybrydową Kremla z państwami NATO.
Agenci tego typu mogą zostać aktywowani na czas wojny – bez wątpienia doszło do tego po 24 lutego 2022 roku. Dobrym przykładem jest rosyjskie małżeństwo, zidentyfikowane w Czechach. Jeszcze w latach 90. wyjechali do tego państwa, ubiegając się o azyl, którego im udzielono. Przez cały ten czas pracowali dla rosyjskiego wywiadu wojskowego, koordynując operacje wywiadowcze na terenie Czech. Wykrycie i zidentyfikowanie podobnych struktur jest dość trudne.
Czy od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie sposób działania rosyjskiego wywiadu uległ zmianie?
Obecne wydarzenia oraz upublicznione sprawy wskazują na ewolucję i uproszczenie pewnych metod funkcjonowania rosyjskiego wywiadu. Przykładem może być rozpracowanie siatki szpiegowskiej na terenie Polski, składającej się z 16 osób (w większości obywateli Ukrainy i Białorusi), których zadaniem było m.in. prowadzenie obserwacji torów kolejowych i infrastruktury krytycznej, a także udział w operacjach dezinformacyjnych. Z oficjalnego komunikatu ABW wiemy, że część z nich miała być przygotowywana do przeprowadzania aktów dywersji i sabotażu, wymierzonych m.in. w tory kolejowe. Pamiętajmy, że jest to główny środek transportu wykorzystywany do przekazywania uzbrojenia i zachodniej pomocy na Ukrainę.
Osoby te zostały pozyskane przez Rosjan tylko do jednej akcji, do tego przez Internet, nie poświęcono też środków na ich wyszkolenie – dlatego ich wykrycie i neutralizacja nie przysporzyły Rosjanom zbyt dużych kłopotów ani wysokich kosztów. Oficer prowadzący również nie został narażony na dekonspirację, a sami dywersanci otrzymali wynagrodzenie w formie kryptowalut, co dodatkowo utrudniało ich wykrycie przez polskie służby kontrwywiadowcze.
Werbunek o podobnej specyfice miał miejsce w przypadku polskich obywateli, wynajętych do pobicia Leonida Wołkowa, rosyjskiego opozycjonisty rezydującego w Wilnie. Jak w poprzednim przypadku, główna motywacja dla sprawców miała wymiar finansowy. Sprawcy, najpewniej pseudokibice, nie musieli nawet wiedzieć, dla kogo pracują – a wysoce prawdopodobne jest, że wykonywali zlecenia rosyjskiego wywiadu.
Francuski raport Delegacji Wywiadu Parlamentarnego (DPR) ostrzega przed infiltracją przez FSB, SVR czy GRU. Mówi się o wykorzystywaniu przez rosyjskie służby obcokrajowców, wywodzących się z polityki, biznesu oraz przestępczości zorganizowanej.
Jakie to są służby i jakie są ich główne metody działania? Czym się różnią?
Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) to typowy wywiad zagraniczny, którego celem jest pozyskiwanie informacji strategicznych dotyczących polityki, gospodarki, bezpieczeństwa, nowych technologii. Warto podkreślić, że rosyjski wywiad to wywiad globalny, działa na wszystkich kontynentach.
Główny Zarząd Wywiadowczy GRU (a właściwie GU) to z kolei wywiad wojskowy. Zajmuje się pozyskiwaniem informacji militarnych, dotyczących polityki obronnej państwa czy jego zdolności wojskowych. Niemniej jednak z perspektywy ostatnich lat i po zdemaskowaniu części działań, wiemy, że GU nie ogranicza się w swoich działaniach do sfery wojskowej. To właśnie ta służba była jednym z głównych podmiotów, zaangażowanych w ingerencję w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku.
GU i SWR częściowo ze sobą konkurują, realizując podobne spektrum zadań, jednak w ramach GU agenci zajmują się dodatkowo działalnością dywersyjno-sabotażową. Właśnie temu działaniu dedykowana jest specjalna struktura, jednostka nr 29155, kierowana przez gen. Andrieja Awerianowa. Była odpowiedzialna m.in. za próbę otrucia Siergieja Skripala czy zamach bombowy w Vrběticach w Czechach z 2014 roku. Ciekawostką jest, że dopiero po otruciu Skripala oraz zdemaskowaniu sprawców przez portal Bellingcat czescy śledczy byli w stanie przypisać Rosji odpowiedzialność za wybuch w składzie amunicji, który należał do bułgarskich handlarzy bronią, zaangażowanych w dostawy dla Ukrainy.
Ludzie ze wspomnianej jednostki byli zaangażowani również w przygotowania do zamachu stanu w 2016 roku w Czarnogórze, przed przystąpieniem kraju do NATO. Generał Awerianow jest obecnie także odpowiedzialny za tzw. korpus afrykański, jedną z odnóg byłej Grupy Wagnera. Nadal prowadzi ona operacje w Libii, Mali czy Republice Środkowoafrykańskiej. Ostatnio zainicjowała także nowe misje w Burkina Faso i Nigrze. Spektrum działań grupy jest dosyć szerokie, ukierunkowane na działania dywersyjne oraz eliminację przeciwników. Nie mam wiedzy o funkcjonowaniu podobnej struktury w SWR, co nie oznacza naturalnie, że ona nie istnieje.
FSB z kolei to służba kontrwywiadowcza. Zajmuje się ochroną granic i prowadzeniem działalności antyterrorystycznej, rozpracowywaniem zorganizowanej przestępczości itp. Jednak w odróżnieniu od większości służb kontrwywiadowczych prowadzi również operacje poza granicami kraju. Od dłuższego czasu wiemy, że FSB była zaangażowana w tzw. płytki, wywiad przygraniczny, którego celem było rozpracowywanie państw graniczących z Rosją w ramach tzw. bliskiej zagranicy.
Kolejne doniesienia wskazują, że FSB poszerza swój zasięg geograficzny. Hakerzy powiązani z FSB ingerowali także w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku. Departament operacji informacyjnych i stosunków międzynarodowych w FSB miał pełnić wiodącą rolę w zakresie przygotowania informacyjnego teatru wojennego na Ukrainie. Właśnie za tą porażkę szef służby, generał Siergiej Biesieda, trafił do aresztu zaraz po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji. Później wycofano zarzuty i powrócił do służby. Najwyraźniej uznano, że nie tylko on jest odpowiedzialny za niedoinformowanie rosyjskich władz i złe szacunki dotyczące czasu, potrzebnego do zdobycia Kijowa.
Nie zapominajmy, że tak szeroki zasięg FSB i rozbudowane struktury organizacji wynikają w dużym stopniu z powiązań z Władimirem Putinem. Jako oficer KGB rezydujący w Dreźnie, Putin nie zajmował się prowadzeniem złożonych gier operacyjnych przeciwko zachodnim państwom, a pilnował rosyjskich dyplomatów. Jednak kariera polityczna Putina oraz jego pierwsze stanowisko objęte w Moskwie to była funkcja dyrektora FSB, przez co zakres działań organizacji rozszerzył się znacząco poza działalność kontrwywiadowczą.
Działanie rosyjskich służb na terenie Europy bez wątpienia jest szeroko zakrojone.
Tak, można powiedzieć, że wszystkie trzy służby są mocno zaangażowane w działania operacyjne na naszym kontynencie. To również swego rodzaju system kontroli. Putin nie dopuści, aby którakolwiek ze służb wyrosła na zbyt silną grupę wśród siłowików w Rosji – inaczej mogłaby chcieć obalić obecną władzę. Wydaje mi się, że jest to szczególnie widoczne po buncie Prigożyna. Wskazuje na to m.in. sposób podzielenia „zasobów” Prigożyna i Grupy Wagnera pomiędzy te trzy służby.
African Initiative, nowa inicjatywa propagandowo-informacyjna Rosjan w Afyce, związana z Korpusem Afrykańskim, jest kierowana przez Artioma Kurejewa, którego zidentyfikowano jako oficera piątej służby FSB – m.in. dzięki temu, że był jednym z oficerów prowadzących wspomnianej już łotewskiej europarlamentarzystki, Tatjany Ždanok.
Niedawny artykuł Financial Times przekazywał ostrzeżenia trzech europejskich agencji wywiadowczych, dotyczące możliwości przeprowadzenia przez Rosjan podpaleń i zamachów bombowych na terenie Europy.
W ostatnim czasie wiele spraw zostało nagłośnionych. Rosyjska aktywność dywersyjno-sabotażowa znacząco wzrosła od momentu wybuchu jednej z nitek gazociągu Nord Stream.
Nie zapominajmy o stosunkowo niedawnych doniesieniach, związanych z uszkodzeniem gazociągu Balticconnector między Finlandią i Estonią. Awaria była spowodowana przez statek z Hongkongu, prowadzony przez obsługę rosyjską, która ciągnęła kotwicę po dnie i uszkodziła również kable komunikacyjne między Szwecją a Estonią.
Premier Belgii Alexander De Croo oświadczył, że Rosja zwróciła się do posłów do Parlamentu Europejskiego i „zapłaciła im za promowanie rosyjskiej propagandy”. Pojawiły się informacje o prorosyjskim działaniu platformy Voice of Europe, finansowanej przez oligarchę Wiktora Medwedczuka.
Co Rosja chciałaby osiągnąć w Parlamencie Europejskim i zbliżających się wyborach?
To, co obecnie obserwujemy, jak najbardziej może mieć związek z wyborami do Europarlamentu i wyborami w poszczególnych państwach członkowskich. Jeżeli zestawimy operacje dezinformacyjne prowadzone przez Rosję z działaniami dywersyjnymi, to przede wszystkim widzimy, że są one ukierunkowane na wywoływanie strachu wśród zachodnich społeczeństw – strachu przed bezpośrednią konfrontacją z Rosją.
Działania agresywne i ofensywne mogą stanowić element zastraszania. Wskazują, że jeżeli nie przestaniemy dostarczać pomocy wojskowej Ukrainie, spotkają nas konsekwencje. Niestety, wśród zachodnich społeczeństw obserwujemy zmęczenie tematem wojny, widzimy opóźnienia w dostarczaniu pomocy wojskowej Ukrainie (przykładem może być amerykański Kongres).
To bardzo podatny grunt dla Rosjan – zarówno w sferze informacyjnej, jak i w świecie rzeczywistym. Celem Moskwy jest m.in. zaburzenie funkcjonowania infrastruktury krytycznej, aby jak najdotkliwiej opóźnić dostawy uzbrojenia na Ukrainę. A jak wiemy, sytuacja na froncie jest coraz cięższa. Rosjanie nie mają problemu z dostarczaniem sprzętu czy ludzi. Im trudniej Zachodowi będzie podejmować decyzje dotyczące zwiększenia skali wsparcia, tym korzystniejszą sytuację będą mieli Rosjanie do przełamania linii frontu.
Wybory do Europarlamentu nie pozostają bez znaczenia. Rosjanie liczą na wygraną środowisk skrajnych, niekoniecznie nawet prorosyjskich, ale takich, które są niechętne wspieraniu Kijowa czy też będą wykorzystywać populistyczne hasła, podkreślając koszty pomocy w zestawieniu z problemami socjoekonomicznymi we własnych krajach.
Świetnie obrazuje to sprawa portalu Voice of Europe – medium funkcjonującego przez siedem lat, prowadzącego subtelne działania dezinformacyjne na terenie UE. To, że czeska służba bezpieczeństwa informacyjnego była w stanie wykryć i udowodnić działanie medium na rzecz Rosji, prowadząc do jego całkowitego zablokowania, również jest wyrazem sporego wysiłku.
Podejrzewam, że nie doszłoby do tego, gdyby nie działania podejmowane przez to medium w ostatnim czasie, które nie ograniczały się do sfery informacyjnej, ale również obejmowały korumpowanie europejskich polityków, aby lobbowali w instytucjach unijnych na rzecz decyzji, które będą przychylne wobec Rosjan.
Czy z rosyjskiej perspektywy korzystne jest upublicznianie informacji, dotyczących działania służb wywiadowczych i akcji dywersyjnych Kremla na terenie UE?
Upublicznianie przez stronę zachodnią informacji o aktywności Rosjan jest korzystne przede wszystkim dla nas. Istnieje pojęcie „pre-bankingu”, polegające na upublicznianiu informacji o zamiarach przeciwnika, rzeczach które się mają dopiero wydarzyć. Stąd najpewniej tekst w Financial Times. Moim zdaniem mógł to być celowy przeciek, uświadamiający opinię publiczną.
W sferze działań hybrydowych i zagrożeń z tym związanych świadomość społeczna jest kluczowa. Atakujący zawsze będzie miał przewagę, a nie możemy wszystkich inwigilować i monitorować całego społeczeństwa. To obywatele stanowią pierwszą linię obrony, podobnie jak ich świadomość i przeczucie dotyczące podejrzanych zachowań, zgłoszenie tego do odpowiednich instytucji. Zwiększa to naszą odporność jako państwa.
Polacy szczególnie muszą być świadomi, że jesteśmy hubem logistycznym i de facto państwem przyfrontowym, a do tego rodzaju zdarzeń może dochodzić coraz częściej. Liczba spraw docierających do naszych uszu świadczy o tym, że intensywność działań rosyjskich jest wysoka. Oczywiście można mówić, że Rosjanie nie są niesamowicie skuteczni, jednak z drugiej strony błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi. Odbieram to tak, że skala intensywności prowadzonych przez Rosjan jest tak duża, że część z nich udaje się wykryć, jednak na pewno nie wszystkie.
Upublicznianie tego typu informacji pozostaje kluczowe. Jeśli grupa bądź sieć zostanie zidentyfikowana, jeżeli zostaną zdemaskowani, nazwani, zatrzymani – tak jak w sprawie próby otrucia zmarłego już Aleksieja Nawalnego – nakłada to po stronie rosyjskiej kolejne koszty, ponieważ oficerowie nie będą w stanie prowadzić operacji poza granicami kraju. Są publicznie znani i ich wykorzystanie operacyjne nie będzie możliwe, będzie wiązać się ze zbyt dużym ryzykiem. Dlatego upublicznianie informacji nie jest korzystne dla Rosjan.