Magdalena Melke: W trzydziestą rocznicę podpisania Traktatu o podstawowych zasadach stosunków między Wietnamem a Rosją prezydent Putin wybrał się na dwudniową wizytę do Hanoi, gdzie spotkał się z prezydentem Wietnamu, Tô Lâmem. Prezydent Rosji oświadczył, że chce zbudować „niezawodną architekturę bezpieczeństwa” w regionie Azji i Pacyfiku. Putin podziękował również za „zrównoważone stanowisko” wobec „kryzysu na Ukrainie”.
Dlaczego Putin skierował się właśnie do Hanoi, zaraz po swojej wizycie w Korei Północnej?
Dr Michał Zaręba, Uniwersytet Łódzki: Wietnam był kluczowym krajem już dla ZSRR. Kiedy zakończyła się wojna w Wietnamie i wycofały się amerykańskie wojska a Hanoi było izolowane przez Zachód na arenie międzynarodowej – wtedy z pomocą przybyła Moskwa. W 1978 roku podpisano traktat o przyjaźni i współpracy, który na wiele lat stał się podstawą dla relacji dwustronnych obu krajów. Wtedy też Wietnam silnie się uzależnił od Związku Radzieckiego, a 20-25 procent PKB stanowiła pomoc z Rosji. Do Wietnamu wędrowała nie tylko żywność, ale również inwestycje i broń.
Handel bronią jest jedną z głównych osi współpracy między Moskwą a Hanoi, ponieważ Kreml pozostaje głównym dostarczycielem broni do Wietnamu. Co prawda w ostatnich 5-7 latach jedynie 55 procent uzbrojenia sprowadzane jest z Rosji, wcześniej było to niemal 90 procent. Wietnamczycy pozostają więc ważnym partnerem dla Moskwy, zarówno ze względów historycznych, jak i gospodarczych.
Z perspektywy Kremla Wietnamczycy są również istotni ze względu na otwarcie rosyjskiej polityki na Wschód i region Azji Południowo-Wschodniej. Dobre relacje z Hanoi mogą stanowić pomost z pozostałymi krajami regionu. Wydaje się, że Wietnamczycy pozostają najbardziej zaufanym partnerem.
Podczas wizyty Rosja i Wietnam podpisały 15 dokumentów, rozszerzających współpracę bilateralną między krajami w takich obszarach jak energetyka, transport czy szkolnictwo wyższe. Dodatkowo, Moskwa może pomóc w modernizacji i odnowie arsenału wojskowego Wietnamu, który bazuje na sowieckiej technologii.
Czy te uzgodnienia przełożą się na rzeczywiste przedsięwzięcia biznesowe? Na czym może zyskać Wietnam?
Wydaje się, że współpraca energetyczna przedstawia sobą największy potencjał. Rosyjsko-wietnamskie spółki joint venture już działają, z dużym powodzeniem. Jedną z nich jest choćby Zarubeznieft, który współpracuje z PetroVietnam i wydobywa surowce z regionu Morza Południowochińskiego. Rosyjska firma otrzymała także kolejne koncesje na wydobycie. Pojawiły się też propozycje ze strony Hanoi, dotyczące rozwoju i inwestycji zielonej energii z pomocą Moskwy.
Gazprom pozostaje aktywny we współpracy z Wietnamem, co wiąże się nie tylko z aspektami finansowymi, ale także z czynnikami politycznymi. Obecność rosyjskich podmiotów na Morzu Południowochińskim i wydobywanie przez nie surowców stanowi pewną przeciwwagę dla chińskiej obecności w tym obszarze.
Modernizacja wietnamskiej armii na bazie rosyjskiego sprzętu najpewniej nie będzie aż tak istotna. Tak, jak wspomniałem, w ostatnich latach eksport rosyjskiego uzbrojenia spada, a Hanoi jest świadome konieczności dywersyfikacji dostaw broni. Najważniejszym czynnikiem pozostaje wprowadzone w 2017 roku przez USA prawo, pozwalające Amerykanom nakładanie sankcji na kraje handlujące z Moskwą bronią.
Wietnam bierze to pod uwagę i coraz chętniej patrzy na inne kraje w tym kontekście. Zniesiono embargo na handel bronią z USA (jeszcze podczas wizyty Baracka Obamy), jednym z partnerów może okazać się Izrael czy Korea Południowo. Współpraca z Kremlem będzie kontynuowana, szczególnie w zakresie modernizacji obecnego już posowieckiego sprzętu, jednak Hanoi z pewnością dywersyfikuje dostawców.
Komentatorzy zwracają uwagę, że wizyta Putina w Hanoi odbyła się niedługo po odwiedzinach prezydenta Joe Bidena oraz prezydenta Chin Xi Jinpinga w Wietnamie.
Skąd takie zainteresowanie globalnych mocarstw? Co ma im do zaoferowania Hanoi?
Z perspektywy amerykańskiej z pewnością chodzi o samą obecność USA w regionie Azji i Pacyfiku i zapewnienie wsparcia sojuszników. Naturalnie ciężko mówić, aby Wietnam stał się równie bliskim partnerem co Filipiny. Wietnamska doktryna polityki zagranicznej opiera się na braku silnego sojuszu wojskowego z jakimkolwiek z państw, co stanowi efekt doświadczeń historycznych. Nie wyklucza to jednak jakiejkolwiek współpracy wojskowej, a obecność USA w regionie opłaca się Hanoi i Waszyngtonowi do balansowania chińskich wpływów.
Z drugiej strony należy wskazać na kontekst wojny handlowej między Pekinem a Waszyngtonem – Wietnam bez wątpienia na niej zyskuje. Wiele firm wyprowadziło część swojej produkcji z Chin i przeniosło ją do Hanoi, aby być mniej uzależnionym od Państwa Środka. Określa się to nawet mianem „Chiny+1”. W Wietnamie również mamy do czynienia z dość tanią i coraz lepiej wykwalifikowaną siłą roboczą.
Z perspektywy USA Hanoi pozostaje ważne w kontekście łańcucha dostaw i półprzewodników. Podczas wizyty prezydenta Joe Bidena we wrześniu ubiegłego roku podpisano wiele umów, dotyczących produkcji półprzewodników w Wietnamie, mają powstać również centra projektowania chipów. Dlatego też Hanoi będzie istotnym partnerem dla Amerykanów. Warto podkreślić, że Wietnam posiada ogromne zasoby surowców ziem rzadkich, drugie na świecie po Chinach. Przez to staje się łakomym kąskiem dla światowych mocarstw.
Z kolei Hanoi może skorzystać na transferze technologii z USA, dzięki czemu będzie mógł uciec z pułapki średniego rozwoju. Wietnamczycy zdają sobie sprawę, że należy oprzeć współpracę właśnie na tej innowacyjnej gałęzi gospodarki, aby w przyszłości nie być już jedynie fabryką świata.
W tym wszystkim Wietnam nieustannie podkreśla chęć kooperacji z wszystkimi globalnymi mocarstwami, zarówno z Waszyngtonem, jak i Moskwą czy Pekinem. Niedawno ustanowiono wszechstronne partnerstwa strategiczne z Koreą Południową, Australią czy też z Japonią.
Wydaje się, że Wietnam stara się prowadzić wielowektorową politykę międzynarodową, realizując własne interesy (np. na Morzu Południowochińskim). Jednak musi balansować między mocarstwami, które pozostają w co najmniej napiętych stosunkach. Czy władze w Hanoi są przygotowane do takiej gry politycznej?
Hanoi jak najbardziej jest na to przygotowane. Stanowi to efekt doświadczeń Wietnamczyków. Należy wyróżnić trzy podstawowe zasady, jakimi kierują się w polityce zagranicznej. Pierwsza z nich to zachowanie niezależności. Nawiązuje to do historycznej zależności od Chin aż do lata 20. XV wieku, kolejno do kolonizacji Francji i amerykańskiej wojny w Wietnamie, skończywszy na zbyt dużej podległości wobec ZSRR. Z tego względu Wietnamczycy unikają zależności od jednego mocarstwa. Obserwowane zmiany zostały zapoczątkowane wraz z reformami z 1986 roku, które dotyczyły kwestii gospodarczych i wprowadzenia wielowektorowej polityki.
Wietnamczycy mówią też o konieczności integracji międzynarodowej. Należy w tym miejscu podkreślić dążenie do obecności w różnych organizacjach, jak np. członkostwo w Światowej Organizacji Handlu (WTO) od 2007 roku czy też podpisywanie jak największej ilości umów o wolnym handlu (jak np. ta podpisana z UE). Hanoi nastawia się na multilateralizm i jak największą liczbę zawieranych partnerstw. Jak widać po zainteresowaniu, jakie budzi Wietnam, jest to korzystna polityka.
Hanoi zdecydowanie decyduje się na dywersyfikację, i to szeroką. Rozumiem, że nie możemy powiedzieć, aby współpraca z jednym, konkretnym mocarstwem była najbardziej korzystna dla Wietnamu?
Najlepszym rozwiązaniem jest jak największa dywersyfikacja kontaktów – co z resztą jak na razie się udaje. Warto wspomnieć kontekst chiński. Często wspomina się o sporze na Morzu Południowochińskim, dotyczącym przebiegu granic. Jednak jeśli się spojrzy na relacje z Pekinem, pomimo napięć widzimy silną współpracę na poziomie międzypartyjnym.
Władze Komunistycznej Partii Wietnamu zdają sobie sprawę, że silna współpraca z Waszyngtonem nie zapewni przetrwania reżimu, a tutaj mówimy o zjawisku wymiany doświadczeń między partyjnymi władzami w Hanoi i w Pekinie – w jaki sposób skuteczne rozwiązania są implementowane w Państwie Środka.
Dodatkowo Chiny są najważniejszym partnerem handlowym dla Wietnamu. Często mówi się, że zbliżenie z USA jest paradoksalnie efektem dobrej współpracy z Chinami. O ile różnie wygląda to na poziomie międzyludzkim – historyczne zaszłości między Wietnamem a Chinami wyraźnie rzutują na obecne stosunki społeczne – to na poziomie politycznym jest to dobra współpraca.
Podczas ostatniej wizyty Xi Jinpinga podpisano komunikat o „wspólnocie przyszłości”, co ma zaznaczyć, jak blisko jest Wietnam z Chinami. Przez przylotem do Hanoi Xi podkreślał, że oba kraje są jak „usta i zęby”, łączą ich góry i rzeki, a sojusz pozostaje bliski – pomimo niedawnej wizyty Bidena.
Warto również wspomnieć, że pomimo amerykańskiej krytyki skierowanej w stronę przyjęcia Putina w Hanoi, już kilka dni później do Wietnamu przybył Daniel J. Kritenbrink, były ambasador USA w Wietnamie , który obecnie stoi na czele biura ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku w Departamencie Stanu USA. Pokazuje to natychmiastową reakcję USA i zapewnienie o dalszym pogłębianiu współpracy z Hanoi.