Mariusz Marszałkowski, POLON.pl: W stosunku do „puczu Prigożyna” pojawiają się różne teorie. Jedna z nich dowodzi, że jego niesubordynacja tak na prawdę była realizacja planu ułożonego na Kremlu. Sprawdzenie lojalności podwładnych, dowódców czy gubernatorów ale także przetestowanie reakcji Zachodu. Czy według Pana ta teoria jest słuszna?
ppłk rez. Maciej Korowaj: Częściowo, chociaż na pewno nie skłaniałbym się do twierdzenia, że miało ono charakter zaplanowany przez Kreml. Poniesiono zbyt duże straty zarówno w stosunku odbioru samego Putina jak i w wymiarze społecznym rodziło ono zbyt wiele zagrożeń. Nastąpiły podziały w armii. Putin jest wytrawnym graczem, ale jego siłę wykazuje poparcie Siłowików, których ja nazywam frakcją patriotów. Druga grupa jest biznesmenami. To są luźne podziały, na różne grupy interesów. Prigożyn wystąpił, bo miał w pamięci losy zamordowanych przez rosyjskie służby specjalne separatystycznych dowódców polowych takich jak Motorola czy Giwi.
Kiedy ich usługi przestały być potrzebne, a stali się zbyt samodzielni i zbyt pewni siebie, padał rozkaz ich likwidacji. Prigożyn mógł mieć świadomość, że teraz, kiedy Wagner przestał być potrzebny jego życie może zakończyć się podobnie, chociaż Progożyn to inna liga, co trzeba zaznaczyć. Myślę zatem, że sama rewolta była reakcyjna, niekontrolowana i dość spontaniczna, która została wykorzystana przez siły potrafiące szybko wykorzystać nadciagającą okazję.
A jak Pan ocenia reakcję Kremla?
Początkowo była chaotyczna, widać było zaskoczenie i nieprzygotowanie do tego zdarzenia. Dramatyczne wystąpienie Putina było tego ucieleśnieniem. On musiał zareagować bo wtedy nie wiedziano jeszcze jaka będzie skala tego przewrotu. Potem, jak już sytuacja okrzepła, to rozpoczęło się szukanie odpowiedzialnych. Zarówno wykonawców samego przewrotu, których szybko „uniewinniono” dekretem Putina, jak i tych, którzy dopuścili w ogóle do takiej skali rewolty. Tych, którzy mieli pilnować porządku. Byli tez tacy co wspierali rewoltę – w sposób bierny ale i aktywny.
Nie bez znaczenia zapewne była też reakcja zagranicy…
Tak, w pierwszych godzinach puczu do Siergieja Naryszkina, szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) zadzwonił William Burns, szef CIA, który zapewnił go, że służby USA nie mają z tym co się obecnie dzieje w Rosji nic wspólnego. To dość niespotykane działanie, które ujrzało światło dzienne. To klucz do zrozumienia obecnego działania szeroko rozumianego Zachodu i jego słabości. Ta reakcja uruchomiła później działania Moskwy. Kreml to szybko odczytał jako szansę. W opinii rosyjskiej, takie zachowanie pokazywało, że Zachód de facto boi się Rosji bez Putina, boi się rozpadu Rosji i nieobliczalnych rządów jednego bądź wielu watażków.
Putin i jego otoczenie opanował sytuacje, podkreślał jedność narodu rosyjskiego. Ja to odczytuje, jako przystąpienie do nowej fali rozgrywki z Zachodem. Putin widzi, że Zachód nie boi się broni jądrowej, ale boi się niestabilności w Rosji. On to wykorzystuje i pokazuje, że tylko on może równoważyć różne zwalczające się w Rosji siły.
Jaki wpływ pucz ma lub będzie miał na system bezpieczeństwa Rosji? Czy to będzie wpływ kadrowy, zmiana myślenia, czystki?
Ten wpływ ma już oddziaływanie. Widać to w rosyjskich periodykach wojskowych, forach dyskusyjnych itp. Czy będzie szło dalej, w kierunku systemowych zmian? Nie sądzę. Putin będzie to rozciągał w czasie. Nie chce zmienić układu sił, nie chce utracić poparcia siłowików. Nie chce też dawać Zachodowi powodów do bagatelizowania go. Ukrywanie generałów i brak jasnej, gwałtownej reakcji powoduje niepewność wewnątrz samych rosyjskich elit. Efektem może być też to, że NATOwskie spotkanie w Wilnie, nie będzie tak mocno pro ukraińskie jak mogłyby być przed wybuchem puczu. Aby nie powodować antagonizmów w systemie rosyjskim, które mógłby doprowadzić do jakiejś formy implozji. To moje przypuszczenia.
Dużo mówiło się o relacjach pomiędzy samą Grupą Wagnera a rosyjską armią. Czy rzeczywiście wojskowi rosyjscy popierali bunt Wagnerowców? Czytałem również bardzo krytyczne komentarze ze strony niektórych rosyjskich korespondentów wojennych, którzy twierdzili, że żołnierze kontraktowi nienawidzą Wagnera za stosunek jego najemników do kadrowych żołnierzy.
Prigożyn mógł liczyć na duże wsparcie w rosyjskiej armii ze strony szeregowych żołnierzy i młodszych oficerów. Bo on słusznie zwracał uwagę na wiele patologicznych elementów w działaniu wojska rosyjskiego. Mówił jak jest, udowodnił, że jego formacja potrafi walczyć. Potrafi też dbać o swoich ludzi. Ta sprawczość na froncie spowodowała zyskanie szacunku przez zwykłych żołnierzy. Trudno określić stosunek wyższych oficerów i generałów do Wagnera i Prigożyna. Tutaj wchodzimy w wymiar polityki. Postawienia na silniejszego gracza. Dla wysokich wojskowych tym silnym graczem cały czas jest i pozostanie Putin. Tu są również kwestie podziału na frakcje o których wcześniej mówiłem – biznesmenów i patriotów. Prigożyn nigdy nie będzie w establiszmencie ze względu na swoje pochodzenie, jednak może być przydatnym organizatorem. Posiadanie go po swojej stronie może być kluczowe. Pytanie jak długo będzie przydatny dla którejś z grup.
Dni Prigożyna są policzone?
Według mnie nie. Pucz Prigożyna paradoksalnie może wzmocnić Putina. On to może jeszcze obrócić na swoją korzyść lub już to zrobił w mojej opinii. Dlatego uważam, że nie Prigożyn, może się jeszcze do czegoś przydać Putinowi, nie ma sensu go zabijać. Teraz to Putin ma pełną kontrole nad szefem Grupy Wagnera nie bezpośrednio, ale przez cały aparat – służby, wojsko, oligarchów. Oni boją się jeszcze bardziej Putina, stąd będą sami z siebie kontrolować Prigożyna.