Abstrakcyjne pomysły
W USA panuje kryzys polityczny związany z 45 dniowym prowizorium budżetowym, którym brakuje dodatkowych pieniędzy na projekty wsparcia Ukrainy, oraz historycznym odwołaniem Spikera większości w Izbie Reprezentantów przy wolcie kilku deputowanych rządzących tam republikanów. Aby utrzymać wsparcie dla walczącej z agresją Rosji Ukrainie, zaczęły pojawiać się różne inne sposoby wsparcia Kijowa w wojnie. O tym mówił m.in. Joe Biden, który zasugerował, że poza specjalnymi funduszami przeznaczanymi przez Kongres na wsparcie wojskowe Ukrainy są również „inne metody finansowania”, z których USA mogą skorzystać. Gospodarz Białego Domu nie skonkretyzował jednak o co dokładnie może chodzić.
W Polskiej przestrzeni głośnym echem odbił się jednak inny pomysł, który mylnie, przypisywany jest Bidenowi. Otóż senator Chris van Hollen, reprezentant demokratów, zasugerował, że jedną z metod wsparcia ukraińskiej obrony powietrznej jest trójstronna współpraca pomiędzy USA, Polską a Ukrainy. Sam pomysł jest jednak bardziej abstrakcyjny. Otóż według van Hollena, Polska miała by przekazać Ukrainie swoje systemy Patriot, a w zamian otrzymać od USA systemy przeciwrakietowe Iron Dome (Żelazna Kopuła), która współtworzona jest przez izraelski przemysł obronny. System ten jest najbardziej znany z ochrony Izraelskich miast i osiedli przed ostrzałami rakietowymi ze strony m.in. terrorystów z Hamasu czy libańskiego Hezbollahu. Ukraina swego czasu wyrażała głośno zainteresowanie tym systemem do ochrony m.in. Mariupola. Jednak Izrael, państwo współkontrolujące technologię Żelaznej Kopuły konsekwentnie odmawiało dostaw tego typu uzbrojenia na Ukrainie. Aby pominąć sprzeciw Tel Awiwu w dostarczeniu sprzętu Ukrainie, wymyślono sposób jego obejścia.
– Polska może rozmieścić swoje baterie Patriot na Ukrainie tak jak my to zrobiliśmy – to forma zamiany, bo z naszymi dwiema bateriami Żelaznej Kopuły możemy robić co zechcemy – powiedział Van Hollen.
Budowa Polskiej tarczy z mozołem
Powodów dla których Polska nie powinna oddawać swoich systemów Patriot jest wiele, jednak ja skupie się jedynie na, w mojej ocenie, najważniejszych. Pierwszym, jest ułomność systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Polski. Modernizacja krajowych systemów OPL/OPRAK jest priorytetowym programem modernizacyjnym sił zbrojnych. Nasza obrona powietrzna składa się z przestarzałych i nieperspektywicznych systemów z czasów sowieckich. Polska obrona przeciwlotnicza uchodziła za gorszą od obrony przeciwlotniczej Ukrainy, ale nawet armie Słowacji czy Bułgarii maja na wyposażeniu nowsze i bardziej skuteczne systemy sowieckiej produkcji jak np. S-300. Ogólne zacofanie technologiczne pogłębił fakt przekazania Ukrainie części z dotychczasowego potencjału OPL/RAK będącego na wyposażeniu SZ RP. Nieoficjalnie mówiło się o dostawach m.in. systemów S-125SC Newa czy OSA-AKM. Poza wyzwaniem technologicznym problem stanowi również dostęp do części zamiennych oraz efektorów czyli rakiet. Te które znajdują się w posiadaniu Sił Zbrojnych były produkowane w latach ich dostaw czyli w większości przypadków – jeszcze kiedy widniał na nich napis „Sdiełano w SSSR”. To powoduje, że nawet kiedy zadziała stacja radiolokacyjna wykrywająca cel, wyrzutnia prawidłowo pozwoli wystrzelić rakietę to nie ma pewności, że rakieta ostatecznie skieruje się na cel i prawidłowo „spracuje”.
Dopiero w ostatnich kilkunastu miesięcy można powoli zauważać efekt podpisanych umów m.in. na dostawy systemów Patriot (w 2018 roku!) czy ekspresowa realizacja programu tzw. Mała Narew, która została podpisana w 2022 roku. Jednak to zbyt mało, aby zaspokoić potrzeby Polski w nowoczesne systemy tej klasy. Budowa „tarczy Polski” podzielonej na programy m.in. Wisła (Patriot). Narew (CAMM), Pilica etc, dodatkowo składające się z kilku faz i etapów (np. I i II Faza Wisły, Mała Narew/Narew) wymaga czasu, cierpliwości i ogromnych nakładów sił i środków m.in. związanych z wyszkoleniem odpowiedniego personelu zdolnego do obsługi tego typu nowoczesnego uzbrojenia. Obecnie trwa szkolenie polskich żołnierzy na wpiętych w system OPL systemach Patriot. Przekazanie ich Ukrainie negatywnie odbiłoby się na możliwości wyszkolenia przyszłych załóg kolejnych „Patriotów”.
Pomarańcze z jabłkami
Kolejnym kluczowym elementem jest specyfika obu systemów – Patriot i Żelaznej Kopuły. To dwa różne poziomy obrony przeciwlotniczej, które nie są wymienne a raczej uzupełniające się nawzajem. Program Wisła czyli pozyskanie zestawów Patriot ma być górnym piętrem na którym ma opierać się obrona przeciwlotnicza i, przede wszystkim, rakietowa Polski. Patrioty, zwłaszcza w konfiguracji którą zakupiliśmy czyli z pociskami PAC MSE, mają mieć zdolność neutralizowania wszystkich środków napadu powietrznego z szczególnym naciskiem na rakiety balistyczne i pociski manewrujące – które jak pokazuje doświadczenie Ukrainy – są najbardziej zabójcze. Patriot ma zdolność zestrzeliwania rakiet latających z naddzwiękową prędkością na dużych wysokościach (20-30 km) które manewrują i stosują środki mylące obronę przeciwlotniczą przeciwnika. Żelazna Kupuła z kolei jest systemem, który został zaprojektowany do neutralizowania specyficznego zagrożenia dotykającego Izraela – czyli częstych, nękających ostrzałów rakiet niekierowanych wystrzeliwanych z improwizowanych wyrzutni. Hamas co jakiś czas prowadzi kampanie ostrzału izraelskich miast właśnie tego typu, domowej roboty „Katiuszami”. Iron Dome ma na celu zestrzeliwać właśnie tego typu pociski, które lecą po stromotorowym torze, stosunkowo wolno, bez stosowania uników i wabików. W tym konkretnym przypadku Żelazna Kopuła cechuje się wysoką efektywnością przekraczającą 80 procent zestrzeleń. Jednak w przypadku Polski tego typu zagrożenie jest „najmniej istotne” i nie jest zasadniczo priorytetem pozyskiwania tego typu zdolności, zwłaszcza, że w każdym innym obszarze (zwalczanie dronów, samolotów czy śmigłowców) również są potężne luki. Mieszanie zatem obu systemów jako równoległych zdolności jest niczym anglosaskie przysłowie „mieszać pomarańcze z jabłkami”.
Trudna sytuacja
Pomysł przekazania polskich Patriotów Ukrainie nie jest póki co żadną oficjalną propozycją ze strony amerykańskiego rządu. Jest to raczej idea pojedynczych amerykańskich polityków. Jeżeli trzeba by było przekazać na szybko Patrioty, równie dobrze same i to znacznie szybciej (vide przykład dostaw amerykańskich zestawów, które już służą do obrony Kijowa) mogłyby to zrobić USA, które posiadają ich znacznie więcej, niż dwie niepełne wciąż polskie baterie. Pomysły takie pokazują również, w jak trudnej sytuacji obecnie znaleźli się amerykańscy stronnicy dalszej pomocy wojskowej Ukrainie. My jako kraj wcale nie możemy czuć się bezpieczni żyjąc w świadomości trwającej wojny. A ta wojna już kilkukrotnie dotknęła nas w wymiarze czysto militarnym. Pierwszy raz w Przewodowie zabijając dwóch polskich obywateli i w momencie upadku rosyjskiej rakiety CH-555 pod Bydgoszczą. Oba te przykłady świadczą również o marazmie polskich zdolności OPL/OPRAK, które w priorytetowy sposób należy wzmocnić. Wzmocnić Patriotami a nie Żelaznymi Kopułami.