Co dalej z systemem bezpieczeństwa międzynarodowego w regionie Morza Bałtyckiego?
Morze Bałtyckie jest wyjątkowym akwenem. Jego unikatowość wynika zarówno z uwarunkowań hydrologicznych i geograficznych, jak i tych natury politycznej. O ile te pierwsze mają charakter obiektywny, to drugie cały czas podlegają dynamice procesów zachodzących w systemie międzynarodowym i są przedmiotem aktywności kluczowych interesariuszy w regionie. To właśnie polityka zadecydowała o tym, że na przestrzeni ostatnich 40 lat przeszliśmy w regionie Morza Bałtyckiego od zimnowojennej konfrontacji do okresu odprężenia i budowy zaufania. Po roku 1990 stale rosło ekonomiczne znaczenie Bałtyku. Rozwijały się porty i handel prowadzony drogą morską. Budowano infrastrukturę podmorskich rurociągów oraz podejmowano szereg inicjatyw, które miały chronić środowisko i zwiększać bezpieczeństwo żeglugi. Musimy jednak pamiętać, że proces ten był zawsze wypadkową polityk prowadzonych przez państwa mające dostęp do Morza Bałtyckiego oraz tych, które prowadząc globalną politykę, widziały w tej części świata swoje interesy. To one agregowały napięcia w polityce energetycznej. To wreszcie one spowodowały, że proces rozszerzenia NATO stał się katalizatorem napięć pomiędzy Federacją Rosyjską a światem Zachodu. Były to działania, które obrazowały różnice interesów oraz wizji dotyczącej porządku międzynarodowego po zakończonej zimnej wojnie oraz okresie hegemonii Stanów Zjednoczonych, która od początku XXI wieku stale podlega kwestionowaniu.
Przyjmując powyższe, bardzo skrótowo opisane, założenia dotyczące przyczyn, które ukształtowały system bezpieczeństwa w regonie Morza Bałtyckiego, można pokusić się o analizę czynników, które wpłyną na sytuację międzynarodową w regionie. Niewątpliwie punktem przełomowym w tym aspekcie była agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę w lutym 2022 roku. Ten przełom, a bardziej precyzyjnie nowy wymiar konfrontacji z Ukrainą, wpisał się w długą listę aktywności politycznych, gospodarczych i wojskowych, które obserwowaliśmy po stronie Moskwy. Przywołać można chociażby wojnę w Gruzji, aneksję Krymu oraz liczne próby testowania systemów bezpieczeństwa państw NATO w regionie Morza Bałtyckiego. Działania te w pewnym sensie były do przewidzenia, co Polska artykułowała na forum Unii Europejskiej oraz NATO. Asumptem do takich przypuszczeń mogło być między innymi stwierdzenie prezydenta Władimira Putina z 2005 roku, że rozpad ZSRR był „największą katastrofą geopolityczną XX wieku”. Prezydent Federacji Rosyjskiej pogląd ten zresztą wielokrotnie powtarzał, nawiązując do jego tez pośrednio również w uzasadnieniu „operacji specjalnej” w Ukrainie.
Czy zatem daty rozpoczęcia wojny w Ukrainie oraz wybuchów na gazociągach Nord Stream I i II są cezurą czasową, po której będziemy mówić o nowym okresie historii systemu bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego? I tak, i nie. Po pierwsze, musimy zauważyć, że napięcie na linii Moskwa-Waszyngton oraz państwa europejskie narastało od lat. Sprzeczności w celach polityk poszczególnych państw doprowadziły do sytuacji, w której coraz trudniej było prowadzić politykę blokową. Co więcej, graczem w regionie stały się także Chiny. W związku z tym, obecnie obserwowana sytuacja nie jest grą na zupełnie nowych zasadach. System międzynarodowy nadal jest w fazie interregnum, a co za tym idzie większość jego zasad oraz wektorów polityki zagranicznej kluczowych graczy jest stała – zmieniają się natomiast środki oraz sojusznicy. Sam kształt systemu międzynarodowego nadal wymusza myślenie o systemie bezpieczeństwa w kategoriach neoliberalizmu lub realizmu neoklasycznego. Zaszła jednak znacząca zmiana. Trwa wojna, co oznacza, że wykorzystano siły zbrojne do kinetycznego odziaływania w celu realizacji założeń politycznych. Zdynamizowało to wspomniane procesy polityczne w Europie. Przejawem tego jest konsolidacja NATO, przewartościowanie lub co najmniej rewizja polityk bezpieczeństwa państw regionu Morza Bałtyckiego oraz ponownie umieszczenie w centrum uwagi relacji i rywalizacji na linii USA-Rosja. W tle nie mamy jednak klasycznego świata dwubiegunowego. Gra ma znacznie więcej interesariuszy, w tym Chiny. Jak zatem może wyglądać przyszłość systemu bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego i co będzie ją warunkować?
Wojna na Ukrainie a Bałtyk
Jednym z czynników będzie trwająca w Ukrainie wojna oraz kwestia jej zakończenia. Zaangażowanie się Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Polski oraz szerzej NATO i Unii Europejskiej powoduje, że pomimo, że dramat wojny dotyka bezpośrednio Ukrainę to zaangażowanie i wysiłek Zachodu jest trudny do pominięcia. W konsekwencji Federacja Rosyjska szuka możliwości odziaływania poniżej progu wojny na państwa zachodnie, w tym na ich politykę wewnętrzną. Z tego powodu nasilać się będą wszelkie próby działań, które będą miały podważyć społeczną percepcję bezpieczeństwa w regionie. Spodziewać się można: działań w ramach wojny informacyjnej, hybrydowych ataków na granicę państw NATO, naruszania przestrzeni powietrznej i morskiej, ataki w cyberprzestrzeni oraz próby politycznego rozgrywania Zachodu w celu osłabienia uzyskanej po 24 lutego jedności politycznej w kwestiach Ukrainy. Powyższa aktywność będzie obliczona na podnoszenie kosztów zapewniania bezpieczeństwa po stronie Zachodu oraz budowanie przeświadczenia o nieskuteczności tych działań wśród społeczeństw państw basenu Morza Bałtyckiego.
Na ten moment ciężko wyobrazić sobie koniec wojny w Ukrainie. Analiza sytuacji obu stron, w kontekście zakładanych celów, jest tematem na oddzielne opracowanie. Można się jednak zgodzić, że Kijów nie ma w chwili obecnej szybkiej perspektywy odbicia zajętych przez Rosjan terenów. Moskwa zaś zrewidowała cele kontroli Ukrainy w kierunku destabilizacji państwa – uczynienia z Ukrainy państwa dysfunkcyjnego, które nie może zintegrować się z strukturami zachodnimi. Jeżeli sytuacja taka będzie się przeciągała, to do głosu w coraz większym stopniu będą dochodziły czynniki ekonomiczne po stronie Zachodu oraz kwestie zdolności Amerykanów do utrzymania zaangażowania wojskowego i politycznego we wsparciu Ukrainy. Przełoży się to na szerszą debatę w Europie o szukaniu wyjścia z sytuacji. Wyjścia, które będzie najpewniej wynegocjowanym kompromisem, niezadowalającym żadnej ze stron. Bez twardych gwarancji bezpieczeństwa (np. zaproszenia Ukrainy do NATO, zaangażowanie sił pokojowych ONZ z udziałem kluczowych państw) spodziewać się można jedynie czasowego obniżenia intensywności konfliktu, który przecież nie dotyczy tylko Ukrainy i Rosji.
Co to oznacza dla przyszłości systemu bezpieczeństwa w regionie? Przede wszystkim państwa leżące nad Bałtykiem muszą się liczyć z tym, że akwen ten będzie przestrzenią rywalizacji i konfrontacji z Federacją Rosyjską. Nie oznacza to otwartej wojny, bo w tym przypadku możliwości Kremla na dzień dzisiejszy są ograniczone. Będzie to jednak prawdopodobnie czasowa intensyfikacja różnego rodzaju incydentów i napięć, które będą obliczone na cele opisane w akapicie powyżej. Żeby uczynić Morze Bałtyckie bezpiecznym NATO będzie musiało stale angażować siły i środki oraz monitorować swoją infrastrukturę krytyczną. Ta z kolei będzie się rozbudowywać, w formie terminali do przesyłu węglowodorów, budowy elektrowni atomowej w Polsce, farm wiatrowych czy reszcie rosnącego ruchu statków handlowych. Paradoksalnie sukces i możliwości wykorzystania Morza Bałtyckiego staną się, w obliczu sytuacji geopolitycznej, jego największa słabością. W konsekwencji wymagać będą ponoszenia coraz większych kosztów po stronie państw NATO.
Nowi w NATO
Kolejna kwestia to wejście Finlandii do NATO i potencjalne przyjęcie Szwecji. Blokowanie przez Turcję wejścia Szwecji do NATO może być analizowane na poziomie gry prowadzonej przez Ankarę, która obliczona jest na uzyskanie korzyści zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Do tego grona można zaliczyć przepisy pomiędzy Szwecją i Turcją dotyczące ekstradycji osób poszukiwanych (głównie przez Ankarę), poprawę relacji z USA w kwestii współpracy wojskowej – transfer technologii oraz poprawę relacji z Unią Europejską. Wszystkie te elementy wymagać będą prędzej czy później przepracowania i osiągnięcia kompromisu. Jeżeli za decyzją Ankary nie stoją pobudki motywowane relacjami z Rosją lub Chinami, wstąpienie Szwecji do NATO jest kwestią czasu. Samo rozszerzenie Paktu Północnoatlantyckiego jest niewątpliwie sukcesem państw zachodnich, a głównie USA, które dzięki temu skonsolidowały państwa członkowskie oraz wysłały silny sygnał dotyczący swojej pozycji oraz możliwości zaangażowania się na świecie. Trafić on miał nie tylko do Federacji Rosyjskiej, ale także do państw w regionie Azji i Pacyfiku. Przyjęcie Finlandii i akcesja Szwecji dotyczą jednak w największym stopniu Morza Bałtyckiego. W konsekwencji należy zastanowić się, jak wpłyną na bezpieczeństwo w regionie?
Decyzja polityczna Helsinek i członków Paktu Północnoatlantyckiego o poszerzeniu Sojuszu zwiększa granice lądową z Federacją Rosyjską o ok. 1300 km. Co więcej, powoduje, że północna część Bałtyku jest teraz pod kontrolą (zgodnie z delimitacją określoną w UNCLOS) państw NATO. Wymusza to na planistach rosyjskich kalkulowanie z jednej strony możliwości skutecznego zamknięcia ZatokiFińskiej, będącej wyjściem na Bałtyk statków i okrętów z Sankt Petersburga. Z drugiej powoduje, że infrastruktura NATO może oddziaływać wywiadowczo, a w razie zagrożenia możliwie również kinetycznie, na infrastrukturę na północy Rosji, gdzie znajduje się kompleks portów, stoczni i ośrodków badawczych Floty Północnej Związku Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Właśnie ten związek operacyjny ma największy potencjał przenoszenia strategicznej broni jądrowej, a także odpowiada w dużej części za możliwości odziaływania Rosji w rejonie bieguna północnego. Ta druga kwestia wiąże się z jeszcze szerszym problemem jakim jest nie tylko rywalizacja z USA i NATO, ale także zaangażowanie Chin w tej części świata w postaci tzw. północnej drogi morskiej. O ile to udział Norwegii, Islandii i Wielkiej Brytania w NATO jest kluczowy dla możliwości Sojuszu w regionie, o tyle wejście Finlandii i potencjalne Szwecji jeszcze bardziej ograniczy możliwości oddziaływania w regionie dla Moskwy i Pekinu. W tym scenariuszu nawet rozbudowa i wykorzystania kanału Białomorsko-Bałtyckiego traci na znaczeniu z uwagi na zwiększone możliwości odziaływania NATO na Morzu Bałtyckim. Na liście zmian, które przyniesie wejście Finlandii i ewentualnie Szwecji do NATO jest także zwiększone bezpieczeństwo Państw Bałtyckich – poprzez możliwość ich wsparcia od stronu Polski i Finlandii, a także przy wykorzystaniu drogi morskiej. A także problemy z zaopatrywaniem i wykorzystaniem obwodu kaliningradzkiego.
Samo wejście Finlandii do NATO oraz proces akcesji Szwecji ma zdecydowanie więcej elementów do omówienia w kontekście zmiany architektury systemu bezpieczeństwa w regionie. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że proces ten zmienił potencjały polityczne i wojskowe w regionie, powodując, że kontrola przestrzeni geograficznej regionu Morza Bałtyckiego sprzyja państwom NATO. Co w odpowiedzi zrobi Rosja? Wydaje się, że nieuprawnione są głos o „wewnętrznym morzu NATO” lub porzuceniu przez Federację Rosyjską Bałtyku jako strefy wpływów. Po pierwsze, Moskwa nie może sobie na to pozwolić ze względów na swoją politykę bezpieczeństwa narodowego i wizję państwa w systemie międzynarodowym. Po drugie, znaczenie portu w Sankt Petersburgu, obwodu kaliningradzkiego, obszaru bieguna północnego oraz możliwości odziaływania na państwa NATO wymaga posiadania zdolności, które najpewniej dostarczy Federacji Rosyjskiej nowa strategia działania w regionie. Pomimo licznych ćwiczeń i prezentowania obecności Floty Bałtyckiej na akwenie, stratedzy rosyjscy muszą dokonać rewizji założeń. W odpowiedzi mogą zwiększyć obecność infrastruktury wojskowej (rozpoznawczej, antysystemowej oraz pozwalającej razić cele na terytorium wroga) wzdłuż granicy z państwami NATO, w tym Finlandią. Będą też najpewniej rozwijali założenia działań asymetrycznych i hybrydowych, które będą podnosić koszty zapewniania bezpieczeństwa na Zachodzie, a w obliczu poważnego kryzysu sparaliżują lub utrudnią działanie na Bałtyku sił NATO.
Podsumowując, czy na Bałtyku będzie bezpieczniej w najbliższych latach? Można tak założyć, pod warunkiem, że państwa NATO – w tym Polska – będą zwiększać swoje zdolności do monitorowania infrastruktury krytycznej, rozpoznania zagrożeń i budowania potencjału odstraszania, który w razie potrzeby będzie wstanie skutecznie ograniczyć zdolności przeciwnika. Niestety zagrożenia na Morzu Bałtyckim pozostaną, a nawet będą narastać. Jego znaczenia gospodarcze oraz trwająca wojna w Ukrainie spowoduje, że będzie to obszar ciągłych napięć, którymi rządzić będą interesy polityczne państw regionu oraz kluczowych graczy systemu międzynarodowego.