Historia niestabilności politycznej
W czasach, gdy portale społecznościowe pełne są wszelkiego rodzaju teorii spiskowych, szybko pojawiły się najróżniejsze oskarżenia, że Boliwia była sceną akcji, zaaranżowanej przez obce mocarstwa, spragnione ogromnych rezerw posiadanego przez kraj litu. Musimy jednak zachować ostrożność, takich twierdzeń nie da się łatwo zweryfikować, a zatem pozostają one w sferze spekulacji. Przede wszystkim to, co się wydarzyło w Boliwii, było kolejnym rozdziałem w długiej historii niestabilności instytucjonalnej w tym południowoamerykańskim kraju, napędzanej lokalnymi sporami politycznymi i typową dla Ameryki Łacińskiej polaryzacją wyborczą.
Boliwia pozostawała w ciągłym politycznym zawirowaniu od czasu uzyskania niepodległości od Imperium Hiszpańskiego w 1825 roku. Przewroty wojskowe, zabójstwa polityczne, prezydenci, którzy nie dokończyli swojej kadencji, triumwiraty i sfrustrowane bunty wojskowe są stałymi elementami historii politycznej kraju. Od 1946 roku Boliwia była świadkiem przynajmniej 38 prób zamachów stanu lub spisków pałacowych – niektóre z nich zwieńczone były sukcesem i skutkowały niemal stałą obecnością wojska u władzy. Nie jest to rzadka sytuacja w Ameryce Łacińskiej. Kraje takie jak Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj również mają podobną historię, zwłaszcza w połowie XX wieku.
Jednak to, co odróżnia Boliwię od jej sąsiadów, to fakt, że nigdy nie udało jej się ustabilizować swojej młodej demokracji ani wzmocnić instytucji demokratycznych. W rezultacie polityka krajowa jest wysoce personalistyczna i podatna na próby koncentracji władzy. Według Indeksu Demokracji 2023 brytyjskiego magazynu The Economist, Boliwia jest jedynym państwem Ameryki Południowej, które zostało sklasyfikowane jako „reżim hybrydowy”. Tylko Wenezuela Nicolasa Maduro otrzymuje gorszą ocenę w regionie.
Evo Morales i Jeanine Añez
Aby zrozumieć wydarzenia, które miały miejsce w Boliwii w ostatnich dniach, czytelnik powinien poznać szerszy kontekst boliwijskiego krajobrazu polityczny od końca 2000 roku. W 2006 roku przywódca związkowy Juan Evo Morales Ayma – popularnie znany jako Evo Morales – został wybrany na prezydenta Boliwii po następstwie konserwatywnych rządów. Morales, którego prezydentura napędzana była wysokimi cenami ropy i gazu – najważniejszego źródła dochodów andyjskiego kraju – promował szereg lewicowych polityk, takich jak nacjonalizacja wydobycia węglowodorów i reforma rolna. Nałożył również sporo ograniczeń na politykę Stanów Zjednoczonych dążących do wyeliminowania upraw koki w Ameryce Południowej, argumentując, że koka była podstawowym źródłem dochodu dla najbiedniejszej ludności kraju i dziedzictwem kulturowym. Stanowisko to przez wiele lat generowało ciągłe tarcia między Boliwią a światem zachodnim.
W listopadzie 2019 roku, po trzech kadencjach na stanowisku prezydenta Boliwii, Morales zrezygnował z władzy i udał się na wygnanie do Meksyku. Ówczesny prezydent ugiął się pod presją wojska po zarzutach oszustwa w październikowych wyborach tego samego roku, w których Morales kontrowersyjnie ogłosił się zwycięzcą. Po ogłoszeniu wyników wyborów w 2019 roku doszło do gwałtownych starć ulicznych między przeciwnikami a zwolennikami prezydenta.
Po jego rezygnacji prezydenturę objęła konserwatystka, Jeanine Añez. Rządząca tymczasowo do listopada 2020 roku Añez ograniczyła wydatki publiczne i przeorientowała boliwijską politykę zagraniczną, stała się jednak bardzo niepopularna w konsekwencji zarządzania pandemią COVID-19. Podczas jej kadencji boliwijski parlament wprowadził ustawę przewidującą nowe wybory na 2020 roku, w których były prezydent Morales nie będzie mógł uczestniczyć. Añez została aresztowana w 2022 roku i skazana na dziesięć lat więzienia za szereg nieprawidłowości podczas odchodzenia Evo Moralesa od władzy.
Luis Arce i brutalna walka o władzę
W listopadzie 2020 roku na prezydenta Boliwii został wybrany Luis Arce. Arce, były minister finansów Evo Moralesa i jego polityczny spadkobierca, wznowił wiele pomysłów gospodarczych i społecznych, wdrożonych przez ówczesnego prezydenta Moralesa i nawiązał stosunki z Wenezuelą, Rosją i Kubą, które zerwał jego poprzednik. Kadencja Arcego charakteryzowała się jednak niskim wzrostem gospodarczym, ciągłymi niedoborami paliwa i walut obcych oraz niekończącym się impasem instytucjonalnym między kilkoma boliwijskimi instytucjami.
W tym kontekście prezydent Arce i jego polityczny ojciec chrzestny Evo Morales rozpoczęli brutalną walkę o władzę wokół wyborów w 2025 roku. Podczas gdy Arce planuje ubiegać się o reelekcję, Morales uważa, że ma warunki do powrotu do rządu dzięki słabym wynikom Arcego w gospodarce, mimo że jego prawa polityczne zostały odebrane na mocy ustawy zatwierdzonej w 2020 roku. W tym momencie na scenie pojawia się generał Juan José Zúñiga Macías, były dowódca armii boliwijskiej i główna postać stojącą za próbą zamachu stanu w tym tygodniu.
Zúñiga, generał, który był bardzo blisko prezydenta Arcego, stanął po stronie sporu między dwoma przywódcami politycznymi, stwierdzając w poniedziałek, 24 czerwca, w telewizji, że „Morales nie może ponownie zostać prezydentem kraju” i że „armia nie może pozwolić na deptanie konstytucji”. Po zwolnieniu ze stanowiska dowódcy po negatywnych reperkusjach wywiadu, generał nakazał armii w środę 26 czerwca zajęcie Plaza Murillo, centrum władzy w stolicy La Paz.
Zúñiga oświadczył, że tworzy nowy rząd i uwolni wszystkich „więźniów politycznych”, w tym byłą prezydent Añez. Po kilku godzinach stało się jasne, że jego wojskowa przygoda poszła źle. Zúñiga został aresztowany, będzie ścigany za terroryzm i powstanie zbrojne. Chwilę przed zatrzymaniem generał potępił – w zaskakujący sposób – całą operację jako próbę ogłoszenia stanu wyjątkowego i skoncentrowania władzy przez samego prezydenta Arcego. Pomimo powagi oświadczenia, reperkusje były niewielkie.
Obawy i wątpliwości
Międzynarodowe implikacje tego wydarzenia były ogromne. W Ameryce Łacińskiej i Europie wiele rządów i instytucji energicznie potępiło próbę zamachu stanu i poparło prezydenta Arcego. Było to szczególnie szczere w krajach, rządzonych przez partie lewicowe, takich jak Brazylia, Hiszpania czy Chile. Jednak w innych przypadkach reakcje były mieszane, generując dyplomatyczny dyskomfort i otwierając pole do szerzenia teorii spiskowych. Na przykład Stany Zjednoczone potępiły powstanie wojskowe, ale uniknęły użycia słowa „zamach stanu” w swoim oświadczeniu, co wywołało znaczące negatywne reperkusje w Ameryce Łacińskiej. Fakt, że Boliwia posiada jedne z największych rezerw litu na świecie – minerału, który staje się strategiczny w obliczu wysiłków na rzecz dekarbonizacji globalnej gospodarki – sprawia, że wielu zastanawia się, czy obce mocarstwa (zwłaszcza Stany Zjednoczone, ale nie tylko) nie próbują ingerować w boliwijską politykę.
W lipcu 2020 roku post Elona Muska na X (ówczesnym Twitterze) wywołał w Boliwii poruszenie, w którym amerykański miliarder insynuował, że jest zainteresowany obaleniem byłego prezydenta Evo Moralesa. Kandydat na wiceprezydenta z mandatu Jeanine Añez w wyborach w 2020 roku, biznesmen Samuel Doria Medina, wyraził już zainteresowanie instalacją fabryki baterii dla producenta samochodów Tesla, którego właścicielem jest Elon Musk. Innym międzynarodowym podmiotem, który ostro wypowiedział się przeciwko zamachowi stanu, była Federacja Rosyjska. Moskwa i La Paz pielęgnują przyjazne stosunki od czasu objęcia urzędu przez Luisa Arcego w 2020 roku. W czerwcu 2024 rząd Boliwii ogłosił wspólny projekt z rosyjską firmą Uranium One Group w celu wydobycia 14 tysięcy ton węglanu litu w Boliwii. La Paz szukał również wsparcia Kremla w swoich aspiracjach do przystąpienia do BRICS.
Jak widać, geopolityczna szachownica wokół Boliwii jest złożona i mogą na nią wpływać preferencje ideologiczne różnych aktorów oraz interesy handlowe z całego świata. Musimy jednak zachować ostrożność wobec bezpodstawnych teorii i stwierdzeń lub tych opartych wyłącznie na poszlakach. Można powiedzieć, że próba zamachu stanu wpisuje się w schemat boliwijskiej polityki ostatnich dziesięcioleci, charakteryzujący się słabym układem instytucjonalnym i przesadną obecnością wojska. Jednak szybkie niepowodzenie zamachu stanu daje nadzieję, że boliwijska demokracja może wreszcie osiągnąć wyższy poziom dojrzałości.