Awdijiwka, Bachmut – czas na budowę umocnień
Rosjanie po pięciu miesiącach 17 lutego 2024 roku ogłosili zdobycie Awdijiwki. Operacja, która trwała od października 2023 roku, kosztowała kilkadziesiąt tysięcy rosyjskich ofiar – zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Straty ponieśli również Ukraińcy, który pomimo rosyjskiej przewagi powietrznej starali się utrzymywać miasto jak długo było można przy niewystarczającej ilości amunicji, ludzi i sprzętu.
To zresztą jest w ostatnich miesiącach główny temat ukraińskich wezwań, czyli utrzymanie dostaw amunicji artyleryjskiej, której brak powoduje systematyczne posuwanie się naprzód wojsk rosyjskich. Jednak do rosyjskich postępów na froncie nie przyczyna się tylko niedostateczne zachodnie wsparcie, ale też niefrasobliwość i indolencja samych Ukraińców, którzy dzisiaj zasadniczy powód sukcesów Rosja upatrują w wielu zewnętrznych problemach, nie widząc lub nie chcąc widzieć kłopotów, które sami na siebie ściągnęli.
Największym problemem, który staje się coraz bardziej palący, to brak kolejnych linii umocnień, które mogłyby stanąć na drodze rosyjskiego pochodu. Ukraińcy nie wykorzystali czasu i poświęcenia żołnierzy walczących pod Awdijiwką i nie przygotowali odpowiednich umocnień oraz fortyfikacji za samym miastem. Od 17 lutego Ukraińcy stracili już szereg miejscowości – Stepowe, Lastoczkine, Orliwka, Tonenke. Walki trwają o miejscowości Berdyczi i Semeniwki.
Ukształtowanie terenu tamtego obszaru jest niekorzystne dla strony broniącej. Nie ma dużych przewyższeń, cieków wodnych czy lasów. Teren jest stosunkowo płaski, co ułatwia ataki zmechanizowane i pancerne. W takim terenie trudno utrzymywać linię frontu, szczególnie w obliczu ataków przeciwnika, który nie zważa na straty własne. Jedynym sposobem spowolnienia wroga jest solidna linia obrony składająca się z kilku poziomów. Tego, co dokonali Rosjanie w ciągu kilku miesięcy na okupowanych terenach Zaporoża, Ukraińcy nie zrobili od początku pełnoskalowej inwazji.
Rosyjska linia obrony na Zaporożu tzw. Linia Surowikina (od nazwiska byłego głównodowodzącego „Specjalną Operacją Wojskową”) składała się z kilku linii – rowów przeciwczołgowych, okopów, „smoczych zębów”, pól minowych i innych fortyfikacji i punktów umocnionych. Umocnienia te spełniły swoją funkcję. Ukraińcy przez kilka miesięcy letniej kontrofensywy posunęli się o raptem kilkanaście kilometrów, tracąc przy tym liczne jednostki podarowanego sprzętu wojskowego, a także wielu ludzi.
Ukraińskie problemy z budowlami obronnymi
Jakie są przyczyny problemów? Dotarliśmy do ukraińskich żołnierzy, którzy rzucili nam nieco więcej światła na powody zaniedbań.
„Za budowę fortyfikacji odpowiadają dowódcy poszczególnych brygad. Jak wiesz, brakuje nam ludzi do samych okopów, nie mówiąc już o samym kopaniu okopów” – mówi Mykoła, podoficer jednej z brygad działającej na kierunku awdijiwskim.
Ale problem jest bardziej złożony niż tylko brak ludzi i sprzętu. Nasz rozmówca wskazuje nam jeszcze jedną rzecz – „Skoro za budowę fortyfikacji odpowiada stacjonująca brygada, to powinna ona być »na stałe« przypisana do danego odcinka. Tak się jednak nie dzieje. Jesteśmy rotowani, przerzucani na różne odcinki. Nawet jeżeli ktoś chciałby coś budować, to okaże się, że gdzieś indziej »jest pożar« i trzeba się przenosić. Następcy natomiast już nie kontynuują roboty, którą my zaczęliśmy” – mówi Mykoła.
Jak wskazuje inny ukraiński żołnierz, służący w wojskach inżynieryjnych, który chce pozostać anonimowy, problemem są również przepisy. Pochodzą z 2016-2017 roku, nie zmieniły się od okresu przed wybuchem wojny i regulują, kto i w jakim stopniu odpowiada za budowę umocnień oraz jakie ma do tego narzędzia. Pewnie zmiany przedsięwzięto dopiero pod koniec 2023 roku, wprowadzając m.in. przepisy wskazujące, że na pierwszej linii obrony fortyfikacje buduje wojsko, na kolejnych liniach w większej odległości od linii frontu ma to robić Państwowa Agencja Odbudowy i Rozwoju Infrastruktury wraz z prywatnymi podmiotami.
Jeden z ukraińskich żołnierzy mówi nam „Rosjanie zdobywając jakiś teren od razu przystępują do kopania solidnych okopów, nie zwykłych ziemianek, i zalewają je betonem. Tworzą solidne fortyfikacje, minują teren. I to zaraz za linią frontu. U nas nikt o tym nie pomyślał. O ile wcześniej czasami skutecznie kontratakowaliśmy, to teraz jak nie zrobimy tego w kilkadziesiąt godzin po utracie pozycji, to później nadziewamy się na umocnienia, które trudno przejść mając takie zasoby jakie mamy” – mówi nam Witalij. Według analityków Deep State, rosyjskie wojska wykopały ponad 6000 km obiektów inżynieryjnych i fortyfikacyjnych. Według stanu na 22 listopada najbardziej ufortyfikowanymi ze strony rosyjskiej obwodami są Zaporoże (1869 km) i Donieck (1865 km). W obwodzie ługańskim armia rosyjska zbudowała 1140 km fortyfikacji.
Jak podkreślają sami Ukraińcy, budowle obronne Rosjan widać z kosmosu, ukraińskich nie widać w ogóle. Na podobne problemy zwracał już wcześniej uwagę ukraiński korespondent wojskowy Jurij Butusow, który twierdzi, że winę za taką sytuacje ponoszą władzę – zarówno cywilne, jak i wojskowe.
Problemem mają być również pieniądze. Według danych Cenzor.net, od początku 2023 roku na budowę umocnień w obwodzie biełgorodzkim Rosjanie wydali 10 mld rubli (440 mln złotych) czyli 3 mld hrywien (na całość umocnień w regionach przygranicznych Rosja miała wydać od początku wojny 34 mld rubli, czyli 1,5 mld złotych). Nie wiadomo ile kosztowała budowa umocnień na okupowanych obszarach np. Zaporoża czy Doniecka.
Dla porównania w oparciu o dane Centrum Badań Dziennikarskich, w 2022 roku Zaporoska Administracja Obwodowa wybudowała umocnienia o wartości zaledwie 20 mln hrywien (2 mln złotych). W 2023 roku na budowę umocnień przeznaczyła 93 mln hrywien (ok 9 mln złotych). W grudniu 2023 roku ukraiński rząd przeznaczył na umocnienia budowane na Zaporożu kolejne 31 mln hrywien (3 mln zł).
Na cele budowy fortyfikacji i umocnień budżet państwa przeznaczył w 2023 roku 1,7 mld hrywien (180 mln złotych). Kwota ta pochodziła z budżetu państwa, z funduszu rezerwowego i obejmowała budowę fortyfikacji i okopów na terenie całej Ukrainy. W tym roku na budowę fortyfikacji w ramach dotacji dla regionów z budżetu ukraińskiego wyasygnowano 2,6 mld hrywien (270 mln złotych). W 2024 roku budżet państwa na budowę fortyfikacji na terytorium całej Ukrainy przeznaczyć ma 20 mld hrywien (ponad 2 mld złotych).
Swoje projekty i budżety na budowę fortyfikacji mają również lokalne administracje. Według serwisu zamówień publicznych Prozorro w lutym Charkowska Administracja Obwodowa ogłosiła przetarg na budowę umocnień o wartości 2 mld hrywien. W październiku podobny przetarg ogłosiła Czernichowska Administracja Obwodowa na kwotę 340 mln hrywien. Swoje przetargi w lutym ogłosiły władze obwodu żytomierskiego w wysokości 350 mln hrywien i władze obwodu rówieńskiego za kwotę miliarda hrywien. Doniecka Administracja Obwodowa, której podlega m.in. Awdijiwka, nie ogłosiła żadnych przetargów na realizacje tego typu robót.
Fortyfikacja – część szerszego problemu
Problem fortyfikacji jest widoczny na przykładzie Awdijiwki, gdzie po jej zdobyciu w ciągu niespełna dwóch tygodni Rosjanom udało się posunąć o prawie 10 km na zachód. Jednak takich miejsc jak Awdijiwka jest więcej – już podobne, złe wieści płyną z okolic Bachmutu, gdzie rok temu trwały jeszcze ciężkie walki o sam Bachmut. Wtedy tłumaczono uporczywą obronę tymi samymi argumentami co w przypadku Awdijiwki – bronimy miasta aby mieć czas na budowę kolejnych linii. Tych linii, jak się później okazało, nie zbudowano.
Brak umocnień na froncie jest jedynie wycinkiem efektu złej polityki administracji cywilnej i wojskowej Ukrainy. Analogiczna sytuacja jest w przypadku nowych przepisów dotyczących mobilizacji, które cały czas nie są przyjęte. Podobnie rzecz wygląda w przypadku mobilizacji przemysłu zbrojeniowego. Te elementy rzucają cień również na samego prezydenta Zełeńskiego.
Im szybciej uda się zmienić negatywne elementy, tym większa szansa na pozytywne zakończenie wojny. Im dłużej będzie trwać niemoc decyzyjna, na tym gorszych warunkach Ukraina przystąpi do rozmów pokojowych.