Po pierwsze, Putin jest urzędująca głową państwa i zgodnie z normami międzynarodowego prawa zwyczajowego w czasie urzędowania chroni go immunitet głowy państwa. Dotychczas nie zdarzyło się jeszcze, by urzędująca głowa państwa stanęła przed jakimkolwiek trybunałem karnym, Slobodan Milosević przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym stanął dopiero po zakończeniu urzędowania. W kontrowersyjnym orzeczeniu MTK w sprawie prezydenta Sudanu Omara Al-Bashira MTK uznał, że immunitet głowy państwa nie obowiązuje przed międzynarodowymi trybunałami, zwłaszcza że sprawę Sudanu powierzyła Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu Rada Bezpieczeństwa ONZ na mocy stosownej rezolucji. Orzeczenie to jednak wzbudziło dość ostry sprzeciw ze strony Organizacji Państw Afrykańskich, a summa summarum Jordania, będąca stroną Statutu Rzymskiego (a więc teoretycznie związana orzeczeniami MTK), odmówiła aresztowania i ekstradycji prezydenta Al-Bashira. Orzeczenia Izby Odwoławczej MTK w tej sprawie wywołały dość gorący spór
o możliwość zignorowania przez MTK immunitetu głowy państwa w sprawach dotyczących zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości.
Po drugie, Rosja nie jest stroną Statutu Rzymskiego i nie uznaje jego jurysdykcji. Prawdopodobieństwo, że będzie ona współpracować z MTK w sprawie Putina i Lwowej-Biełowej jest więc zerowe. Co prawda w przytaczanym powyżej orzeczeniu w sprawie Al-Bashira MTK orzekł, że w sprawach powierzonych mu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ orzeczenia MTK, w tym środki tymczasowe (np.nakazy aresztowania) są wiążące erga omnes, tak jak rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Trudno jednak oczekiwać, żeby państwa niebędące stronami Statutu Rzymskiego zdecydowały się wykonywać jego orzeczenia, jeśli nawet państwa-strony tych orzeczeń nie wykonują. Nieratyfikowanie Statutu Rzymskiego było świadomą decyzją tych państw (nie tylko Rosji, ale również np. USA i – co nie mniej istotne – Ukrainy) i nie należy się spodziewać, iż podejmą one działania tworzące precedens w postaci uznania za wiążące orzeczeń MTK mimo nieuznawania jego jurysdykcji.
Również argumentacja, iż państwa niebędące stronami Statutu Rzymskiego mają obowiązek współpracy z MTK w sprawach dotyczących zbrodni ludobójstwa zgodnie z postanowieniami Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, uchwalonej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 9 grudnia 1948 roku, nie znajduje powszechnego poparcia. Sporne poglądy pojawiają się nawet pomiędzy instytucjami jednego państwa, jak w przypadku konfliktu między Departamentem Stanu i Departamentem Obrony USA w kwestii udostępniania MTK dowodów zbrodni wojennych popełnionych na Ukrainie.
Po trzecie, MTK nie ma możliwości zaocznego sądzenia podejrzanych (oskarżonych). Putin i Lwowa-Biełowa musieliby fizycznie stawić się przed obliczem Trybunału, by proces w ogóle mógł się rozpocząć. Niestawiennictwo oskarżonych sparaliżowało postępowania nie tylko we wspomnianej już sprawie Al-Bashira, ale też np. w sprawach Al-Werfalli, Barasa, Haruna czy Husseina. Póki Putin pozostaje prezydentem Federacji Rosyjskiej, szanse na jego stawiennictwo przed MTK są właściwie zerowe.
Jakie zatem są szanse na faktyczne osądzenie sprawców zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej? W dość zgodnej opinii komentatorów niezbędne jest pokonanie Rosji. Aczkolwiek opinie te właściwie nigdy nie definiują warunków „pokonania”. Całkowite militarne zwycięstwo Ukrainy nad Rosją na tę chwilę wydaje się bardzo odległą perspektywą, o ile jest w ogóle możliwe. Stworzyłoby jednak przestrzeń do ewentualnego powołania specjalnego trybunału na wzór Trybunału Norymberskiego czy Trybunału Tokijskiego. Wspomniane trybunały zostały niejako narzucone przez władze okupacyjne pokonanym państwom Osi, wskutek ich bezwarunkowej kapitulacji. I mimo iż zdecydowanie należało osądzić sprawców zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości popełnionych przez funkcjonariuszy (w tym żołnierzy) reżimów III Rzeszy i Cesarstwa Japonii, nie należy zapominać o „jednostronności” tych dwóch trybunałów, które w ogóle nie badały podejrzeń zbrodni wojennych popełnionych przez aliantów.
Formalnie jedyną stroną konfliktu zbrojnego będącego wynikiem rosyjskiej agresji jest Ukraina. Zakładając, że całkowicie pokona ona militarnie Rosję, zmusi do kapitulacji i narzuci jej warunki, taki „drugi trybunał norymberski” nie mógłby jednak powstać wskutek jednostronnego działania władz ukraińskich, nie posiadałby bowiem przymiotu międzynarodowego. W mojej ocenie osłabiałoby to jego mandat i de facto sprowadzało się do osądzenia sprawców przez ukraiński wymiar sprawiedliwości, który boryka się z wieloma trudnościami. Dotychczas wydawane wyroki w sprawach dotyczących rzekomych zbrodni wojennych popełnionych prze rosyjskich żołnierzy, budzą wątpliwości co do prawidłowości stosowania fundamentalnych zasad odpowiedzialności karnej, w szczególności tzw. immunitetu kombatanta.
Z pewnym niepokojem obserwuję wypowiedzi niektórych ukraińskich polityków sugerujące, iż powinien powstać specjalny trybunał do osądzenia wyłącznie rosyjskich sprawców zbrodni wojennych. W podobnym tonie wypowiadali się również niektórzy parlamentarzyści państw zachodnich. Ukraiński parlament w sposób sprzeczny ze Statutem Rzymskim usiłował zawęzić jurysdykcję MTK wyłącznie do osób biorących udział w agresji przeciwko Ukrainie. Poczytać to można za reakcję na oświadczenie Prokuratora MTK Karima Khana z 2 marca 2022 roku, w którym stwierdził on, iż żadna osoba biorąca udział w wojnie rosyjsko-ukraińskiej nie ma „licencji na popełnianie zbrodni objętych jurysdykcją Międzynarodowego Trybunału Karnego”.
Od ewidentnej i jednostronnej zbrodni agresji popełnionej przez odpowiedzialne za to osoby w reżimie Putina, z samym prezydentem Federacji Rosyjskiej na czele, w której to sprawie MTK nie może wszcząć postępowania, oddzielić należy kwestie zbrodni wojennych, które popełniane były i – niestety – są nadal przez obie strony konfliktu, choć oczywiście po stronie ukraińskiej na znacznie mniejszą skalę. W kwestii zbrodni agresji, Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zaproponowało utworzenie specjalnego trybunału, który nie miałby być związany immunitetami państw i głów państw. Taka propozycja budzi kontrowersje podobne do przytaczanego powyżej orzeczenia Izby Odwoławczej MTK w sprawie Al-Bashira i można z dużym prawdopodobieństwem założyć, iż wiele państw odmówiłoby współpracy z takim trybunałem z podobnych względów, dla których Jordania nie wykonała nakazu aresztowania Al-Bashira. Stanowisko USA wobec immunitetu głów państw jest dość jednoznaczne (co nie powinno dziwić), a jeśli chodzi o immunitet państw, został on odzwierciedlony w tzw. Foreign Soveregn Immunities Act. Immunitety te uznawane są za część międzynarodowego prawa zwyczajowego i w mojej ocenie nie istnieje jeszcze wystarczająca praktyka państw, aby uznać, iż immunitety te przestały obowiązywać. Wręcz przeciwnie, sprzeciw wobec aresztowania Al-Bashira potwierdza praktykę szanowania immunitetu głów państw, a USA wyraźnie artykułują swoje stanowisko, że MTK nie może sprawować jurysdykcji wobec obywateli „państw trzecich” czyli państw niebędących stronami Statutu rzymskiego.
Zbrodnie wojenne powinny być ścigane bez względu na tożsamość czy narodowość ich sprawców, bez względu na stronę konfliktu, do której sprawca należy. Nie ma znaczenia, czy zbrodnię wojenną popełnia agresor czy obrońca, Międzynarodowe Prawo Humanitarne Konfliktów Zbrojnych (MPHKZ) obowiązuje jednakowo wszystkie strony konfliktu. Stąd też propozycje „jednostronnych” trybunałów, sądzących wyłącznie zbrodniarzy wojennych walczących wyłącznie po stronie agresora, powinny budzić uzasadnione wątpliwości, nawet jeśli zostaną „umiędzynarodowione”. Nawiązania do trybunałów norymberskiego i tokijskiego niepokoją również z tego powodu, iż były one de facto „trybunałami zwycięzców nad pokonanymi”. Jeśli – hipotetycznie – Ukraina zostanie pokonana przez Rosję, czy powołanie przez nią takiego „trybunału” mającego sądzić wyłącznie domniemanych sprawców po stronie ukraińskiej, należałoby poprzeć? Zdecydowanie nie, z uwagi na wątpliwości w zakresie bezstronności i niezależności, które – niestety – pojawiają się również w odniesieniu
do ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości.
Odkładając na bok sympatie, należy popierać inicjatywę stworzenia prawdziwie niezależnego trybunału do zbadania zbrodni popełnionych w toku wojny będącej wynikiem rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie. Być może na wzór trybunałów ad hoc dla byłej Jugosławii czy Rwandy, a być może poprzez powierzenie jurysdykcji nad tymi zbrodniami Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu, bez względu na status państwa pochodzenia sprawcy w kontekście ratyfikacji Statutu Rzymskiego. W obu przypadkach jednakże wymagana byłaby stosowna rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ, wydana w trybie Rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych, a więc wiążąca erga omnes i przyznająca danemu trybunałowi jurysdykcję wobec wszystkich sprawców, bez względu na narodowość.
Pamiętać jednak należy, że z pięciorga stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, którym przysługuje prawo weta, trzech (USA, Chiny, Rosja) nie jest stronami Statutu Rzymskiego. Póki prezydentem Federacji Rosyjskiej pozostaje Władimir Putin, Rosja zawetowałaby jakąkolwiek rezolucję Rady Bezpieczeństwa, zmierzającą do powołania trybunału ad hoc lub powierzenia sprawy wojny rosyjsko-ukraińskiej kognicji MTK. Zatem bez zmiany na szczytach władzy w Rosji, perspektywa rzetelnego, uczciwego i bezstronnego osądzenia sprawców zbrodni wojennych popełnionych podczas tej wojny pozostaje odległa, acz – jak pokazuje przykład Serbii i Slobodana Miloševića – nie jest wykluczona.