Magdalena Melke: Wojna domowa w Jemenie trwa już od 2014 roku, od kiedy siły ugrupowania Huti zajęły stolicę kraju, Sanę. Obecnie ugrupowanie kontroluje również cały dawny Jemen Północny. Jak wygląda obecna sytuacja polityczna w Jemenie?
Marcin Krzyżanowski, Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ: Obecnie Jemen jest podzielony na trzy strefy kontroli. Pierwsza z nich, najbardziej newralgiczna, położona w północno-zachodnim Jemenie ze stolicą w mieście Sana jest kontrolowana przez Hutich. Kolejna część jest kontrolowana przez siły tzw. rady prezydenckiej – kolegialnego ciała, uznawanego za oficjalny rząd Jemenu, działający pod auspicjami Arabii Saudyjskiej. Ostatnia i zdecydowanie najmniejsza strefa nie znajduje się pod kontrolą jednego, rozpoznawalnego gracza politycznego.
Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie wycofały się z aktywnych działań przeciwko koalicji Hutich. Warto zaznaczyć, że wojna domowa niestety nie jest czymś nowym dla Jemenu – cała nowożytna historia tego kraju jest opisem kolejnych, zazębiających się konfliktów.
Jakie są główne cele ugrupowania Huti? W jaki sposób wiążą się one z atakami na statki handlowe na Morzu Czerwonym, które są przeprowadzane regularnie od listopada zeszłego roku?
Głównym celem Huti jest przejęcie kontroli nad całym Jemenem – a przynajmniej częścią północno-zachodnią. Huti uznają się za legalny rząd kraju, który oczywiście nie jest uznany przez żadne z państw.
Ugrupowanie w sposób aktywny dąży do przejęcia kontroli nad całym Jemenem. Obecnie wysiłki koncentrują się na zdobyciu kontroli nad roponośną prowincją Marib. Jednak na ten moment ich ofensywa została zatrzymana.
Jeśli chodzi o działania Hutich wobec statków przepływających przez Morze Czerwone, to kampania ta jest pewnym wyrażeniem pryncypiów ugrupowania. Huti to grupa plemienno-religijna, nie jest to ruch stricte polityczny. To ugrupowanie, które na swoim sztandarze ma dosłownie napisane „śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi, śmierć Żydom” – stąd też ich zaangażowanie w bardzo szeroko pojęte działania antyizraelskie. Huti deklarują, że atakują jedynie statki powiązane z Izraelem bądź tam zmierzające. Według nich dzięki temu działaniu uderzą w izraelską gospodarkę, tym samym utrudniając działania wymierzone w Palestyńczyków.
Od listopada 2023 roku Huti regularnie przeprowadzają ataki dronami, wymierzone w statki na Morzu Czerwonym. Choć ugrupowaniu udało się trafić do celu zaledwie kilka razy, a siły zachodniej koalicji zlikwidowały większą część wysyłanych dronów, działania powodują wzrost stawek dla tankowców i wydłużenie części tras handlowych, które poprzednio przebiegały przez Kanał Sueski.
Czemu Huti są w stanie wyrządzać znaczące szkody przez tak długi czas? Kto zapewnia finansowanie organizacji?
Jest to związane z postępem technologicznym oraz globalizacją. Nie wdając się w zbędne szczegóły, upowszechniła się wiedza na temat tego, jak stosunkowo prosto wykonywać rakiety balistyczne. Upowszechniono technologie dronów, obserwacji czy nasłuchu.
To wszystko sprawia, że uzbrojenie, które jeszcze 20-30 lat temu było dość zaawansowane technologicznie, niedostępne dla ubogich armii, obecnie znajduje się w zasięgu ręki. Sprzęt, który daje się we znaki zachodnim liniom żeglugowym, jest stosunkowo tani i łatwy do wykonania, a bardzo trudny do wykrycia.
Warto jednak pamiętać, że Huti nie są Hamasem, który wsławił się m.in. wykonywaniem rakiet z rur wodociągowych. Sprzęt używany przez Huti jest bardziej profesjonalny i zaawansowany technologicznie, choć wciąż przestarzały w porównaniu z tym, czym dysponuje Zachód. Technologie stosowane przez Huti nie są tajne, wiedza ta nie jest wysoce specjalistyczna. Mówimy o dawnym sprzęcie z ZSRR czy Korei, które sprzedawały swoje rozwiązania zbrojne państwom zaprzyjaźnionym. Nie wymagają one specjalistycznej obsługi, czy serwisu, jednak pozostają wystarczająco skuteczne, aby uderzać w statki handlowe.
Dodatkową zaletą jest ich prostota, która naturalnie zapewniona jest kosztem ich celności i niezawodności. Sprzęt można przechowywać w warunkach polowych i bardzo szybko przenosić ruchome platformy, co utrudnia ich wykrycie i zniszczenie.
Jakie są możliwości powstrzymania działań Huti przez siły zachodnie bądź Arabię Saudyjską?
Saudyjczycy próbowali pokonać Huti przez ponad 6 lat, działając w koalicji razem z ZEA, Egiptem czy nawet Bangladeszem – co się nie udało. Członkowie organizacji byli bombardowani przy użyciu najnowocześniejszego sprzętu, którym dysponowali Saudowie. Warto wspomnieć, że Arabia Saudyjska nie polegała jedynie na nalotach, lecz bardzo mocno wspierała również ofensywę lądową sił prezydenckich. Jednak nawet ten podwójny nacisk nie doprowadził koalicji do zamierzonego efektu.
Udało się wyprzeć Huti z portu w Ardenie, jednak nic poza tym – nawet nie udało się ich zepchnąć do ich matecznika, ponieważ wciąż kontrolują tereny wykraczające poza tradycyjne regiony.
Czy pomaga w tym struktura organizacji, wsparcie Iranu?
Wszystko po kolei. Z jednej strony za przetrwanie Huti odpowiada struktura organizacji, oparta na organizacji plemienno-rodowej, dodatkowo spajana wyznawaną religią. Huti to zajdyci, stanowiący jeden z trzech odłamów szyizmu, podczas gdy reszta Jemeńczyków to sunnici. Dodatkowo na korzyść ugrupowania przemawia ukształtowanie terenu – Jemen jest krajem górzystym. Jak pokazuje przykład afgańskich talibów, w takim otoczeniu geograficznym niezwykle trudno zwalcza się rebeliantów.
Dodatkowo Huti otrzymują wsparcie z Iranu. Teheran przede wszystkim dostarcza amunicję, broń, gotowe systemy uzbrojenia i technologie do produkcji rakiet. Oprócz tego Huti produkują proste systemy uzbrojenia u siebie.
Wydaje się, że w tej sytuacji siłom zachodnim pozostaje jedynie czekać.
Przeczekanie, połączone z operacją powietrzną – to, co robią teraz USA i utworzona zachodnia koalicja. Jeśli – podkreślam, jeśli – intensywność nalotów zostanie utrzymana i jeśli operacja trwałaby wystarczająco długo (miesiące), wtedy istniałaby szansa na osiągnięcie sukcesu, rozumianego jako takie przetrzebienie arsenału Huti, które uniemożliwiłoby dalsze ataki na Morzu Czerwonym.
Relacja koszt-efekt zdecydowanie lepiej wygląda po stronie Huti. Operacja lotnicza jest bardzo droga i angażuje zasoby, które mogą być potrzebne USA gdzie indziej. Z tego powodu pozostaję sceptyczny, jeśli chodzi o powodzenie tej operacji.
Dziękuję serdecznie.
Dziękuję również.