Materiał powstał przy współpracy POLON.pl i podcastu Podróż bez Paszportu.
Mateusz Grzeszczuk, Podróż bez Paszportu: Przyznam, że kiedy przygotowywałem się do naszej rozmowy zobaczyłem, że temat jest niezwykle obszerny. Wszystko jest powiązane z historią, zimną wojną, technologiami czy wreszcie niełatwą współczesnością Ameryki Łacińskiej. Bez wątpienia należy podkreślić, że Ameryka Łacińska produkuje broń nie tylko na wewnętrzny, ale również na zewnętrzny rynek i przede wszystkim nie jest zależna od świata. Wiele krajów pod rządami wojskowymi zbudowało własny, samowystarczalny przemysł zbrojeniowy.
Dr Michał Stelmach, Uniwersytet Łódzki, Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych: Muszę się tutaj trochę nie zgodzić, dlatego, że kiedy spojrzymy na potencjał militarny państw latynoamerykańskich, nie jest on szczególnie imponujący. Bazując na danych z Global Firepower Index i zerkając na siłę państw latynoamerykańskich, najwyżej w rankingu znajduje się Brazylia – plasuje się na 12. miejscu. Nawet w porównaniu z poprzednimi latami, gdzie oscylowała wokół 8-10. miejsca, dzisiaj wypadła poza pierwszą dziesiątkę. Kolejnym krajem ujętym w tym rankingu jest Argentyna, znajdująca się na 28. miejscu. Następnie Meksyk (31. miejsce) i dopiero kolejny kraj z tego regionu to Kolumbia na 44. miejscu.
Możliwość produkcji broni i zaopatrywania swojej armii i transferowania broni za granicę posiada raptem kilka państw, ujętych w międzynarodowych wykazach. Większość krajów tego regionu musi importować broń od np. Brazylii, która ma najlepiej rozwinięty przemysł zbrojeniowy, albo od USA, Rosji, Francji, Niemiec czy Chin.
Zacofanie, opóźnienie czy niska jakość sił zbrojnych Ameryki Łacińskiej wynika przede wszystkim z historii. Począwszy od lat 90. rządy cywilne konsekwentnie obcinały wydatki na zbrojenia, chcąc w ten sposób ukarać wojskowych za lata dyktatur i też narzucić im w ten sposób swoją kontrolę i dominację.
Zmieniło się to w ciągu pierwszej dekady XXI wieku. Wydatki na wojsko obecnie rosną. Jednak należy podkreślić, że biorąc pod uwagę sytuację społeczną czy ekonomiczną tych państw, ich wydatki bardzo często ulegają różnym redukcjom i niewiele z nich jest w stanie zainwestować w swoją infrastrukturę. Ostatnio jedynie Brazylia i Meksyk podejmują działania, mające na celu rozbudowanie infrastruktury wojskowej. Olbrzymia część budżetów armii wciąż jest przeznaczana tylko i wyłącznie na bieżące funkcjonowanie, związane z wypłatą pensji, emerytur, nagród. Nie dokonuje się natomiast inwestycji.
Czyli większość broni posiadanej przez kraje Ameryki Łacińskiej i Środkowej, to broń najpewniej nielegalnie eksportowana z USA?
Tak, Stany Zjednoczone od kilku lat już nie są największym dostawcą broni do Ameryki Łacińskiej, zastąpiła je Rosja. Na trzecim miejscu znajduje się Francja, na kolejnym Chiny. Może to częściowo dziwić ze względu na rosnące zaangażowanie Pekinu w całym regionie, jednak Latynosi kupują każdą broń, która jest dostępna na rynku i nie ograniczają się do współpracy tylko i wyłącznie z jednym partnerem.
Jeśli chodzi o kwestię transferu broni z Ameryki Łacińskiej, dopowiem jedynie, że największym jej eksporterem jest Brazylia, która zarówno eksportuje na rynek południowoamerykański, m.in. do Kolumbii, Chile czy Ekwadoru, ale również eksportuje duże ilości broni poza region – co jest praktycznie wyjątkowe, jeśli chodzi o udział państw latynoamerykańskich w międzynarodowym handlu bronią. Brazylia dostarcza broń również do Indonezji, sprzedaje ją Francuzom, Grecji, ale również Nigerii czy Malezji.
Wśród innych odbiorców broni brazylijskiej znajdują się chociażby Urugwaj, Paragwaj i Gujana. To, co jest szczególnie istotne w Brazylii, to jej starania wychodzenia ze swoją ofertą i uzbrojeniem poza region Ameryki Łacińskiej. Buduje swoją markę i pozycję na świecie, ograniczając amerykańskie wpływy w dostawie broni dla państw z Ameryki Południowej. Oczywiście są to wybrane, ograniczone produkty, takie jak chociażby samoloty czy broń artyleryjska, ale Brazylii zdarza się też eksportować statki i pojazdy opancerzone.
Drugim co do wielkości eksporterem w regionie jest Chile – 123 mln dolarów eksportu. Dziesięć razy mniej od tego, co sprzedaje co roku Brazylia, jednak Chile eksportuje swoją broń przede wszystkim do państw regionu, m.in. Ekwadoru, Salwadoru, Republiki Dominikany, Urugwaju i Panamy.
Na trzecim miejscu, od długiego zresztą czasu, uplasowała się Wenezuela, która również eksportowała swoją broń. Kolejno mieliśmy Kolumbię, prezentującą zdecydowanie niższe wartości obrotów handlowych tego typu sprzętem – ok. 30 mln dolarów w okresie 20 lat, między 2000-2021 rokiem. Zdarzały się również lata, gdzie Kolumbia nie sprzedawała niczego innym państwom.
Jak widać kwoty osiągane w ciągu ostatnich 20 lat nie są zawrotne, jeśli porównamy je z tym, jak działają koncerny amerykańskie, francuskie, chińskie czy rosyjskie. Na tym tle koncerny południowoamerykańskie wypadają słabo.
Czy można spojrzeć na to jeszcze z innej strony: kraje Ameryki Łacińskiej w swoim, nazwijmy to, małym krajowym biznesie branży obronnej zaopatrują się w broń palną, amunicję, a jeżeli chodzi o import, to mówimy wówczas o pojazdach opancerzonych, statkach, samolotach? I to właśnie tam pojawiają się takie kraje jak USA, Rosja czy Francja?
Zgadza się. Bardziej zaawansowane technologicznie sprzęty muszą być kupowane i importowane, ponieważ przemysł zbrojeniowy w Ameryce Południowej czy Łacińskiej dość mocno odstaje pod względem konkurencyjności – o wiele mniej wydaje się na badania i rozwój, nie ma kooperacji w sektorze zbrojeniowym.
Sam fakt, że żadna firma zbrojeniowa z Ameryki Łacińskiej nie została uwzględniona w rankingu największych przedsiębiorstw zbrojeniowych na świecie pokazuje, że tamtejszy przemysł zbrojeniowy jest dość mocno zacofany i nie jest w stanie konkurować z gigantami międzynarodowymi. Stąd powstaje potrzeba importu zaawansowanych technologii, samolotów, czołgów, rakiet itp.
Zaskakuje mnie, że państwa Ameryki Łacińskiej i Środkowej, które mają przecież trudną historię rządów wojskowych, nie wykształciły solidnych podstaw dla swojego przemysłu i wszystko opierają na imporcie. Udział rynku firm lokalnych jest bardzo mały. Z jednej strony mamy krajowy przemysł obronny, modernizujące się państwa, a z drugiej strony mówimy o czarnym rynku, kiedy broń dostaje się do karteli, gangów. Czy możliwe jest odosobnienie profilu importu z kraju i czy przypadkiem broń z oficjalnych źródeł nie trafia do grup przestępczych?
Zdecydowanie łatwiej śledzić legalny obrót bronią. Mamy oficjalne dane, kontrakty. Natomiast wchodzenie w tematy związane z nielegalnym handlem bronią są obarczone pewnym ryzykiem: bazujemy na danych szacunkowych.
Nie ma jednak co ukrywać, że broń w całej Ameryce Łacińskiej jest bardzo łatwo dostępna i broni na czarnym rynku znajduje się bardzo dużo. Kiedy popatrzymy na przyczyny zabójstw i narzędzia, z których dochodzi do ich największej liczby, to w 70-80 procentach dokonuje się ich z broni palnej. Świadczy to o obecności broni na czarnym rynku.
Tak jak powiedziałeś, mamy kilka źródeł broni. Głównym kierunkiem nielegalnego transportu są Stany Zjednoczone – na południe do Meksyku i dalej, państw Ameryki Środkowej, krajów Ameryki Południowej. To odwrotny kierunek względem tego, jakim podążają narkotyki. Kiedy popatrzymy na sprzęt, jakim operują kartele meksykańskie, jego zdecydowana większość pochodzi z USA.
Oczywiście pewnym problemem jest też to, że na rynku latynoamerykańskim funkcjonuje bardzo dużo prywatnych agencji ochrony, które również mają dostęp do broni, która w niewielkim stopniu jest kontrolowana i dość łatwo może trafić na czarny rynek. Zdarzają się również napady na wojskowe i policyjne składy broni, skąd później jest ona nielegalnie wprowadzana do obrotu.
Tak jak powiedzieliśmy, źródeł jest kilka, a w Ameryce Łacińskiej i krajach latynoamerykańskich nie jest o nią trudno.
Zastanawiam się również nad odpowiedzialnością państw dotyczącą eksportu broni do krajów Ameryki Łacińskiej. Czy USA w jakiś sposób starały się ukrócić ten proces?
Wydaje się, że problem karteli meksykańskich byłby łatwiej rozwiązywalny, gdyby udało się zapanować nad nielegalnymi dostawami broni z USA. Wymagałoby to zmiany polityki dostępu do broni i jej zakupu w samych Stanach Zjednoczonych, co wiemy, że w obecnej sytuacji nie jest możliwe. Jednak sam fakt braku spójności prawa pod względem dostępu do broni i zasad jej posiadania, przechowywania, w krajach południowoamerykańskich sprawia pewne problemy w walce z procederem nielegalnego obrotu bronią.
Całe nagranie mogą Państwo odsłuchać pod poniższym linkiem:
Opracowała: Magdalena Melke
Autor: Mateusz Grzeszczuk