W trzeciej część rozmowy z Cezarym Cierzanem z PGZ S.A poruszyliśmy kwestie budowy i serwisu programu OPNT Orka. W pierwszej części rozmowy rozmawialiśmy o potencjale produkcyjnym stoczni i szansach na udział w kontraktach eksportowych, w drugiej części skupiliśmy się na programie pozyskania fregat Miecznik.
Mariusz Marszałkowski, POLON.pl: Poza Miecznikiem dzieją się tez inne programy modernizacyjne MW. Nie mniej ważne. Najwięcej emocji budzi Orka, czyli pozyskanie nowych okrętów podwodnych. Z drugiej strony wspomniał Pan o pewnego rodzaju klęsce urodzaju, która dotyka przemysł stoczniowy w Polsce związany z zamówieniami dla Marynarki Wojennej. Czy w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na Orkę? Bo to jednak najtrudniejszy projekt pod względem technicznym, nieznany polskim stoczniom.
Cezary Cierzan, PGZ: Jesteśmy w stanie brać udział w dostawie okrętów podwodnych, nie mówię oczywiście o całości, ale są partnerzy, z którymi istnieje możliwość podejścia do integracji projektu na bazie komponentów wstępnie sprefabrykowanych, która umożliwia ich produkcję w kraju.
Trzeba jednak pamiętać, że te okręty (podwodne przyp. red) też ktoś w cyklu życia będzie musiał utrzymywać. Musi działać system zabezpieczenia logistycznego i musi działać inaczej niż działał dotychczas. Wspomniałem o tym, że na bazie Miecznika będziemy budować ten system da każdego innego okrętu wchodzącego w szeregi MW. Musimy to zrobić, aby utrzymać okręty w najlepszym stanie. Nie da się tego zbudować i osiągnąć w inny sposób niż w Polsce, na miejscu. A z mojej perspektywy, najlepiej gdyby działo się to w PGZ Stoczni Wojennej. W moim przekonaniu to najwłaściwsze miejsce do realizacji takich zadań, gdyż tutaj już prowadzimy inwestycje, które mają umożliwić prawidłowe działanie tego systemu.
Aby móc to robić, trzeba zaplanować i naturalnie przejść przez proces transferu wiedzy i technologii do naszego kraju. Można to zrealizować dwojako. Albo zebrać ten cały pakiet technologii i wiedzy i po prostu sprzedać go w Polsce i wskazać podmiot, który ma to zaabsorbować lub dokonać transferu poprzez udział podmiotu docelowego w etapie budowy, co pozwoliłoby ograniczyć koszty absorbcji tych technologii. Nasz udział w tym procesie, zagwarantowaniu możliwości późniejszej eksploatacji i remontów dla MW RP, to z naszej perspektywy minimum, które zakładamy dla programu pk. ORKA.
Po stronie wojska jest zabezpieczenie, aby MRO (Maintenance, repair and overhaul) odbywało się w kraju, wskazanie podmiotu, a my jako przemysł uzgodnimy sposób transferu MRO i udział w produkcji. Jestem pewny, że jesteśmy w stanie to robić konkurencyjnie cenowo wobec dostawców zagranicznych. Pozostaje jedynie pytanie na jakich warunkach mielibyśmy stworzyć czy odpowiednie mieli zaplecze techniczne i osobowe, aby tego dokonać, ale to już jest kwestia wtórna., która wymaga dalszych uzgodnień z zamawiającym czyli Agencją Uzbrojenia.
Macie jakiegoś swojego „faworyta” z potencjalnych dostawców Orki? Wiemy, że są Niemcy, Szwedzi, Hiszpanie, Francuzi, ostatnio się dużo mówi o Korei. Z kim macie najbardziej zaawansowane rozmowy?
Na ten moment nie mogę niestety odpowiedzieć na to pytanie. Po wstępnym badaniu rynku zamawiający doprosił nas do dialogu. My musimy zrozumieć zasady prowadzenia tego postępowania przez Agencję Uzbrojenia, bo szczerze mówiąc inna konstrukcja postępowania niż w Mieczniku, gdzie my byliśmy głównym wykonawcą, w znaczący sposób zmienia zakres informacji, jakie posiadamy. ., patrząc jak teraz prowadzone jest postępowanie to można zakładać, że nie jest to ten sam model, który był prowadzony we wcześniejszym postępowaniu. Więc my najpierw musimy ustalić tryb postępowania jaki zamawiający przyjmie. Po drugie chcemy określić zasady i pożądany zakres udziału, czyli np. budowa czy MRO. Na dzisiaj, chcemy przeprowadzić rzetelny dialog z zamawiającym. Jak doprecyzujemy tryb postępowania, to wtedy zaczniemy rozmawiać z poszczególnymi dostawcami o naszym udziale. Będziemy w stanie porównać jabłka z jabłkami, ocenić nasze możliwości współpracy w zakresie zapewnienia wojsku oczekiwanego pakietu przemysłowego, w tym usług MRO i przedstawić nasze propozycje.
Kiedyś mówiło się o dobrej ofercie Szwedów.
Byli Szwedzi, ale byli też Niemcy z bardzo dobrą ofertą, swoją dobrą ofertę mieli też Francuzi. Wszyscy pamiętamy jak zacięta to była rywalizacja. Zobaczymy kto ostatecznie znajdzie się na krótkiej liście AU, na tym etapie inicjujemy rozmowy ze wszystkimi i przygotowujemy nasze analizy, od kogo, co i na jakich zasadach jesteśmy w stanie pozyskać.
A co z pozostałymi programami morskimi z waszym udziałem?
Cały czas toczą się prace nad realizacją programu Kormoran II, gdzie ponad 30 procent udziałów mają podmioty z grupy PGZ m.in. CTM i PGZ Stocznia Wojenna. My odpowiadamy m.in. za nawigację, łączność i szereg innych systemów, w tym tych bezzałogowych.
Kolejnym programem jest Ratownik. Była próba…
Nawet chyba ze dwie..
Tak, były dwie. Na ten moment program jest wstrzymany. Jeżeli podjęta zostanie kiedyś decyzja o jego ponownym uruchomieniu, to my jesteśmy gotowi przygotować ofertę. Właściwie to my już ją mamy, bo jesteśmy po zaawansowanej fazie projektowania, następnym krokiem jest przygotowanie projektu roboczego, tj. dokumentacji warsztatowej. Gdyby była wola, jesteśmy w stanie uruchomić proces zakupów materiałów i urządzeń oraz produkcję w ciągu kilku miesięcy od ewentualnej decyzji.
Dotychczas oficjalnym powodem były kwestie finansowe. Czyli mówią krótko, za dużo oczekiwaliście za ten okręt. Trochę podobna przypadek co w Mieczniku, ale tutaj nikt nie zdecydował się sięgnąć głębiej do kieszeni.
Tak, i od nas należą się wyjaśnienia zawiłości, które za tym stały.. Była wstępna wycena na bazie projektu koncepcyjnego, która mogłaby być rozwinięta do projektu technicznego w tej cenie.. W toku uzgodnień projektowych i uszczegółowień zaczęły krystalizować się kolejne wymogi i oczekiwania, których nie byliśmy świadomi na samym początku procesu. Ze względu na te wymagania i modyfikacje, które trzeba byłoby uwzględnić, żeby dostarczyć to, czego oczekuje klient, projekt zaczął drożeć i finalnie oferta cenowo przekroczyła początkowe przewidywania.
Poinformowaliśmy zamawiającego, że w zaproponowanych na początku kwotach nie jesteśmy w stanie zbudować tego okrętu, przygotowaliśmy nowe wyceny. Próbowaliśmy negocjować kwestie dotyczące zakresu tych inwestycji, tutaj chodziło np. o zmniejszenie wymagań co do pewnych elementów wyposażenia, ale nie udało się dojść do porozumienia. W tym momencie projekt jest wstrzymany, dokumentacja i licencja na budowę jest w rękach zamawiającego, po naszej stronie jest chęć i zasoby, by ten projekt, tego umownego Ratownika III wojsku dostarczyć, gdyż jednostka tej klasy, biorąc pod uwagę jednostki, które powstają w naszej stoczni, okręty, które MW RP chcę pozyskać oraz wyzwania, które stoją przed naszymi marynarzami jest po prostu potrzebna.