Świat Arabski patrzy na Palestynę
Od 7 października, czyli od momentu ataku Hamasu na terytorium Izraela, oczy całego świata były skierowane w kierunku libańskiego Hezbollahu – szyickiego ugrupowania terrorystycznego, którego jednym z głównych celów jest walka z Izraelem – oraz jego sponsora, czyli Iranu uważającego Izrael za śmiertelnego wroga oraz „twór”, który nigdy nie powinien powstać. Od pierwszych dni konfliktu Hezbollah okazał wsparcie Hamasowi wystrzeliwując w kierunku Izraela rakiety z terytorium Farm Szeba, co spotkało się ze zbrojną odpowiedzią wojsk izraelskich. Natomiast Iran oficjalnie wyraził swoje poparcie dla działań Hamasu i potwierdził uznanie dla niepodległościowych aspiracji Palestyńczyków.
Światowa opinia publiczna próbowała przewidzieć, czy Hezbollah oprócz sporadycznych ataków rakietowych, podejmie próbę wkroczenia na terytorium Izraela i doprowadzi do bezpośredniego militarnego starcia przy wsparciu irańskich oddziałów Strażników Rewolucji, którzy szkolą libańskie bojówki. Wcześniejsze konflikty między Hezbollahem a Izraelem wskazują, że siły szyickiego ugrupowania dozbrajane przez Iran mogą stanowić realne zagrożenie dla oddziałów izraelskich. Prowadzenie wojny na dwóch frontach wymusiłoby na Izraelu konieczność zmiany strategii oraz mogłoby osłabić możliwości operacyjne wojsk izraelskich.
Światowe rynki energetyczne analizowały w jakim stopniu wypowiedzenie wojny Izraelowi przez Iran i ewentualne ograniczenie wydobycia ropy naftowej, a także zakłócenie międzynarodowego transportu morskiego przez cieśninę Ormuz, częściowo kontrolowaną przez Iran, wpłyną na ceny surowców energetycznych. Historia już udowodniła, że bliskowschodnie konflikty istotnie przekładają się na ceny ropy oraz gazu. Po niedawnym ataku Rosji na Ukrainę światowe rynki musiały sobie poradzić z wyzwaniem związanym ze znacznymi wahaniami cen surowców energetycznych oraz energii elektrycznej. Państwa obawiają się, że ewentualna eskalacja konfliktu w Strefie Gazy może okazać się szokiem dla sektora energetycznego.
Informacja o planowanym na 3 listopada br. wystąpieniu telewizyjnym duchowego przywódcy Hezbollahu zelektryzowała światową opinię publiczną. Eksperci wskazywali jednak, że szyickie ugrupowanie nie wyśle swoich bojówek na terytorium Izraela. Hassan Nasrallah w swoim przemówieniu wyraźne wskazał, że atak terrorystyczny przeprowadzony na terytorium Izraela przez Hamas był zrealizowany bez wiedzy oraz wsparcia ze strony Iranu, Hezbollahu, a nawet innych organizacji palestyńskich operujących w strefie Gazy albo na Zachodnim Brzegu. Oczywiście Hassan Nasrallah nie potępił zbrojnej akcji Hamasu oraz okazał wsparcie dla niepodległościowych dążeń Palestyńczyków. Jednak wydźwięk jego przekazu był jasny: Hamas przeprowadził atak we własnym zakresie przy wykorzystaniu swoich bojowników. Przywódca Hezbollahu nie wezwał państw regionu do rozpoczęcia świętej wojny przeciwko Izraelowi, ale wskazał na konieczność jak najszybszego zakończenia konfliktu. Hassan Nasrallah podkreślił, że państwa muzułmańskie powinny okazać wsparcie Strefie Gazy poprzez zdecydowane potępienie Izraela, odwołanie swoich ambasadorów, a także zaprzestanie kupowania izraelskiego gazu. Ponadto przywódca Hezbollahu oznajmił, że pytania o to czy Hezbollah włączy się w toczący się konflikt są zbędne, gdyż oddziały Hezbollahu uczestniczą w walkach ze stroną izraelską już od 8 października i skutecznie angażują oddziały wroga prowadząc systematyczny atak rakietowy, co uniemożliwia Izraelowi przerzucenie większej liczby żołnierzy do Strefy Gazy.
Jeżeli wierzyć w treść przemówienia Hassana Nasrallaha, to Hamas walczący w Strefie Gazy nie może liczyć na bezpośrednie militarne wsparcie ze strony Hezbollahu lub Iranu. Wydaje się, że Hamas nie może też liczyć na wsparcie militarne ze strony innych państw regionu. Należy wyraźnie wskazać, że toczący się konflikt poza pochłonięciem tysięcy ludzkich istnień wpływa niekorzystnie na sytuację na całym Bliskim Wschodzie i może prowadzić do jego destabilizacji.
Wewnętrzne interesy biorą górę
Ze względu na wspólną granicę ze Strefą Gazy Egipt stał się jednym z głównych państw bezpośrednio odczuwającym skutki izraelskiej operacji militarnej. Egipt jest w trakcie przygotowań do przeprowadzenia grudniowych wyborów prezydenckich. Wynik głosowania wydaje się z góry przesądzony, a władzy nie potrzeba w tym momencie pro palestyńskich demonstracji, które mogłyby się przerodzić w marsze wyrażające sprzeciw dla urzędującego prezydenta i opresyjnego aparatu państwowego, który nie radzi sobie z szalejącą w kraju inflacją. Ponadto północna część Półwyspu Synaj jest terytorium niekończących się walk między siłami egipskimi wspieranymi przez służby izraelskie a lokalnymi ugrupowaniami terrorystycznymi. Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa egipski prezydent Abd al-Fattah as-Sisi nie może pozwolić na bezwarunkowe otwarcie przejścia granicznego w Rafah łączącego Egipt ze Strefą Gazy. Aparat państwowy może nie poradzić sobie z napływem setek tysięcy palestyńskich uchodźców uciekających przed wojskami izraelskimi ze Strefy Gazy. Należy również pamiętać, że Egipt jest zaangażowany w wojnę domową toczącą się w Sudanie między siłami rządowymi a bojówkami RSF oraz przyjął dziesiątki tysięcy sudańskich uchodźców.
Wydaje się, że Katar, który od wielu lat jest sprzymierzeńcem oraz sponsorem Hamasu liczy na szybkie zakończenie konfliktu w Strefie Gazy. Katar od 2009 roku nie utrzymuje z Izraelem oficjalnych stosunków dyplomatycznych i kreuje się na jednego z najgorliwszych zwolenników sprawy palestyńskiej. Katar wykorzystuje w tym zakresie swoją stację telewizyjną Al Jazeera. To na jej antenie, aktualny przywódca Hamasu, zamieszkujący w Doha, wygłosił 30 minutową przemowę chwalącą atak Hamasu przeprowadzony na terytorium Izraela 7 października br. Katar dokonał jednak chłodnej kalkulacji, biorąc pod uwagę skutki wojny w Ukrainie, która spowodowała, że Europa szuka nowych dostawców LNG. Katar w ostatnim czasie podpisał serię dochodowych kontraktów na dostawy gazu do państw europejskich. Amerykańskie spółki są w dalszym ciągu zainteresowane zagospodarowaniem katarskiego złoża gazu North Field. Eskalacja konfliktu w Strefie Gazy, jego przedłużanie oraz ewentualne zakłócenie morskiego transportu LNG są dla Kataru po prostu niekorzystne.
Przypuszcza się, że Arabia Saudyjska jest największym przegranym konfliktu w Strefie Gazy. Książe Mohamed Ibn Salman musiał zdecydowanie potępić działania zbrojne realizowane przez izraelskie wojska oraz zawiesić trwający proces mający prowadzić do normalizacji stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Państwo walczące o miano regionalnego lidera wśród wyznawców islamu nie może pozostawać bierne jeżeli chodzi o sprawy palestyńskie. Ponadto konflikt w Strefie Gazy doprowadził do wznowienia militarnej aktywności ugrupowania Huti operujących z terenu Jemenu wymierzonej w Izrael oraz wojska koalicji saudyjskiej stacjonujące w przygranicznym regionie. Arabia Saudyjska ewidentnie zmęczona konfliktem toczącym się na terytorium Jemenu od 2015 r., w kwietniu 2022 r. zawarła wstępny rozejm z wspieranym przez Iran stronnictwem Huti, które w celu zademonstrowania swojego poparcia dla ataku terrorystycznego Hamasu wystrzeliło w kierunku Izraela rakiety oraz drony przenoszące ładunki wybuchowe. Wszystko wskazuje na to, że izraelska operacja militarna w Strefie Gazy może pogrzebać kruchy pokój zawarty między Arabią Saudyjską i ugrupowaniem Huti. Należy również wspomnieć, że Arabia Saudyjska jest pośrednio zaangażowana w konflikt toczący się w Sudanie między siłami rządowymi oraz RSF, w którym pełni rolę pośrednika między obiema wojującymi stronami. Książe Mohamed Ibn Salman próbuje uniknąć za wszelką cenę kolejnej wojny w regionie.
Turcja w związku z militarną operacją Izraela w Strefie Gazy wyraziła swoje poparcie dla Hamasu, określając jego członków mianem „bojowników o wolność”, a turecki prezydent Prezydent Recep Tayyip Erdogan nazwał państwo Izrael „zbrodniarzem wojennym”. Oba kraje zredukowały swój personel dyplomatyczny. Społeczeństwo tureckie prezentuje silne tendencje pro palestyńskie. W trakcie demonstracji wyrażającej poparcie dla Palestyńczyków ze Strefy Gazy rozwścieczony tłum chciał wedrzeć się do bazy lotniczej w Incirlik, w której stacjonują amerykańscy żołnierze. Turcja wie na co może sobie pozwolić w tej bliskowschodniej układance. To od stanowiska rządu w Ankarze zależy czy Szwecja stanie się kolejnym członkiem NATO i wzmocni wschodnią flankę sojuszu. 23 października br. Prezydent Erdogan przekazał tureckiemu parlamentowi projekt ustawy dotyczący członkostwa Szwecji w Sojuszu. Ratyfikacja dokumentu może być uzależniona od przebiegu wydarzeń w Strefie Gazy.
Zjednoczone Emiraty Arabskie ustalają ostatnie szczegóły przed zbliżającym się szczytem klimatycznym COP28, który odbędzie się w terminie 30.11 – 12.12.2023. Możliwe, że to będzie najważniejsze do tej pory wydarzenie o randze międzynarodowej, które kiedykolwiek odbyło się w tym państwie. Delegacje wszystkich światowych potęg spotkają się w Dubaju, by dyskutować o ochronie klimatu. Wydarzenie o takiej skali to szansa na przedstawienie nowej „zielonej wizji” jednego z największych producentów ropy naftowej na świecie. Od dłuższego czasu obserwujemy zintensyfikowane wysiłki emirackiej spółki Masdar realizującej coraz to nowsze inwestycje w odnawialne źródła energii. ZEA nie mogą pozwolić na fiasko COP28. Jednak aktualna sytuacja w Strefie Gazy może skutecznie odwrócić uwagę światowej opinii od nadchodzącego szczytu klimatycznego. W początkowych dniach konfliktu między Izraelem a Hamasem, ZEA zakomunikowało syryjskiemu rządowi, by podjął działania uniemożliwiające prowadzenie ostrzału rakietowego Izraela przez bojówki terrorystyczne operujące na terytorium Syrii, co mogłoby wspomóc Hezbollah. Możliwe że ZEA mogą naciskać, aby do zawieszenia broni w konflikcie w Strefie Gazy doszło jeszcze przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego w Dubaju. ZEA chcą, żeby tematem przewodnim COP28 były sprawy ochrony klimatu, a nie kolejny konflikt na Bliskim Wschodzie.
Właściwe rozwiązanie – zawieszenie broni
Bliski Wschód dąży do deeskalacji konfliktu między Izraelem a Hamasem. Zdecydowana większość muzułmańskich państw regionu zgadza się z ideą niedopuszczenia do „rozlania się” walk na terytoria poza Strefą Gazy. Jednocześnie te państwa muszą pokazać swoje wsparcie dla ludności palestyńskiej jako dla „braci w wierze muzułmańskiej” oraz potwierdzić swoje stanowisko względem ich niepodległościowych aspiracji. Regionalnym potęgom, które stoją w zdecydowanej opozycji względem Izraela, powinno w szczególności zależeć na jak najszybszym doprowadzeniu do zawieszenia broni. Całkowite rozbicie Hamasu może znacząco wpłynąć na zmianę układu sił na Bliskim Wschodzie i pozbawić niektóre państwa, takie jak Iran, sojusznika w walce przeciwko Izraelowi. USA oraz inne państwa regionu, a także Unia Europejska muszą zintensyfikować swoje działania i zmusić Izrael do zaprzestania prowadzenia ostrzału Strefy Gazy. Obok polityki rozgrywa się dramat ludzki, który przez kolejne lata będzie wpływał na stosunki między państwami w tym regionie.