Wyjątkowo długa wizyta
Kilkudniowa wizyta prezydenta Xi Jinpinga w Europie była pierwszą od pięciu lat tak długą podróżą zagraniczną przywódcy Chin po Starym Kontynencie. Pięciodniowe tournée rozpoczęło się 6 maja w Paryżu spotkaniem Xi z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, a następnie obejmowało trójstronne spotkanie z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Kolejno Xi odwiedził Serbię i Węgry, gdzie spotkał się odpowiednio z prezydentem Aleksandrem Vučiciem oraz premierem Viktorem Orbánem.
Oficjalnie wizyta Xi w Paryżu miała uczcić 60. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych między Francją a Chinami (był to pierwszy kraj zachodni, który w 1964 roku formalnie uznał Chińską Republikę Ludową), a także podkreślić 25. rocznicę przypadkowego uderzenia bomb kasetowych NATO na chińską ambasadę w Belgradzie, w wyniku którego zginęły trzy osoby. Do zdarzenia doszło podczas kampanii powietrznej NATO przeciwko siłom serbskim.
Podczas wizyt Chińczycy koncentrowali się na lobbowaniu przeciwko unijnym dochodzeniom antysubsydyjnym (szczególnie dotyczącym aut elektrycznych), stabilizacji stosunków dyplomatycznych oraz podpisywaniu umów handlowych i gospodarczych, m.in. na budowę nowych fabryk akumulatorów i baterii EV.
„Wizyta Xi Jinpinga zdecydowanie miała bardziej biznesowy niż polityczny charakter” – zaznacza dr Adrian Brona z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego. „Zarówno Chiny, jak i państwa europejskie stawiały w rozmowach przede wszystkim na współpracę gospodarczą, której celem jest albo zacieśnienie więzi (Serbia i Węgry) albo niedoprowadzenie do pogorszenia wzajemnych stosunków (Francja)”.
Koniak i auta elektryczne
Głównym celem paryskiej wizyty Xi Jinpinga było częściowe łagodzenie relacji gospodarczych, napiętych w wyniku zapowiadanych dochodzeń handlowych i możliwych sankcji ze strony Unii, nakładanych m.in. na chińskie panele PV czy turbiny wiatrowe. Po unijnym dochodzeniu antysubsydyjnym dwóch chińskich oferentów wycofało się z przetargu na dostawę elektrowni słonecznej w Rumunii.
„Unia Europejska nie może wchłonąć ogromnej nadprodukcji chińskich towarów przemysłowych, która zalewa jej rynek (…) Europa nie zawaha się przed podjęciem trudnych decyzji niezbędnych do ochrony swojego rynku” – stwierdziła von der Leyen. Poparł ją Macron: „UE ma dziś najbardziej otwarty rynek na świecie, ale chcemy być w stanie go ochronić”.
Przeprowadzane we Francji rozmowy skupiały się głównie na chęci ustanowienia „bardziej zrównoważonych” stosunków handlowych z Pekinem, choć niekoniecznie przyniosły oczekiwane przez Zachód skutki. Macronowi co prawda udało się złagodzić cła wyprzedzające na francuskie koniaki (Chiny wszczęły dochodzenie antydumpingowe dotyczące europejskich alkoholi na bazie wina w odwecie za analogiczne procesy, dotyczące chińskich EV), jednak jak podaje Reuter Xi zaznaczył, że problem nadmiernej zdolności produkcyjnej Chin „nie istnieje ani z punktu widzenia przewagi komparatywnej, ani w świetle globalnego popytu”.
Francuzi obawiają się przede wszystkim ekspansji chińskich aut elektrycznych, które mogą zaszkodzić ich rodzimemu przemysłowi motoryzacyjnemu, dlatego też opowiadają się za ostrzejszym stanowiskiem wobec obecności chińskich elektryków na unijnym rynku. Jednocześnie Paryż naciska na Pekin, aby ten otworzył swój rynek na francuski eksport produktów rolnych i rozwiązał problemy związane z obawami francuskiego przemysłu kosmetycznego, dotyczącymi praw do własności intelektualnej.
Jednak w swoich wypowiedziach podczas paryskiej wizyty Xi nie obiecywał konkretnych rozwiązań bolączek i wątpliwości europejskich przywódców, mówiąc za to o „zapobieganiu nowej zimnej wojnie” między blokami. „Musimy patrzeć w przyszłość i współpracować na rzecz równego i uporządkowanego, wielobiegunowego świata” – zaznaczył Xi.
„Wielkim nieobecnym” paryskiej wizyty Xi Jinpinga okazał się kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który odwiedził Pekin w połowie kwietnia wraz z przedstawicielami niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Zdaniem części ekspertów może być to znak bilateralnego rozgrywania przez Chiny państw członkowskich UE, a także możliwych tarć w zakresie unijnych dochodzeń dotyczących chińskich firm EV, jak BYD czy Geely. Ostatecznie niemiecki przemysł motoryzacyjny nie chce opuszczać chińskiego rynku, od którego jest w znacznym stopniu zależny.
„Utrzymywanie kontaktów z danym regionem świata jest w Chinach podzielone na konkretnych decydentów. Europa i UE tradycyjnie była zagospodarowana przez chińskiego premiera, nie sekretarza generalnego partii” – zaznacza dr Brona. „Przemówiły za tym również względu pragmatyczne – nie można pojechać wszędzie w trakcie jednej wizyty. Jak na swoje standardy, Xi Jinping spędził wiele czasu poza granicami Chin w trakcie jednej wizyty”.
„Żelazna więź” z Belgradem
„Powiedziałem mu [Xi Jinpingowi], że jako przywódca wielkiego mocarstwa spotka się z szacunkiem na całym świecie, ale szacunku i miłości, jakie spotyka w naszej Serbii, nie można znaleźć nigdzie indziej” – powiedział prezydent Aleksandar Vučić po ceremonii powitania przywódcy Chin.
Xi Jinping został powitany w Belgradzie feerią chińskich i serbskich flag, a także tłumem 400 osób (dowiezionych autokarami z różnych części kraju). Opisując wzajemne stosunki jako „żelazne”, podczas wizyty Xi podpisał z Vučiciem 29 umów promujących współpracę prawną, regulacyjną i gospodarczą. Serbia stanie się także pierwszym krajem europejskim od lat, który zawrze umowę o wolnym handlu z Chinami, gwarantującą bezcłowy eksport 95 procent serbskich produktów do Chin w ciągu najbliższych 5-10 lat.
Wzajemna sympatia była podkreślana niemal na każdym kroku, a Pekin chętnie odnosił się do 25. rocznicy zbombardowania chińskiej ambasady w Belgradzie podczas interwencji NATO w czasie wojny w Kosowie w 1999 roku. W wyniku nalotu – jak zaznacza USA, przypadkowego – zabito trzech chińskich obywateli.
Pekin podkreśla przez to, że oba kraje są na dobrą sprawę ofiarami zachodniego imperializmu, a w oficjalnych komunikatach mówi o wspólnym opowiadaniu się za „równym i uporządkowanym, wielobiegunowym światem”. Podczas wizyty obaj przywódcy zadeklarowali wzajemne wsparcie dla swojej suwerenności i integralności terytorialnej, co oznacza uznanie Tajwanu jako części Chin przez Serbię i uznanie Kosowa jako części Serbii przez Chiny.
Zdaniem prof. Konrada Pawłowskiego z Instytutu Europy Środkowej w Lublinie, Serbia przede wszystkim widzi w Chinach jeden z wektorów swojej polityki zagranicznej: „Obecna koncepcja Belgradu opiera się na tzw. czterech filarach. Należą do nich: członkostwo w UE (najważniejszy cel polityki zagranicznej Serbii, przynajmniej według oficjalnych deklaracji) oraz współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Chinami”.
„Ta strategia polityczna ma spowodować, że Serbia w jakimś sensie stanie się łącznikiem między Zachodem a szeroko rozumianym Wschodem. Belgrad chce mieć dobre stosunki ze wszystkimi »biegunami siły« w stosunkach międzynarodowych. Dlatego Serbia jest prochińska w tym samym sensie, w jakim jest proeuropejska, proamerykańska czy prorosyjska” – dodaje profesor Pawłowski.
W kontekście Serbii na myśl przychodzą duże inwestycje, jakich Pekin dokonuje w Belgradzie. W 2009 roku oba kraje podpisały porozumienie ramowe o współpracy w zakresie infrastruktury gospodarczej i technologicznej. Od 2013 roku i budowy w Belgradzie mostu Pupina, w Serbii nastąpił gwałtowny wzrost inwestycji infrastrukturalnych, jak np. budowy autostrad czy fabryki opon samochodowych w Zrenjaninie przez chińską firmę Linglong. Chińczycy przejęli także hutę stali Smederevo oraz 63 procent udziałów w Kombinacie Górniczo-Hutniczym Bor. W 2021 roku chińskie BIZ przewyższyły inwestycje wszystkich krajów UE, w tym Niemiec czy Francji.
Nie należy jednak zapominać, że inwestycje finansowane są z chińskich pożyczek. W efekcie zadłużenie Belgradu wobec Pekinu urosło do 5,7 mld euro, a same umowy były zawierane bez przetargu, nierzadko przy nietransparentnych warunkach. Dodatkowo, mówiąc o bezpośrednich inwestycjach zagranicznych Chin, należy pamiętać o skali. Jak podaje Narodowy Bank Serbii, latach 2010-2015 inwestycje Pekinu wyniosły 189 mln euro – w porównaniu do 7,2 mld euro, pochodzących z krajów UE.
Skąd więc zwrot Belgradu w stronę Pekinu, a nie Brukseli? „Serbia chce pokazać, że mały, niewielki kraj ma takiego wielkiego partnera, jak mocarstwowe Chiny. Dodatkowo liczy na wsparcie ChRL w kwestii Kosowa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Z kolei prezydent Vučić jest wyraźnie zafascynowany chińską potęgą gospodarczą i technologiczną, widzi również w chińskiej gospodarce ogromny rynek i chciałby, aby Serbia w jakiś sposób z niego skorzystała” – komentuje profesor Pawłowski.
„Złota przyjaźń” z Budapesztem
„Chociaż oba kraje dzieli ogromna odległość geograficzna, przyjaźń między Chińczykami i Węgrami może nadal pochwalić się długą historią (…) jest jak dobre wino Tokaj: pachnąca, słodka, treściwa i trwała” – pisał przed swoją wizytą Xi Jinping w liście opublikowanym przez węgierski dziennik „Magyar Nemzet”.
I rzeczywiście, w trakcie swojej wizyty Xi Jinping zdecydował się podpisać szereg nowych porozumień, które mają na celu pogłębienie współpracy gospodarczej między obydwoma krajami, poszerzając je m.in. o przemysł nuklearny. Zapowiedziano dalsze prace nad projektem przebudowy linii kolejowej Budapeszt-Belgrad (2,1 mld dolarów), który jest częścią finansowanej z chińskich pożyczek inicjatywy Pasa i Szlaku. Jak poinformował minister spraw zagranicznych, Péter Szijjártó, podczas spotkania oba kraje podpisały umowę o partnerstwie strategicznym i 18 porozumień, w tym projekty infrastrukturalne.
„Budapeszt to bardzo wygodny partner. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Pekin ogłosił duże inwestycje na Węgrzech, związane z sektorem motoryzacyjnym. Robi to najpewniej po to, aby w przypadku większych napięć między UE a Chinami (nałożenia ceł antydumpingowych czy innych ograniczeń importu) móc utrzymać lub nawet zwiększyć znaczenie chińskich producentów aut na rynku europejskim” – zaznacza dr Brona.
Viktor Orban zdecydował się na zbliżenie z Chinami po dojściu do władzy w 2010 roku. Zacieśnienie więzi, widoczne również w trakcie pandemii (Węgry były pierwszym krajem UE, który zatwierdził chińską szczepionkę), zaowocowało chińskimi inwestycjami w wysokości 16 mld euro, co czyni z Pekinu największego inwestora zagranicznego w kraju.
„Ostatnie działania zakotwiczyłbym w szerszym kontekście węgierskiej polityki tzw. otwarcia na Wschód. Orban najpewniej przewiduje, że zmierzamy ku wielobiegunowemu porządkowi geopolitycznemu i poszukuje rozmaitych platform współpracy z »nowymi biegunami«, takimi jak Chiny, Rosja czy Turcja” – podkreśla dr Jakub Bornio z Instytutu Studiów Europejskich Uniwersytetu Wrocławskiego.
Już w grudniu ubiegłego roku ogłoszono, że BYD – chiński gigant EV, otworzy swoją pierwszą europejską fabrykę aut elektrycznych w węgierskim mieście Szeged. Na Węgrzech już działa kilka chińskich fabryk akumulatorów do aut elektrycznych, a firma CATL buduje w Debreczynie fabrykę o wartości 7,3 mld euro. Oczekuje się, że Great Wall Motor (GWM) także wybuduje nową fabrykę na Węgrzech.
„Orban chce uczynić z przemysłu bateryjnego i wytwórstwa kolejny motor napędowy węgierskiej gospodarki. Nie tylko Chińczycy inwestują w tym sektorze, również Japończycy czy Koreańczycy. Szacuje się, że w perspektywie kilku lat 3-5 procent węgierskiego PKB będzie generowane przez przemysł bateryjny” – zaznacza dr Bornio.
Obietnice i ich realizacja
Przy znacznej ilości umów i deklaracji podpisywanych z Budapesztem oraz Belgradem nie należy zapominać, że chińskie inwestycje zagraniczne nie zawsze kończą się sukcesem. Przykładem może być obecnie wymierający format 16+1 (teraz 14+1), który miał być platformą współpracy gospodarczej między ChRL a państwami Europy Środkowo-Wschodniej (CEE).
Pomimo wysokich deklaracji i związanych z nimi oczekiwań, w latach 2016-2020 całościowe chińskie inwestycje w tym regionie spadały. W okresie 2000-2022 CEE otrzymało jedynie 10 procent z obiecywanych chińskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych – głównie na Węgrzech, w Czechach i Polsce.
„Należy pamiętać, że od deklaracji chińskiego przedsiębiorstwa o inwestycję do jej realizacji jest daleka droga. Praktyka Chin, zarówno z naszego regionu świata, jak i np. z Pakistanu (który jest niesamowicie ważnym partnerem z perspektywy Pasa i Szlaku) okazuje, że rzadko kiedy deklarowane kwoty są w pełni realizowane” – zaznacza dr Brona.
„Musimy być bardzo ostrożni, jeśli chodzi o mówienie o pewnych efektach. Mamy poważne deklaracje i z pewnością należy je monitorować, jednak nie przesądza to o tym, że Chiny z impetem wejdą na Węgry czy do Serbii – choćby dlatego, że gospodarka Pekinu nie jest w najlepszej kondycji” – dodaje ekspert.
Jak podało chińskie Narodowe Biuro Statystyczne (NBS), w 2023 roku chińska gospodarka odnotowała jeden z najgorszych rocznych wyników od ponad 30 lat, a PKB wzrósł o 5,2 procent. Kraj zmaga się dodatkowo z nieustającym kryzysem na rynku nieruchomości, rekordowym bezrobociem wśród młodych ludzi oraz rysującym się na horyzoncie kryzysem demograficznym.
„Współpraca niekoniecznie może okazać się tak owocna, jak sugeruje to narracja tworzona wokół podpisanych umów. Potrafię sobie wyobrazić, że działacze partyjni w prowincji Kuejczou w południowozachodnich Chinach oraz w innych mniej rozwiniętych regionach również chcieliby wybudować nowe fabryki aut elektrycznych, ze względu na bardzo trudną sytuację ekonomiczną. ChRL nie jest tym samym państwem, co 30 lat temu, kiedy wydawało się, że świat należy do nich. Pekinowi może nie wystarczyć środków na realizację wszystkich inwestycji” – zaznacza dr Brona.
Bałkański koń trojański?
W wyniku kordialnych powitań między Xi Jinpingiem a Viktorem Orbanem czy Aleksandarem Vučiciem ponownie pojawiły się komentarze o tym, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej mogą służyć Chinom jako „koń trojański”, mający wspierać interesy Pekinu w UE – nawet w przypadku rozpoczęcia dochodzeń antysubsydyjnych. Niepokojąca pozostaje również umowa o współpracy w zakresie bezpieczeństwa, podpisana między Budapesztem a Pekinem w lutym bieżącego roku.
Nie można jednak zapominać, że – być może paradoksalnie – zgodnie z raportem MERICS „EV Battery Investments Cushion Drop to Decade Low. Chinese FDI in Europe: 2022 Update” ze 147,2 mld euro chińskich inwestycji w UE w latach 2000–2022 aż 62 procent trafiło do Niemiec, Francji, Holandii, Włoch i Finlandii, w efekcie tworząc chęć ochrony powiązań gospodarczych z Pekinem – co widać na przykładzie działań Berlina.
Jak zaznacza „The Diplomat”, również w przypadku planowanej fabryki akumulatorów CATL w Debreczynie, głównymi beneficjentami inwestycji będą niemieckie przedsiębiorstwa motoryzacyjne (Mercedes-Benz oraz BMW), ponieważ większość wiodących producentów samochodów na Węgrzech to spółki zależne niemieckich firm. Filie węgierskie specjalizują się w działalności o niższej wartości dodanej, a większość zysków trafia do spółek-matek w Niemczech.
„Można powiedzieć, że Budapeszt jest prochiński, jeśli porówna się go do pozostałych państw regionu, które np. jednoznacznie opowiadają się za niezależnością Tajwanu. Jednak w swojej polityce zagranicznej Węgry nie stawiają jedynie na Chiny, a na pewną multiwektorowość. Jeśli wybory w USA wygra Trump, Orban zapewne również by chciał, aby otworzył się wektor amerykański” – komentuje dr Bornio.
Również zdaniem profesora Pawłowskiego metafora „konia trojańskiego” jest przesadzona, choć nie można jej całkowicie wykluczyć. „ChRL jest zainteresowane rozwojem infrastruktury transportowej przez Serbię. W wymiarze symboliczno-politycznym Chiny interesuje to, aby Serbia była państwem życzliwym Państwu Środka a w przyszłości, być może, równie życzliwym ChRL członkiem UE” – zaznacza.
Bez gwarancji, ale łagodniejszym tonem
Podczas wizyty w Paryżu prezydent Macron naciskał na Xi Jinpinga, aby ten wykorzystał swoje wpływy na Kremlu i doprowadził do zakończenia wojny w Ukrainie. Razem z Ursulą von der Leyen namawiał Xi do kontrolowania sprzedaży do Rosji produktów i technologii podwójnego zastosowania, zarówno cywilnego, jak i wojskowego – np. dronów.
Jednak prezydent Chin zaprzeczył istnieniu „problemu nadwyżki mocy produkcyjnych” i jedynie powtórzył swoje wezwania do negocjacji w celu zakończenia wojny między Rosją a Ukrainą. „Sprzeciwiamy się wykorzystywaniu kryzysu na Ukrainie do zrzucania winy, oczerniania kraju trzeciego i wzniecania nowej zimnej wojny” – zaznaczył Xi.
„Problem polega na tym, że Chiny od dwóch lat stoją na stanowisku, że są neutralne wobec konfliktu w Ukrainie. Jednak to właśnie dzięki współpracy z Pekinem gospodarka Rosji sobie radzi i jest w stanie zwiększać produkcję wojskową” – podkreśla dr Brona. „Deklaracje ze strony Chin nie powinny nam przyćmić prawdziwego obrazu sytuacji”.
Podczas obecnej wizyty wyraźnie było widać również zmianę chińskiej narracji, co może być związane z ostatnim wzrostem napięć gospodarczych między Pekinem a Brukselą oraz listą skarg gospodarczych UE (szczególnie w zakresie paneli fotowoltaiczych czy turbin wiatrowych). W porównaniu do tzw. wilczej dyplomacji z czasów pandemii, Pekin złagodził ton wypowiedzi. Nagłówki mediów państwowych w Chinach mówiły o „żelaznej” więzi z Belgradem czy „złotej przyjaźni” z Budapesztem.
„Bez względu na zmiany w krajobrazie międzynarodowym Chiny i Serbia pozostają prawdziwymi przyjaciółmi i dobrymi partnerami” – zaznaczał Xi w artykule napisanym dla serbskiego dziennika „Politika”. Z kolei „Global Times” podkreślał: „Entuzjastyczna, przyjazna i szczera atmosfera w Budapeszcie przekonała ludzi, że Chiny i Węgry, jako dobrzy przyjaciele i wszechstronni partnerzy strategiczni, wyruszają w »złotą podróż,« która w miarę upływu czasu będzie tylko lepsza”.
„Xi Jinping zdecydowanie pokazał twarz, której częściowo brakowało Chinom w trakcie pandemii. Obecna retoryka Xi Jinpinga i pozostałych dyplomatów chińskich była o wiele bardziej wyważona i kurtuazyjna. Na każdym kroku podkreślano możliwości związane ze współpracą gospodarczą. W samych Chinach Xi Jinping był pokazany jako osoba, która jest w stanie obronić dobre relacje chińsko-europejskie. W chińskim dyskursie znajdują się one pod dużą presją USA, które chcą wbić klin między Pekin a Brukselę” – dodaje ekspert.