Magdalena Melke: Na ile Pekin realnie wspiera Serbię, a na ile to wsparcie jest – mówiąc kolokwialnie – palcem na wodzie pisane? Po wizycie Xi Jinpinga mówi się o podpisaniu umowy o wolnym handlu między Serbią a Chinami oraz podkreśla, że to właśnie Pekin przeznacza najwięcej środków na bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Serbii.
Prof. Konrad Pawłowski, Instytut Europy Środkowej w Lublinie: Wsparcie Chin jest rzeczywiście obecne, jednak jego skala zależy od tego, na ile będzie się ono Pekinowi opłacało. Podejście ChRL jest bardzo pragmatyczne. Tak, poszukują one partnerów międzynarodowych, budują inicjatywę Pasa i Szlaku – Serbia znajduje się na jego trasie w tej części, gdzie przebiega on przez Bałkany i ostatecznie dociera do UE. Dlatego też Pekinowi zależy, aby Belgrad był w jakimś sensie prochiński.
Serbia widzi w Chinach jeden z wektorów swojej polityki zagranicznej. Następuje więc kalkulacja obustronnych korzyści, które są w różnym stopniu i z różnych powodów ważne dla obu państw. Naturalnie pojawia się wokół tych relacji dużo symboliki, jak na przykład rozpoczęcie wizyty przewodniczącego Xi w Serbii w dniu 7 maja – w rocznicę zbombardowania chińskiej ambasady w trakcie operacji powietrznej NATO przeciw Jugosławii. Współpraca serbsko-chińska będzie się rozwijała – to główny komunikat, wysłany do świata.
Czy można powiedzieć, że Serbia jest prochińska? Jak wyglądają kontakty serbsko-chińskie, czym się charakteryzują?
Zanim odpowiem na to pytanie chciałbym podkreślić, że obecna koncepcja polityki zagranicznej Serbii opiera się na tzw. czterech filarach. Należą do nich: członkostwo w UE (najważniejszy cel polityki zagranicznej Serbii, przynajmniej według oficjalnych deklaracji) oraz współpraca ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Chinami.
Serbia prowadzi politykę wielowektorowości, balansowania na arenie międzynarodowej. Ta strategia polityczna ma spowodować, że Serbia w jakimś sensie stanie się łącznikiem między Zachodem a szeroko rozumianym Wschodem. Belgrad chce mieć dobre stosunki ze wszystkimi „biegunami siły” w stosunkach międzynarodowych. Dlatego Serbia jest prochińska w tym samym sensie, w jakim jest proeuropejska, proamerykańska czy prorosyjska. Pamiętajmy jednak, że wspomniane wektory nie są symetryczne. Same władze w Belgradzie wskazują z kolei, że prowadzona przez nie polityka zagraniczna jest po prostu… proserbska. Krytycy prezydenta Aleksandra Vučicia mówią z kolei, że obecna polityka ma na celu przede wszystkim doprowadzenie do kontynuacji władzy przez obecnie rządzącą Serbską Partię Postępową.
Podpisane ostatnio porozumienia, wzmacniające partnerstwo strategiczne Serbii z Chinami, pokazały, że biegun chiński wyraźnie się wzmacnia – przynajmniej tak właśnie chciały to przedstawić serbskie władze. Wprawdzie najważniejszym partnerem gospodarczym Serbii jest UE, jednak obecna narracja wysłana w świat przez władze Serbii – moim zdaniem na wyrost – jest taka, że Belgrad posiada alternatywę dla integracji europejskiej i w postaci rozwoju stosunków z innymi współczesnymi „biegunami siły”. Jednym z nich może być Pekin.
Belgrad coraz częściej jest krytykowany przez Zachód w kwestiach praworządności, demokracji, wolności prasy, nieuregulowanej kwestii relacji z Kosowem. W jakimś sensie alternatywą staje się ChRL. Jednak moim zdaniem jest to alternatywa bardzo medialna i przesadzona.
Na ile istotne dla Serbii jest Pańskim zdaniem partnerstwo strategiczne podpisane z Chinami?
Serbia posiada partnerstwo strategiczne z Chinami od 2009 roku, w 2016 roku zostało ono wzmocnione. Podczas ostatniej wizyty 8 maja weszło ono na kolejny etap tj. poziom wspólnoty serbsko-chińskiej. Jest to koncepcja chińska, która przewiduje wspólnotę Chin i Serbii oraz „wspólną przyszłość” obu państw. To nomenklatura nietypowa z punktu widzenia zachodniej terminologii i nauki o stosunkach międzynarodowych, gdzie najczęściej mówi się o partnerstwie strategicznym.
Używanie tego typu zwrotów budzi wątpliwości odnośnie wiarygodności proeuropejskich aspiracji władz w Belgradzie. Pamiętajmy, że UE postrzega Chiny jako strategicznego konkurenta. Z kolei Pekin potrzebuje sojuszników w wielu miejscach na świecie, dlatego też partnerstwo z Serbią – znajdującą się na drodze inicjatywy Pasa i Szlaku – jest dla niego korzystne.
ChRL jest zainteresowana rozwojem infrastruktury transportowej przez Serbię. W wymiarze symboliczno-politycznym Chiny interesuje to, aby Serbia była państwem życzliwym Państwu Środka a w przyszłości, być może, równie życzliwym Chinom członkiem UE. Niektórzy już dzisiaj mówią, że Serbia z tego powodu może stać się koniem trojańskim w ramach UE. Moim zdaniem ta metafora jest przesadzona, jednak nie można jej całkowicie wykluczyć. Inną kwestią pozostaje to, że perspektywa członkostwa Serbii w UE pozostaje w praktyce niejasna i odległa. Osobiście mam również wątpliwości co do tego, czy Belgrad w ogóle stanie się członkiem UE, choć formalne rozmowy są w toku.
W październiku 2023 roku w Pekinie podpisano umowę o wolnym handlu między Chinami i Serbią. Jest to druga tego typu umowa z państwem europejskim, dlatego można mówić o wyjątkowości wzajemnych relacji polityczno-gospodarczych. Serbia będzie rozwijała wymianę handlową, choć co prawda do tej pory jest ona niekorzystna dla strony serbskiej, jeśli chodzi o jej strukturę. Pekin interesują przede wszystkim surowce oraz produkty rolne, natomiast Belgrad liczy na budowę fabryk, przekazanie nowoczesnych technologii, fabrykę aut elektrycznych.
Prezydent Aleksandar Vučić wyraźnie na to liczy. Jednak Chińczycy pozostają o wiele bardziej pragmatyczni. Fabryka aut elektrycznych zostanie zatem zbudowana na Węgrzech, ponieważ rynek węgierski stanowi część wspólnego rynku europejskiego. Serbia też jest tu atrakcyjna, ponieważ jako państwo kandydujące do UE ma dostęp do rynków europejskich. Ale w Serbii niektórzy jednak zadawali pytanie, dlaczego – jeśli z Chinami łączą nas takie dobre relacje – fabryka aut elektrycznych nie powstanie u nas?
Wspomina Pan o chińskich inwestycjach infrastrukturalnych w Serbii. Czy do tej pory, jeśli chodzi o realne inwestycje, które ruszyły lub zostały wykonane – czy więcej inwestycji oraz pomocy pochodzi ze strony UE, czy Chin?
Głównymi inwestycjami Chin w Serbii są chińskie pożyczki, które rząd zaciąga bez przetargu, w formie umów międzyrządowych, które są absolutnie nietransparentne. Pożyczki udzielane przez chińskie banki są droższe niż analogiczne instrumenty pozyskiwane od międzynarodowych instytucji finansowych, które dodatkowo oczekują od pożyczkobiorcy pewnej inwestycyjnej rentowności i transparentności, spełnienia wymogów środowiskowych itp. Chińczycy z kolei oferują swoje pieniądze poprzez kredyty bez podobnych oczekiwań. Z zaciągniętych kredytów finansowany jest rozwój infrastrukturalny Serbii: budowane są drogi i autostrady, modernizowane są elektrownie, remontowane są linie kolejowe itd. Inwestycji jest wiele. Pod koniec 2021 roku serbscy eksperci wyliczyli, że takich inwestycji jest ponad 60. Dodatkowo wykonawcami tych wielkich inwestycji infrastrukturalnych są przede wszystkim chińscy przedsiębiorcy. Oznacza to, że Serbowie zyskują m.in. potrzebną infrastrukturę drogowo-kolejową, jednak pieniądze de facto wracają do Chin i rośnie zadłużenie Serbii wobec ChRL. Obecnie mówi się, że jego wysokość to 5,7 mld euro. Nie jest to być może dług kolosalny, jednak niektórzy serbscy eksperci wskazują, że kontynuacja takiej polityki inwestycyjnej może w perspektywie skutkować pułapką zadłużeniową, prowadzącą do wzrostu nietransparentnych wpływów chińskich, a nawet presji czy szantażu, wynikających z rosnącego zadłużenia.
Z Pańskich wypowiedzi wynika, że bilans współpracy serbsko-chińskiej wcale nie jest jednoznacznie pozytywny dla Belgradu. Skąd więc zwrot w stronę Pekinu, a nie Brukseli?
Serbia chce grać w wielką światową politykę i mieć dobre relacje ze wszystkimi „biegunami siły”. Pytanie, czy to się w ogóle może udać w długookresowej perspektywie, zwłaszcza w sytuacji narastającej rywalizacji mocarstw. Obecnie widzimy raczej zmęczenie stylem uprawiania polityki przez Belgrad, nie tylko ze strony niektórych państw UE, ale również ze strony Rosji, która do końca nie ufa prezydentowi Vučiciowi.
Belgrad chce pokazać, że mały, niewielki kraj ma takiego wielkiego, mocarstwowego partnera jak Chiny. Vučić powiedział przed wizytą Xi Jinpinga, że przyjeżdża do nas „najpotężniejszy człowiek na świecie”. Naturalnie był to pewien gest, a Belgrad chciał pokazać, jak ważne jest dla niego partnerstwo polityczne i gospodarcze z Pekinem i jak bardzo liczy na to, że doprowadzi ono do rozwoju ekonomicznego państwa.
Vučić stwierdził również, że podpisana w październiku 2023 roku umowa o wolnym handlu, która wejdzie w życie od 1 lipca bieżącego roku, doprowadzi w ciągu 5-10 lat do tego, że ok. 95 procent produktów z Serbii trafi na chiński rynek bez cła. Oznacza to, że wielki rynek Państwa Środka nie otworzy się automatycznie dla Belgradu, będzie się to odbywało stopniowo. Obecnie ta liberalizacja będzie dotyczyła głównie produktów rolnych, co pokazuje pragmatyczne postrzeganie przez Chińczyków relacji z Serbią.
Belgrad chce liczyć na wsparcie ChRL w kwestii Kosowa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Pamiętajmy, że Rosja przestała być obecnie wiarygodnym sojusznikiem i Serbia zdaje sobie z tego sprawę. Mam wrażenie, że poprzez dywersyfikację partnerów na arenie międzynarodowej Serbia stara się osłabić krytykę i presję ze strony UE czy USA, domagających się uregulowania sytuacji z Kosowem, pokazują, że ma alternatywę w postaci mocarstwowych Chin.
Prezydent Vučić jest zafascynowany chińskim wzrostem gospodarczym i nowoczesnymi technologiami, widzi także w gospodarce ChRL ogromny rynek, stopniowo otwierający się dla serbskiego eksportu. Egzemplifikacją tej fascynacji jest chociażby wypowiedź prezydenta, który wspominał o chęci ściągnięcia do Serbii chińskiej firmy, produkującej latające taksówki. Według słów prezydenta pojazdy te mogłyby być wykorzystywane w czasie EXPO, które odbędzie się w Belgradzie w 2027 roku.
O tym, że Serbia wzmacnia relacje z Chinami świadczy również to, że w ciągu ostatnich lat Serbowie kupili systemy obrony przeciwlotniczej oraz drony z ChRL. Można zatem mówić nie tyle o polityce prochińskiej, ale o wzmocnieniu chińskiego wektora w serbskiej polityce zagranicznej.
Pamiętajmy jednak, że jeśli kupuje się od kogoś uzbrojenie, to staje się od niego technologicznie zależnym. Dodam, że Serbia pozyskuje technikę wojską z różnych państw, w tym z Rosji i Francji. Ale jest jedynym państwem europejskim, które rozwija tak intensywną współpracę z Chinami we wrażliwym sektorze obronności i bezpieczeństwa.
Jak przedstawia się kwestia chińskich inwestycji w Serbii?
W okresie 2010-2022 59 procent bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jakie trafiły do Serbii, pochodziły z państw Unii Europejskiej, a 9 procent – z Chin. Podkreślam, inwestycje z Pekinu to były przede wszystkim pożyczki. Ale Chińczycy – na prośbę władz w Belgradzie – zainwestowali także modernizację huty w Smederevie czy zagłębia górniczo-hutniczego w Borze. Oba kombinaty zostały przejęte przez chińskich inwestorów, którzy uzyskali w ten sposób dostęp do serbskich surowców i rynku europejskiego.
Prezydent Vučić wskazywał, że od 2021 roku Chiny są największym inwestorem w Serbii. Chiny są również drugim indywidualnym partnerem handlowym Serbii (pierwszym są Niemcy). Jednak to nie wyjaśnia całej złożoności i faktycznego, zasadniczo asymetrycznego charakteru wzajemnych relacji gospodarczych. Zdaniem serbskich ekonomistów bilateralna wymiana handlowa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż wynikałoby to ze stwierdzenia, że Chiny to największy inwestor w Serbii. W wymiarze handlowym Serbia jest związana z UE – to główny wektor polityki zagranicznej w praktyce. Przecież około 54 procent wymiany handlowej Serbii to handel z państwami UE. Ciężko jest zastąpić związki gospodarcze z Unią partnerstwem z Chinami, które są daleko i są dodatkowo państwem niedemokratycznym. Ten element również został dostrzeżony w Serbii. Zdaniem części komentatorów rozwój partnerstwa politycznego Serbii z komunistycznymi Chinami nie jest dobrym kierunkiem, a współpraca powinna być rozwijana przede wszystkim z UE.
Podpisane z Pekinem dokumenty to umowy dotyczące np. współpracy na najwyższych szczeblach władzy (prezydentów, parlamentów, rządów), ale także mediów publicznych, co budzi pewne zdziwienie środowisk liberalno-demokratycznych Serbii. Czy to znaczy, że chiński soft power będzie promowany w serbskich mediach publicznych?
W dużym stopniu to, co widzieliśmy w Belgradzie – plakaty, wielkie flagi Chin – jest postrzegane przez część serbskiego społeczeństwa z pewną dozą niezrozumienia oraz wątpliwością, czy jest to właściwy kierunek. Część osób zadaje pytanie, na ile jest to manifestacja i komunikat polityczny, skierowany wobec innych aktorów międzynarodowych, element swoistego teatru politycznego prezydenta Vučicia. Jednocześnie jednak pojawiają się głosy, wskazujące na szereg korzyści, wynikających z rozwoju partnerstwa strategicznego Serbii z mocarstwowymi Chinami.
Xi Jinping przebywał w Serbii 7-8 maja. Zgotowano mu wielkie, ceremonialne przyjęcie. Przynajmniej tak to miało wyglądać. Niektóre serbskie media pokazywały bowiem, że spora część osób witających chińskiego prezydenta została przywieziona autokarami,
Co ciekawe, w czasie obchodów Dnia Europy, zorganizowanych 9 maja w Belgradzie przez delegaturę UE, prezydent Vučić powiedział, że UE jest największym inwestorem w Serbii.
Kolejny przykład równoważenia przez Serbię stosunków między aktorami międzynarodowymi?
Tak. Jednak 9 maja niektórzy serbscy ministrowie wzięli udział w marszu „Nieśmiertelnego Pułku”, który został zorganizowany w Belgradzie. Tego samego dnia minister spraw zagranicznych Marko Đurić spotkał się z ambasadorem USA, gdzie zaznaczył, że jednym z priorytetów serbskiej polityki zagranicznej jest rozwój współpracy z Waszyngtonem. Z kolei 10 maja Đurić spotkał się z ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Serbii, gdzie powiedział praktycznie to samo – że Belgradowi zależy na utrzymaniu dobrych, przyjacielskich relacji z Rosją.
Co z tego wynika oprócz sprzecznych komunikatów? Najpewniej swego rodzaju rebalans. Po prochińskiej deklaracji pozytywne – choć niekoniecznie tak samo intensywne – sygnały zostały bowiem wysłane pozostałych, kluczowych partnerów międzynarodowych Serbii. Zdaniem niektórych jest to – przynajmniej częściowo – pragmatyczna, ale jednocześnie koniunkturalna polityka, która oznacza, że Serbia niezmiennie stara się utrzymać dobre relacje ze wszystkimi głównymi aktorami międzynarodowymi, wzmacniając okresowo niektóre wektory polityki zagranicznej – w zależności od potrzeb i zmieniającej się sytuacji międzynarodowej.