Nowe zagrożenie dla Rosji
Sewastopol od początku działań wojennych był celem ukraińskich ataków. Jako największe miasto półwyspu Krymskiego, główna baza wraz z dowództwem Floty Czarnomorskiej, i istotny ośrodek stoczniowy, pełni ważną rolę operacyjną i logistyczną do działań rosyjskiego agresora. To z Sewastopola w morze wychodzą okręty uzbrojone w rakiety manewrujące Kalibr, które potem uderzają w ukraińskie miasta, porty, lotniska czy bazy wojskowe. W Sewastopolu również znajdują się liczne stocznie, które naprawiają, serwisują, budują i wyposażają okręty rosyjskiej marynarki wojennej.
Dotychczas ukraińskie ataki opierały się wyłącznie na morskich nawodnych bezzałogowcach i wolnych, raczej prymitywnych , wytworzonych w czymś w rodzaju manufaktury dronach latających. Rosjanie dość szybko zmitygowali negatywne efekty, które przynosiły te rozwiązania. Drony morskie rzadko docierają do pirsów gdzie cumują rosyjskie okręty niszczone na minach morskich, barykadach ustawionych na podejściach do portu czy przez patrolowe okręty i śmigłowce szukające celów. Drony nawodne szybko zaczęły być wykrywane na długo, zanim dotrą do swojego celu wewnątrz basenu portowego. Drony te sporadycznie raziły te cele, które znajdowały się poza portami, a sam atak był kombinowany tj. przy wykorzystaniu wielu platform. Jeden z nich pośród chaosu ma szanse dotrzeć do celu, jednak nawet to nie gwarantuje skutecznego zadziałania głowicy. Na poniższej animacji przedstawiony jest schemat działania ukraińskiej produkcji drona morskiego.
Drony latające, powolne, głośne i ze zbyt słabą głowica nie są skutecznym orężem do zadawania strat rosyjskiej infrastrukturze. Tam gdzie to udało się, wynikało głównie z rodzaju celu tj. np. bazy paliw czy ropy naftowej czy tłoczni gazu itp. Skutecznym rażeniem rosyjskich lotnisk zajmowały się zmodyfikowane, odrzutowe bezzałogowce o sowieckim rodowodzie Tu-142, których profil lotu, prędkość, zasięg i możliwości rażenia zainstalowanej głowicy bardziej przypominają pocisk manewrujący niż latającą bombę z silnikiem tłokowym.
Atak na Sewastopol z 13 września był pierwszym, w którym do tak dalekiego i skomplikowanego uderzenia wykorzystano pociski manewrujące. Nie znamy ich typów – pojawiają się informacje, że były to francuskie SCALP, lub brytyjskie Storm Shadow (a może oba typy?), ale nie można wykluczyć, że to efekt ataku jakiegoś innego systemu np. zmodyfikowanej ukraińskiej rakiety Neptun. Rakiety manewrujące cechują się tym, że ich głowica jest duża – często powyżej 300 kg, a więc i straty wynikające z ich detonacji są znacznie większe, niż w przypadku prostego drona, którego wagomiar ładunku wybuchowego zazwyczaj nie przekracza 50 kg. Pociski manewrujące latają stosunkowo nisko, z poddzwiękową prędkością, mogą wykonywać manewry, omijać przeszkody. Są trudnym celem do zestrzelenia przez obronę przeciwlotniczą.
Ukraińcy w ataku mieli wykorzystać co najmniej 10 takich pocisków, chociaż nie jest jasne, czy część z nich nie było pociskami-wabikami, które miały skupić uwagę obrony przeciwlotniczej podczas gdy właściwe rakiety sięgały swojego celu.
Cel: Stocznia remontowa
Celem ukraińskiego zmasowanego była stocznia remontowa im. Sergo Ordżonikidze, znajdująca się w sewastopolskiej Zatoce Południowej. Bardziej konkretnie, to celem był suchy dok należący do stoczni. Suchy dok to miejsce, w którym mogą odbywać się głębokie naprawy statków i okrętów. Dana jednostka wpływa do doku w którym znajduje się woda, po zamknięciu wrót, woda jest wypompowywana a statek lub okręt stabilizowany już w pozbawionym wody doku. To pozwala na przeprowadzenie wszystkich typów napraw, łącznie z pracami przy np. napędzie okrętu.
W czasie ataku w suchym doku stoczni, który składa się z dwóch części – jednej o długości 155 metrów, druga o długości 175 m, znajdowały się dwa okręty należące do Floty Czarnomorskiej. Był to Duży Okręt Desantowy proj. 775 Mińsk zwodowany w Gdańsku w 1983 roku oraz okręt podwodny proj. 636.3 Warszawianka B-237 Rostów nad Donem zbudowany w Petersburgu w 2014 roku. O ile utrata (czwartego BDK w trakcie półtora roku wojny) jest dotkliwe to utrata jednego z czterech okrętów podwodnych Floty Czarnomorskiej jest już wręcz tragedią, to Od lutego 2022 roku okręt ten uczestniczy w działaniach przeciwko Ukrainie. Jego głównym zadaniem jest wystrzeliwanie pocisków manewrujących Kalibr. Okręt może wystrzeliwać w ciągu jednej misji cztery pociski.
W ostatnich miesiącach pojawiały się informacje, że jeden z rosyjskich okrętów podwodnych może mieć problem z wystrzeleniem pełnej salwy pocisków. Wynikało to z danych ukraińskich analityków, którzy przyglądali się wykorzystaniu okrętów rosyjskich do ataków. B-237 ostatnio przebywał w remoncie głównym w 2020-2021 roku. Remont ten odbywał się w Kronsztadzie, gdzie znajduje się główne centrum budowy i naprawy rosyjskich okrętów podwodnych. Możliwe, że to właśnie Rostów nad Donem miał awarie jednej z wyrzutni, przez co zamiast pełnej salwy czterech pocisków wystrzeliwał ich tylko trzy.
Pojawiły się zdjęcia BDK Mińsk, które potwierdzają jego rozległe zniszczenia. Na moment pisania tego artykułu nie ma wiarygodnych i jednoznacznych potwierdzeń faktu zniszczenia okrętu podwodnego. Są jedynie zdjęcia satelitarne, które wskazują, że w miejscu dokowania B-237 doszło do rozległego pożaru. Patrząc z perspektywy Ukrainy, celem poza uszkodzeniem lub zniszczeniem okrętów było coś jeszcze – wyłączenie Sewastopola jako centrum stoczniowego i głównej bazy morskiej Rosji na Morzu Czarnym. Na poniższym zdjęciu efekt ataku widziany z kosmosu. Oba okręty zostały porażone.
Upadek mitów baniek, i więcej problemów
Atak pociskami manewrującymi na to miasto oznacza, że tego typu operacje, pomimo rozbudowanej obrony przeciwlotniczej mogą się powtarzać częściej. Nieskuteczne zestrzelenie wszystkich nadlatujących pocisków oznacza, że przy następnym ataku zniszczone mogą zostać któreś z okrętów wojennych stojących przy pirsach portowych. To byłaby ogromna strata dla Rosji. Aby tego uniknąć, możliwe, że konieczne stanie się przebazowania głównych sił okrętowych (a przynajmniej tych najcenniejszych) do bazy morskiej w Noworsyjsku. To z kolei skomplikuje operacja ostrzeliwania Kalibrami Ukrainy. Z miejsc strzelań rakietowych z Sewastopola do Odessy jest około 300 km. Z Noworosyjska do Odessy w linii prostej jest ponad 600 km. To daje 100 procent więcej czasu na przygotowanie się do odparcia ataku przez ukraińską obronę powietrzną.
Lista strat rosyjskich okrętów w czasie wojny z Ukrainą
Kolejnym efektem ostrzału będzie prawdopodobne wyłącznie stoczni w Sewastopolu na długi czas z napraw okrętów. Problemem nie tylko jest ryzyko kolejnych ataków na bezbronne, wynurzone okręty, zwłaszcza podwodne, ale także zablokowanie suchego doku uszkodzonymi w ataku jednostkami, których nie będzie można przenieść. W tym czasie naprawy wymagać mogą inne jednostki bojowe. To dotkliwy cios dla Rosji, ponieważ w Noworosyjsku nie ma podobnego zaplecza remontowego, które znajduje się w Sewastopolu. Na ten problem zwraca Dawid Kamizela, analityk ds. wojskowości.
– Noworosyjsk ma trzy małe doki w porcie cywilnym. Mogą z nich skorzystać, ale to nie jest rozwiązanie. Po to była cała gra o Krym w 2014 roku aby zyskać infrastrukturę do bazowania i naprawiania swoich okrętów. To Sewastopol odpowiada całą infrastrukturę remontową, magazynową czy bytową dla załóg. Były plany w 2014 roku rozbudowy Noworosyjska, ale po aneksji Krymu te plany zarzucono. Żadna flota nie jest w stanie funkcjonować bez możliwości odtwarzania zdolności bojowej, ale również kwestii doraźnych napraw i modernizacji. To duży cios dla rosyjskiej floty. – mówi w rozmowie z POLON.pl Dawid Kamizela, analityk wojskowy.
– Ten atak podważa rolę Sewastopola jako głównej bazy morskiej sił rosyjskich na Morzu Czarnym – dodaje Kamizela.
Podobne zdanie na temat ataku ma dr Michał Piekarski z Katedry Bezpieczeństwa Uniwersytetu Wrocławskiego – Atak na stocznie remontową oznacza że Ukraincy są w stanie – czy to środkami lotniczymi czy pociskami ziemia – ziemia (neptuny) zagrozić infrastrukturze na Krymie. Wcześniej ataki prowadziły drony i wojska specjalne. Oczywiście utrata -na pewien czas co najmniej zaplecza remontowego na Krymie i poważne uszkodzenia remontowanych przecież jednostek są dla Rosjan problemem (to trochę tak jakby ktoś kto już jest w szpitalu zachorował ) wiec one mogą już nie wrócić do służby ale najważniejszy jest czynnik polityczny i psychologiczny.
Michał Piekarski widzi w tym ataku również sens o znaczeniu strategicznym.
– Krym pod ostrzałem Ukrainy przestanie pełnić role jaka dla Rosjan pełnił w przeszłości a wiec bazy wojenno morskiej. Może to więc być jednocześnie środek nacisku aby Rosja oddała Krym albo- w scenariuszu mniej dla niej pesymistycznym – ułożenie kart gdyby jednak doszło kiedyś do jakieś formy negocjacji rozejmowych. Przełamania na lądzie na duża skalę nie ma, lądowe zdobycie Krymu było by niezwykle trudne i okupione ogromnymi stratami. Ale wykorzystanie jakościowej przewagi i rozprucie mitycznego bąbla antydostepowego daje już znaczna przewagę. – konkluduje Piekarski.
Komandor Wiesław Goździewicz, emerytowany wojskowy związany z Marynarką Wojenną tłumaczy znaczenie ataku na bazę w Sewastopolu.
– Uszkodzenie dwóch remontowanych okrętów nie wpłynie w znaczący sposób na zdolności operacyjne Floty Czarnomorskiej, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej. Kluczowym czynnikiem jest skala uszkodzeń infrastruktury stoczniowej, która wprost przełoży się na zdolności w zakresie utrzymywania i przywracania sprawności okrętów Floty Czarnomorskiej, ale tu z oceną należy się jeszcze wstrzymać. Nawet całkowita utrata kolejnej „Ropuchy” nie będzie dla Floty Czarnomorskiej szczególnie dotkliwym ciosem – okręty te (zbudowane w Stoczni Północnej w Gdańsku) mają już swoje lata i raczej nie odegrały istotnej roli w obecnej wojnie. Być może miały zostać użyte do wysadzenia desantu na UKR wybrzeżu pod Odessą, ale – jak wiadomo – nic takiego nie miało miejsca. Wypełniały głównie zadania logistyczne. Jeżeli skutkiem ataku porażona została „Warszawianka” to możliwości wystrzeliwania Kalibrów z okrętów podwodnych przez okręty Floty Czarnomorskiej zmniejszyły się o jedną czwartą. To spora strata. – mówi POLON.pl Goździewicz.
Kmdr. Goździewicz wskazuję, że poza potencjalnym atakiem za pomocą Storm Shadow, w grę wchodzić może również atak przy wykorzystaniu nowych rakiet produkcji ukraińskiej czyli Hrim-2.
Na zdjęciu widok suchego doku z kosmosu dzień przed atakiem.
Sewastopol mniej bezpieczny
Każda akcja powoduje reakcje. Rosjanie będą musieli zareagować na nowe zdolności prezentowane przez Ukrainę. Mała jest szansa, aby wystarczyło zwiększyć i tak silną obronę przeciwlotniczą. Tylko wycofanie okrętów do Noworosyjska może uchronić je przed zniszczeniem (chociaż przykład ataku na Olenegorskiego Górnika pod Noworosyjskiem nie daje 100 procentowej pewności) stojąc w porcie. Takie przesunięcie skomplikuje jednak funkcjonowanie operacyjne rosyjskiej floty, co jeszcze bardziej negatywnie wpłynie na jej wykorzystanie podczas wojny.
Rosjanie jednak nie pozwolą nudzić się załogom w bezpiecznych portach. Jak okaże się, że nie da się skutecznie „Kalibrować” Ukrainy z okrętów stojących na redzie Noworsyjska, to wzorem ich kolegów z okrętów Floty Pacyfiku, trafią do okopów pod Bachmutem, Kremienną lub Robotyne.