Magdalena Melke: Jak donosi The Diplomat, 15 czerwca 2022 roku Prowincja Afryki Zachodniej Państwa Islamskiego (ISWAP), filia grupy Państwa Islamskiego (IS) w północno-wschodniej Nigerii i dorzeczu Jeziora Czad, opublikowała w mediach społecznościowych propagandowy film zachęcający do hidżry (migracji) do Afryki w celu zbudowania tam nowej bazy operacyjnej. Skąd przeniesienie uwagi Państwa Islamskiego na ten kontynent?
dr Magdalena El Ghamari: Fakt, że informacje o Daesz, czyli tzw. Państwie Islamskim, ucichły w mediach około 2019 roku, nie oznacza, że podobnie stało się wśród ekspertów zajmujących się tą tematyką. COVID-19 wpłynął na taktykę stosowaną przez grupy terrorystyczne w celu szerzenia swojej ideologii i swoich procesy radykalizacji i rekrutacji. Wielokrotnie wskazywałam, że nawet nie tyle Afryka, co również Azja jest kolejnym obszarem, gdzie dochodzi do decentralizacji struktur tzw. Państwa Islamskiego i Al-Kaidy, która nie zaprzestała swojej działalności Mali i prowincje Daesz w Sahelu są coraz bardziej aktywne a ilość ataków terrorystycznych rośnie.
Z uwagi na zmiany na Bliskim Wschodzie oraz pozostałe konflikty, które mają tam miejsce, Daesz zostało zmuszone do znalezienia innej, bezpiecznej przystani dla swojej działalności. W przypadku organizacji terrorystycznych najczęściej znajdują się one w miejscach wewnętrznych konfliktów, niestabilnej gospodarki czy korupcji. W związku z tym Afryka, a w szczególności region Sahelu w 2022 roku stał się epicentrum ataków terrorystycznych – zgodnie z raportami zaprezentowanymi przez Globalny Indeks Terroryzmu (ang. Global Terrorism Index) czy Globalną bazę danych o terroryzmie (ang. Global Terrorism Database). Zaznaczmy, że w tym rejonie zginęło więcej osób, niż w Azji Południowej, na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej razem wziętych. Państwo Islamskie w Afryce Zachodniej (ISWA) jest najbardziej śmiercionośne grupa w Sahelu. W regionie Sahelu panuje coraz większa przemoc w ciągu ostatnich 15 lat, a liczba zgonów wzrosła o ponad tysiąc procent w latach 2007–2021. Ten wzrost przemocy nie wykazuje oznak osłabienia, zaś czynniki leżące u podstaw są złożone i systemowe, w tym złe wykorzystanie wody, brak żywności, niedożywienie, silny wzrost liczby ludności i słabość rządy. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 15 lat terroryzm w rejonie Sahelu wzrósł o ponad 2000 procent.
Tzw. Państwo Islamskie w wielu przypadkach kojarzy się przede wszystkim z obszarem Bliskiego Wschodu – skąd się wzieli w Afryce? Czemu przestało być to możliwe w tym regionie?
Po Bliskim Wschodzie każda organizacja terrorystyczna szuka miejsc, w których będzie mogła spokojnie działać. Pamiętajmy jednak, że Daesh od zawsze było obecne w rejonie Afryki subsaharyjskiej. W 2014 roku, kiedy Abu Bakr al-Baghdadi reaktywował koncept kalifatu i utworzył coś na kształt pro-państwa w Iraku i Syrii, jego działania odbiły się szerokim echem w Afryce. Wówczas, w 2015 roku, część bojowników z różnych ugrupowań terrorystycznych działających na południe od Sahary, zdecydowało się zadeklarować lojalność wobec al-Baghdadiego. Do jednych z nich należał Abu Bakr al-Shachu. Był on liderem grupy ekstremistów z północno-wschodniej Nigerii: Boko Haram. Organizacja ta wówczas liczyła ok. 30-40 tys. bojowników i zgodnie z Globalnym Indeksem Terrorystycznym to właśnie ona była w tamtym czasie najbardziej śmiercionośną organizacją terrorystyczną na świecie.
Kiedy Boko Haram stało się filią kalifatu Daesh, zaczęli współpracę z pozostałymi ugrupowaniami, np. z Afryki Zachodniej. Poprzez to powstało coś takiego, jak prowincja Daesh w Afryce. Od 2015 roku jest to najsilniejsza grupa – poza Bliskim Wschodem – która się aktywowała na północy Nigerii i na południu Nigru, a także w Mali. Dalej struktury organizacyjne przeszły na tereny Sahary zachodniej, gdzie grupy kilkudziesięcio-kilkuset osobowe zaczęły uznawać zwierzchnictwo Daesh.
Na pewno intensywność działań w Afryce staje się coraz bardziej widoczna w ciągu ostatnich lat, jednak inne informacje zepchnęły temat na boczny tor. Dodam również, że ataki w Afryce nie mają za sobą tak znacznego nagłośnienia medialnego, jak ataki na Bliskim Wschodzie czy w Europie. W Nigerii dochodziło do porównywalnej ilości ataków co w Iraku.
Afrykańskie organizacje działają w zmiennych, lokalnych kontekstach społeczno-gospodarczo-politycznych. Różnica w stosunku do Bliskiego Wschodu polega na tym, że tam ochotnikami byli już zadeklarowani terroryści i dżihadyści, którzy właśnie w Afryce mogli – bez obserwacji całego świata – nabierać rekrutów. W swoich analizach obserwowałam, jak propaganda werbunkowa zmieniała swój kierunek na Afrykę – to właśnie tam szuka się obecnie nowych rekrutów, nie w Europie.
Afryka pojawiła się bardzo silnie w propagandzie terrorystów w kwietniu 2019 roku, kiedy były już lider Abu Bakr al-Baghdadi chwalił bojowników z Mali i Burkina Faso, wzywał do atakowania Francji, wydając całe oświadczenia na ten temat dotyczące konkretnych państw. Widać to również w magazynie Naba , który dalej jest produkowany przez tzw. Państwo Islamskie. Większość artykułów dotyczy działalności organizacji w Afryce subsaharyjskiej i najwięcej informacji pojawia się o Nigerii oraz Mali.
Wśród grup terrorystycznych obecnych w regionie Sahelu wymienia się Al-Kaidę, Boko Haram i Państwo Islamskie. Czy istnieje silne rozróżnienie pomiędzy tymi grupami? Czy grupy te prowadzą ośrodki szkoleniowe?
Bardzo trudno jest wprowadzić silne rozgraniczenie pomiędzy wymienionymi organizacjami. Przykładowo, część bojowników Boko Haram uznała funkcjonowanie Daesh, ale na pewno nie wszyscy. W zależności od tego, jaki jest cel wspólny tych organizacji, to one w pewnym momencie są w stanie działać razem – czy mówimy o Al-Kaidzie w Afryce, czy Daesh, czy Boko Haram. Niemniej jednak równie często zwalczają się, rywalizując o terytorium. Obserwując ich propagandę, organizacje te walczą o ludzi, terytorium oraz finansowanie.
Skąd organizacje terrorystyczne uzyskują środki finansowe?
Wśród sposobów finansowania można wymienić m.in. nielegalny handel narkotykami, rabunek i porwania dla okupu, nielegalny handel i przemyt (papierosy), dary i datki, nielegalna eksploatacja zasobów naturalnych, podatki i haracze, produkty rolne, , złoża surowców naturalnych, działalność biznesowa, zbrojenia i sprzedaż broni, cyberprzestępczość (w tym kradzież tożsamości, oszustwa bankowe czy też ataki ransomware). Niejednokrotnie działalność grup terrorystycznych odbywa się w bardzo dogodnych miejscach pod względem afrykańskich zasobów. W 2015-2016 roku na południowych granicach Libii tzw. Państwo Islamskie pobierało profity w kopalniach złota. To znaczy: zmuszano ludzi do pracy w kopalniach złota i sprzedawano to, co wydobyli. Były również przypadki przemytu ludzi, broni, dzieł sztuki czy wyrobów kultury, zwierząt czy też surowców mineralnych (np. diamenty wojenne).
Przykładowo, w niektórych wioskach w Nigerii Al-Kaida i Daesh zwalczają się wzajemnie, ponieważ rywalizują o dostęp do dóbr, które kradną od miejscowej ludności. Pomimo podkreślania ideologii w przekazach propagandowych, w przypadku finansowania organizacje te kierują się przede wszystkim pragmatyzmem oraz aspektami ekonomicznymi. Dlatego też widać, gdzie te organizacje działają. Przypomnijmy, że na samym początku Daesh zajął się kontrolą usług publicznych, takich jak wywóz śmieci, przewóz ludzi pomiędzy szkołami czy opodatkowania poszczególnych usług (haraczu, określanego przez propagandystów mianem „jałmużny”) i towarów. Znacząco wspomaga to żywotność organizacji. Ludzie po latach konfliktów łakną przysłowiowego „świętego spokoju” i nie do końca interesuje ich, kto go zapewnia. Niektóre grupy terrorytyczne przeprowadzają akcje porwań, domagając się w zamian okupu. Jest to popularna taktyka wśród takich grup jak Boko Haram w Nigerii czy Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (AQIM) w regionie Sahelu. Również narkotyki stanowią ważne źródło dochodów dla niektórych grup, zwłaszcza dla tych działających w regionach o dużej produkcji narkotyków, takich jak talibowie w Afganistanie (z opium) czy niektóre organizacje w Ameryce Łacińskiej.
W ciągu ostatnich trzech lat dokonano siedmiu zamachów stanu w Afryce: W Gwinei, Mali, Burkina Faso, Nigrze, Gabonie, Czadzie i Sudanie. Większość z wymienionych państw znajduje się na terenie Sahelu. Czy możliwa jest korelacja puczy wojskowych z obecnością organizacji terrorystycznych czy są to odrębne zjawiska?
Najłatwiejsza odpowiedź brzmiałaby: tak, są to odrębne procesy. Natomiast pamiętajmy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wskazywanie na permanentne powiązanie jest zbyt daleko idące, jednak z pewnością każda kruchość państwa i wewnętrzna korupcja wpływają na to, że terroryści znajdują przestrzeń na własne działania.
Dobrym przykładem może być północna Libia. Na początku tzw. Państwo Islamskie nie było tam obecne, jednak w momencie kryzysu związanego z przejściem cyklonu Daniel i powodzią, która nastąpiła, po dwóch dniach, kiedy przestała napływać jakakolwiek pomoc, to właśnie terroryści weszli do miasta, zajmując je i wchodząc w wewnętrzne struktury państwa.
Pamiętajmy, że tylko w tym roku w Afryce Zachodniej, w ciągu pierwszych sześciu miesięcy doszło do 1800 ataków terrorystycznych, podczas których zginęło blisko 5 tys. osób. ECOWAS często wspomina, że przy okazji upadających struktur politycznych wzrasta liczba ataków terrorystycznych oraz liczba uchodźców. Biorąc pod uwagę jedynie zachodnią Saharę, ponad 6 mln osób to uchodźcy wewnętrzni. Połączenie ludzi migrujących, znajdujących się w kryzysie humanitarnym oraz organizacje terrorystyczne i kruchość organów państwowych składa się na brak bezpieczeństwa w regionie, skutkujący rebeliami, wzrostem przestępczości, przewrotami państwowymi oraz dezinformacją. Widzimy również odrodzenie się dyktatury wojskowej, szczególnie jasnym przykładem jest Mali i Burkina Faso.
Francja zdecydowała o wycofaniu blisko 1,5 tys. żołnierzy z Nigru. Jak informuje Reuters, podobne działanie w przypadku Mali i Burkina Faso nasiliło przemoc w tych afrykańskich krajach. Czy Paryż mógł pozostawić swoje siły pod rządami junty? Czy wycofanie sił wojskowych utworzy lukę którą wykorzystają organizacje terrorystyczne?
Organizacje terrorystyczne już wykorzystują pojawiającą się lukę. Niger od dawna jest obiektem zainteresowania terrorystów. Bunt junty wojskowej, sankcje nałożone na Niamey przez państwa zachodnie oraz przede wszystkim wycofanie się Francji okazały się dobrym podłożem dla rozpoczęcia aktywności przez organizacje terrorystyczne. Niger niemal od zawsze zmagał się z problemem brutalnego ekstremizmu islamskiego, dodatkowo posiada bogate złoża uranu, które bez wątpienia są atrakcyjne dla Daesh. W związku z tym aktywność tzw. Państwa Islamskiego będzie stale rosnąć – już widzimy w narracji propagandowej wzrost zmianek o aktywności organizacji w Nigrze.
Jakie państwa zachodnie angażowały się w akcje antyterrorystyczne w regionie Sahelu i Afryki Zachodniej?
W regionie Sahelu i Afryki Zachodniej wiele państw zachodnich zaangażowało się w działania antyterrorystyczne, głównie w reakcji na rosnącą aktywność grup ekstremistycznych i dżihadystycznych takich jak Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (AQIM), Boko Haram, Daesz na Saharze i inne powiązane frakcje. Na pewno do najbardziej aktywnych należy Francja, Stany Zjednoczone oraz kraje europejskie. Zaangażowanie Francji w Sahelu jest najbardziej widoczne, głównie ze względu na historyczne powiązania kolonialne z wieloma krajami regionu. Operacja Serval w 2013 roku w Mali była francuską interwencją mającą na celu odepchnięcie ekstremistów, którzy zajęli północną część kraju. Później przekształciła się ona w Operację Barkhane, której celem było szerzej zakrojone zaangażowanie w walce z terroryzmem w regionie Sahelu. USA dostarczały wsparcie logistyczne, wywiadowcze i szkoleniowe dla sił regionalnych walczących z ekstremistami. Miały też małe bazy i placówki, skąd prowadziły operacje z użyciem dronów. W ramach unijnej misji szkoleniowej EUTM Mali, wiele krajów europejskich, w tym Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania i inne, dostarczało instruktorów i doradców do szkolenia wojsk malijskich.Poza EUTM Mali, UE zaangażowała się także w inne inicjatywy, takie jak misja doradcza EUCAP Sahel, mająca na celu poprawę zdolności policyjnych i bezpieczeństwa granicznego w regionie.
Francja wycofała się zarówno z Mali, jak i z Burkina Faso czy Nigru. Czy Paryż stwierdza poprzez to, że nie jest w stanie dalej angażować się w działalność antyterrorystyczną w regionie?
Tak, jak najbardziej. Pamiętajmy, że jeżeli Francja wycofuje się z FCG5 Sahel, pozostawia ona ogromne pole do aktywności uzbrojonych grup terrorystycznych, przestępczych. Niweluje również pomoc humanitarną, zanika możliwość wspierania działań państwa i administracji czy też rozwoju potencjału sił zbrojnych wspieranego przez Paryż.
Zgodnie z informacjami Reutersa wielu obywateli Nigru zebrało się pod francuską ambasadą, paląc francuskie flagi, wzywając do wycofania wojsk. Często słyszy się odniesienia do kolonializmu i wzrost nastrojów antyzachodnich, m.in. w Nigrze, Czadzie, Mali czy Burkina Faso. Jaki jest stosunek państw i społeczeństw Sahelu do zachodniej obecności wojskowej w regionie?
Od lat obserwujemy pogorszenie nastrojów demokratycznych w Afryce. Wielokrotnie wspominał o tym też szef biura ONZ ds. Afryki Zachodniej, Leonard Santos. Przyglądając się ludności Sahelu, widać, jak pogarszają się nastroje, które bazują na neokolonializmie oraz negatywnym stosunku do Zachodu. Pojawia się również ekspansja zradykalizowanych nastrojów antyzachodnich, na których bazują junty i organizacje terrorystyczne. Dlatego też Afryka stała się kontynentem, na którym Daesz może w miarę bezproblemowo prowadzić swoją działalność.
Niestabilność regionu dodatkowo powoduje, że ludność kieruje się w stronę małych, uzbrojonych grup, zapewniających im minimum bezpieczeństwa. Zdecydowanie optyka ta nie jest profrancuska czy prozachodnia, dlatego że patrząc na aktywność Francji, złoża (chociażby uranu) i działalność firm prywatnych, społeczność widzi, że nie chodzi tutaj jedynie o demokrację czy poprawę funkcjonowania państwa, ale o biznes. Doskonale podjudzają to organizacje terrorystyczne, mówiąc o nowych formach kolonializmu. Dodatkowo grupy terrorystyczne obecne są stale na miejscu, w przeciwieństwie do Francji.
W maju w Burkina Faso doszło do masakry, gdzie zabito blisko 150 cywilów w wiosce Karma. Niemal automatycznie władze Wagadugu zrzuciły winę na Francję, oskarżając ją o brak zapewnienia bezpieczeństwa. W narracji politycznej widać, że podczas ataku terrorystycznego obwiniana jest ta strona, która miała budować filary bezpieczeństwa. Bojownicy dżihadu powiązani z Al-Kaidą i Daesz od ponad siedmiu lat prowadzą w Burkina Faso brutalne powstanie. W wyniku przemocy zginęło tysiące ludzi i podzieliła kraj, co doprowadziło do dwóch zamachów stanu w zeszłym roku. Populacja Burkina Faso licząca 22 miliony, a średnia wieku wynosi 17 lat – jest to jeden z najniższych na świecie. Sześć dekad po uzyskaniu niepodległości od Francji stoi przed poważnym problemem demograficznym: co zrobić ze wszystkimi młodymi ludźmi? Burkina Faso zostało dotknięte falą przemocy między grupami zbrojnymi, armią i prorządowymi bojówkami – militiamia, która rozpoczęła się w 2015 r. i od tego czasu pochłonęła tysiące istnień ludzkich, a prawie 2 miliony osób zostało przesiedlonych. W ostatnich tygodniach junta ogłosiła „powszechną mobilizację”, aby zapewnić państwu „wszelkie niezbędne środki” do zwalczania serii ataków dżihadystów, które miały miejsce od początku tego roku, by odzyskać 40% terytorium kraju, które według szacunków jest kontrolowane przez dżihadystów.
Dziękuję za wywiad.
Dziękuję.