Niełatwo jest opowiadać o bezpieczeństwie w dobie konfliktów zbrojnych i kryzysu, lecz ujmijmy tę kwestię w najprostszy możliwy sposób: bezpieczeństwo energetyczne jest nieprzerwanym dostępem do energii. Jego składowe – efektywne zarządzanie zdywersyfikowanymi dostawami energii pierwotnej ze źródeł krajowych i zewnętrznych, niezawodność infrastruktury energetycznej oraz zdolność dostawców energii do zaspokojenia bieżącego i przyszłego zapotrzebowania – zostawmy doświadczonym operatorom systemu. Z kolei druga strona trylematu – „dostępność i przystępność cenowa dostaw energii dla wszystkich odbiorców” to ostatnio głównie kompetencje Urzędu Regulacji Energetyki. Oby tylko regulacje „ceny maksymalnej” z zamiarem przystępności nie odstąpiły od konkurencyjności polskiej gospodarki.
Tej obecnie poszukuje się w inwestycjach w odnawialne źródła energii w myśl wszelkich dogmatów unijnych. „Trójcę świętą” energetyki domyka bowiem zrównoważenie. Lepiej jednak nie mieszać religii z polityką energetyczną, bo zamiast faktów o ociepleniu klimatu możemy dostać ideologiczną papkę lub wojnę przekonań. Niezależnie od poglądów warto dbać o środowisko, dlatego istnieje konieczna potrzeba podjęcia działań o „lepsze jutro”. Stąd zrównoważenie środowiskowe obejmuje osiągnięcie efektywności energetycznej po stronie podaży i popytu oraz rozwój dostaw energii ze źródeł niskoemisyjnych. Ostatni filar zawsze należy łączyć z rozwojem, bo to pojęcie ostatnio lepiej się kojarzy. W końcu jakie to zrównoważenie bez wygody wynikającej z postępu?
Po raz kolejny można jednak powiedzieć, że rozwój w energetyce dokonuje się w myśl zasady 3D. Tym razem „D” to nie tylko wymiar (dimension), ale również ukryty akronim. Jest głęboko schowany za maską deklarowanych politycznych haseł o rozwoju i transformacji energetycznej. Szukając skrupulatnie można odnaleźć w nich Decentralizację, Digitalizację i Dekarbonizację.
Trend decentralizacji energetyki tj. przestawienia systemu na rozproszone źródła wytwarzania bliżej odbiorców oraz tym samym skrócenia łańcucha dystrybucyjnego niesie ze sobą paletę zarówno wyzwań, jak i korzyści. Wymierność tych korzyści będzie wynikać bezpośrednio z dostosowania infrastruktury, szczególnie przesyłowej i dystrybucyjnej. Jej progres determinować będzie drugie D – digitalizacja. Cyfryzacja i zastosowanie sztucznej inteligencji w transformacji energetycznej rozwinie możliwości zarządzania i operacyjności systemem energetycznym. W zarządzaniu pomoże również zastosowanie metod akumulacji energii, chociaż im w debacie nie pomagają trzy zasady termodynamiki.
Ostatni proces, zmora lobby węglowych – dekarbonizacja ma na celu ograniczenie emisji gazów szkodliwych dla środowiska naturalnego, w szczególności gazów cieplarnianych, a nie zupełne odejście od wydobycia węgla. Ekolodzy (błędnie kojarzeni z aktywistami, to naukowcy, w końcu gr. oikos – dom + logos – nauka) potwierdzają zgodnie, że odstąpienie od zanieczyszczania atmosfery jest działaniem nadrzędnym w realizacji celów zrównoważonego rozwoju.
Natomiast za to, czy rozwój energetyki będzie uszyty na miarę Polski, czy na wymiary zagraniczne, w najbliższych latach będzie odpowiadać Pani Minister Paulina Henning-Kloska z Trzeciej Drogi. Wpisuje się z nazwą swojego ugrupowania w powiedzenie – gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Choć trzy łopaty wiatraków na lądzie już niekoniecznie na tej bitwie skorzystały.
Podsumowując, kwitnąca gospodarka energetyczna państwa powinna być stabilnie osadzona na trzech filarach trylematu i rozwijać się w myśl trzech wymiarów rozwoju. Przytaczając rozmowę Euklidesa z uczniem, kto poprzestanie na zgłębianiu zaledwie jednego twierdzenia, po czym będzie oczekiwał zysków, dostanie trzy obole*… Tym którym za mało te trzy, co jest liczbą oznaczającą zmianę. Woleliby cztery, co zwiastuje dobry początek, przepowiadam bogatą i neutralną klimatycznie gospodarkę w 2050 roku. Pojawia się też pytanie… czy istnieje czwarty, nieodkryty wymiar energetyki?