USA i Brazylia w jednym stały domu?
8 lutego w Brazylii pojawiła się wiadomość, że policja sądowa przeprowadziła operację aresztowania kluczowych członków bliskiego kręgu byłego prezydenta Jaira Bolsonaro, który rządził krajem w latach 2019-2022. Lider Partii Liberalnej – największej partii w niższej izbie brazylijskiego parlamentu – został aresztowany, a domy innych polityków zostały przeszukane, w tym samego byłego prezydenta, który musiał oddać policji swój paszport. Operacja policyjna była kulminacją śledztwa, które trwało ponad rok po wydarzeniach w stolicy Brazylii 8 stycznia 2023 roku.
Tego dnia tłum zwolenników Bolsonaro wtargnął do parlamentu, Sądu Najwyższego i pałacu prezydenckiego w reakcji na porażkę ówczesnego prezydenta w październikowych wyborach poprzedniego roku. Epizod ten jest często porównywany do szturmu na Kapitol w Waszyngtonie, który dwa lata wcześniej przeprowadzili zwolennicy Donalda Trumpa, z którym Bolsonaro wykazuje duże ideologiczne pokrewieństwo.
Pomimo niezaprzeczalnego podobieństwa należy jednak stwierdzić, że Brazylia – jak dotąd – poradziła sobie znacznie lepiej niż Stany Zjednoczone z konsekwencjami wirtualnych prób zamachu stanu w dwóch państwach, należących do grona największych demokracji na świecie.
Wiele czynników – strukturalnych lub koniunkturalnych – jest wspólnych dla tych dwóch wydarzeń. Oba wynikały z odmowy uznania przez dwóch przywódców (uważanych za prawicowych populistów) wyników procesów wyborczych w ich krajach.
Trump odmówił przyznania się do porażki wobec Joe Bidena w 2020 roku, podczas gdy Bolsonaro zrobił to samo wobec obecnego prezydenta Brazylii, Luli da Silvy, w 2022 roku. Obaj odmówili udziału w ceremoniach inauguracyjnych swoich następców i zaczęli atakować system wyborczy, który ich zdaniem był sfałszowany.
Trump i Bolsonaro są również podobni w swojej taktyce komunikacyjnej, masowo wykorzystując media społecznościowe do propagowania wszelkiego rodzaju teorii spiskowych i oskarżeń bez dowodów. Podczas pandemii COVID-19 strategia ta mogła kosztować setki tysięcy istnień ludzkich w Brazylii, ponieważ ówczesny prezydent Bolsonaro zachęcał ludność do naruszania środków ograniczających rozprzestrzenianie się choroby ustanowionych przez rządy regionalne i do nieufności wobec wyników kampanii szczepień (w pewnym momencie Bolsonaro stwierdził nawet, że szczepionka COVID-19 może zarażać ludzi wirusem HIV).
Jeśli mówimy o kwestiach bardziej strukturalnych, zarówno Brazylia, jak i Stany Zjednoczone doświadczyły degradacji swoich demokracji w ostatnich latach, ponieważ słabe wyniki gospodarcze, zwiększone nierówności dochodowe i korupcja (znaczący czynnik w przypadku Brazylii) wzbudziły głębokie niezadowolenie elektoratu w obu krajach. Niezadowolenie to zostało umiejętnie ukierunkowane przez liderów takich jak Trump i Bolsonaro, w dużej mierze dzięki ich działaniom w mediach społecznościowych i przy pomocy takich postaci jak Steve Bannon, który pracował przy obu kampaniach wyborczych.
Na tym jednak podobieństwa się kończą. W Stanach Zjednoczonych Trump wydaje się być w przededniu powrotu do władzy, napędzany niezdolnością amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości do ukarania go, a także ogromną niepopularnością rządu Joe Bidena.
Amerykański system wyborczy, zdecentralizowany między 50 stanami, nadal posiada archaiczną strukturę: ogłoszenie oficjalnego wyniku może zająć do dwóch miesięcy, a głosy mogą być wysyłane pocztą na długo przed dniem wyborów. Istnienie Kolegium Elektorskiego oznacza, że prezydent USA może czasami zostać wybrany w oparciu na mniejszości głosów powszechnych. Sytuacja ta sprzyja pojawianiu się wszelkiego rodzaju plotek na temat jego wiarygodności.
W Brazylii całkowicie elektroniczny, scentralizowany system wyborczy może niezawodnie ogłosić zwycięzcę wyborów zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu liczenia głosów. Wszyscy brazylijscy wyborcy głosują tego samego dnia, a większość zawsze wygrywa. W przeciwieństwie do swojego amerykańskiego odpowiednika, Bolsonaro, któremu sądy zakazały startu w wyborach do 2030 roku, wydaje się zmierzać do więzienia.
Po ujawnieniu śledztwa przez brazylijską policję, analitycy twierdzą, że były prezydent może zostać skazany nawet na 20 lat więzienia za atak na demokratyczny porządek. Według najnowszych sondaży, tylko 14 procent brazylijskiej opinii publicznej w pełni lub częściowo popiera zamachowców. W następstwie wyborów Brazylia była w stanie przedyskutować i zatwierdzić niezbędne reformy w tym roku, takie jak pilna reforma kodeksu podatkowego.
W Stanach Zjednoczonych debata polityczna jest w całkowitym rozkładzie dzięki polaryzacji między republikanami i demokratami, co doprowadziło kraj do kolejnych zamknięć rządu, a teraz oznacza zawieszenie pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Nie oznacza to, że w Brazylii wszystko idzie dobrze; wręcz przeciwnie. Brazylia to kraj z gigantycznymi problemami społeczno-gospodarczymi i politycznymi. Jeśli jednak chodzi o demokrację, brazylijski elektorat ma doświadczenie, którego nie miał (jeszcze) jego amerykański odpowiednik. Trzydzieści dziewięć lat temu Brazylia była rządzona przez wojskową dyktaturę, która prześladowała i zabijała tysiące ludzi.
Traumy i blizny z tamtego okresu wciąż rezonują w brazylijskim społeczeństwie, które potrzebowało dwóch dekad, aby odzyskać demokrację. Czy społeczeństwo amerykańskie miałoby taki sam poziom odporności? To kwestia dyskusyjna. To zła wiadomość dla całego zachodniego świata. Niech Europa zwróci na to uwagę, ponieważ wiele krajów na starym kontynencie przechodzi przez ten sam proces polaryzacji politycznej, co Stany Zjednoczone i Brazylia.