Orlen odpowiada NIK
Orlen krytycznie odniósł się do raportu NIK, nazywając go nierzetelnym i nacechowanym politycznie, opierającym się na złej metodologii, szkodliwy dla rynku i spółki.
„Raport NIK w zakresie dot. połączenia Orlen i Grupy Lotos zawiera poważne błędy metodologiczne i posługuje się danymi nie mających odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ustalenia te są bezwartościowe, z ustalona tezą polityczną, tezą w której aktywa Lotosu sprzedano za niższą cenę niż wartość rynkowa. – mówi Jan Szewczak.
„NIK posłużył się w wycenie wartości Rafinerii Gdańskiej iloczynem modelowej marży rafineryjnej razy moce przetwórcze razy 5. Ta formuła stanowi skrajne uproszczeniem gdyż opiera się na danych historycznych, nie uwzględnia kosztów, i ryzyk oraz starzenia się elementów wyposażenia rafinerii co znacznie obniża ich wartość. Dodatkowo te wyliczenia opierają się na przerobie ropy rosyjskiej – od 2022 roku żyjemy w innym środowisku bezpieczeństwa, stabilności dostaw. Zmieniła się również kwestia funkcjonowania branży rafineryjnej.”
„Nawet stosując tak drastyczne uproszczenie NIK nie uniknęła rażących błędów. Błędem jest traktowanie modelowej marży jako wyznacznika zyskowności rafinerii. Jeżeli takie założenia zostały przyjęte, świadczy to o całkowitym braku rozumienia specyfiki branży rafineryjnej, która opiera się na różnych ryzykach. Nawet na stronie Grupy Lotos, w której zawarta jest informacja o marży modelowej pojawia się, że jest to hipotetyczna wartość, której nie można utożsamiać z marżą rynkową. Ta realna marża uwzględnia koszty wynagrodzeń, innych surowców biorących udział w procesie rafinacji. Zgodnie z metodologią stosowaną przez Lotos przyjmowano, że 100 procent surowca wykorzystywanego w Gdańsku to ropa rosyjska, podczas gdy na początku 2022 roku ten poziom wyniósł 65 procent.” Dodaje Szewczak.
„Uważamy, że metodologia jest błędna. Posługując się modelową marżą rafineryjną NIK popełniła błąd, patrząc na dywersyfikacje ropy do rafinerii w Gdańsku. Historycznie ropa rosyjska była tańsza niż inne gatunki ropy. Niższy koszt, to niższa marża a więc, według wyliczeń NIK, wyższa wartość rafinerii. Mnożnik razy 5 wybrany przez NIK został zastosowany całkowicie arbitralnie i świadczy po raz kolejny o nieznajomość branży. Zazwyczaj mnożniki są znacznie niższe. W przypadku MOL mnożnik wynosił 3,1. Dla Lotosu wynosił wtedy 4. To mniej niż przyjęte przez NIK 5.” – mówi wiceprezes Orlen.
„Wyliczenia NIK dotyczące wartości sprzedanych aktywów nie pokrywają się z rzeczywistością, w zakresie w którym odnoszą się do kapitalizacji giełdowej. Średnia wycena Lotosu w okresie 5 miesięcy poprzedzających sprzedaż spółki w ramach realizacji zaleceń KE wynosiła 11 mld złotych. Tymczasem wartość samych aktywów przejętych przez Saudi Aramco czyli 30 procent, według NIK wyceniono na 9 mld złotych, czyli ponad 80 procent wartości całej spółki. To niemożliwe, zwłaszcza, że 70 procent wciąż pozostaje w rękach Orlenu.” – dodaje.
„Fałszywa jest teza, że w wyniku fuzji obniżono bezpieczeństwo paliwowe. NIK przeczy samej sobie, gdyż na początku w raporcie mówi, że pozytywnie ocenia proces dywersyfikacji dostaw paliw i ropy do Polski i zabezpieczenie dostaw surowca. To dzięki umów z Saudi Aramco zapewniamy 45 procent dostaw ropy, która jest parametrowo podobna do rosyjskiej. Nie musieliśmy zatrzymywać zakładów. „Gdyby nie doszło do fuzji, gdyby nie udało się wynegocjować dostaw 20 mln ton ropy naftowej, połowa Polaków musiałaby zostawić samochody w garażu a połowa biznesu w Polsce by upadła. Udało nam się przekonać Saudyjczyków do prowadzenia wspólnego biznesu. Oni lubią działać samemu. Uznali, że jesteśmy godnym i wiarygodnym partnerem. Mamy też wspólne pomysł na biznes, mamy współprace technologiczną, patentową.” – mówi przedstawiciel Orlenu.
– My nie straciliśmy 5 ani 7 mld złotych. W naszej opinii zyskaliśmy 9 mld złotych i jesteśmy to w stanie udowodnić. – dodał Szewczak.