Ropa i sondaże
W ciągu ostatnich piętnastu lat wyzwania dotyczące uznanych na arenie międzynarodowej granic między państwami narodowymi wstrząsnęły powojennym systemem bezpieczeństwa. Rosyjska agresja na Gruzję w 2008 roku i na Ukrainę od 2014 roku doprowadziła do niestabilności w stosunkach międzynarodowych, co znalazło również oddźwięk w innych regionach świata.
Ameryka Południowa, obszar, który od lat trzydziestych XX wieku nie był świadkiem wojny na dużą skalę w swoim sąsiedztwie, wydaje się obecnie nawiedzana przez groźbę konfliktu zbrojnego między Wenezuelą a maleńką Gujaną po przeprowadzeniu przez rząd Wenezueli 3 grudnia referendum, które zobowiązania do aneksji prawie 70 procent terytorium Gujany. Ta była kolonia brytyjska uniezależniła się od Wielkiej Brytanii dopiero w 1966 roku. Konflikt, początkowo wywodzący się ze starego sporu granicznego sięgającego XIX wieku, obecnie nabiera nowego wymiaru, biorąc pod uwagę międzynarodowy scenariusz rosnącej rywalizacji między Zachodem i Wschodem, oprócz obecności mocarstw regionalnych o określonych interesach, jak ma to miejsce w przypadku Brazylii. Aby zrozumieć konflikt, należy jednak wziąć pod uwagę wewnętrzny wymiar polityczny Wenezueli i jego konsekwencje dla jej polityki zagranicznej. Wojna w Ameryce Południowej jest mało prawdopodobna, ale nie może wykluczyć takiej możliwości, tak jak nie przewidziano pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
Spór sprowadza się do kontroli nad terytorium znanym jako Esequibo, regionem o powierzchni 160 tys. kilometrów kwadratowych położonym w zachodniej części Gujanyna którego obszarze (również morskim) od 2015 roku odkryto ogromne zasoby bogactw mineralnych – zwłaszcza ropy naftowej. Gospodarka Gujany, tradycyjnie słabo rozwinięta i słabo zintegrowana z reszta Ameryki Południowej, ze względu na izolację geograficzną i kulturową, przeżyła rewolucję. W 2022 roku PKB kraju wzrósł o imponujące 69 procent, a w 2023 roku przewiduje się jego wzrost o kolejne 38 procent.
Oczekuje się, że do 2027 roku kraj ten będzie eksportował około 1,2 mln baryłek dziennie, co plasuje go w czołówce eksporterów na kontynencie amerykańskim. Perspektywa ta z pewnością przykuła uwagę decydentów w Caracas, po pierwsze, zwykłą chęcią zagarnięcia zasobów – czego dowodem jest fakt, że prezydent Nicolas Maduro podczas konferencji telewizyjnej 4 grudnia „upoważnił” już państwowe przedsiębiorstwo naftowe PDVSA do eksploracji Esequibo. Czytelnik powinien jednak zachować ostrożność, przyjmując tę perspektywę, ponieważ Wenezuela posiada już największe na świecie rezerwy ropy, co sprawia, że 11 miliardów baryłek niedawno odkrytych na terytorium Gujany pozostaje nieco w cieniu zasobów leżących pod ziemią Wenezueli.
Po drugie, ponieważ boom gospodarczy Gujany mógłby w dłuższej perspektywie zmniejszyć ogromną asymetrię sił między obydwoma państwami i znacznie zmniejszyć przewagę militarną jaką posiada obecnie Wenezuela – Gujana ma siły zbrojne liczące zaledwie 7 000 żołnierzy w czynnej służbie w porównaniu z 320 tys. wojsk Wenezueli. Jeśli Wenezuela rzeczywiscie zamierza w kolejnych latach rozstrzygnąć tę kwestię na swoją korzyść na płaszczyźnie militarnej – czas ucieka.
Wewnętrzny wymiar polityczny Wenezueli jest bez wątpienia głównym źródłem napięć w tej kwestii. Reżim Nicolasa Maduro przewodzi gruzom niegdyś jednego z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej. Od 2014 roku krajowy PKB spadł o 80 procent, a ponad 90 procent Wenezuelczyków żyje w ubóstwie. Gangi dominują na obrzeżach dużych miast, a grupy handlarzy narkotyków dominują w centrach miast. W kontekście praktycznie upadłego państwa Maduro jest wysoce niepopularny, a utrzymanie się przy władzy zależy od kombinacji intensywnych represji i sfałszowanych wyborów oraz sprawnej machiny propagandowej. W tym aspekcie okazjonalne stworzenie wroga zewnętrznego jest skutecznym sposobem zgromadzenia wokół siebie poparcia społecznego, ponieważ kwestia Esequibo wykracza poza wewnętrzne podziały polityczne w Wenezueli. Niemniej jednak prawdopodobieństwo, że będzie to kolejny rozdział w strategii politycznej Maduro mającej na celu utrzymanie się przy władzy, jest znaczne, nie należy tego postrzegać jako realnej groźby wojny między obydwoma krajami.
Problem z tą hipotezą polega na tym, że nie wiemy, jakie są kalkulacje polityczne Maduro i jakie są jego interakcje z innymi sprzymierzonymi z nim mocarstwami – Federacją Rosyjską i Chińską Republiką Ludową. Jeśli Maduro dojdzie do wniosku, że Zachód nie ma apetytu na kolejną interwencję ze względu na koszty wsparcia Ukrainy i Izraela, mógłby rozpocząć militarną przygodę, podobnie jak zrobiła to argentyńska dyktatura w 1982 roku. Takie posunięcie prawdopodobnie zostałoby przyjęte z radością przez Moskwę, która korzysta w miarę narastania chaosu w stosunkach międzynarodowych na świecie.
Jaka rola Brazylii?
Rzeczywiście, jednym z aktorów, który ma najwięcej do stracenia na konflikcie, jest Brazylia. Tradycyjnie kraj ten postrzegany jest jako główna siła stabilizacyjna w Ameryce Południowej, która w ostatnich dziesięcioleciach mediowała w licznych konfliktach regionalnych. Brazylia jednak nie może póki co odnaleźć swojej pozycji w konflikcie bliskim jej granic. Administracja Luli da Silvy ma solidne powiązania ideologiczne z reżimem Maduro i unika jego publicznej krytyki. Jednocześnie Brasília ma interesy gospodarcze w Gujanie, czego wyrazem była wizyta byłego prezydenta Bolsonaro w tym kraju w 2022 roku, podczas której brazylijski państwowy koncern naftowy – PETROBRAS – ujawnił zainteresowanie uczestnictwem w boomie naftowym w sąsiednim kraju.
Strategia brazylijska polegała na wyrównaniu szans obu stron i zaproszeniu ich do stołu negocjacyjnego. Problem Gujany, podobnie jak Ukrainy, polega na tym, że negocjowanie statusu jej terytorium oznaczałoby w praktyce rezygnację z przynajmniej części suwerenności. Nie jest pewne, jak skuteczne będzie podejście brazylijskie. Pewne jest, że konflikt, który wciąga do regionu inne wielkie mocarstwa, jest geopolitycznym koszmarem Brasilii, ponieważ doprowadziłby do obecności – być może na stałe – obcych wojsk u bram cennej Amazonii. Wizja ta zmroziła brazylijskich generałów i dowódców wojskowych.
Ryzyko gorącej wojny jest jednak niewielkie: Wenezuela nie ma zasobów finansowych ani bazy przemysłowej, aby utrzymać konflikt. Maduro może spodziewać się najsurowszych sankcji ze strony Zachodu, a nawet międzynarodowej interwencji, które ukarzą go, jeśli zdecyduje się na kroki militarne. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że analitycy mówili dokładnie to samo w przypadku Ukrainy do lutego 2022 roku W czasach globalnej niepewności mądrze jest rozważyć zasadność hipotez, które do niedawna można było łatwo odrzucić.