Ukraińskie embargo?
Ukraiński wiceminister gospodarki i handlu, Taras Kaczka, poinformował 19 września w rozmowie z Rzeczpospolitą o wprowadzeniu przez Ukrainę w ciągu najbliższych dni embarga na polską cebulę, pomidory, kapustę i jabłka. Jak podkreślał w rozmowie Kaczka, do 15 września unijny zakaz importu ukraińskich produktów rolnych dotyczył pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika.
“Zakaz wprowadzony przez ministra Budy dotyczy jeszcze dodatkowo trzech towarów, mąki, otręb a także śruty. To jest arbitralne rozszerzenie tego zakazu unijnego. Jeżeli Polska wprowadza takie arbitralne zakazy znikąd na nowe towary, to my możemy również zakazać sprowadzania towarów z Polski” – zaznacza Kaczka w rozmowie z Rzeczpospolitą.
“Wchodzimy w swojego rodzaju reparacje. Chcemy zachęcać Polskę, by zrobić krok wstecz i by zgodziła się na ten mechanizm, który nie jest wygodny dla nikogo, ale potrzebny, by dopilnować, że ten obrót towarami nie szkodzi polskim ani bułgarskim rolnikom” – mówi ukraiński wiceminister. “Ale jeżeli rząd Polski zakazuje dodatkowych towarów, musi reagować, bo jeśli od pięciu miesięcy rozmawialiśmy o czterech towarach, a teraz mamy zakazane jeszcze kolejne towary, to budzi nasz sprzeciw”.
Tymczasowe środki zapobiegawcze
“Jeszcze w zeszłym roku UE pozwoliła na import ukraińskich produktów rolnych na swoje terytorium z pominięciem ograniczeń celnych, które normalnie obowiązywały przed wojną. Celem tej polityki było głównie wsparcie ukraińskiej gospodarki w czasie wojny” – komentuje dr Dariusz Materniak, redaktor naczelny portalu polukr.net, analityk, doktor nauk o bezpieczeństwie.
“Na początku 2023 roku na jaw wyszły problemy dotyczącego wjazdu do Polski tzw. zboża technicznego. Miało ono jechać tranzytem, jednak było zatrzymywane w naszym kraju, głównie przez pośredników zajmujących się sprzedażą zboża po niższych cenach niż rodzime. W wyniku tego polscy rolnicy nie mieli jak sprzedać własnych płodów rolnych, ponieważ ich tradycyjni klienci kupili już zboże ukraińskie” – mówi Materniak.
W wyniku tego Polska, Węgry, Słowacja i Bułgaria nałożyły ograniczenia importu ukraińskich produktów po protestach rolników, twierdzących, że nie są w stanie sprzedawać swoich plonów ze względu na nadmiar podaży. Jak informuje Politico, wysoki rangą urzędnik UE potwierdził, że po inwazji Rosji na Ukrainę w państwach granicznych nastąpił “tysiąckrotny” wzrost ukraińskich produktów rolnych. W przypadku Polski, import pszenicy wzrósł z 2,8 tys ton w 2021 roku do 500 tys ton w 2022 roku.
Na wniosek Polski, Bułgarii, Węgier, Rumunii i Słowacji, KE zdecydowała się przedstawić nadzwyczajne środki ochronne dotyczące importu nasion pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, polegające na zablokowaniu importu do wspomnianych pięciu państw UE, chyba, że będą one przeznaczone do tranzytu do innych krajów Unii bądź krajów trzecich. Jak komentowała Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, porozumienie “zachowywało zarówno zdolność eksportową Ukrainy (…) jak i źródła utrzymania naszych rolników”.
W kwietniu KE przedstawiła propozycję wsparcia rolników z państw granicznych kwotą 100 mln euro, pobraną z rezerwy rolnej na 2023 rok. Pomoc zostanie skierowana do rolników produkujących zboża i nasiona oleiste: 9,77 mln euro dla Bułgarii, 15,93 mln euro dla Węgier, 39,33 mln euro dla Polski, 29,73 mln euro dla Rumunii i 5,24 mln euro dla Słowacji.
KE zezwala na import
W piątek 15 września Komisja Europejska (KE) zdecydowała się nie przedłużać wygasającego zakazu importu ukraińskiego zboża. Jak poinformowała w komunikacie: “Dzięki pracom platformy koordynacyjnej i środkom tymczasowym wprowadzonym 2 maja 2023 roku udało się wyeliminować zakłócenia na rynkach pięciu państw członkowskich graniczących z Ukrainą”.
Podkreślono również, że Ukraina zobowiązała się do wprowadzenia w ciągu 30 dni “wszelkich środków prawnych (w tym np. systemu pozwoleń na eksport) służących uniknięciu gwałtownego wzrostu importu zboża”, aby zapobiec “zakłóceniom na rynkach sąsiadujących państw członkowskich”. Jednocześnie KE zobowiązała się do monitorowania sytuacji.
Polska, Węgry i Słowacja oświadczyły, że w następstwie decyzji KE nałożą własne zakazy importowe na ukraińskie zboże. Jak informowało Politico, Węgry nałożyły zakaz importu 24 ukraińskich produktów, takich jak zboża, nasiona rzepaku i słonecznika, niektóre produkty mięsne, miód i jaja. Słowacja zdecydowała się na zakaz importu pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku i słonecznika. Z kolei Polska oprócz embarga na pszenicę, kukurydzę, nasiona rzepaku czy słonecznika, zakazała również wwozu śruty oraz otręb, a także mąki z pszenicy zwyczajnej.
Skarga do WTO
18 września na łamach “Brussel Playbook” Politico wiceminister Taras Kaczka poinformował, że Kijów pozwie Polskę, Węgry i Słowację w związku z odmową zniesienia zakazu na ukraińskie produkty rolne. Jak zaznaczał wiceminister Kaczka: “Ważne jest, aby udowodnić, że te działania są złe z prawnego punktu widzenia (…) w naszych oczach te działania Węgier i Polski są wyrazem całkowitego braku zaufania do Komisji Europejskiej”.
“Skarga Ukrainy nie jest czymś szczególnie nadzwyczajnym w kontekście prawnym” – komentuje dr Mateusz Piątkowski z Katedry Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Łódzkiego. “Pomiędzy państwami członkowskimi WTO regularnie dochodzi do sporów na tle stosowania barier handlowych, ceł czy taryf. W związku z tym WTO stworzył specjalny mechanizm rozstrzygania sporów, który przede wszystkim na początku jest metodą koncyliacyjną”.
Jak zaznacza dr Piątkowski, przyjęty przez WTO mechanizm rozwiązywania sporów opiera się w pierwszym kroku na wniosku o konsultacje, rozwiązywane metodami dyplomatycznymi. “Państwa w ich ramach próbują się porozumieć co do sporu, który między nimi zaistniał, a całość procesu administrowana jest przez specjalny organ WTO. Wspomniane negocjacje mogą zakończyć spór, który nie musi eskalować. Natomiast jeżeli nie przyniosą one rezultatu akceptowanego przez obie strony sporu, wtedy można przejść do drugiego etapu, czyli przedstawienia sprawy spornej tzw. panelowi eksperckiemu” – wyjaśnia dr Piątkowski.
Panel przedstawia raport, wskazujący stronę, która mogła naruszyć zobowiązania WTO. Jeżeli któraś ze stron zakwestionuje wnioski wynikające z raportu, kolejnym etapem jest zwrócenie się do organu apelacyjnego WTO (który na chwilę obecną nie funkcjonuje prawidłowo z powodów geopolitycznych). Jak zaznacza dr Piątkowski, procedura posiada konkretnie wyznaczone terminy, jednak “najpewniej do końca roku kalendarzowego powinniśmy wiedzieć, czy spór będzie eskalował na drogę paneli czy apelacji”.
Pytany o możliwe konsekwencje prawne dla Polski, dr Piątkowski odpowiada: “Jeżeli strona polska (a właściwie unijna) przegra sprawę przed WTO i uchylałaby się od wykonania orzeczeń końcowych, to ewentualnym ostatecznym krokiem jest możliwość kompensacji. Polegałaby ona na tym, że Ukraina mogłaby wprowadzić cła na polskie towary o takiej równowartości jaką były straty wynikające z tego, że ukraińskie produkty były objęte polskim embargiem”.
Morawiecki: “Przestrzegam władze ukraińskie”
Premier Mateusz Morawiecki, pytany o wprowadzane embargo na antenie Polsat News powiedział: “Przestrzegam władze ukraińskie: jeżeli będą eskalować konflikt, to będziemy dokładać kolejne produkty do zakazu wwozu na terytorium Polski (…) My zrobiliśmy bardzo dużo jako pierwsi dla Ukrainy i dlatego oczekujemy zrozumienia naszych interesów i my naszych interesów będziemy bronić z całą stanowczością. To oznacza, że oczywiście szanujemy wszystkie kłopoty po stronie ukraińskiej, ale dla nas to interesy naszego rolnika są najważniejsze, interesy polskiego sektora rolnego”.
Jak dodał Morawiecki, Polska nie zgadza się z żadnymi procedurami, regulacjami, rozporządzeniami bądź pozwami, które przeciwko niej kierowane. Podkreślił, że oznaczają one tylko tyle, że ktoś nie rozumie, w tym przypadku strona ukraińska, do jakiej destabilizacji został doprowadzony polski rynek rolny.
Polscy rolnicy byli oburzeni spadkiem lokalnych cen zbóż i zaczęli zarzucać partii rządzącej brak zorganizowania skutecznych zasad tranzytu zboża. Oliwy do ognia dodał fakt, że były minister rolnictwa, Henryk Kowalczyk, usiłował stłumić wczesne protesty zeszłego lata poprzez namawianie rolników, aby wstrzymali się ze sprzedażą własnych zbiorów, obiecując, że ceny wzrosną. Tak się jednak nie stało, a polscy rolnicy stracili pieniądze, pozostając z nadmiarem własnego zboża. Wszystko to dzieje się tuż przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 15 października.
Kaczka: “Nie dajemy żadnego ultimatum”
20 września podczas wywiadu radiowego w RMF24 Taras Kaczka stonował nastroje, oznajmiając: “Spodziewam się, że nie wprowadzimy embarga [na polskie warzywa i jabłka] (…) To ostatni punkt w planie działań, które podejmujemy. Pierwszy punkt to znalezienie porozumienia”. Jak podkreślił wiceminister, Ukraina nie zamierza stawiać “żadnego ultimatum”. “Jesteśmy bardzo cierpliwi, nie dajemy żadnego deadline’u” – podkreślił.
Jak zaznaczył Kaczka w rozmowie z dziennikarzem RMF24 Piotrem Salakiem: “Przedstawiliśmy mechanizm wspólnej kontroli tych czterech produktów zbożowych, żeby dopilnować interesów polskich rolników. Odchodzimy od ogólnego zakazu. Polska będzie decydowała, ile tego zboża wpuścić na swój rynek”. Jak podkreślił wiceminister, ma nadzieję, że ten ruch pomoże odnowić relacje handlowe i uwzględnić racje rolników w Polsce.
W wywiadzie dla Rzeczpospolitej Kaczka zaznaczał, że pozew złożony do Światowej Organizacji Handlu (WTO) “nie jest przeciwko Polsce”, natomiast traktuje o ogólnej możliwości wprowadzania takich środków. Podkreślił również, że Ukraina nie neguje debaty z Polską w tematach wrażliwych czy spornych dotyczących rolnictwa, jednak musi ona przebiegać “w sposób uzgodniony między stronami”. Kaczka podkreślił również, że Ukraina wprowadzi mechanizm, pozwalający na kontrolę obrotu zbożem z Polską.
Zełenski: “dreszczowiec ze zbożem”
Podczas trwającej obecnie 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział: “Uruchomiliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy z naszych portów. Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. Co niepokojące, niektórzy w Europie odgrywają solidarność w teatrze politycznym, zamieniając sprawę zboża w dreszczowiec. Może się wydawać, że odgrywają własne role, w rzeczywistości pomagają przygotować scenę dla aktora z Moskwy”.
W odpowiedzi na te słowa, Morawiecki przypomniał, że Polska była pierwszym państwem, które zaangażowało się w dostawy broni oraz pomocy humanitarnej do Kijowa w momencie rozpoczęcia rosyjskiej agresji. Premier zapewnił, że Polska jest gotowa do pomocy Ukrainie, ale “nie za cenę destabilizacji polskiego rynku”. Dlatego, jak dodał, Polska bez zgody Komisji Europejskiej wprowadziła embargo na ukraińskie zboża.
Ambasador Ukrainy wezwany do MSZ
20 września ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz został w trybie pilnym wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i przyjęty przez podsekretarza stanu w MSZ Pawła Jabłońskiego. Jak podano w komunikacie, wiceminister przekazał „zdecydowany protest strony polskiej wobec sformułowań wygłoszonych przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w dniu wczorajszym, o tym jakoby część państw UE pozorowała solidarność, jednocześnie pośrednio wspierając Rosję (…) w stosunku do Polski jest to teza nieprawdziwa, a ponadto szczególnie nieuprawniona wobec naszego kraju, wspomagającego Ukrainę od pierwszych dni wojny”. [https://www.gov.pl/web/dyplomacja/komunikat-msz13 ]
Jak wskazał Jabłoński, naciski na Polskę „na forach wielostronnych, czy kierowanie skarg do międzynarodowych trybunałów nie są właściwymi metodami rozwiązywania sporów między naszymi państwami”. Zaznaczył również, że metody te nie będą skuteczne, ponieważ działania podjęte przez polski rząd są „zgodne z prawem krajowym, unijnym i międzynarodowym”.
Jabłoński wyraził „zaniepokojenie obserwowanym w ostatnim czasie publicznym przekazem najwyższych przedstawicieli władz Ukrainy, narzucającym jednostronną optykę w odniesieniu do wielowymiarowego problemu eksportu ukraińskich produktów rolnych do państw sąsiadujących”.
Zaznaczył również oczekiwanie wobec ambasadora Zwarycza, że „zarówno polityka prowadzona przez władze Ukrainy, jak i publiczna komunikacja z ich strony będzie odzwierciedlać faktyczny charakter stosunków polsko-ukraińskich (…) z uwzględnieniem bezprecedensowej pomocy okazywanej przez Polskę i Polaków ludności ukraińskiej oraz państwu ukraińskiemu”.
131 mln euro eksportu do Ukrainy w 2022 roku
Jak informuje Tygodnik Poradnik Rolniczy, z całego polskiego eksportu na Ukrainę to właśnie warzywa i ich przetwory wygenerowały największe przychody w 2022 roku, w wysokości 131 mln euro. Stanowiło to 14 procent całości polskiego eksportu zagranicznego w tej kategorii. Według danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR), wywóz warzyw i przetworów Polski do Ukrainy w 2022 roku wzrósł ponad dwukrotnie w stosunku do 2021 roku.
Dominującą pozycję zajmowały pomidory (16 procent), cebula, szalotka, czosnek, pory oraz pozostałe warzywa cebulowe (15 procent) oraz przetwory warzywne (15 procent). W komentarzu dla portalu money.pl Mariusz Dziwulski, ekspert rynku rolno-spożywczego w PKO Bank Polski zaznacza, że w sezonie 2022-2023 Polska wyeksportowała na Ukrainę blisko 122 tys. ton warzyw oraz 68 tys. ton świeżych owoców.
Dziwulski podkreśla, że uwagę zwraca sprzedaż cebuli, która w ubiegłym sezonie wzrosła o 94 procent z uwagi na ukraińskie straty wojenne w tym obszarze. Udział Kijowa w łącznym eksporcie tego warzywa znad Wisły wyniósł 29 procent. Ukraina pozostaje również ważnym partnerem Polski w eksporcie marchwi, pomidorów oraz sałaty.
Polska nie jest najbardziej istotnym rynkiem zbytu?
Zdaniem wiceministra KOWR, Marcina Wrońskiego, ukraińskie zboże stworzyło największe problemy dla państw przyfrontowych ze względu na obniżone koszty transportu i przez to, niższą cenę. Jak tłumaczył Wroński, przed wojną Ukraina eksportowała 40 procent kukurydzy do Belgii, Niemiec, Włoch czy Hiszpanii i to właśnie w interesie tych państw jest wpływanie jak największych ilości ukraińskiego zboża na teren UE.
Wiceminister KOWR zwrócił także uwagę, że w ciągu ostatniego sezonu polski bilans handlu zbożem pozostawał korzystny, a „eksport był kilkukrotnie większy niż import”. Zaznaczył także, że ceny polskiego zboża są zależne także od notowań na giełdach światowych. Jednocześnie uznał dalszy zakaz importu zbóż z Ukrainy za dobrą decyzję, pomagającą ustabilizować rodzimy rybek.
Wiceminister Kaczka w wywiadzie dla Rzeczpospolitej powiedział, że Polska nie stanowi największego i najbardziej istotnego rynku z perspektywy ukraińskich koncernów rolniczych. Zaznaczył, że większą wagę posiadają rynki Włoch, Hiszpanii lub Chin, Indonezji czy Egiptu. Kaczka zaznaczył również, że uważa, iż “ukraińskie i polskie rolnictwo mają świetną wspólną przyszłość”.