Zielony atom
Unijna systematyka dotycząca zrównoważonego rozwoju (popularnie nazywana taksonomią UE) ma na celu ukierunkowanie inwestycji prywatnych na działania niezbędne do osiągnięcia przez Unię neutralności klimatycznej. W 2022 roku Komisja Europejska (KE) uwzględniła zarówno gaz ziemny, jak i energię jądrową jako zielone źródła energii, zgodne z klimatycznymi i środowiskowymi celami UE. Jak zaznaczała rok temu Mairead McGuinness, komisarz zajmująca się stabilnością finansową usług finansowych i uniami rynków kapitałowych: “UE dąży do neutralności klimatycznej do 2050 r. i – aby ten cel osiągnąć – musimy wykorzystać wszystkie dostępne narzędzia”.
Jednocześnie podkreślono, że taksonomia nie określa, czy konkretna technologia na pewno stanie się częścią bilansów energetycznych danego państwa członkowskiego. Jest to szczególnie istotne przy omawianiu energetyki jądrowej, która do dzisiaj pozostaje kontrowersyjnym tematem dla części krajów – również na ile można ją uznać za zielone źródło energii.
Niemniej jednak agresja Rosji na Ukrainę na początku 2022 roku skłoniła wiele krajów do rewizji swojego stanowiska wobec energetyki jądrowej. Wpływ na to miał również następujący po wojnie kryzys energetyczny w Europie, próby zastąpienia gazu alternatywnymi źródłami energii, potrzeba kontroli rosnących kosztów energii oraz przyspieszanie wycofywania paliw kopalnych z bilansów energetycznych państw członkowskich UE.
Atom dzieli UE
Nie stało się tak w przypadku wszystkich państw członkowskich. Najbardziej wokalnym przeciwnikiem energetyki jądrowej pozostają Niemcy, które – najwyraźniej na stałe – wycofały się z jej użytkowania w kwietniu tego roku, zamykając trzy ostatnie bloki atomowe. Również Austria należy do bloku państw przeciwnych elektrowniom jądrowym.
Jak informuje Euractiv, w listopadzie 2022 roku Wiedeń pozwał KE za dołączenie atomu do zielonej taksonomii, a austriacka minister środowiska Leonore Gewessler stwierdziła, że Austria będzie kontynuować swoje antynuklearne stanowisko wobec sąsiadów. Podobnie negatywny stosunek wobec atomu widać w Hiszpanii oraz Portugalii. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zarówno austriacki, jak i hiszpański bilans energetyczny w znacznej mierze opiera się na gazie, importowanym z Rosji. Z kolei Portugalia uzupełnia go hydroelektrowniami.
Jednocześnie coraz wyraźniej widać zawiązujący się europejski sojusz proatomowy, którego największym adwokatem wydaje się być Paryż. Jak informuje Euractiv w zeszłym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył, że “Byłoby historycznym błędem […] spowolnienie inwestycji w energię jądrową […] w Europie”, zwłaszcza, jeżeli w konsekwencji faworyzuje się “większe ilości węgla”. Jasno podkreślono również, że “francuska energia jądrowa nie podlega negocjacjom i nigdy nie będzie podlegać negocjacjom”.
Również Belgia zdecydowała się wstrzymać proces wycofywania się z energetyki jądrowej, które oryginalnie było zaplanowane na 2025 rok. Zamknięcie dwóch reaktorów zostało odroczone o kolejne 10 lat. Rządy Bułgarii, Czech, Chorwacji, Słowacji oraz Słowenii posiadają aktywne reaktory jądrowe, a niektóre z nich planują nawet powiększenie swoich mocy atomowych.
Atom “martwym koniem” dla Berlina
W sobotę 2 września w wywiadzie dla Deutschlandfunk kanclerz Olaf Scholz zadeklarował, że nie zamierza ożywiać “martwego konia”, jakim pozostaje dla niego energetyka jądrowa. Stało się to po wezwaniach Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) do zaprzestania demontażu likwidowanych elektrowni jądrowych, które nadają się do użytku, argumentując to możliwością użycia ich w “gorszych czasach”. Zdanie kanclerza Scholza pozostaje niezmienne: “Energia nuklearna się skończyła (…) Każdy, kto chciałby zbudować nowe elektrownie jądrowe, potrzebowałby 15 lat i musiałby wydać 15–20 mld euro na każdą z nich”.
Jak zaznacza Euractiv, rozbieżności w podejściu do atomu doprowadziły do poważnych napięć między FDP a Zielonymi (silnie antynuklearną partią) pod koniec 2022 roku, dopóki kanclerz Scholz nie interweniował, ustalając kwiecień 2023 roku jako ostatni miesiąc funkcjonowania elektrowni.
Ostatnie niemieckie elektrownie atomowe (Isar 2, Emsland i Neckarwestheim 2) zostały zamknięte 15 kwietnia 2023 roku, pomimo rosnących cen energii i obaw przed nadchodzącą zimą. Niemiecki rząd utrzymuje, że zrezygnowanie z energii jądrowej, rozpoczęte w 2000 roku, zapewni krajowi większe bezpieczeństwo, ponieważ technologia ta jest “nie do opanowania”.
Atom szansą dla Włoch
Z kolei w tym samym czasie Rzym zaczyna wznawiać swoje zainteresowanie energetyką jądrową. Jak informuje Euractiv, w niedzielę 3 września podczas Forum Ambrosetti w Cernobbio minister transportu i wicepremier Matteo Salvini ogłosił zamiar przyspieszenia produkcji energii z atomu. Energetyka jądrowa cieszy się szerokim poparciem wszystkich centroprawicowych partii i była wspominana podczas kampanii wyborczej przez partie Forza Italia (EPP) oraz Fratelli d’Italia (ECR).
Jak podkreślił cytowany przez Euractiv Salvini: “Uważam, że Włochy muszą w ciągu tego roku wznowić badania i udział w energetyce jądrowej. Włochy nie mogą się z tego wycofać. Liczę, że do 2023 roku ten rząd będzie miał siłę, by wyjaśnić Włochom, dlaczego w imię neutralności technologicznej nie możemy powiedzieć „nie” żadnemu źródłu energii”.
Włosi zagłosowali przeciwko tej technologii 8 listopada 1987 roku, przez co zamknięto kilka elektrowni jądrowych, jednak ówczesne referendum nie wprowadziło żadnego prawnego zakazu. Do budowy nowych bloków atomowych nie jest również potrzebne jego powtórzenie – ustawa określająca krajowy plan energetyczny będzie wystarczająca.
Minister środowiska i bezpieczeństwa energetycznego Gilberto Pichetto Fratin ogłosił, że 21 września odbędzie się spotkanie przedstawicieli instytucji i firm na pierwszym posiedzeniu Krajowej Platformy Zrównoważonej Energetyki Jądrowej. Będzie to podmiot łączący i koordynujący wszystkie podmioty krajowe, które w różnym charakterze zajmują się energią jądrową, bezpieczeństwem i ochroną przed promieniowaniem oraz odpadami radioaktywnymi.
Źródło: euractiv.com, dw.com