Według świeżo opublikowanych danych Głównego Urzędu Statystycznego, polska gospodarka w drugim kwartale 2023 roku zmalała realnie o 0,5 procenta względem drugiego kwartału 2022 roku. Po uwzględnieniu sezonowych różnic w aktywności gospodarczej w różnych porach roku, spadek produktu krajowego brutto (PKB) rośnie do 1,3 procenta. W tym samym ujęciu, wskaźnik ten był realnie niższy niż w ubiegłym kwartale o 3,7 procenta.
To nie jest pierwszy kwartalny spadek rocznego PKB. W poprzednim kwartale ów spadek wyniósł 0,3 procenta, a po odsezonowaniu nie zmienił się. Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na to, że w marcu ubiegłego roku prognoza Narodowego Banku Polskiego wskazywała w swoim scenariuszu wyższą dynamikę PKB jako najbardziej prawdopodobną, natomiast obecny scenariusz był uznawany za jak najbardziej możliwy.
Należy również zwrócić uwagę na to, że w pierwszej połowie 2022 roku obserwowaliśmy relatywnie wysokie wzrosty PKB – 8,8 procenta w kwartale pierwszym i 6,1 procenta w kwartale drugim. Oba kwartały bieżącego roku cechowała więc wysoka baza, mogąca wynikać z sytuacji popandemicznej gospodarki, mimo pojawiających się w tym okresie zakłóceń geopolitycznych. Od tego czasu dynamika PKB zaczyna być coraz słabsza i zapewne lwią część tego efektu można przypisać zaostrzeniu polityki pieniężnej i wyraźnemu wzrostowi cen nośników energii.
Ekspert o odczycie PKB
O skomentowanie sytuacji poprosiliśmy Arkadiusza Balcerowskiego, ekonomistę mBanku:
Choć struktura wzrostu PKB za drugi kwartał będzie opublikowana dopiero za 2 tygodnie, już obecnie możemy podejrzewać co stało za dość słabym wynikiem. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na usługi, których nie sposób mierzyć w ujęciu miesięcznym. Z danych o sprzedaży detalicznej mogliśmy wnioskować słaby wynik spożycia prywatnego, niemniej nie aż tak słaby jaki prawdopodobnie ujrzymy za kilkanaście dni. Usługi w drugim kwartale znajdowały się pod ciężarem wciąż wysokiej inflacji, która ewidentnie dusi wzrost realny, a także wysokich stóp procentowych. W efekcie realny fundusz płac obniżał się, a dopiero w ostatnim czasie nastąpiła na tym polu zmiana. Drugim czynnikiem, który mógł ciążyć na PKB w minionym kwartale, są zapasy i ich dalsze ograniczanie. Zdaniem ankietowanych przez NBP firm ich poziom w gospodarce jest wciąż zbyt wysoki.
Czy możemy mówić o recesji? Myśląc klasycznie – nie możemy. Nie odnotowaliśmy bowiem dwóch kwartałów z rzędu z ujemną kwartalną dynamiką PKB. Myśląc jednak bardziej całościowo z pewnością możemy mówić o jakiejś formie recesji, tudzież stagnacji gospodarczej. Pierwsza połowa roku zakończyła się bowiem przysłowiowym „zerem”, a to oznacza, iż wzrost nominalny ciągnięty był wyłącznie przez wyższe ceny.
Co dalej? Wskaźniki koniunktury wskazują, że dołek koniunkturalny jest z nami. Dane z realnej gospodarki również wskazują, że dno jest blisko. Szczególnym optymizmem napawa wzrost realnych dochodów rozporządzalnych, który powinien wskrzesić konsumpcję po raczej nieudanym początku sezonu wakacyjnego. Pozostałe części gospodarki będą reagować z opóźnieniem. W kolejnych miesiącach coraz więcej będzie efektów stymulacji fiskalnej (bezpieczny kredyt 2% i inne dodatki ustawowo zapisane na początek 2024 roku) oraz …monetarnej, bo w głowach konsumentów luzowanie polityki pieniężnej w zasadzie jawi się jako pewne (prezes Glapiński obiecywał).
Słabszy wynik za poprzedni kwartał ma oczywiście konsekwencje dla naszej prognozy na cały 2023 rok. Z perspektywy czasu zupełnie niepotrzebnie podnieśliśmy prognozę i pora na powrót do starego dobrego przedziału 0,5-1,0 procent (prognoza sprzed niepotrzebnej zwyżki plasowała się na +0,4 procent).
Biorąc pod uwagę powyższy komentarz, głosy o „technicznej recesji” są nieco przesadzone. Polska gospodarka wykazuje gorszą dynamikę niż ta, do której przyzwyczaiło nas ostatnie kilka lat. Nie dzieje się to bez powodu – w warunkach podwyższonej inflacji hamujemy gospodarkę, żeby sprowadzić ją do celu.