Magdalena Melke: Czym jest i czym zajmuje się organizacja “Batalion Ukraińskich Kobiet” (BUK)? Czym jest projekt “Głos kobiet” i jaki jest jego cel?
Maria Zakharchuk: Batalion Ukraińskich Kobiet (BUK) to stowarzyszenie kobiet, które stanowią wsparcie dla naszych ukraińskich obrońców, w wojnie którą rozpoczęła Rosja. BUK składa się z ponad 50 wolontariuszek, które nieustannie pomagają wojskowym, działając razem z nimi w celu zakończenia wojny. Jest to organizacja non-profit, powstała 26 marca 2022 roku w odpowiedzi na pełnoskalową agresję Rosji. Zajmujemy się zbiórką funduszy, zakupem sprzętu ochronnego dla obrońców czy też kampanią informacyjną dotyczącą sytuacji na Ukrainie.
Jednym z projektów, który prowadzimy jest „Głos kobiet”. Docieramy z pomocą do ukraińskich kobiet, oferując im wsparcie psychologiczne. Każda kobieta, która do nas przychodzi, może się zgłosić ze swoją historią lub problemem, ponieważ wśród wolontariuszek znajdują się lekarki i psycholożki, udzielające takiej pomocy za darmo.
Czy wolontariuszki działają jedynie na terenie Ukrainy, czy również za granicą?
Większość wolontariuszek znajduje się na Ukrainie, choć można powiedzieć, że tak naprawdę jesteśmy wszędzie. Pracujemy zdalnie, łącząc się ze sobą na wideokonferencjach, telefonicznie. Osobiście mieszkam teraz w Krakowie, jestem przedstawicielką BUK-u w Polsce. Jeśli chodzi o udzielanie pomocy, w przypadku naszych wolontariuszek-lekarek, istnieje możliwość kontaktu z nimi i zgłoszenia się do nich bezpośrednio o pomoc, w zależności od tego, z jakiego regionu Ukrainy pochodzi zgłoszenie. Jeżeli natomiast mamy do czynienia z kobietą, która chce opowiedzieć swoją historię, opowiedzieć o rzeczach, które widziała na wojnie, wolontariuszki umawiają się z nimi na rozmowę telefoniczną lub zdalną. Jest to spowodowane migracjami ludzi w trakcie wojny, przecież wiele kobiet wyjechało za granicę.
Czy istnieje ośrodek, w którym kobiety mogą uzyskać pomoc, czy przede wszystkim jest to działalność rozproszona?
Niestety na razie nie posiadamy żadnego ośrodka, jednak znajduje się on w projekcie – wolontariuszki planują jego oficjalne otworzenie w Kijowie. Na początku wojny, 26 marca jedna z naszych założycielek, Alona Danilova, podzieliła się swoim pomysłem stworzenia organizacji z koleżanką. Jej mąż, brat i ojczym walczyli o wolność Ukrainy już od 2014 roku. Od tamtej pory minęło półtora roku, a my nadal działamy, rozwijamy się i poszerzamy kręgi wolontariuszek.
Jesteśmy zdeterminowane, by nieść pomoc kobietom. W początkowych dniach wojny również pomagałyśmy ludziom uciekającym z kraju, udzielając im chociażby niezbędnych informacji dotyczących drogi czy bezpieczeństwa. Obecnie członkinie organizacji również dzielą się konkretnymi obowiązkami, takimi jak prowadzenie kampanii informacyjnej, prowadzeniem „Głosu kobiet” czy pomocą niesioną na bezpośrednio, na miejscu.
Czy oprócz Polski wolontariuszki działają również w innych krajach?
Tak, mamy wolontariuszki w Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Czechach i na Węgrzech.
Przejdźmy do omówienia samego projektu „Głos kobiet”. Wspomniała Pani, że jego głównym celem jest pomoc psychologiczna kobietom, które ucierpiały w wyniku wojny na Ukrainie. Chciałam jednak spytać czy celem projektu jest również rozpowszechnianie wśród opinii publicznej tego, jak wygląda sytuacja kobiet na Ukrainie i ich życie w czasie wojny?
Tak, to nasz główny cel – chcemy, aby informacja o tym, co się wydarzyło i co się dzieje obecnie na Ukrainie docierała do jak największego grona odbiorców. Chcemy mówić o zbrodniach wojennych, w jaki sposób odbywała się ewakuacja, mówić o przemocy wobec kobiet, o gwałtach które są dokonywane w trakcie konfliktu.
Niestety, kobiety najczęściej boją się o tym mówić. Na początku wojny informacje dotyczące zbrodni wojennych pojawiały się wszędzie, było o nich słychać. Teraz, kiedy minęło już półtora roku, media nie podają podobnych informacji tak często, sprawy nie są nagłaśniane. Dlatego zależy nam, aby szczególnie poza granicami Ukrainy historie tych kobiet zostały zauważone, usłyszane – podobnie jak te z II wojny światowej.
Chcemy, aby zachodnia opinia publiczna wiedziała, w jak brutalny sposób kobiety zostały potraktowane. Naturalnie skupiamy się tutaj na głosie ich samych: o tym, jakie okropieństwa widziały na własne oczy, łącznie z gwałceniem ich dzieci, zabijaniem i torturowaniem mężów. Te historie dzieją się nadal na naszych oczach i uważamy, że wszyscy powinni o nich wiedzieć.
Czy organizacja składa się tylko i wyłącznie z kobiet?
Owszem, organizacja BUK składa się jedynie z kobiet. Postanowiliśmy, że skoro mężczyźni (i część kobiet) walczą na froncie, to kobiety, które zostały w domu, również powinny wesprzeć walczących we własny sposób. Dodatkowo w dużej części przypadków kobiety, które się do nas zgłaszają, szybciej zaufają innym kobietom, łatwiej się przed nimi otworzą.
W jaki sposób dokonuje się zbieranie historii, w jaki sposób wolontariuszki docierają do kobiet, które potrzebują pomocy lub chcą się podzielić swoimi doświadczeniami?
Organizacja działa przede wszystkim w Internecie – stworzyłyśmy specjalną ankietę i stronę, na której opisany jest cel projektu. Dostępny jest link, przez który można podać swoje imię i opisać historię. Można się z nami również skontaktować przez podany na stronie numer telefonu czy mail. Wolontariuszki udzielają również wywiadów w mediach, próbujemy też uzyskać jak najwięcej informacji, w jaki sposób prowadzić taką organizację, ponieważ niewiele z nas miało doświadczenie w prowadzeniu podobnych inicjatyw.
Wspomniała Pani, że wolontariuszki są obecne również w innych krajach europejskich i moje pytanie brzmi, w jaki sposób rozpowszechniają one wiedzę o wojnie i sytuacji kobiet na Ukrainie za granicą?
Po pierwsze staramy się być obecne na protestach i akcjach organizowanych przez aktywistów, sprzeciwiających się wojnie i agresji Rosji. Po drugie tłumaczymy historie ukraińskich kobiet na języki lokalne, aby mogły one dotrzeć do jak największej liczby osób, kontaktujemy się z mediami, dziennikarzami, fotografami. Staramy się opowiadać o nich i naszej idei indywidualnym osobom, znajomym. Na początku wydawało mi się, że ludzie nie będą chcieli o tym słuchać, jednak okazało się, że są zainteresowani.
Będąc w Krakowie spotkałam również wielu obcokrajowców, którzy przyjechali by pomagać w samej Ukrainie. Przykładowo – poznałam francuskiego fotografa, który zdecydował się jechać na Ukrainę aby dokumentować konflikt. Zaprosiłam go na organizowane przez nas wydarzenie, był pod dużym wrażeniem. Jedną z części jego projektu było wykonanie portretów zdjęciowych ukraińskich kobiet, które są wojskowymi lub też ktoś z ich rodziny jest w wojsku. Wiele z nich odmawiało. Kobiety często boją się zdjęcia czy opowiedzenia własnej historii.
Czy mogłaby Pani przytoczyć historie kobiet, które zgłosiły się do BUK-u?
Niektóre z historii dostępnych na stronie są już przetłumaczone na język polski. Osobiście najbardziej bolały mnie historie z Kijowa, Buczy, Irpienia… Ewakuacja, strach ludzi, którzy przeżyli, nie da się tego czytać bez łez w oczach. Jedna z dziewczyn, dwudziestoparoletnia, obudziła się rano, widząc przed sobą czarny dym i ruiny zbombardowanych domów w okolicy. Zdecydowała się zejść do schronu, jednak nie było tam już miejsca, więc była zmuszona zostać na korytarzu, sama, zamknięta. W ogromnym stresie i strachu. Kolejno ewakuacja: 200 km i 15 godzin spędzone ze zwierzętami, nieznanymi ludźmi. Takich historii jest mnóstwo, również takich, gdy na oczach poszczególnych kobiet ginęły całe rodziny. Do jednej z nich, dzień przed bombardowaniem, zjechała się cała rodzina, która kolejnego dnia zginęła przez uderzenie rakiety w dom gdzie się znajdowali.
Poprzez „Głos kobiet” chcemy przekazać te historie, chcemy, aby informacja o tym, że zbieramy takie opowieści dotarła zarówno do ludzi z zza granicy, jak i samych Ukrainek. Przykładowo, jadąc w pociągu spotkałam Ukrainkę z Mikołajowa, która opowiedziała mi historię ewakuacji z miasta – jej mąż został na miejscu. Pytam, czy mogłaby opisać mi tę historię, a w odpowiedzi słyszę: „Ale dlaczego? Ja nie chcę płakać, takich historii jak moja jest tysiące, po co je powtarzać, skoro i tak wszyscy o nich wiedzą?”. A tak naprawdę wiadomo o nich na Ukrainie, całkiem dobrze w Polsce, ponieważ jest blisko, ale w innych krajach już niekoniecznie.
Czy wolontariuszki są przeszkolone do prowadzenia takich rozmów?
Tak, kobiety, które zbierają informacje bezpośrednio od poszkodowanych i straumatyzowanych kobiet, są poinformowane, w jaki sposób powinny zbierać informacje, jak się zachowywać w trakcie przeprowadzania wywiadu. Niestety nie mogę udzielić dokładnych informacji na ten temat, ponieważ zajmuję się komunikacją organizacji i osobiście nie przeprowadzałam takich wywiadów.
Jak zmieniało się nastawienie i emocje związane z wojną? Od agresji Rosji na Ukrainę minęło już ponad 500 dni i niestety nie widać końca konfliktu. Czy widziała Pani ewolucję podejścia do wojny?
Tak, jak najbardziej, widać różnicę. Niestety, 500 dni to dużo. Ludzie mają tendencję do przyzwyczajania się i w Ukrainie ludzie również zdążyli się w znacznej mierze do wojny przyzwyczaić. Na początku panował strach, ból, szok i przerażenie. Kobiety dzieliły się informacjami, swoim cierpieniem. Obecnie widać już fazę przyzwyczajenia, często słyszę też głosy, że „ręce opadają”, że mają już dosyć wojny. Ludzie stracili pracę, domy, swoje rodziny i wszystko to, czym żyli do tej pory. Czasami są zdemotywowani, zastanawiają się, kiedy będzie koniec. Równocześnie też wiele osób czuje zobowiązanie widząc wysiłek żołnierzy na froncie, stwierdzając, że skoro oni walczą, to my też nie możemy się poddać. Musimy się pozbierać, pomagać im i czekać na koniec wojny.
Czy BUK otrzymuje jakąś formę wsparcia rządowego? Widziałam, że w grudniu 2022 roku BUK otrzymała od prezydenta Wołodymyra Zełenskiego nagrodę „Złote Serce” oraz Nagrodę Wolontariatu w kategorii pomoc wojsku.
Tak, otrzymałyśmy nagrodę. Jednak jeśli chodzi o wsparcie finansowe, nie otrzymujemy żadnego, a każda wolontariuszka pracuje za darmo. Jednak najpewniej będziemy starać się o uzyskanie grantu związanego z naszą już półroczną pracą. Jako BUK zbieramy fundusze, które w całości przeznaczamy na zakup sprzętu i pomoc wojskowym na froncie oraz projekty, np. „Głos kobiet”.
Dziękuję za wywiad.
Dziękuję.
Link do strony Batalionu Ukraińskich Kobiet: https://www.womenbattalion.com.ua/en/
Link do strony projektu „Głos kobiet”: https://www.womenbattalion.com.ua/category/golos-zhinky/
Link dla kobiet, które chcą podzielić się swoją historią: https://docs.google.com/forms/d/1VA2RY1Z0V-0Pmx9DRLmCmYGKjCSU1v-deaZIH5fio-U/edit?ts=649a8402