Groźne niewybuchy i broń chemiczna
Virginijus Sinkevičius komisarz Unii Europejskiej ds. środowiska, oceanów i rybołówstwa, w komentarzu dla Financial Times podkreślił wagę problemu niewybuchów, które pozostały na dnie Bałtyku po zakończeniu I i II wojny światowej. Zdaniem litewskiego polityka, stanowią one nie tylko poważne zagrożenie ekologiczne, lecz także mogą posłużyć przestępcom do odzyskania części materiałów wybuchowych oraz wstrzymują prace związane z budową morskich farm wiatrowych.
Sinkevičius oszacował wielkość niewybuchów na 300 tys. ton, zaznaczając, że zagrażają one ludziom, morskiej faunie i florze oraz prowadzonej działalności gospodarczej – nie tylko w zakresie energii odnawialnych, lecz również sektora rybołówstwa. Dodatkowo, ze względu na stosunkowo niewielką głębokość akwenu, porzucona broń może być wydobywana przez grupy przestępcze – od rakiet i granatników po niewybuchy min i amunicję małego kalibru.
Kolejnym aspektem pozostaje możliwy wyciek toksycznych chemikaliów, takich jak biały fosfor czy gaz musztardowy. Zdaniem Fundacji MARE zajmującej się ochroną Bałtyku, spoczywająca na dnie akwenu broń chemiczna i konwencjonalna stanowi tym większe zagrożenie, im dłużej zwleka się z jej wydobyciem i zabezpieczeniem. Według danych fundacji, w Morzu Bałtyckim znajduje się obecnie ok. 40 tys. ton broni chemicznej, z czego co najmniej 15 tys. ton to trujące środki bojowe (BST), w tym iperyt siarkowy, adamsyt czy tabun.
Obecność niewybuchów na dnie Bałtyku jest nie tylko efektem prowadzonych działań wojennych, lecz również świadomej polityki prowadzonej po zakończeniu konfliktów. Podwodne magazyny były uważane za najszybszy i najbezpieczniejszy sposób pozbycia się broni po obu wojnach światowych, jednak wiele pocisków zostało zatopionych przypadkowo i od tego czasu znajduje się daleko od pierwotnych miejsc składowania. Do trzech głównych obszarów składowania broni należy cieśnina Małego Bełtu, południowo-zachodnia część Głębi Gotlandzkiej, Głębia Bornholmska oraz cieśnina Skagerrak.
Dyrekcja Generalna ds. Gospodarki Morskiej i Rybołówstwa Unii Europejskiej określiła tę sytuację w zeszłym roku mianem “tykającej bomby zegarowej”. W komentarzu dla Financial Times Sinkevičius zapowiedział wezwanie we wrześniu ministrów zajmujących się tematyką Bałtyku na spotkanie, podczas którego będzie nalegał na koordynację działań na rzecz oczyszczenia akwenu. Zaznaczył również, że przy obecnym stanie wiedzy i zmapowania terenu ciężko jest określić ostateczną cenę oczyszczenia morza.
Warunki geograficzne akwenu dodatkowo wzmagają obawy związane z wydostaniem się niebezpiecznych chemikaliów. Bałtyk posiada szczególnie wrażliwy ekosystem, spowodowany powolna cyrkulacją wody, ograniczonym połączeniem z Morzem Północnym (jedynie poprzez Cieśniny Duńskie, Kattegat, Skagerrak i Limfjorden) oraz płytkością (średnia głębokość wynosi 54 metry). Część wód Bałtyku znajdująca się poza obszarem cieśnin oraz południowo-zachodnich obszarów jest nisko zasolona, uboga w tlen oraz występujące gatunki roślin i zwierząt.
Dodatkowo, Morze Bałtyckie pozostaje obszarem ruchliwym ze względów komunikacyjnych – według danych HELCOM (Baltic Marine Environment Protection Commission) w dowolnym momencie na morzu znajduje się do ok. 2 tys. statków. Obszar pozostaje również ważny dla NATO, przede wszystkim ze względu na jego wykorzystanie jako kluczowej trasy dla rosyjskiej marynarki wojennej, której bazy znajdują się w Kaliningradzie i Sankt Petersburgu.
Jak zaznacza Financial Times, krajem który dotąd najbardziej zaangażował się w usuwanie powojennych niewybuchów były Niemcy. Berlin przeznaczył ok. 1 mln euro na rozwój robotów, mających wykrywać i odzyskiwać niewybuchy, wspiera również projekt firmy Thyssenkrupp, polegający na usuwaniu pocisków za pomocą dźwigu. Również Sojusz Północnoatlantycki, razem z łotewską marynarką wojenną, koordynował niektóre wysiłki usuwania wojskowego sprzętu, m.in. 40 historycznych min.
Zdaniem Gilesa Dicksona, dyrektora generalnego organizacji WindEurope, niewybuchy nie stanowią największego wyzwania przy budowie farm wiatrowych, ponieważ deweloperzy mapują dno morskie podczas ustalania lokalizacji elektrowni i zapewniają oczyszczenie obszaru przed rozpoczęciem prac.
Źródło: ft.com, fundacjamare.pl