Bunt Wagnera
Od rana w mediach pojawiają się obrazki z ulic Rostowa i innych rosyjskich miast, które są opanowywane przez najemników Grupy Wagnera, która ogłosiła nieposłuszeństwo wobec decyzji podejmowanych przez rosyjskie ministerstwo obrony. Ten, w głównej mierze konflikt personalny pomiędzy szefem Wagnera – Jewgienijem Prigożynem, a kierownictwem ministerstwa obrony – z generałami Siergiejem Szojgu i Walerijem Gierasmowem, może być szybko zakończony, jednak będzie miał on poważne implikacje dla rosyjskich wysiłków wojennych na Ukrainie.
Siły osobowe i sprzęt
Siły Wagnera według Prigożyna liczą 25 tys. Trudno oszacować ich rzeczywistą wartość. Dużo z najemników straciło życie podczas krwawego zdobywania Soledaru i Bachmutu. Prawdopodobnie jednak Prigożyn może liczyć na co najmniej kilka tysiący dobrze wyszkolonych i obytych w bojach najemników. Na przeciwko im stoją głównie żołnierze formacji tyłowych, którzy nie byli zaangażowani w działania przeciwko Ukrainie. Są to zazwyczaj poborowi, którzy odbywają obowiązkową służbę wojskową. Bez doświadczenia bojowego i odpowiedniego przeszkolenia. W rosyjskich sieciach społecznościowych pojawiają się kolejne nagrania z przemarszów rebeliantów po drogach federalnych m.in. trasą M4 Rostów-Moskwa. Według niepotwierdzonych informacji, Wagnerowcy mają za cel zajmować kolejne miasta na południu Rosji – Woroneż oraz Krasnodar. Ich siły składają się głównie z lekkich pojazdów, SUVów, ciężarówek ale można również było dostrzec na nagraniach czołgi, transportery opancerzone a nawet samobieżne systemy przeciwlotnicze Pancyr.
Znacznie mniej, póki co, pojawia się nagrań z samych starć. Dotychczas na pojedynczych filmach można było dostrzec kilka zniszczonych pojazdów, w tym uzbrojonych, oraz coś co miało przypominać zestrzelony śmigłowiec. Siły rebeliantów miały zestrzelić w nocy trzy śmigłowce należące do rosyjskich sił zbrojnych, które zostały wysłane do powstrzymania pochodu Wagnerowców. Sam Prigożyn poinformował, że siły Wagnera zajęły lotnisko wojskowe Milerowo pod Rostowem, które od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę pełniło ważną rolę w prowadzeniu operacji powietrznych przeciwko ukraińskim obrońcom i cywilom.
Te wszystkie siły i środki mogły właśnie teraz atakować ukraińskie pozycję, bądź stanowić wsparcie dla broniących się Rosjan na Zaporożu. Lotnictwo rosyjskie zamiast wspierać walczących w okopach, musi wykonywać misje nad własnym terytorium przeciwko rebeliantom z Wagnera. To oznacza zarówno potencjalne ryzyko utraty samych maszyn, ale także ich zużycie oraz marnowanie zasobów bojowych. Ukraina na tym zyskuje potrzebny czas.
Logistyka, głupcze!
Kolejnym elementem, na który negatywnie wpłynie bunt w Rosji jest zapewnienie logistyki dostaw sprzętu, żywności i amunicji na rzecz walczących na froncie. Siły rosyjskie od początku inwazji borykały się z ogromnymi problemami logistycznymi. Wynikały one ze złych planów logistycznych, ataków ukraińskich na punkty zaopatrzeniowe i bazy sprzętu i amunicji, niedostatecznej liczbie pojazdów i wagonów kolejowych, niedoborowi kierowców, czy też wydłużonym liniom zaopatrzeniowym, które trzeba było pokonać aby dowieźć zaopatrzenie do punktu docelowego. Problemem była również uszkodzona i zniszczona w wyniku działań wojennych infrastruktura mostowa i drogowa. Teraz jeszcze do tego dochodzą działania zbrojne na terenie Rosji.
Obwód rostowski i woroneski, a także krasnodarski pełnią kluczową rolę w zaopatrywaniu rosyjskich sił zbrojnych walczących na Donbasie i południu Ukrainy. Przez Rostów i Woroneż trafia zaopatrzenie i amunicja do wojsk walczących w obwodach donieckim i ługańskim, z kolei obwód krasnodarski jest kluczowy do zaopatrywania wojsk poprzez Krym, na Chersońszczyźnie i Zaporożu. Blokady głównych magistral transportowych na południu Rosji zarówno przez siły rządowe jak i rebeliantów spowodują kolosalne uderzenie w możliwości prowadzenia walk przez żołnierzy na praktycznie całej długości frontu. Dodatkowo, część zapasów zamiast na front trafiać będzie do oddziałów będących na terytorium Rosji.
Chaos w dowodzeniu
Wagnerowcy nad ranem 24 czerwca otoczyli i zajęli siedzibę dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego (POW) w Rostowie. Dowództwo POW pełni rolę kierowania działaniami wojennymi na Ukrainie. To tam przebywają najważniejsi oficerowie i dowódcy kierujący operacjami wojennymi. Rosyjski system dowodzenia charakteryzuje się wysokim stopniem hierarchizacji. W odróżnieniu od armii NATOwskich, rosyjscy podoficerowi i oficerowie młodsi nie mają dużej autonomii w podejmowaniu decyzji na poziomie operacyjnym i taktycznym. Chaos w Rostowie, konieczność zarządzania wojskami POW na terytorium Rosji w starciach z rebeliantami spowoduje chaos w dowodzeniu operacjami i kierowaniu wojskami będącymi na Ukrainie. Jest to szczególnie niebezpieczne dla armii rosyjskiej w obliczu postępującej ukraińskiej kontrofensywy.
Dla Ukrainy same pozytywy
Bez względu na finał „Buntu Wagnera„, bez względu na podłoże jego wybuchu i inspiracji, obecny chaos na terenie Rosji z perspektywy operacyjnej jest korzystny dla walczących wojsk ukraińskich. Ta sytuacja jeszcze bardziej podkopuje słabe i tak rosyjskie morale. Część rosyjskich wojsk, zwłaszcza wywodzących się z tzw. Zeków (czyli werbowanych więźniów) może popierać działania Prigożyna, który wcześniej miał wyłączność na werbowanie skazanych odsiadujących wyroki w rosyjskich koloniach karnych. Od wiosny tą możliwość odebrano mu i skierowano do struktur ministerstwa obrony. Prigożyn uchodzi za dowódcę polowego, posiadającego dużą charyzmę i posłuch, sam jednocześnie będąc byłym skazanym. Fakt ten może powodować niekorzystne scenariusze dla rosyjskich sił zbrojnych podległych ministerstwu obrony.