Dywersja na lotnisku w Rosji
Na nagraniu udostępnionym przez Legion Swobody na kanale Telegram widać oblewanie benzyną wnętrza dwóch wojskowych ciężarówek KAmaZ, stojących na parkingu na lotnisku Bolszoje Sawino, w Kraju Permskim, w środkowej części Rosji. Lotnisko to jest obiektem cywilno-wojskowym. Jest to miejsce stacjonowania myśliwców Mig-31 z 6980. bazy sił powietrzno-kosmicznych Rosji.
Partyzanci Legionu Swobody mają na swoim koncie już wiele akcji sabotażowych i dywersyjnych, które przeprowadzano na terytorium Rosji. Celem akcji są z reguły obiekty wojskowe. Do tej pory w akcjach tych udało się m.in. podpalić samoloty Su-25 oraz Su-24 oraz śmigłowiec pożarniczy Ka-32 na lotnisku pod Moskwą. Agenci Legionu podpalają również infrastrukturę i automatykę kolejową w celu zakłócenia dostaw sprzętu i zaopatrzenia na rzecz wojsk rosyjskich walczących na Ukrainie.
Źródło: Legion Swobody
Tak wygląda wojna. Jeżeli to „nasi” dokonują sabotażu – to mówimy o partyzantach. Jeżeli to „oni” dokonują sabotażu u nas, to mówimy o terrorystach. No cóż. Jedna moneta, a „awers i rewers”. Ale to tylko semantyka. Realia są takie, że działania wytłumaczalne, skuteczność w ogólnym rozrachunku żadna – tylko propagandowa dla Ukrainy. Koszty wbrew pozorom olbrzymie. Bo należy się spodziewać, że w razie wytropienia owych partyzantów, ich los, los ich rodzin i znajomych nie będzie do pozazdroszczenia. Pamiętamy, jak kończyły się sabotaże w okresie II Wojny. Widzimy, jak wygląda odpowiedź Izraela na jakikolwiek atak przeciw niemu. Jak odpowiedziała Wielka Brytania na zamach w Manchesterze w 2017. Ludzie są słabi w przeliczaniu bilansu zysków i kosztów!