Magdalena Melke: Nowy Front Ludowy zdobył najwięcej miejsc we francuskim parlamencie (188), drugie miejsce zajęło centrowe Razem prezydenta Emmanuela Macrona (161 miejsc) a na trzecim miejscu uplasowało się Zjednoczenie Narodowe (142 miejsca). Po pierwszej turze wyborów niemal wszyscy spodziewali się o wiele lepszego wyniku dla partii Marine Le Pen.
W jaki sposób Nowy Front Ludowy uzyskał tak dobre wyniki? Czy to kwestia mobilizacji elektoratu, czy też raczej specyfiki systemu wyborczego Francji i kooperacji wszystkich partii przeciwko Zjednoczeniu Narodowemu?
Kacper Kita, analityk portalu „Nowy Ład”, autor książki „Saga rodu Le Penów”: Ordynacja wyborcza bez wątpienia odegrała kluczową rolę w wyniku wyborów. Sytuacja, w której partia polityczna zdobywa znacząco więcej głosów, a jednocześnie znacząco mniej mandatów poselskich byłaby niemożliwa chociażby przy ordynacji proporcjonalnej, którą stosujemy w Polsce.
W przypadku Francji decydujące było to, że wyborcy lewicy i Macrona w znacznej mierze solidarnie głosowali na jednego kandydata podczas drugiej tury wyborów. Dodatkowo politycy obu stronnictw wycofali kandydatów w taki sposób, aby w przeważającej części okręgów przeciwko kandydatowi Zjednoczenia Narodowego stanął jeden konkurent ze strony centro-lewicowej.
Powodem, dla którego Zjednoczenie Narodowe nie zdobyło tak dobrego wyniku, jaki sugerowały wcześniejsze sondaże, był niewielki stopień pozyskania wyborców centro-prawicy i republikanów. W większości okręgów kandydaci ci odpadli po pierwszej turze, a badania sugerowały, że ich wyborcy zagłosują na Le Pen przeciwko lewicowej koalicji.
Właśnie pod tym kątem Le Pen ułożyła swoją kampanię. Co prawda Zjednoczenie Narodowe (wcześniej Front Narodowy) zaczynało jako ugrupowanie wolnorynkowe, jednak wraz z pozyskiwaniem głosów robotników, niezadowolonych z wzrastającej migracji złagodzili swoją politykę. Po przejęciu partii w 2011 roku Le Pen poszła w kierunku anty-liberalnym i solidarystycznym, dzięki czemu pozyskała elektorat niewykwalifikowanych pracowników.
Jednak do wygrania w drugiej turze wyborów Le Pen potrzebowała elektoratu centro-prawicowego: ludzi zamożniejszych, z większych miast, białych kołnierzyków. Z tego powodu chciała przedstawić się jako osoba bardziej umiarkowana gospodarczo na tle lewicy, gotowa do obrony interesów francuskich firm m.in. w kwestii regulacji unijnych. W trakcie kampanii straszyła przykładowo, że Mélenchon wprowadzi „ekonomiczny związek sowiecki”.
Wydaje mi się jednak, bazując na obserwacji przepływów elektoratu, że sprawdziło się masowe głosowanie lewicy na centrystów Macrona oraz centrystów w większości na Nowy Front Ludowy. Jednak centro-prawica w mniejszym niż wskazywały wcześniejsze badania stopniu zagłosowała na Zjednoczenie Narodowe. Zapewne Le Pen nie udało się pokazać z odpowiedniej perspektywy pod względem gospodarki, a równolegle nowe komunikaty mogły częściowo zniechęcić socjalną bazę partii.
Jest to również pewna porażka Jordana Bardelli. 28-latek, bez specjalnego doświadczenia politycznego, nie był przekonującym kandydatem na stanowisko premiera dla segmentu centro-prawicowych wyborców. Gdyby Barrdella został premierem, do jego obowiązków należałoby właśnie zarządzanie francuską gospodarką i administracją.
Można powiedzieć, że Bardella sprawdził się w pozyskiwaniu głosów młodego pokolenia poprzez platformy mediów społecznościowych, jednak nie zyskał zaufania bardziej doświadczonego elektoratu.
Dokładnie tak mi się wydaje.
Na placu Stalingradu Jean-Luc Mélenchon, przywódca skrajnie lewicowej partii Francja Niepokorna (La France Insoumise) oświadczył, że prezydent Macron ma obowiązek wezwać Nowy Front Ludowy do sprawowania rządów i uznać przegraną centrowej koalicji. Mélenchon nakłaniał również premiera Gabriela Attala do złożenia dymisji, co ten rzeczywiście zrobił, na co z kolei nie zgodził się Macron.
Czy przejęcie władzy przez Nowy Front Ludowy jest możliwe? Co oznaczałaby zmiana premiera dla sprawowania realnej władzy we Francji?
Moim zdaniem po wynikach wyborów nie ma szans, aby Nowy Front Ludowy realizował swój program bez zgody prezydenta – i to jest właśnie sukcesem Macrona. Koalicja lewicy nie zdobyła większości w Zgromadzeniu Narodowym, nie ma również żadnych perspektyw na jej zdobycie. Nawet biorąc pod uwagę posłów wszystkich odłamów lewicy, łącznie z tymi, którzy nie startowali w ramach Nowego Frontu Ludowego, naliczymy 196 mandatów – większość parlamentarna to 289 mandatów. W związku z tym lewica nie będzie mogła samodzielnie przegłosowywać ustaw bez akceptacji obozu prezydenckiego.
Z drugiej strony, nawet jeżeli Nowy Front Ludowy mógłby obsadzić stanowisko premiera (który jest mianowany przez prezydenta), to i tak nie mógłby zastosować dekretów bez zgody Macrona – dekret wykonawczy premiera wymaga kontrasygnaty prezydenta. Podobne zagrywki polityczne odbywały się w czasie kohabitacji François Mitterranda z Jacques’em Chirakiem.
Obecnie Nowy Front Ludowy będzie musiał negocjować wszystkie swoje polityczne zamierzenia z centrowym obozem Emmanuela Macrona, który najpewniej nie będzie chciał zgodzić się na obniżenie wieku emerytalnego, wzrost płac w tzw. budżetówce czy podwyższenie płacy minimalnej. Macronowi opłaca się utrzymywanie narracji, zgodnie z którą jest on zaporą między skrajnościami z lewej i z prawej strony.
Moim zdaniem Macron może zastosować jedną z dwóch taktyk. Pierwsza jest defensywna: zgoda na mianowanie na premiera kandydata lewicy, jednak realnie lewicowy rząd i tak musi wszystko negocjować z prezydentem, przez co ma związane ręce i nie posiada realnej władzy. Macron mógłby liczyć na to, że lewicowa koalicja w miarę upływu czasu rozpadnie się, a on wykorzysta podzielone partie do własnych interesów – długofalowo mógłby się wtedy pozycjonować jako przywódca obozu centro-lewicowego.
Druga jest ofensywna: utrzymanie rządu prezydenckiego i Gabriela Attala lub innego kandydata Macrona na stanowisku premiera. Francuski premier posiada domyślne wotum zaufania, które traci dopiero, jeżeli parlament oficjalnie przegłosuje wotum nieufności. W związku z tym Macron może teoretycznie w nieskończoność utrzymywać rząd prezydencki. Attal mógłby zostać odwołany jedynie wówczas, gdyby lewica zaczęła rozmawiać z obozem Le Pen, co łatwo byłoby ująć w narrację „współpracy z faszystami”. Macron mógłby zresztą potem ponownie powołać swojego premiera. Sytuacja Nowego Frontu Ludowego nie jest więc, wbrew pozorom, prosta. Pamiętajmy również, że lewica nie ma kandydata na premiera.
Rozumiem że Pańskim zdaniem, pomimo wyniku wyborów, Emmanuel Macron jest w całkiem komfortowej sytuacji?
Tak. Macron stracił jedną trzecią swoich posłów, jednak mówiąc brutalnie potraktował ich jako mięso armatnie, poświęcając ich na ołtarzu polityki. Dzięki temu prezydent nadal będzie mógł kierować Francją. Oczywiście ma ograniczone pole manewru, ponieważ najpewniej nie będzie mógł samodzielnie przyjmować ustaw, jednak jest w stanie blokować propozycje skrajnej lewicy i prawicy.
Jeżeli pojawiłby się premier posiadający większość po lewej bądź prawej stronie, wówczas Macron miałby utrudnioną sytuację. Premier, posiadający za sobą większość parlamentarną, jest w stanie realnie mieć więcej do powiedzenia niż prezydent. Jednak obecnie ani lewica, ani prawica nie uzyskała do tego wystarczającej liczby mandatów poselskich.
Powrót prawdziwej demokracji. Co jednak, gdyby lewica wysunęła kandydata na stanowisko premiera, a Macron by na to przystał?
Lewica może wysunąć każdego kandydata na premiera, jednak to Macron podejmuje ostateczną decyzję – podobnie w przypadku kandydatów na ministrów. Tutaj też pole manewru Nowego Frontu Ludowego jest znacznie ograniczone.
Zobaczymy też, kto zostanie wyznaczony jako kandydat. Kampania trwała jedynie miesiąc i w tym czasie Nowy Front Ludowy nie był w stanie tego zrobić, w przeciwieństwie do Zjednoczenia Narodowego (Jordan Bardella) czy centrum Macrona (Gabriel Attal). Lewica poprosiła o dodatkowy tydzień na wynegocjowanie swojej propozycji. Swoją kandydaturę zgłosił Olivier Faure, pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej, ale nie uzyskał na razie akceptacji koalicjantów. Francja Niepokorna Mélenchona uważa, że to ona ma prawo do wskazania premiera.
Uważam, że sam Jean-Luc Mélenchon nie ma na to szans, ponieważ jest nieakceptowalny nawet dla swoich koalicjantów. Sondaż przeprowadzony kilka tygodni wcześniej pokazał, że 85 procent wyborców Socjalistów uważa, że Mélenchon byłby złym kandydatem na premiera, podobnie odpowiedziało 77 procent wyborców Zielonych. Macron tym bardziej będzie chciał się przedstawiać jako ktoś, kto powstrzymuje dojście Mélenchona do władzy. Możemy jednak wyobrazić sobie sytuację, kiedy kandydat Partii Socjalistycznej otrzymuje stanowisko premiera, musi jednak wtedy konsultować większość swoich najważniejszych decyzji z prezydentem.
Nowy Front Ludowy to koalicja zbudowana z Partii Socjalistycznej, Ekologów, Francuskiej Partii Komunistycznej, Nowej Partii Antykapitalistycznej oraz Francji Niepokornej. Głównym celem współpracy było pokonanie Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen i odsunięcie jej od władzy.
Na ile zbieżne są programy polityczne partii zgromadzonych w Nowym Froncie Ludowym? Czy koalicja utrzyma się po wyborach?
Niewątpliwe jest to chwiejna koalicja zbudowana z partii, które dopiero co szły osobno do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Powstaje również kwestia rywalizacji o przywództwo. Dwa lata temu, kiedy koalicja lewicy zaistniała po raz pierwszy, obserwowaliśmy jednoznacznego lidera w postaci Jean-Luca Mélenchona, który uzyskał dobry wynik w wyborach prezydenckich. Obecnie w wyborach z 9 czerwca to socjaliści uzyskali lepszy wynik niż lider listy partii Francji Niepokornej, Raphael Glucksmann.
Do rywalizacji o przywództwo dochodzi kwestia rywalizacji o prezydenturę. Pierwszy sondaż prezydencki po drugiej turze wyborów parlamentarnych pokazał, że Jean-Luc Mélenchon i Raphael Glucksmann idą łeb w łeb (odpowiednio: 15 i 14 procent). Być może najbardziej zacięte spory będą dotyczyć tego, który z nich stanie się głównym kandydatem lewicy w walce o prezydenturę z Marine Le Pen oraz kandydatem obozu Emmanuela Macrona.
To, na ile lewica będzie w stanie rządzić i w jakim składzie, będzie przedmiotem rywalizacji o lewicowych wyborców w kontekście wyborów prezydenckich. Wydaje mi się, że Mélenchon będzie kandydatem mniej skłonnym do dogadywania się z Macronem. Z kolei socjaliści zdają sobie sprawę, że pomimo bardzo dobrego wyniku w wyborach, muszą otrzymać jednoczesną akceptację Macrona i Mélenchona, aby uzyskać większość.
Pamiętajmy, że zarówno Macronowi, jak i Mélenchonowi zależy na wchłonięciu centrolewicy w swoje struktury. Socjaliści już raz znaleźli się na „łożu śmierci” – w poprzednich wyborach prezydenckich ich kandydatka otrzymała jedynie 1,7 procenta poparcia. Obecnie odbudowali się właśnie dzięki zaznaczaniu swojej odrębności i od Mélenchona, i od Macrona. Jednak utrzymanie przez nich pozycji będzie wymagało dużego balansowania, a przetrwanie koalicji Nowego Frontu Ludowego może sprawić sporo kłopotów.
Przejdźmy do przedstawienia sylwetki Jean-Luca Mélenchona i jego poglądów politycznych. Były członek Międzynarodowej Organizacji Komunistycznej, w 2016 roku założył partię Francja Niepokorna, która jest zaliczana do skrajnej lewicy. Trzykrotnie, bez powodzenia, kandydował w wyborach prezydenckich
Mélenchon jest oskarżany o antysemityzm, nie zalicza Hamasu do organizacji terrorystycznych. Program jego partii określany jest jako ekosocjalizm, jest zagorzałym antykapitalistą, który w 2022 roku mówił o końcu energii jądrowej czy też wyjściu Francji z NATO. Do momentu rozpoczęcia przez Moskwę pełnoskalowej inwazji na Ukrainę bronił stanowiska Kremla, mówiąc że ten słusznie czuje się zagrożony rozszerzaniem NATO.
Kim jest Mélenchon?
To bardzo doświadczony, 72-letni polityk. Zaczynał jako trockista, następnie przez wiele lat znajdował się na lewym skrzydle partii socjalistycznej. Od 2016 roku stoi na czele stworzonego przez siebie radykalnego, lewicowego ruchu Francja Niepokorna. Mélenchon uzyskiwał dobre wyniki podczas trzech ostatnich tur wyborów prezydenckich – w 2011 roku otrzymał 11 procent, w 2017 roku 19,6 procent, a w 2022 roku 22 procent i brakowało mu jedynie dwóch punktów procentowych aby przejść do drugiej tury.
Mélenchon to polityk o silnej pozycji, jednocześnie posiada bardzo wysoki elektorat negatywny. Jednak na Francję Niepokorną głos oddaje kilka grup: robotnicy (a przynajmniej ci uzwiązkowieni, którzy nie odpłynęli do Zjednoczenia Narodowego Le Pen), pracownicy sektora budżetowego (np. nauczyciele), wielkomiejska lewica wspierająca jego radykalne postulaty oraz elektorat muzułmański (na Mélenchona głosuje ponad 70 procent muzułmanów).
Dlatego właśnie ataki na Strefę Gazy czy walka z tzw. islamofobią, prawa do obecności islamu w sferach publicznych czy też ułatwienie legalizacji pobytu dla napływających migrantów (to Mélenchon ukuł wyrażenie „kreolizacji” Francji i twierdził, że tzw. Francuzi rdzenni są problemem dla spoistości społecznej w kraju) stanowią o jego radykalności dla dużej części klasy politycznej czy społecznej.
Dochodzą do tego kwestie polityki zagranicznej. Mélenchon od zawsze był antyamerykański, a jego bohaterami byli Hugo Chávez czy Fidel Castro. Również z tej pozycji krytykował NATO i jako jedyny liczący się francuski polityk optował za opuszczeniem Sojuszu Północnoatlantyckiego – Le Pen nigdy nie szła tak daleko. Mélenchon krytykował rozmieszczanie w Polsce amerykańskich rakiet czy zaangażowanie militarne Francji w wojnę na Ukrainie, a kilka miesięcy temu deklarował, że jest zwolennikiem tego, aby Rosja również otrzymała gwarancje bezpieczeństwa od NATO, ponieważ to działania Sojuszu przyczyniły się do obecnego zachowania Moskwy.
To elektorat Mélenchona jest jedynym spośród pięciu największych partii politycznych we Francji, w którym większość jest przeciwna wysyłaniu broni na Ukrainę. Przykładowo, w elektoracie Marine Le Pen 60 procent jest za, u Mélenchona jedynie 38 procent.
Czy politycy pozostałych partii, składających się na Nowy Front Ludowy, będą chcieli usunąć Mélenchona w cień?
Bez wątpienia. To marzenie zielonych, socjalistów i komunistów. Pamiętajmy, że francuscy komuniści są powszechnie traktowani jako partia bardziej umiarkowana niż Mélenchon. Przykładowo, podczas ostatnich wyborów Édouard Philippe deklarował, że nigdy nie zagłosuje na kandydata Francji Niepokornej, choć może zagłosować na komunistów, bo jest to umiarkowana, bardziej odpowiedzialna lewica.
Komuniści również starali się odbudować swoje poparcie, prezentując się jako bardziej umiarkowani od Mélenchona w kwestii m.in. świeckiego państwa zamiast afirmacji islamu, czy też wspomnianej energetyki jądrowej.
W jaki sposób może zmienić się francuska polityka w zakresie uczestnictwa w UE, podejścia do Zielonego Ładu oraz wojny w Ukrainie?
Moim zdaniem francuska polityka nie zmieni się w znaczący sposób. Państwem de facto nadal będzie kierował Emmanuel Macron i nawet jeżeli zdecyduje się na powierzenie rządu lewicy, to wydaje mi się, że we wspomnianych aspektach będzie kontynuował realizację swojego planu. Polityka zagraniczna stanowi najbardziej kontrowersyjny element programu Nowego Frontu Ludowego, więc z pewnością Macron utrzyma nad tym kontrolę.
W przypadku Zielonego Ładu Nowy Front Ludowy zapewne chciałby jeszcze intensywniej wdrażać przewidziane postanowienia. Z kolei Macron najpewniej będzie dążył do dalszej centralizacji Unii Europejskiej, np. poprzez likwidację prawa weta w zakresie polityki obronnej i zagranicznej.