Straty narastają
Trwająca inwazja Rosji na Ukrainę to nie tylko problem narastających strat osobowych i utraty zniszczonego sprzętu o wartości miliardów dolarów. To także problem narastających nierówności społecznych i problemów kadrowych, zarówno dla rosyjskiej gospodarki, jak też i dla instytucji publicznych, w tym kluczowych – ochrony zdrowia, służby pożarnicza czy bezpieczeństwa publicznego.
Według danych, pochodzących z amerykańskiego Departamentu Obrony, które pozyskał The Economist, od lutego 2022 roku do połowy czerwca 2024 roku w rosyjskiej inwazji na Ukrainę śmierć poniosło, zostało rannych, zaginęło lub dostało się do niewoli od 462 do 728 tys. rosyjskich żołnierzy. Liczby te przewyższają łączne straty sowiecko/rosyjskie, poniesione we wszystkich konfliktach zbrojnych po 1945 roku, w tym dziesięcioletniej interwencji w Afganistanie, wojnie w Czeczeni i Gruzji czy operacji w Syrii.
Według danych Mediazony i Meduzy, niezależnych rosyjskich mediów, które zdobywają informacje o poległych Rosjanach na Ukrainie na podstawie nekrologów, danych urzędowych (np. spadkowych i pochówków) i wpisów w social mediach, liczba zabitych do końca czerwca szacowana jest na ponad 120 tys. Do 5 lipca udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska 58,207 Rosjan zabitych na wojnie. Od 21 czerwca lista powiększyła się o 1,349 osób.
Dane te nie zwierają osób zaginionych – często martwych, których ciał nie zebrano z pola bitwy lub takich, którzy zostali rozerwani np. w wybuchających czołgach czy transporterach a także rannych, w tym ciężko. The Economist szacuje, że na każdego zabitego Rosjanina przypada czterech rannych. Rosyjskie władze na wszelkie sposoby próbują utrudnić pozyskiwanie danych na temat śmierci swoich żołnierzy – utajniając kolejne rejestry bądź zakazując rodzinom publikacji nekrologów. To powoduje, że z każdym miesiącem wojny bezpośredni, rzeczywisty jej wpływ na życie Rosjan jest coraz trudniejszy do monitorowania.
To, co jest najbardziej istotne to fakt, że giną ludzie w pełni zdrowi, będący w sile wieku produkcyjnego, którzy mogliby w tym czasie np. zakładać rodziny. Według szacunków The Economist i Meduzy najwięcej ofiar śmiertelnych po rosyjskiej stronie odnotowuje się wśród mężczyzn w wieku od 35 do 39 lat. Miało ich zginąć do połowy czerwca 27 tys. Zginąć lub zostać poważnie rannymi w Ukrainie miało już 2 procent mężczyzn w wieku 20-50 lat
W ciągu miesiąca Rosjanie mają tracić, licząc zarówno zabitych, jak i rannych, ponad 20 tys. ludzi. Taką szacunkową liczbę podają analitycy American Institute for the Study of War, a według przedstawicieli ukraińskiego sztabu generalnego, nawet ponad 30 tys. miesięcznie. Starty te są uzupełniane ciągłą rekrutacją, chętnych nadal nie brakuje w rosyjskim społeczeństwie. Jakie są motywacje i jak rosyjska armia rekrutuje kandydatów na wojnę pisałem w tekście tu:
Poważny problem dla państwa
Demografia jest nieubłagana. Z jednej strony w Rosji z roku na rok statystyka urodzeń jest coraz gorsza. Według państwowego Rosstatu do połowy lat 30. Rosja rokrocznie tracić będzie od 550 do prawie 700 tys. obywateli powyżej współczynnika urodzenia. Oznacza to, że znacznie więcej Rosjan będzie umierać niż się rodzić. To w dłuższej perspektywie potężny problem dla gospodarki, która będzie zmagała się z niedoborem rąk do pracy. Wojna ten efekt pogłębia, nawet jeżeli nie mówimy o samych zabitych, to znacznie wzrośnie liczba kalek, osób trwale niezdolnych do pracy i z problemami psychofizycznymi.
Wzrost rosyjskiej ksenofobii i szowinizmu powoduje też, że nie jest to państwo atrakcyjne dla imigrantów – zwłaszcza, że rosyjskie służby polują na nielegalnych migrantów i próbują wysyłać ich na front walki z Ukrainą. A jeżeli zwróci się uwagę na rosyjską prasę i opracowania naukowe – problem demografii w Rosji jest dostrzegalny w sposób wyraźny.
„Ministerstwo Budownictwa odnotowało dotkliwy niedobór personelu budowlanego w Federacji Rosyjskiej”, „Rosyjskie firmy zgłaszają dotkliwe braki pracowników”, „Wkrótce zostaniecie sami w swoich krzesłach: w MSW brakuje 100 tys. pracowników”, „Nie ma kto pracować: W rosyjskim sektorze rolnym brakuje 200 tys. rąk do pracy”. To tylko niektóre spośród licznych tytułów prasowych, które pojawiły się w rosyjskich mediach na przestrzeni ostatniego roku. Większość z nich jest już nieaktualna, gdyż sytuacja się tylko pogarsza, a im dłużej trwać będzie wojna, która wysysa ludzi z gospodarki narodowej, tym trudniej będzie odwrócić negatywny trend.
Problemy z dostępem do pracowników mają tak sektory cywilne, jak i rządowe, odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa i ochrony ludności.
Według badań Instytutu Badań Gospodarczych im. Jegora Gajdara, ponad 42 procent rosyjskich firm produkcyjnych boryka się poważnym niedoborem pracowników. To najgorszy wynik od 1996 roku. Badania te przeprowadzane są w formie ankiety i obejmują kilka tysięcy firm. Wykonuje się je od 1992 roku. W 2022 roku problem z dostępem do pracowników sygnalizowało 26 procent respondentów.
Źle wygląda sytuacja w rosyjskim rolnictwie. Według Oksany Lut, wiceminister rolnictwa Rosji w tym sektorze gospodarki brakuje 200 tys. ludzi do pracy. „Dla nas sytuacja kadrowa jest bardziej krytyczna niż w innych branżach” powiedziała w listopadzie 2023 roku. Według niej głównym problemem jest niska pensja w stosunku do płac w innych branżach. Równie źle ma być w sektorze budownictwa. Ministerstwo Budownictwa Rosji szacowało deficyt rąk do pracy w sierpniu 2023 roku na ponad 200 tys. ludzi. Dodatkowo w sektorze usług komunalnych brakuje 100 tys. ludzi.
Poważny problem z niedoborem ludzi występuje również w rosyjskiej ochronie zdrowia. Wedlug Tatiany Semenowej, wiceminister zdrowia, w 2023 roku w Rosji brakowało 29 tys. lekarzy i ponad 63 tys. pracowników paramedycznych oraz ratownictwa medycznego. W 2022 roku na uczelniach wyższych, kształtujących pracowników medycznych i lekarzy limit przyjęć na szkolenia specjalistyczne został ustalony na poziomie 14,9 tys., z czego finalnie udało się zapełnić jedynie 54 procent miejsc – przyjęto 8 tys. osób.
W ramach struktury Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych brakuje ponad 20 tys. strażaków w ramach państwowej służby. O problemie braków pracowników, sprzętu i finansowania mówiono już w 2018 roku. Problem braku odpowiedniej liczby strażaków i inspektorów przeciwpożarowych przyczynia się do dużej liczby pożarów, niemożności ich szybkiego ugaszenia oraz problemów z ochroną pożarową i kontrolą budynków. Problemem kadrowy nie wszędzie jest taki sam. We Władywostoku na dalekim wschodzie Rosji wakaty w jednostkach państwowej straży pożarnej stanowią już ponad 30 procent miejsc. W ciągu roku liczba ta wzrosła o 6 procent.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w przypadku służb MSW, zwłaszcza policji. Również we Władywostoku wakaty w samej służbie patrolowej stanowią już ponad 50 procent.
„Głównym problemem są niskie płace i warunki mieszkaniowe. Aby przyciągnąć nowych ludzi, współpracujemy ze studentami i uczestniczymy w niemal wszystkich targach pracy i dniach otwartych. Prowadzimy rozmowy z posłami i burmistrzem w sprawie objęcia lokali mieszkalnych specjalnym funduszem dla funkcjonariuszy samorządowych. Wszystkie te środki przynoszą skutek, ale niewystarczający” – zauważył Denis Boklagow, szef MSW we Władywostoku. Co interesujące, szef MSW Rosji wskazywał, że w Kraju Nadmorskim, którego Władywostok jest stolicą ogólne niedobory kadr w policji wynoszą 20 procent. Oznacza to, że w stolicy regionu sytuacja wygląda gorzej niż na prowincji.
W całej Rosji obecnie brakować ma ponad 152 tys. policjantów, nie wlicza się do tego obszarów anektowanych – Ługańska, Doniecka, części Zaporoża i Chersonia. W te regiony w ramach „delegacji” wysłano 15 tys. funkcjonariuszy rosyjskiej policji do utrzymania porządku i ładu. Co ciekawe, pod koniec 2022 roku deficyt policjantów szacowany był w całej Rosji na 90 tys. wakatów. Policjanci wolą wstępować do wojska, gdzie zarobki są nawet kilkunastokrotnie wyższe od oferowanych w formacji MSW. Zawód policjanta w Rosji jest mało prestiżowy i niebezpieczny. Swój pogląd na problem MSW ma emerytowany generał FSB, członek Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej Aleksander Michajłow. Według niego kwestią jest równouprawnienie. Większość studentek na Uniwersytecie MSWiA (ok. 70%) to dziewczęta, które po dołączeniu do jednostki udają się na urlop macierzyński. W służbie penitencjarnej Rosji (FSIN) brakuje 20 procent funkcjonariuszy. „W ciągu ostatniego roku niedobory wzrosły o prawie 4 procent i osiągnęły poważny poziom – 19 procent” – powiedział dyrektor FSIN Arkadij Gostjew.
Problem będzie narastał
Według danych państwowego Rosstatu ubytek naturalny ludności Rosji wyniósł w 2023 roku 500 tys. osób, zaś ludność Rosji miała wynieść 146,15 mln, w porównaniu do 146,2 w 2022 roku. Szacunki Rosstatu są jednak uważane za niewiarygodne, a rzeczywisty ubytek ludności Rosji jest jeszcze większy i szacuje się go na ponad 700 tys. rocznie. Dla porównania, w 2019 roku ubytek ludności wyniósł ok 70 tys. (zgony – 170 tys., napływ migrantów około 100 tys.).
Lata 2020-2021 to okres pandemii i znacznego wzrostu umieralności w Rosji. 2022 roku to pierwszy rok pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, który jednak wcale nie był najbardziej krwawy dla rosyjskiej armii. Zgodnie z danymi Meduzy, najtrudniejszy póki co był 2023 rok, chociaż jeżeli obecna dynamika strat rosyjskich utrzyma się na dotychczasowym poziomie (około tysiąca zabitych i rannych dziennie), to 2024 roku zdetronizuje pod względem ofiar 2023 rok.
Na poniższej grafice zaprezentowano tygodniową dynamikę potwierdzonych strat osobowych z imienia i nazwiska od 2022 roku.
Powyższe dane oznaczają że z rynku pracy w następnych miesiącach na stałe ubędzie kolejnych kilkadziesiąt, o ile nie kilkaset tysięcy rąk do pracy w wieku produkcyjnym. Większy problem będzie to jednak stanowiło dla służb i administracji bezpieczeństwa, niż biznesu. Biznes zastąpi Rosjan imigrantami. W przypadku Policji, FSB, służby penitencjarnej obowiązkiem podstawowym jest posiadanie rosyjskiego obywatelstwa. Obecnie cudzoziemcom łatwiej uzyskać takowe, jednak pierwszeństwo w „zatrudnianiu” takich obywateli ma… armia.
Sam rozrost armii rosyjskiej również nie rokuje dobrze dla rosyjskiej gospodarki. Nawet bez obecnie ponoszonych strat siły zbrojne Rosji mają się rozrosnąć w najbliższych latach. Przed rosyjską inwazją w 2022 roku liczebność armii rosyjskiej miała wynosić 1,9 mln osób, z czego 1,013 mln miał stanowić personel wojskowy (w tym 400 tys. to żołnierze kontraktowi, 270 tys. – służba zasadnicza, resztę stanowią oficerowie). W grudniu 2023 roku Putin podpisał dekret, który reguluje maksymalne limity służby wojskowej.
Zgodnie z nowym dekretem w rosyjskich siłach zbrojnych będzie służyć maksymalnie 2,2 mln ludzi, z czego 1,32 mln to personel wojskowy, w tym w ramach służby kontraktowej ma służyć 745 tys. ludzi. Oznacza to, że pomimo setek tysięcy strat osobowych poniesionych na Ukrainie, rosyjskie siły zbrojne maja się powiększyć względem poziomu sprzed pełnoskalowej inwazji o ponad 300 tys. ludzi. A to nie koniec wzrostu. Według deklaracji byłego już szefa rosyjskiego MON – Siergieja Szojgu, liczba żołnierzy służących w armii ma w ciągu najbliższych lat zwiększyć się do 1,5 mln. Jeżeli wszystkie te plany zostaną spełnione, a wojna będzie trwać jeszcze kolejne miesiące i lata – sytuacja na rosyjskim rynku pracy, w tym w strukturach siłowych może stać się dramatyczna.
Inną kwestią są jednak zapowiedzi i plany, a czym innym ich realizacja. W 2016 roku w ramach kontraktu służyło 380 tys. żołnierzy co stanowiło realizację planu na poziomie 92 procent – zgodnie z oficjalnymi danymi, które jednak nie musza odpowiadać rzeczywistości.
Trumna w modnym czerwono – czarnym kolorze na Ukrainie.