Magdalena Melke: W efekcie wizyty prezydenta Andrzeja Dudy u prezydenta Xi Jinpinga podpisano porozumienia, w wyniku których „otwarto w istotnym stopniu rynek chiński dla polskiego rolnictwa”, a Polska otrzyma możliwość sprzedaży drobiu w ChRL. Prezydent Xi zadeklarował także, że wprowadzi krótkoterminowy ruch bezwizowy do Chin wobec Polaków, do 15 dni.
Na ile podpisane porozumienia będą korzystne dla polskiego biznesu i dlaczego są korzystne z perspektywy Chin?
Łukasz Kobierski, dyrektor Programu Indo-Pacyfik w Instytucie Nowej Europy: Myślę, że może być to pierwszy krok, by zwrócić większą uwagę naszego biznesu i państwa na współpracę gospodarczą z Chinami. Planowane są kolejne spotkania wspólnych grup roboczych, zajmujących się odpowiednio promowaniem współpracy handlowej i inwestycyjnej. Oprócz mięsa drobiowego, ma nastąpić także uruchomienie eksportu świeżych borówek, fasoli i dzikich zwierząt wodnych do Chin.
Dla ChRL umowy nie będą miały aż tak dużego znaczenia, patrząc na skalę i potrzeby żywnościowe Chin. Myślę, że pozytywne dla Pekinu będzie pokazanie innym partnerom, że jeśli ktoś utrzymuje z nimi dobre bądź poprawne relacje, uzyskuje pewne korzyści gospodarcze.
W planie działania na rzecz wzmocnienia wszechstronnego partnerstwa strategicznego między Rzecząpospolitą Polską a Chińską Republiką Ludową (2024–2027) obydwie strony zapewniają, że będą wspierać wzrost dwustronnych inwestycji w dziedzinie pojazdów elektrycznych, zielonego rozwoju, logistyki, a także w innych sektorach, dbając przy tym o poprawę otoczenia inwestycyjnego. Na razie widzimy małe sukcesy w kwestii sprzedaży żywności, jednak w powyższych kwestiach czeka nas jeszcze wiele pracy. Przede wszystkim brakuje nam wspólnej, ponadpartyjnej strategii wobec Chin.
Ruch bezwizowy może ułatwić współpracę gospodarczą. Przydałoby się również więcej bezpośrednich lotów do Chin z Polski. Na razie bezpośrednio latamy tylko do Pekinu. Przykładowo, z Węgier można polecieć do siedmiu miast w Chinach. Być może zachęciłoby to również chiński biznes do odwiedzenia naszego kraju.
W połowie kwietnia bieżącego roku kanclerz Niemiec Olaf Scholz odbył swoją najdłuższą i najważniejszą podróż zagraniczną do Pekinu, zabierając ze sobą przedstawicieli największego niemieckiego biznesu. W maju Xi Jinping odwiedził Francję, Serbię i Węgry, rozmawiając przede wszystkim o współpracy gospodarczej.
Co Warszawa może zyskać politycznie i ekonomicznie na kontakcie z Pekinem?
Politycznie najwięcej zyskuje nasz prezydent. Pokazuje, że jako jeden nielicznych zachodnich przedstawicieli rozmawiał w tym roku z Xi Jinpingiem. Media podają, że spotkanie w cztery oczy trwało około godziny. Xi zapamiętał Dudzie, że uczestniczył w inauguracji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w poprzednim roku i „dał mu twarz” w tym czasie. Duda był jedynym zachodnim przedstawicielem uczestniczącym w wydarzeniu. Teraz przysługę oddaje mu Xi, w ostatnim roku prezydentury Dudy.
Jako Polska pokazujemy, że część przedstawicieli naszych elit jest otwartych na współpracę z Chinami i nie zamyka się przed nią. Abyśmy mogli osiągnąć więcej gospodarczo, potrzebujemy zastanowić się, czego oczekujemy od Chin, co możemy im zaproponować, w jakich sektorach możemy współpracować i czy w ogóle tego chcemy w obecnej sytuacji geopolitycznej. Takiej refleksji moim zdaniem brakuje – gdzie znajdujemy się w obecnych łańcuchach dostaw i gdzie się chcemy znaleźć za dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat.
Jaki wydźwięk wizyta prezydenta Dudy, jako przedstawiciela bliskiego sojusznika USA w Europie, miała w Chinach, a jaki w Stanach Zjednoczonych? Co Pekin zyskał na tym spotkaniu?
W Chinach standardowo jesteśmy uznawani za sojusznika USA, który wspiera ich globalną strategię. Pojawiają się też w związku z wizytą artykuły, które pokazują pewien dualizm polityczny w Polsce wobec Chin. Duda, jako osoba bardziej otwarta na współpracę oraz poprzedni i obecny rząd, które idą w drugą stronę. Zauważają też, że wojna na Ukrainie nie sprzyja naszym relacjom, bo Pekin nie zamierza konfrontować się z Rosją i jej drażnić. W zachodnich mediach nie zauważyłem większego zainteresowania polską wizytą.
Najczęściej w tym kontekście mówi się o tym, że Duda miał rozmawiać z Xi o perspektywie bezpieczeństwa w Europie i zachęcaniu do wspierania wysiłków pokojowych w sprawie wojny na Ukrainie. USA zdaje sobie sprawę z tego, że nasza siła dyplomatyczna wobec Chin nie jest duża.
Jeśli Pekin coś zyskuje, to szczególnie pokazanie, że inne państwa Zachodu, takie jak Polska, pomimo wojny na Ukrainie i oskarżeń wobec Pekinu za wspieranie Rosji, szukają współpracy z Chinami.
Prezydent Duda zaznaczył również, że podczas spotkania poruszył kwestie wojny w Ukrainie oraz zagrożeń ataków hybrydowych na granicy polsko-białoruskiej. „Przedstawiłem panu prezydentowi nasze spojrzenie na sytuację bezpieczeństwa w Europie i na świecie, ale przede wszystkim w naszej części Europy” – zaznaczył Duda. Z kolei w lutym bieżącego roku na marginesie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera spotkali się z szefem MSZ Chin Wang Yi, również poruszając temat Ukrainy.
Czy polska dyplomacja może mieć wpływ na stosunek Pekinu do wojny w Ukrainie?
Raczej nie, a to dlatego, że nie jesteśmy dla Chin równym partnerem, którego Pekin musiałby się słuchać. Taką rolę może pełnić USA, Niemcy czy Francja w Europie. Dobrze, że podejmuje ten temat, bo mimo wszystko pokazujemy, że jako Zachód ta wojna i jej zakończenie jest dla nas istotne, wpływa na nasze relacje i nie możemy wobec niej przejść obojętnie.