Magdalena Melke: Czemu prezydent Macron zdecydował się na tak drastyczny ruch i rozwiązał Zgromadzenie Narodowe (niższą izbę francuskiego parlamentu)? Co chce dzięki temu uzyskać, jeśli na jego koalicję Besoin d’Europe zagłosowało jedynie 14,6 procent Francuzów?
Amanda Dziubińska, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM): Po pierwsze, w ciągu ostatnich dwóch lat – od wyborów w 2022 roku – mieliśmy do czynienia z pewnym impasem we francuskim parlamencie. Wynikał on z braku bezwzględnej większości obozu prezydenta, co znacząco utrudniało pracę rządu. Często decydowano się na przyjmowanie ustaw w trybie art. 49-3 Konstytucji, czyli z pominięciem głosowania.
Była to bardzo niepopularna procedura, zarówno wśród partii opozycyjnych, jak i francuskich obywateli. Mówiono wprost, że to praktyki ograniczające demokrację parlamentarną. Większość prezydencka była niejednokrotnie zmuszona do szukania bardzo szerokiego poparcia dla swoich ustaw, co było trudne.
Mając na względzie fakt, że od dłuższego czasu rośnie poparcie dla skrajnej prawicy we Francji, prezydent założył, że po wyborach do Europarlamentu ten trend będzie kontynuowany. Macron zdecydował się na ruch wyprzedzający – aby nie dopuścić do dalszego wzrostu siły skrajnej prawicy w ciągu kolejnych miesięcy, aż do momentu procedowania budżetu w parlamencie. Byłby on z pewnością torpedowany przez opozycję i Macron nie chciał dopuścić do sytuacji, w której prawica republikańska zgłosiłaby wotum nieufności dla rządu, które miałoby bardzo duże szanse uzyskania poparcia przez całą opozycję.
Wówczas sytuacja rządu Macrona byłaby jeszcze bardziej dramatyczna, dlatego prezydent najpewniej uznał, że obecny moment jest najlepszym z najgorszych. Dla każdej partii było to bardzo duże zaskoczenie. Zakładam, że Macron liczył na to, że krótka kampania wyborcza w pewnym sensie utrudni też działanie partii opozycyjnych. W ciągu ostatnich miesięcy lewica przechodziła duży kryzys polityczny. Skrajna lewicowa była posądzana o działania niegodne demokratycznej partii politycznej.
Macron liczył na utrudnioną mobilizację po obu stronach politycznego spektrum i podejmowanie decyzji personalnych w poszczególnych okręgach wyborczych, problemy z prowadzeniem rozmów koalicyjnych.
Ogłaszając rozwiązanie parlamentu, Macron określił to jako “akt odwagi” i zapewnił że wierzy w “zdolność Francuzów do dokonania najlepszego wyboru dla siebie i przyszłych pokoleń”. Marine Le Pen powitała jego oświadczenie “z radością”, oświadczając, że jest gotowa na przejęcie władzy. Ugrupowania lewicowe zorganizowały miejskie protesty.
Jak duża jest szansa zwycięstwa Zjednoczenia Narodowego w nadchodzących wyborach? Jak może wyglądać skład parlamentu?
Przy tak dynamicznej kampanii wyborczej i przyspieszeniu całości działań i procesów, mówienie o składzie przyszłego Zgromadzenia Narodowego przypomina political fiction. Co prawda pojawiają się pierwsze sondaże, jednak nadal mogą być dosyć odległe od tego, co zobaczymy 30 czerwca i 7 lipca.
Obecnie Zjednoczenie Narodowe cieszy się ok. 34 procentowym poparciem. Na drugim miejscu znajduje się blok jednoczący wszystkie partie lewicowe, co sugeruje potencjalne możliwości uzyskania dobrego wyniku w wyborach. Na trzecim miejscu plasuje się partia prezydencka, szacowana na 19 procent.
Sondaże pozwalają oszacować, że Zjednoczenie Narodowe mogłoby liczyć na 235-265 mandatów, co nadal nie jest większością bezwzględną. Przy takim założeniu partia Marine Le Pen musiałaby wejść w koalicję, na przykład z inną skrajnie prawicową partią Rekonkwista Érica Zemmoura, albo z częścią deputowanych republikańskich, z którymi są w stałym kontakcie.
Jednak obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że będziemy mieli do czynienia z tzw. zawieszonym parlamentem – żadna partia polityczna nie zdobędzie większości wymaganej do samodzielnego rządzenia, przez co będzie musiała starać się o formowanie koalicji z innymi ugrupowaniami bądź pojedynczymi deputowanymi, w zależności od tego, ile mandatów będzie potrzebnych do uzyskania wymaganej przewagi.
Czy partia Marine Le Pen musi uzyskać w wyborach samodzielną większość, aby utworzyć rząd? Rozumiem, że nie.
Nie, nie musi. W 2022 roku obóz prezydencki również nie uzyskał samodzielnej większości, jednak przez dwa lata sprawował władzę. Stosunkowo niedawno powołany nowy premier Francji Gabriel Attal nie ubiegał się o uzyskanie wotum zaufania w parlamencie, bo zgodnie z francuską konstytucją nie jest to wymagane. Inicjatywa powoływania premiera leży po stronie prezydenta, następnie powołuje on rząd na wniosek premiera.
Jakie będą konsekwencje dla francuskiej polityki i decyzyjności politycznej, jeśli w wyniku wyborów doszłoby do tzw. “kohabitacji”, czyli premiera i prezydenta wywodzących się z różnych opcji politycznych? Jaki jest podział kompetencji tych stanowisk?
Rząd będzie zajmował się bieżącą polityką państwa. Pewne domeny są zarezerwowane dla prezydenta, ma on silne uprawnienia w ramach władzy wykonawczej. Nie bez przyczyny system francuski nazywany jest pół-prezydenckim. Należy do nich m.in. polityka zagraniczna i polityka obronności. Bieżące zarządzanie krajem będzie leżało po stronie francuskiego rządu.
Główne pytanie to jakimi kadrami dysponuje Zjednoczenie Narodowe i czy byłyby one w stanie sprawnie zarządzać poszczególnymi resortami. Aktualni deputowani partii Marine Le Pen to osoby o bardzo małym doświadczeniu w pracy w ministerstwach czy innych instytucjach publicznych odpowiadających za realizację polityk państwa. Pytanie, czy rząd skrajnej prawicy będzie w stanie skutecznie realizować swój program wyborczy.
We Francji mieliśmy już do czynienia z okresem kohabitacji. Zawsze stanowi to wyzwanie dla państwa i jego instytucji. Zwłaszcza, że po raz pierwszy mielibyśmy do czynienia z sytuacją, gdzie prezydent i premier wywodzą się z tak skrajnie różnych środowisk politycznych.
Zjednoczenie Narodowe (do 2018 roku Front Narodowy) określane jest jako partia skrajnie prawicowa i nacjonalistyczna, wielokrotnie oskarżano ją o powiązania z Kremlem – zarówno ideologiczne, jak i finansowe.
Jakie są główne postulaty partii Marine Le Pen w zakresie Unii Europejskiej, migracji, wojny w Ukrainie i Zielonego Ładu?
Zaczynając od wojny w Ukrainie. Partia Le Pen od dawna była posądzana o sympatyzowanie z reżimem Władimira Putina oraz osobiste kontakty z prezydentem Rosji. Kiedy rozpoczęła się pełnoskalowa wojna w 2022 roku, Zjednoczenie Narodowe starało się w pewien sposób złagodzić swój dotychczasowy dyskurs na temat współpracy z Rosją. Partia nie mogła sobie pozwolić na to, aby nie potępić działań zbrojnych na Ukrainie.
Społeczeństwo francuskie zdało sobie sprawę, jakim zagrożeniem dla Europy pozostaje reżim Putina. Pomimo tego, że poparcie dla Ukrainy osłabło w ostatnim czasie, to Francuzi nadal poprawnie identyfikują, kto jest agresorem w tej wojnie. Oczywiście możemy powiedzieć, że w przeszłości społeczeństwo i klasa polityczna miały wyraźnie rosyjskie sentymenty, jednak po lutym 2022 roku wiele się w tym zakresie zmieniło.
Le Pen nie może sobie więc pozwolić na to, aby w otwarty sposób sympatyzować z Kremlem. Inaczej jednak niż prezydent Macron, który zaczął prowadzić jastrzębią politykę wobec Rosji, myśli o tym, w jaki sposób poukładać stosunki z Moskwą po zakończonej wojnie i . Na pewno nie porzuciła całkowicie swoich prorosyjskich sympatii – mocno je zakamuflowała. Jej partia jest przeciwna członkostwu Ukrainy w UE i NATO. Podkreśa, że każda forma rozszerzenia może zwiększyć ryzyko eskalacji, potępia werbalne podżeganie do wojny głowy państwa, które według skrajnej prawicy utrudnia szanse na negocjacje.
Przewidywanie, jakie działania będzie podejmować francuska skrajna prawica po wygranych wyborach jest o tyle trudne, że do tej pory nie była ona u władzy. Gdyby udało jej się wygrać także wybory prezydenckie, mogłaby utrudniać osiąganie konsensusu wśród sojuszników w sprawie wsparcia Ukrainy. Mogłaby dążyć do mniejszego zaangażowania Francji w udzielanie pomocy militarnej, a skupiać się na bezpieczeństwie wewnętrznym.
Marine Le Pen dawała do zrozumienia, że należałoby skupić się na szybkim zakończeniu wojny między Kijowem a Moskwą i szukaniu rozwiązania, które doprowadziłoby do jakiejś formy pokoju.
A integracja Unii Europejskiej? Wydaje się, że w ciągu ostatnich lat Zjednoczenie Narodowe przeszło pewien re-branding, skręcając w stronę bardziej umiarkowaną. Jakie komunikaty partia Le Pen wystosowuje w stronę Brukseli?
Zdaniem części komentatorów, po dojściu do władzy Le Pen w wyborach prezydenckich w 2027 r. jej postawa mogłaby przypominać bardziej politykę Giorgii Meloni, niż Viktora Orbana w UE. Istnieje oczywiście i takie prawdopodobieństwo. Marine Le Pen, szczególnie przed wyborami prezydenckimi w 2022 roku, znacząco złagodziła swoją retorykę w stosunku do UE oraz NATO.
Przestała wzywać do Frexitu, chce zmieniać Europę od wewnątrz, ale nadal uważa, że francuskie prawo powinno mieć absolutny prymat nad prawem unijnym. Skrajna prawica postuluje przede wszystkim zmianę układu sił w UE, w tym zdecydowane ograniczenie współpracy w ramach tandemu francusko-niemieckiego. Trzeba jednak pamiętać, że jej pomysły reformatorskie odnośnie do funkcjonowania instytucji unijnych, prowadzą raczej w kierunku ich osłabienia. Le Pen uważa, że UE nakłada zbyt wiele ograniczeń na państwa członkowskie.
Jej stanowisko jest zdecydowanie eurosceptyczne. Zjednoczenie Narodowe zrezygnowało z najbardziej skrajnych komunikatów, takich jak wyprowadzenie Francji z UE, ponieważ nie jest to zgodne z oczekiwaniami francuskiego elektoratu – zwłaszcza w obliczu wojny w Europie, w tak niestabilnych czasach. Obywatele nie zaakceptowaliby tak radykalnych postulatów.
Przejdźmy do Zielonego Ładu: czy Le Pen jest przeciwna transformacji energetycznej jako takiej, czy sprzeciwia się poziomowi intensywności proponowanych polityk, temu, jak daleko mają one zmienić funkcjonowanie gospodarki i społeczeństwa? Czy Zjednoczenie Narodowe popiera denializm klimatyczny, czy politykom ugrupowania nie podoba się forma radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi?
Zjednoczenie Narodowe jest zdecydowanym przeciwnikiem europejskiego Zielonego Ładu, bardzo mocno optując za tym, aby ograniczenia nakładane na państwa członkowskie były jak najmniej restrykcyjne i daleko idące. Jordan Bardella nazwał Zielony Ład „jednym z głównych zagrożeń dla dzisiejszej Francji”. Kwestia dotrzymania porozumień klimatycznych mogłaby być problematyczna w przypadku rządów tej partii. Zielony Ład partia nazywała ekologią „karzącą”, proponując realizację „pozytywnej” polityki ekologicznej.
Marine Le Pen nie chce dokonywać transformacji ekologicznej za wszelką cenę. W centrum stawia rozwój francuskiego atomu. Nie wzywa do całkowitego demontażu dotychczasowych wysiłków na rzecz klimatu , jednak nie chce prowadzić polityki klimatycznej za wszelką cenę, kosztem np. siły nabywczej Francuzów, czy funkcjonowania francuskiego przemysłu, zwłaszcza w obliczu konkurencji ze strony Chin i Stanów Zjednoczonych.
Jak podaje Le Monde, 43 procent wyborców stwierdziło, że kwestia migracji była decydującą kwestią w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego. Jakie postulaty w tym zakresie przedstawia Zjednoczenie Narodowe?
Marine Le Pen jest chyba jednym z najbardziej widocznych europejskich liderów, jeśli chodzi o temat migracji. Jej partia sprzeciwiała się unijnemu paktowi na rzecz migracji i azylu, zwłaszcza mechanizmowi solidarności między państwami członkowskimi w zakresie przyjmowania migrantów. Dotychczas bardzo mocno krytykowała politykę rządu, choć jak przypomnimy sobie niedawno procedowaną w parlamencie francuskim ustawę o kontroli imigracji i poprawie integracji, to Le Pen poparła propozycje rządu.
Mówiła, że rząd powinien posunąć się jeszcze dalej, w kierunku rozwiązań proponowanych przez partię republikańską, która wyraźnie zaostrzyła projekt prezydenta w Senacie. Celem było nadanie francuskim służbom większych uprawnień w sposób, pozwalający na o wiele bardziej restrykcyjne kontrole na granicy Francji, aby powstrzymać coraz większy napływ imigrantów do kraju.
Postulaty Le Pen idą także w kierunku stopniowego ograniczania praw socjalnych dla osób, które już zamieszkują terytorium francuskie i pobierają świadczenia.
Restrykcyjna polityka migracyjna, zwiększona kontrola na granicach, większe uprawnienia dla służb Le Pen chce, aby większe uprawnienia w tym zakresie miała nie UE, a państwa członkowskie.
Czemu Zjednoczenie Narodowe uzyskało tak duże poparcie we francuskim społeczeństwie? Jak wygląda wewnętrzna sytuacja z poziomem bezrobocia, integracją migrantów, kosztami życia? Jakie są obecne bolączki Francji?
Sukcesem Le Pen jest to, że coraz więcej grup społecznych jest w stanie identyfikować się z jej programem wyborczym. Dodatkowo, coraz więcej osób uważa, że Zjednoczenie Narodowe jest w stanie sprawować władzę we Francji. To duży przełom w wizerunku tej partii.
Badania pokazują, że przecięły się linie poparcia wśród Francuzów, które bardzo długo wskazywały na to, że społeczeństwo francuskie uważało, że Zjednoczenie Narodowe nie posiada odpowiednich kadr, jest niezdolne do sformowania rządu i sprawowania władzy, oraz że zagraża ideom demokracji.
Obecnie więcej obywateli uważa, że partia nie zagraża francuskiej demokracji , czy funkcjonowaniu instytucji państwa, a do tego jest w stanie rządzić krajem. Wielu wyborców jest zdania, że to partia najbardziej wsłuchująca się w głos ulicy – w przeciwieństwie do prezydenta Macrona. Jednym z czynników wysokiego wyniku wyborów dla skrajnej prawicy jest też sprzeciw wobec polityki prezydenta Macrona i rosnąca niechęć do niego jako do polityka.
W jaki sposób Emmanuel Macron rozczarował francuskich obywateli?
Wielu Francuzów uważa, że ich sytuacja życiowa jest niesatysfakcjonująca, że ich zarobki nie odpowiadają godnemu poziomowi życia, że ich siła nabywcza jest coraz słabsza. Mają przekonanie, że w obszarach, które są dla nich szczególnie ważne, tj. bezpieczeństwo, czy imigracja, Macron ich zawiódł. To Marine Le Pen i Jordan Bardella (przewodniczący Zjednoczenia Narodowego) są wskazywani jako politycy, którzy odpowiadają swoimi postulatami na bolączki Francuzów, skutecznie wytykając prezydentowi wszelkie porażki.
Co jest istotne, to fakt, że oprócz ugruntowania swojej pozycji w tradycyjnym elektoracie, zlokalizowanym na wsi i w mniejszych miejscowościach, mapy powyborcze pokazują, że Zjednoczeniu Narodowemu udało się zyskać przewagę także w większych miejscowościach.
Podobny efekt obserwujemy w przypadku różnych grup społecznych. Do tej pory starszy elektorat na przykład chętnie głosował na Macrona. W tej chwili coraz więcej emerytów jest skłonnych zagłosować na skrajną prawicę. Podobnie rzecz się ma z kadrą zarządzającą – grupą, która dotychczas w ogóle nie była zainteresowana głosowaniem na Le Pen.
Widzimy więc rosnące, szerokie wsparcie dla Zjednoczenia Narodowego.
Tak. Le Pen skutecznie poszerzyła swoją bazę wyborczą. Ciekawym przypadkiem jest Bretania – region, który do tej pory światopoglądowo był bardzo wyważony. Obecnie nawet tam widzimy wzrost skrajnej prawicy w wyborach.
Czy można powiedzieć w takim razie, że Paryż jest – mówiąc kolokwialnie – „odklejony” od pozostałej części kraju?
Kiedy spojrzymy na mapę wyborczą, na poszczególne gminy, Paryż pozostaje bladą wyspą na tle innych obszarów, prawie w całym kraju Zjednoczenie Narodowe uzyskało przewagę. Stolice mają to do siebie, że odbiegają od rozkładu głosu w pozostałych częściach kraju.
To przykład tego, jak podejście i ocena sytuacji w kraju przez Paryżan odbiega od tego, co trapi Francuzów ze średnich i mniejszych miast. Tam poczucie zawodu wobec polityki prezydenta skłania ich do zagłosowania na opcje bardziej radykalne.