Magdalena Melke: Postrzelenie Roberta Ficy było szokiem nie tylko dla Słowaków, ale również obywateli pozostałych krajów UE. Według ostatnich doniesień stan premiera jest stabilny, choć ciężki.
Dr Łukasz Lewkowicz, Instytut Europy Środkowej, UMCS: To było duże zaskoczenie dla słowackiego społeczeństwa, w historii najnowszej Słowacji nie doszło bowiem do tak poważnego ataku na tak wysoko postawionego polityka. Czym było to uwarunkowane? Sytuacja polityczna w kraju w trakcie ostatnich miesięcy była dosyć napięta, mieliśmy tam prawdziwy maraton wyborczy: najpierw wybory parlamentarne, potem wybory prezydenckie, gdzie zaznaczył się silny podział między opozycją a obozem rządzącym. Z pewnością miało to mniej lub bardziej bezpośredni wpływ na decyzję Juraja Cintuli o zamachu na premiera Roberta Fico.
O zamach oskarżono Juraja Cintulę, 71-letniego poetę i pisarza, członka Stowarzyszenia Pisarzy Słowackich oraz Klubu Literackiego Tęcza. Powołana grupa śledcza podejrzewa, że agresor mógł z kimś współpracować, choć dotychczas uważano, że był „samotnym wilkiem”. Z kolei kierownik agencji słowackiego wywiadu Słowackiej Służby Informacyjnej (SIS) Pavol Gašpar powiedział, że Słowacja stała się „żyzną glebą dla działalności obcych wywiadów”.
Czy mamy wystarczająco dużo informacji by określić, która z badanych wersji jest bardziej prawdopodobna?
Brakuje nam jeszcze przekonujących danych, żeby przyjąć lub wykluczyć którąś z prezentowanych hipotez dotyczących zamachu. Śledztwo wciąż trwa. W pierwszych dniach po zamachu na premiera Fico główną hipotezą przyjętą przez policję było założenie, że był to tzw. samotny wilk, kierujący się motywami politycznymi.
Nawet wicepremier Słowacji Robert Kaliniak (Smer-SSD) stwierdził, że był to pacyfista, który następnie się zradykalizował. Wiemy, że w przeszłości był on ochroniarzem w centrum handlowym, dlatego umiał posługiwać się bronią. Według mediów słowackich był on również amatorskim poetą i pisarzem. Wiersze Cintuli były jednak dosyć specyficzne – w jednym ze swoich tekstów krytykował m.in. żyjących na Słowacji Romów.
Cintula jeździł również w ostatnich miesiącach na antyrządowe demonstracje. Pojawiał się też w miejscach, gdzie odbywały się wyjazdowe posiedzenia rządu. Widać było jego zaangażowanie polityczne oraz krytyczne podejście do działalności rządu Roberta Fico i realizowanych przez niego w ostatnich miesiącach reform (m.in. sądownictwa, mediów publicznych).
Co ciekawe kilka godzin po zamachu zaczęły znikać informacje z profilu facebookowego Juraja Cintuli. W związku z tym pojawiła się druga hipoteza o istnieniu współpracownika zamachowca, który próbował usuwać potencjalne ślady mające wpływ na śledztwo. Jednak dość szybko w mediach słowackich pojawiła się informacja, że najpewniej to algorytm Facebooka zajął się usuwaniem informacji na ten temat.
Brakuje nam danych, aby rozróżnić, która z wersji jest bardziej prawdopodobna. Obecnie uznaje się, że Cintula działał jako „samotny wilk”, choć nie można wykluczyć zewnętrznej inspiracji. Pojawiła się informacja, że w 2016 roku Cintula uczestniczył w spotkaniu z paramilitarną prorosyjską organizacją „Słowaccy Poborowi”, jednak doniesienia nie są spójne – według niektórych był ich krytykiem, według innych zwolennikiem. Organizacja już nie funkcjonuje, została rozwiązana w 2022 roku.
Z pewnością Cintula jest człowiekiem, który intensywnie krytykował działania słowackiego rządu. W jednym z nagrań po jego zatrzymaniu, które „wyciekło” do mediów mówił, że nie zgadza się z przejęciem mediów publicznych przez obecny rząd. Zamachowiec krytykował również nieprzekazywanie pomocy militarnej dla Ukrainy czy reformę sądownictwa. Niechęć wobec rządu słowackiego potwierdził następnie na konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Słowacji.
Partie w słowackim parlamencie jednogłośnie przyjęły koalicyjną rezolucję, potępiającą zamach na premiera Fico. W rezolucji wezwano wszystkie partie polityczne, media, osoby publiczne i organizacje pozarządowe do „poszanowania wyników” wyborów parlamentarnych oraz „nieszerzenia nienawiści” wobec legalnie wybranego rządu. Jednocześnie, zaplanowane na 21 maja spotkanie słowackich partii politycznych przy „okrągłym stole” (z inicjatywy prezydentki Zuzany Čaputovej i prezydenta-elekta Petera Pellegriniego) zostało odwołane.
Jak głębokie są podziały polityczne i społeczne na Słowacji?
Podział między opozycję a obóz rządowy istnieje co najmniej od ostatnich wyborów parlamentarnych we wrześniu 2023 roku. Od tego czasu mamy na Słowacji trójpartyjną koalicję rządową, którą można określić jako lewicowo-narodową. Tworzą ją dwie partie lewicowe (Smer-SSD i Hlas-SD) oraz skrajnie prawicowa Słowacka Partia Narodowa.
W słowackim parlamencie mamy także kilka partii opozycyjnych, liberalnych lub centro-prawicowych. Największą partią opozycyjną jest Progresywna Słowacja, która o mały włos nie wygrała ostatnich wyborów.
Niewątpliwie obserwujemy konflikt między wspomnianymi dwoma obozami, dotyczy on m.in. wspomnianych reform, które już zrobił lub dopiero zamierza przeprowadzić premier Robert Fico. Już w ubiegłym roku jedną z pierwszych decyzji nowego rządu było przejmowanie wymiaru sprawiedliwości czy wprowadzenie zmian w kodeksie karnym, obniżające kary m.in. za korupcję. Ruch ten był krytykowany przez partie opozycyjne, wtedy również rozpoczęły się manifestacje antyrządowe w Bratysławie i innych słowackich miastach.
Reformy są kontynuowane – mimo zamachu na premiera prace rządowe dotyczące przejmowania mediów publicznych są prowadzone, a koalicja nie chce się z tego wycofywać.
Kolejnym istotnym tematem debaty publicznej jest podejście do kwestii Ukrainy. Od początku funkcjonowania rząd koalicyjny zapowiadał, że na płaszczyźnie rządowej nie będzie przekazywał pomocy militarnej Kijowowi, ponieważ nie chce przedłużać toczącego się konfliktu i chce, aby obie strony zaczęły rozwiązywać swój spór w sposób dyplomatyczny, najlepiej z udziałem UE. Z kolei większość partii opozycyjnych popiera kontynuowanie udzielania pomocy militarnej stronie ukraińskiej.
Od razu dodam, że polityka wschodnia obecnego rządu ma charakter ambiwalentny. Słowacja cały czas pomaga Ukrainie humanitarnie, planowane są również różnego wspólne rodzaju projekty infrastrukturalne, natomiast faktycznie tuż po przejęciu rządów przez nową koalicję w październiku 2023 roku zaprzestano pomocy militarnej na poziomie rządowym. Choć warto wspomnieć, że jest ona cały czas realizowana komercyjnie przez słowackie firmy zbrojeniowe, które otrzymują zamówienia z Ukrainy, a uzbrojenie i amunicja są przekazywane Kijowowi. Bratysława nie wetuje również decyzji dotyczących Ukrainy na forum unijnym, w tym rozmów dotyczących akcesji Kijowa do UE. Dlatego reasumując nie można jednoznacznie powiedzieć, że polityka zagraniczna Słowacji jest antyukraińska lub prorosyjska.
Należy dodać, że także prezydent-elekt, Peter Pellegrini, który należy do obozu rządzącego (jest liderem koalicyjnej partii Hlas-SD) również w kampanii prezydenckiej wykorzystywał tzw. retorykę pacyfistyczną, mówiącą o zaprzestaniu udzielania rządowej pomocy militarnej, aby jak najszybciej zakończyć wojnę rosyjsko-ukraińską. Swojego głównego kontrkandydata, byłego dyplomatę Iwana Korczoka, określał jako „kandydata wojny”. Tak radykalna retoryka Pellegriniego, uchodzącego za polityka umiarkowanego, spowodowana była zapewne chęcią uzyskania poparcia przed drugą turą wyborów środowisk radykalnych, prorosyjskich.
W ostatnich latach mieliśmy również inne pola konfliktu politycznego. Już podczas poprzedniej kadencji istniał spór między Smer-SSD a ówczesną koalicją centro-prawicową, dotyczący polityki państwa wobec pandemii COVID-19, szczególnie zaś wprowadzania kolejnych obostrzeń i stanów wyjątkowych. Lewica sceptycznie odnosiła się do programu powszechnych szczepień.
Nie zapominajmy także o nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego, co też może mieć wpływ na atmosferę polityczną i może powodować, że przynajmniej część polityków może wykorzystywać zamach na premiera w kampanii wyborczej. Tematami przedwyborczymi mogą być m.in. podejście do Zielonego Ładu, paktu migracyjnego, zniesienia weta w głosowaniach w UE. Rząd Ficy deklaruje obecnie sprzeciw wobec pogłębiania integracji europejskiej i dalszej federalizacji.
Wicemarszałek parlamentu Ľuboš Blaha (Smer-SSD) tuż po zamachu jako głównego winowajcę wskazał liberalne media i postępowców, a także podział społeczeństwa na dwa obozy. Z kolei od wielu miesięcy na Słowacji odbywały się protesty obywatelskie przeciwko projektowi ustawy znacznie obniżającej kary więzienia za korupcję czy wprowadzającej etykietowanie organizacji pozarządowych jako „organizacji z zagranicznym wsparciem”, a także wzmocniła kontrolę nad publicznym nadawcą RTVS.
Czy partia rządząca może wykorzystać zamach do wprowadzenia ustaw krytykowanych przez UE i część społeczeństwa? W jaki sposób może to wykorzystać opozycja?
Faktycznie, obserwujemy próby łagodzenia napiętej sytuacji, jak choćby wspomniana uchwała parlamentarna potępiająca zamach, pod którą podpisały się wszystkie partie. Apel został skierowany nie tylko do polityków, ale również do mediów i organizacji pozarządowych.
Z jednej strony na początku część polityków, w tym wicemarszałek Rady Narodowej czy lider Słowackiej Partii Narodowej Andrej Danko, obwiniali opozycję i media za doprowadzenie do zamachu. Z drugiej zaś strony mieliśmy wicepremiera Roberta Kaliniaka, który próbował łagodzić nastroje w obozie rządzącym i wzywać do zaprzestania wzajemnych oskarżeń i konfliktów.
Ponadto prezydent-elekt Pellegrini spotkał się na briefingu prasowym z odchodzącą prezydent Zuzaną Čaputovą, z którą wspólnie zaapelowali o uspokojenie sytuacji, proponując zwołanie okrągłego stołu z udziałem liderów opozycji i obozu rządzącego. Ostatecznie do niego nie doszło, ponieważ Smer-SSD i Słowacka Partia Narodowa nie zdecydowały się na udział w takim wydarzeniu. Pellegrini zaapelował również o zawieszenie kampanii wyborczej do Europarlamentu. Z tego co wiemy, po zamachu kampanię zawiesiła tylko Progresywna Słowacja.
Czy obóz rządzący wykorzysta obecną sytuację do przeprowadzenia reform? Tak jak mówiłem, reforma mediów publicznych ma być kontynuowana – mimo protestów opozycji. Być może część projektów zostanie wycofana, jednak nie mam na razie takiej pewności. Uważam, że nie będą chcieli, mówiąc kolokwialnie, iść na wojnę z Komisją Europejską, ponieważ słowackiemu rządowi zależy na funduszach unijnych, m.in. finansowaniu projektów z KPO, które są niezbędne dla funkcjonowania słowackiej gospodarki. W sytuacji konfrontacji z UE na tle praworządności środki mogą zostać zamrożone.
Robert Fico i jego rząd najpewniej nie zdecyduje się na bezpośrednią konfrontację z KE, jednak zobaczymy, co stanie się po wyborach europejskich. Kierunek polityki słowackiej będzie też zależał od stanu zdrowia premiera Fico. Na razie jego obowiązki pomaga pełnić wicepremier Robert Kaliniak. Zapowiadane są zmiany prawne dotyczące walki z mową nienawiści w Internecie, a w ostatnich dniach policja prowadzi sprawy wobec kilkudziesięciu osób, które po zamachu groziły śmiercią zarówno premierowi Fico, jak i politykom opozycji.
W 2018 roku ówcześnie urzędujący premier Fico musiał podać się do dymisji po zabójstwie dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej. W Brukseli wielokrotnie wypominano mu prorosyjską postawę oraz wyraźnie krytykowano ustawę dotyczącą RTVS, jednak to on okazał się zwycięzcą wyborów parlamentarnych. Jakie jest nastawienie Słowaków do Fico, Unii Europejskiej i Rosji?
Należy pamiętać, że koalicja rządowa otrzymała w ostatnich wyborach dość stabilną większość. Późniejsze badania opinii publicznej pokazywały, że Smer-SSD – największa partia rządząca – wciąż cieszy się największym poparciem na Słowacji. Peter Pellegrini, przedstawiciel obozu rządowego, wygrał zdecydowanie drugą turę wyborów prezydenckich, a badania opinii publicznej jeszcze przed zamachem pokazywały, że jest on najpopularniejszym politykiem na Słowacji, wyprzedzając nawet dotychczasową liderkę, Zuzanę Čaputovą.
Po zamachu większość Słowaków solidaryzowała się z premierem – nawet, jeśli ktoś nie był zwolennikiem obecnego obozu rządowego. Ciężki stan zdrowia premiera obudził narodową solidarność. Również politycy opozycji oraz prezydent Zuzana Čaputová jednoznacznie potępili zamach.
Podejście Słowaków do UE i Rosji jest złożonym problemem, ponieważ słowackie społeczeństwo jest dość specyficzne, nawet na tle Europy Środkowej. Wiele badań opinii publicznych z ostatnich lat pokazywało, że duży odsetek społeczeństwa – zdaniem niektórych ekspertów nawet do 30 procent – wykazuje się rusofilstwem i jednocześnie sceptycyzmem wobec Zachodu.
Wynika to głównie z uwarunkowań historycznych. W okresie tworzenia się tożsamości narodowej Słowaków w XIX wieku, kiedy Słowacja była częścią Królestwa Węgierskiego, ówcześni słowaccy działacze narodowi kierowali swoją uwagę na carską Rosję, która miała przyjść im z pomocą. Sentyment pozostał również później w okresie funkcjonowania ZSRR i współczesnej Rosji, zarówno po lewej, jak i po prawej stronie sceny politycznej.
Na tle pozostałych państwach regionu Słowacy nigdy nie byli bardzo mocno antyrosyjscy, co również było uwarunkowane słowacko-rosyjską współpracą polityczną i energetyczną. Nawet przed wybuchem pełnoskalowej wojny w 2022 roku badania opinii publicznej pokazywały, że duża część społeczeństwa obwinia Zachód za rosnące napięcia ukraińsko-rosyjskie, niekoniecznie zaś Moskwę. Zmieniło się to zdecydowanie po wybuchu wojny, jednak badania przeprowadzone już po kilku miesiącach obrazowały spadek poparcia dla Ukrainy, co spowodowane mogło być również czynnikami ekonomicznymi czy rosnącymi cenami energii.
Obecnie możemy powiedzieć, że większość Słowaków solidaryzuje się z Ukrainą i potępia Rosję, jednak spory odsetek społeczeństwa tego nie robi i chciałby zakończenia wojny, nawet kosztem przegranej Kijowa. Częściowo może być to wynikiem szeroko zakrojonej rosyjskiej dezinformacji, która jest dość powszechna na Słowacji. Niewątpliwie nad Dunajem dość aktywne są rosyjskie służby specjalne. Niestety, także politycy słowaccy często wykorzystują retorykę antyukraińską w swoich wypowiedziach publicznych.
Również Unia Europejska nie cieszy się na Słowacji tak wysokim poparciem jak np. w Warszawie czy w Pradze. Podobne podejście zauważalne jest odnośnie członkostwa w NATO. Mimo, że większość społeczeństwa słowackiego popiera obecność swojego kraju w obu organizacjach międzynarodowych, całościowy odsetek jest niższy niż w pozostałych krajach regionu. Widoczny jest także sceptycyzm wobec np. polityki migracyjnej czy klimatycznej UE.